fot. Giro d'Italia

Tadej Pogačar zdobywcą Santuario di Oropa! To właśnie kolarz UAE Team Emirates mimo defektu u podnóża finałowej wspinaczki sięgnął po zwycięstwo na 2. etapie Giro d’Italia i został nowym liderem 107. edycji włoskiej trzytygodniówki.

Niedzielny, 161-kilometrowy etap można by podzielić na dwie części. Pierwsza z nich była niemal całkowicie płaska, w drugiej zaś znalazło się kilka hopek, które miały zaprowadzić zawodników do finałowej wspinaczki na Santuario di Oropa (11,8 km; 6,1%). W koszulce lidera do etapu przystąpił Jhonatan Narváez.

Po starcie, na którym zabrakło Roberta Gesinka (Team Visma | Lease a Bike), dość szybko zawiązała się 5-osobowa ucieczka, w której znaleźli się wyłącznie przedstawiciele gospodarzy. Z przodu kręcili Filippo Fiorelli i Martin Marcellusi (VF Group – Bardiani CSF – Faizanè), Christian Scaroni (Astana Qazaqstan Team), Andrea Piccolo (EF Education – EasyPost) oraz Davide Bais (Team Polti Kometa). Harcownicy wypracowali maksymalnie 4,5 minuty nad peletonem, który przez sporą część dnia prowadził Connor Swift (INEOS Grenadiers).

Jeszcze na płaskim, przed pierwszą z lotnych premii, różnica zaczęła wyraźnie spadać. Tę wygrał Filippo Fiorelli powiększając swoją przewagę w klasyfikacji z nimi związanej, a z peletonu po oczka do klasyfikacji punktowej najskuteczniej zafiniszowali Kaden Groves (Alpecin-Deceuninck), Olav Kooij (Team Visma | Lease a Bike) i Caleb Ewan (Team Jayco AlUla).

63 kilometry przed metą w peletonie doszło do bardzo nieprzyjemnej kraksy. Jednym z poszkodowanych był walczący w klasyfikacji generalnej Eddie Dunbar (Team Jayco AlUla), który przed powrotem do głównej grupy wymagał pomocy ze strony lekarza wyścigu. W czasie gdy Irlandczyk gonił resztę stawki ta dotarła na drugi lotny finisz, tym razem zaliczany do Intergiro, gdzie ponownie komplet punktów zgarnął Filippo Fiorelli, a z peletonu po 3-2-1 zafiniszowali Caleb Ewan, Danny van Poppel (BORA-hansgrohe) i Kaden Groves.

Tuż po tej premii z odjazdu odskoczył Andrea Piccolo, który szybko zaczął powiększać przewagę nad resztą byłych współuciekinierów. Z tyłu peleton z kolei zaczął się powoli dzielić pod wpływem pracy kolarzy UAE Team Emirates, acz tempo nie było jeszcze szalone – na premii Oasi Zegna (5,5 km; 5,2%) odskoczyć z głównej grupy zdołał Harison Wood (Cofidis).

Brytyjczyk został dogoniony na 36 kilometrów przed metą, kiedy to tempo nadawał w peletonie Filippo Ganna (INEOS Grenadiers). Główna grupa była już także blisko czwórki uciekających cały dzień Włochów, a jedynie Andrea Piccolo cały czas utrzymywał przewagę na poziomie ponad 2 minut. Jadący w czarnym, specjalnie przygotowanym na to Giro d’Italia stroju EF Education – EasyPost 23-latek wyglądał dziś na bardzo mocnego.

23 kilometry przed metą przewaga Andrei Piccolego spadła wreszcie poniżej 2 minut. Przed peletonem pozostawał wówczas jeszcze tylko Christian Scaroni, który odczepił pozostałych i ze stratą około 1:20 dotarł jeszcze przed główną grupą na górską premię na Nelvie (5 km; 5,4%). Z tyłu mocno pracowali kolarze INEOS Grenadiers, ale w peletonie cały czas kręciło około 70-80 zawodników.

11 kilometrów przed metą doszło do zdarzenia, które jeszcze bardziej przywołało wydarzenia sprzed przeszło 2 dekad. Tadej Pogačar (UAE Team Emirates) niczym Marco Pantani w 1999 roku miał defekt i musiał od podnóża Santuario di Oropa (11,8 km; 6,1%) gonić rywali. Słoweniec złapał co prawda gumę nieco dalej od mety niż słynny Pirat, ale i tak powstała niemal półminutowa strata do rywali, gdyż zaliczył także upadek, a różnica ta jasno budziła analogię wobec tego, co wspomina się od lat.

Tadej Pogačar nie musiał jednak mijać rywali na podjeździe, albowiem dzięki mocnej pracy kolegów z UAE Team Emirates doszedł do peletonu już po 2-kilometrowej pogoni i szybko przeszedł na jego czoło. Jego zespół chwilę później wyszedł na prowadzenie i 6,5 kilometra przed metą skasował ostatniego z uciekinierów, czyli Andreę Piccolo. Bardzo mocno pracowali wówczas Mikkel Bjerg i Domen Novak, a na swoją zmianę cały czas czekał Rafał Majka.

Polak wyszedł na czoło na nieco ponad 5 kilometrów przed metą i po chwili bardzo mocno pociągnął. Jego zmiana skończyła się na 4500 metrów przed końcem, kiedy to zaatakował Tadej Pogačar, którego przyspieszenie w pierwszej chwili wytrzymał tylko Ben O’Connor (Decathlon). Słoweniec po chwili poprawił i samotnie ruszył w stronę mety.

Główny faworyt pewnie powiększał swoją przewagę, za nim kręcili wspomniany Ben O’Connor oraz Geraint Thomas (INEOS), zaś w 3. grupie znaleźli się m.in. Florian Lipowitz (BORA), Einer Rubio (Movistar), Cian Uijtdebroeks (Visma), Alexey Lutsenko (Astana), Michael Storer (Tudor) i Jan Hirt (Soudal). Z czasem pogoń ta dopadła do Australijczyka i Brytyjczyka, a zatem walka o drugie miejsce była cały czas bardzo otwarta.

Na ostatnich dwóch kilometrach bardzo mocno pociągnęli zawodnicy BORA-hansgrohe, a konkretnie Florian Lipowitz i Daniel Felipe Martínez, którzy odczepili m.in. Bena O’Connora. Australijczyk z Decathlon AG2R wyraźnie płacił za wcześniejsze próbowanie dotrzymania tempa Tadejowi Pogačarowi.

Nowy lider Giro d’Italia wygrał o mniej więcej pół minuty z pierwszymi z rywali. Finisz o 2. miejsce wygrał Daniel Felipe Martínez, a bonifikatę do swojego konta dopisał także Geraint Thomas. Stawka się dziś mocno podzieliła i wyraźnie widać kto przyjechał do Włoch w świetnej formie, a komu nieco brakuje nogi na początku pierwszego z tegorocznych wielkich tourów.

Wyniki 2. etapu 107. Giro d’Italia:

Wyniki dostarcza FirstCycling.com


Wszystko o 107. Giro d’Italia:

Poprzedni artykułTro-Bro Léon 2024: Arnaud De Lie wygrywa mimo kilku defektów
Następny artykułRingerike GP 2024: Marcin Budziński ponownie 4. w Norwegii
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Marcraft
Marcraft

Geraint Thomas już jest i będzie również na koniec wyścigu najlepszy wśród ludzi. To niesamowite, że w większości mniejszych wyścigów potrafi jeździć wręcz tragicznie, ale zawsze mobilizuje się na wielkie toury.

Andrzej
Andrzej

W przeciwieństwie do wczorajszego etapu, dzisiaj było widać że Pogačar się częściowo oszczędzał i nie jechał na fulla. W momencie gdy ta różnica osiągnęła pół minuty to przestała się zwiększać co oznacza, że Tadej przestał tak dokręcać śrubę. I mądrze. No bo zdziwił bym się, gdyby okazało się że Słoweniec nie był mocniejszy od O’Connora czy Thomasa na ostatnich 3 kilometrach.

reko
reko

Miałem jakieś dziwne deja vu oglądając akcję Majki i Tadka…Majka idzie w trupa, w peletonie tętno skacze pod niebiosa, Zgred kończy zmianę, a Tadek daje wszystkim ostatnią zmianę….