fot. Tro-Bro Léon

Arnaud De Lie wygrał 41. edycję Tro-Bro Léon, jednego z najbardziej charakterystycznych wyścigów jednodniowych na świecie. Na szosach i bezdrożach Bretanii podium uzupełnili Clément Venturini i Pierre Gautherat. Cały wyścig był pełen emocji i ataków – jeśli ktoś lubi powtórki z kolarskich imprez to tę zdecydowanie warto zobaczyć!

Choć jeśli zapytać by kibiców kolarstwa o francuski klasyk poprowadzony po nierównych drogach to większość zapewne wskazałaby Paryż-Roubaix, to Tro-Bro Léon nie ma powodów do wstydu. Impreza ta poprowadzona jest po wąskich, lokalnych drogach Bretanii, a na trasie 41. edycji znalazło się także 29 sektorów nieutwardzonych, polnych dróg – czy to pokrytych kostką, czy też szutrem. W sumie między Le Carpont Plouguin a Lannilis do pokonania zawodnicy mieli nieco ponad 200 bardzo selektywnych kilometrów.

Po starcie dość długo trwało zawiązywanie się odjazdu dnia, w którym finalnie znaleźli się George Jackson (Burgos-BH), Kévin Avoine i Samuel Leroux (Van Rysel – Roubaix), Morné Van Niekerk (St Michel – Mavic – Auber93) oraz Jaume Guardeño (Caja Rural – Seguros RGA). Z czasem przeskoczyli do nich jeszcze Nicolás Alustiza (Euskaltel – Euskadi) i Alexander Konijn (Nice Métropole Côte d’Azur) i taka grupka jechała na czele z przewagą około 6 minut nad peletonem.

Szczególnie ciekawa była obecność Morné Van Niekerka w odjeździe – 28-latek z RPA był dwóch ostatnich edycjach 8. i 15. w tym wyścigu, a osiągał to z ucieczek dnia. Przez długi czas zanosiło się, że dziś ten wynik może jeszcze bardziej zostać poprawiony, ale wszystko zmieniło się w momencie zintensyfikowania się opadów deszczu. Wówczas peleton bardzo mocno przyspieszył, zaczął się dzielić, a przewaga harcowników topniała w oczach.

68 kilometrów przed metą zaatakowali z głównej grupy Brieuc Rolland (Groupama-FDJ) i Jonas Abrahamsen (Uno-X Mobility). Choć próba Francuza i Norwega nie okazała się skuteczna to pokazała, że od tej pory aż do samego końca nie będzie już spokoju w stawce. Chwilę później poprawił Axel Zingle (Cofidis), a w czymś, co do niedawna nazywano jeszcze peletonem pozostało już tylko około 25 zawodników.

Każdy kolejny atak spotykał się z reakcją i kontrą rywali. Przyspieszali m.in. Dries De Bondt i Benoît Cosnefroy (Decathlon), Bryan Coquard (Cofidis), Arnaud De Lie (Lotto) czy Anthony Turgis (Total). W efekcie co rusz ktoś odpadał i momentami ciężko było ocenić czy to wyłącznie słabość, czy też np. defekt. Ten spotkał m.in. Arnaud De Lie, który to na jednym z ostatnich sektorów polnych dróg złapał gumę.

27 kilometrów przed metą na czele pozostawał samotny Morné Van Niekerk, który miał już tylko około 15 sekund przewagi nad 15-osobową grupą faworytów. Ponad minutę tracił z kolei większy peleton, w którym wielką pracę wykonywali kolarze Lotto Dstny próbujący doprowadzić do czołówki po defekcie swojego lidera, czyli Arnaud De Lie.

16 kilometrów przed końcem druga grupa dogoniła tę pierwszą i za uciekającym Morné Van Niekerkiem znów mieliśmy duży peleton. Na wyjeździe z 4. od końca sektora szutrów w tym cały czas znajdowało się około 40 zawodników goniących samotnego kolarza z RPA, który w tylko sobie znany sposób cały czas utrzymywał około 10-15 sekund przewagi.

Morné Van Niekerk skapitulował na 6400 metrów przed metą. Wówczas piekielnie mocno zaatakował Arnaud De Lie, na którego kole pozostał tylko Pierre Gautherat (Decathlon). Chwilę później do tej dwójki przeskoczył także Riley Sheehan (Premier Tech), zaś w grupie faworytów świetnie zebrali się kolarze Arkéa – B&B Hotels i Uno-X Mobility próbując zmontować pogoń.

Ostatni, 700-metrowy sektor szutrów, uciekająca trójka pokonała z przewagą niespełna 10 sekund nad kolejną grupą, która na asfalcie mocno zaciągnęła i dołączyła do uciekinierów. To wywołało pewne rozprężenie i na ostatni kilometr wjechało razem kilkunastu zawodników pozostających w walce o zwycięstwo.

Na ostatnim kilometrze najmocniej pracowali zawodnicy Arkéa – B&B Hotels i Uno-X Mobility, ale na finiszu na nic się to zdało. Arnaud De Lie (Lotto Dstny) pokazał swoje atomowe przyspieszenie i z przewagą przeszło długości roweru sięgnął po pewną wygraną. Drugi metę przeciął Clément Venturini (Arkéa – B&B Hotels), a trzeci był Pierre Gautherat (Decathlon AG2R La Mondiale Team). Szósty na kresce zameldował się wściekły Morné Van Niekerk (St Michel – Mavic – Auber93), który gdyby nie przymknięcie do bandy w końcówce był w stanie zameldować się dziś nawet na podium po całodniowej ucieczce. Co za występ kolarza z RPA!

Wyniki 41. Tro-Bro Léon:

Wyniki dostarcza FirstCycling.com

Poprzedni artykułWyścig Pokoju juniorów 2024: Mistrz świata wygrywa, bardzo aktywni Polacy
Następny artykułGiro d’Italia 2024: Tadej Pogačar jak Marco Pantani
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments