Vuelta a España – Prezentacja wyścigu

Hiszpański wielki tour przyjęło się uznawać za wyścig ostatniej szansy dla tych, których pokonały mokre szosy i brutalne podjazdy Giro d’Italia, upały i szalone tempo Wielkiej Pętli, choroby, kontuzje i inne nieszczęścia. Przed nami jednak zupełnie inna Vuelta. W tym roku na starcie imprezy w Barcelonie staną wszyscy triumfatorzy ostatnich trzech wyścigów trzytygodniowych, z których żaden nie powinien mieć swoim najświeższym dokonaniom wiele do zarzucenia, a może jedynie pragnąć więcej i więcej. Pozostaje więc zasiąść przed telewizorem, otworzyć czerwone wino i chłonąć spektakl, który zapowiada się na doprawdy wybitny rocznik.

Gwiazdami rozpoczynającej się w sobotę (26 sierpnia) 78. edycji wyścigu Vuelta a España będą Jonas Vingegaard (Jumbo-Visma), Primoz Roglic (Jumbo-Visma), Remco Evenepoel (Soudal Quick-Step), Geraint Thomas (INEOS Grenadiers), Juan Ayuso (UAE Team Emirates) i Joao Almeida (UAE Team Emirates).

Vualta a España to nostalgia i pragnienie rewanżu. Niezmiennie kusząca czerwienią jak owoce końca lata, w tym roku ogranicza się niemal wyłącznie do Półwyspu Iberyjskiego, co zapowiada jeszcze więcej gór, jeszcze więcej ognia, jeszcze więcej miejsc idealnych do zastawiania pułapek. Choć od lat nie było jej tam po drodze, wystartuje z rozgrzanej i barwnej jak gadzie łuski Barcelony, po czym wielokrotnie meandrować będzie pomiędzy kolejnymi pasmami górskimi i odcinkami wybrzeża. Nie zabraknie rundy w stolicy Katalonii, szalonej jak karuzele na Tibidabo, ani wspinaczki na najbardziej ikoniczne przełęcze Pirenejów, już po francuskiej stronie granicy. Peleton przejedzie wzdłuż pękających w szwach kurortów Costa Dorada i Costa Blanca, ale przetrze też doskonale znane amatorom kolarstwa szlaki, zarówno pomiędzy Denią i Alicante, jak i w Andorze. Wyścig wyeksponuje wszystkie blaski północy Hiszpanii, od zielonych pagórków Kraju Basków, przez pieniący się na kantabryjskim wybrzeżu ocean, aż po zasłużenie budzące respekt szczyty Asturii. Ostatnie akcenty, podobnie jak przed rokiem, położy zaś wśród przekonująco naśladujących ardeńskie klasyki pagórków Sierra de Guadarrama i na ulicach Madrytu. Na tle tych różnorodnych, a niejednokrotnie zachwycających pejzaży, zmierzą się najlepsi kolarze zawodowego peletonu i będą się ścigać, jakby nie było jutra.

Bo tego jutra, przynajmniej z ich perspektywy, rzeczywiście nie będzie. Nie będzie kolejnej szansy, kolejnego szczytu formy czy jeszcze jednej, zmieniającej oblicze całego sezonu imprezy. Górzysty Półwysep Iberyjski świetnie sprawdza się w tej konwencji, niemal każdego dnia na nowo rozdając karty i prowokując do ofensywnej rywalizacji na przestrzeni pękatych trzech tygodni. Widzom pozostaje natomiast cieszyć się pełnym zwrotów akcji sportowym spektaklem, ostatnimi tchnieniami lata i najczerwieńszymi zachodami słońca, podczas gdy z tyłu głowy kiełkować zaczyna świadomość, że na kolejne tego rodzaju emocje przyjdzie czekać do maja przyszłego roku.

Kto straci szansę na dobry wynik już pierwszego dnia rozgrywania imprezy? Czy hiszpański wielki tour ponownie namaści kogoś na kolejnego Tadeja Pogačara i Juana Ayuso? Czy Primoz Roglič przypomni wszystkim, dlaczego ten wyścig w ostatnich latach należał do niego? A może niezwykły (nawet jeśli okraszony kontrowersjami) wyczyn Chrisa Froome’a z 2017 roku zdoła powtórzyć Jonas Vingegaard? Tego dowiemy się w ciągu nadchodzących tygodni, jednak przed rozwikłaniem tych tajemnic warto zajrzeć do menu – a więc po prostu przyjrzeć się odrobinę dokładniej trasie 78. edycji Vuelta a España.

Trasa

Etap 1, 26 sierpnia (TTT): Barcelona > Barcelona (14,8 km)

Po raz trzeci w ciągu ostatnich pięciu lat, hiszpański wielki tour otworzy etap drużynowej jazdy na czas, który rozegrany zostanie na ulicach Barcelony. Miejski charakter trasy będzie dodatkowym atutem w nogach najmocniejszych ekip, ale relatywnie krótki dystans powinien przełożyć się na mniejsze różnice pomiędzy pretendentami do tytułu, niż miało to miejsce przed rokiem w Utrechcie.

Tego dnia rywalizujące drużyny pokonają 14,8 kilometrów i 60 metrów przewyższenia.

Etap 2, 27 sierpnia: Mataró > Barcelona (181,8 km)

Drugiego dnia peleton Vuelty pozostanie w Katalonii, a więc regionie, który w ostatnich latach regularnie pomijany był podczas planowania trasy wyścigu.

Nawiązań do kolarskich wydarzeń regularnie rozgrywających się na tamtejszych szosach jednak nie zabraknie. Niedzielny etap, liczący 181,8 kilometra i 2754 metry przewyższenia, prowadzi z Mataró do Barcelony, gdzie kolarze przejadą część rundy znanej z wiosennego Volta a Catalunya – łącznie ze wzgórzem Montjuïc.

W ramach tego odcinka pokonane zostaną pierwsze górskie premie tegorocznej edycji imprezy: Coll de Sant Bartomeu (6,6 km, śr. 4,5%), Coll d’Estenalles (12,1 km, śr. 3,9 %) i Alto del Castell de Montjuïc (900 m, śr. 9,4%). Szczyt ostatniego wzniesienia oddalony jest od linii mety (również zlokalizowanej na krótkim podjeździe) o 3,6 kilometra.

Etap 3, 28 sierpnia: Súria > Arinsal (158,5 km)

Pierwszy finisz na podjeździe 78. edycji Vuelty rozegrany zostanie w Andorze, gdzie bardzo wielu uczestników wyścigu poczuje się całkiem jak w domu.

Poniedziałkowa trasa liczy 158,5 kilometra i 3472 metry przewyższenia, niemal w całości skumulowane na finałowych 50 kilometrach. Tego dnia peleton przemieszczać się będzie szosami wiodącymi najpierw na północny wschód, a następnie na północ, które będą się bardzo łagodnie wznosiły aż do lotnego finiszu w stolicy Andory (Andorra la Vella, 116,7 km od startu). Charakter rywalizacji drastycznie zmieni swój charakter tuż po jego rozegraniu, a kolarze w krótkiej sekwencji zmierzą się z doskonale znanym Coll d’Ordino (17,3 km, śr. 7,7%) i debiutującym na trasie hiszpańskiego wielkiego touru (ale nieobcym licznym rezydentom Andory) Arinsal ( 8,3 km, śr. 7,7%).

Etap 4, 29 sierpnia: Andorra la Vella > Tarragona (184,6 km)

Sprinterom długo przyjdzie czekać na swoją pierwszą szansę, ale najprawdopodobniej nadejdzie ona wraz ze wtorkowym odcinkiem, wiodącym z Andory na Costa Dorada.

Tego dnia uczestnicy wyścigu pokonają 184,6 kilometra i 1822 metry przewyższenia, a zjazdy w kierunku portowej Tarragony na krótko zakłócą zlokalizowane już za półmetkiem podjazdy pod Alto de Belltall (9,3 km, śr. 3,7%) i Coll de Lilla (5,2km, śr. 4,9%).

Etap 5, 30 sierpnia: Morella > Burriana (186,2 km)

Odcinek z Morelli do Burriany może zakończyć się drugim z rzędu sprintem z peletonu, ale drużyny zbudowane wokół najszybszych uczestników wyścigu będą miały pełne ręce roboty w jego początkowej razie, próbując kontrolować formujący się w pagórkowatym terenie odjazd.

W środę uczestnicy Vuelty pokonają 186,2 kilometra i 2395 metrów przewyższenia, a jedynym kategoryzowanym podjazdem będzie Collado de la Ibola (11,4 km, śr. 3,9%).

Etap 6, 31 sierpnia: La Vall d’Uixó > Observatorio Astrofísico de Javalambre (183,1 km)

O ile trudno nazwać etap do Andory łagodnym przetarciem, formę pretendentów do tytułu w ostatnim wielkim tourze sezonu z pewnością gruntowniej przetestuje czwartkowy odcinek z La Vall d’Uixó do Observatorio Astrofísico de Javalambre.

Trasa wznosi się stopniowo przez większość liczącego 183,1 kilometra dystansu, jednocześnie kolejny raz oddalając się od morza, a dwie z trzech górskich premii pokonane zostaną w jej pierwszej części. Będą to Puerto de Arenillas (5,5 km, śr. 4,7%) i Alto Fuente de Rubielos (6,2 km, śr. 6,0%).

Pasmo Sierra de Javalambre, gdzie rozegrany zostanie finał 6. odcinka, to rzadko odwiedzany przez hiszpański wielki tour zakątek, ale wielu uczestników wyścigu pamiętać będzie pierwszy finisz Vuelty na Alto de Javalambre / Pico del Buitre (11,1 km, śr. 7,8%), który miał miejsce w 2019 roku. Średnie nachylenie na ostatnich 5 kilometrach przekracza 10%. Całkowite przewyższenie wynosi 4013 metrów.

Etap 7, 1 września: Utiel > Oliva (200,8 km)

Na piątek przypada drugi najdłuższy etap 78. edycji wyścigu Vuelta a España, który (ponownie) opadającymi w kierunku Morza Śródziemnego szosami zabierze peleton z Utiel, przez Walencję, do położonej na Costa Blanca Olivy.

Konieczny do pokonania dystans wynosi 200,8 kilometra, a przewyższenie tylko 1144 metry.

Etap 8, 2 września: Dénia > Xorret de Catí. Costa Blanca Interior (165 km)

Druga sobota hiszpańskiego wielkiego touru to znajome szosy, patrząc na nie zarówno z perspektywy zawodowych kolarzy, jak i amatorów. Tego dnia peleton Vuelty przejeździe pasmem górskim wznoszącym się ponad pasem wybrzeża pomiędzy Calpe a Alicante, na 165-kilometrowej trasie pokonując 3619 metrów przewyższenia i pięć górskich premii: Alto de Vall d’Ebo (8,0 km, śr. 5,6%), Puerto de Tollos (4,0 km, śr. 5,8%), Puerto de Benifallim (9,1 km, śr. 5,1%), Puerto de la Carrasqueta (11,0 km, śr. 4,6%) i Xorret de Cati (3,8 km, śr. 11,4%). Tylko ostatni z wymienionych podjazdów sam w sobie stanowi wyzwanie, ale patrząc na tę trasę całościowo, tworzy ona mieszankę wybuchową przywodzącą na myśl najbardziej szalone etapy ostatnich edycji Wielkiej Pętli. Spodziewać się więc można zainteresowania ze strony najlepiej dysponowanych harcowników, specjalistów od pagórkowatych wyścigów jednodniowych i liderów na klasyfikację generalną.

Szczyt finałowego wzniesienia dzieli od linii mety niespełna 4-kilometrowy zjazd.

Etap 9, 3 września: Cartagena > Collado de la Cruz de Caravaca (184,5km )

Jak przystało na hiszpański wielki tour, pierwszy dzień przerwy poprzedzi etap z metą na podjeździe, szosami Murcji prowadzący na Collado de la Cruz de Caravaca.

W niedzielę uczestnicy wyścigu pokonają 184,5 kilometra, 3041 metrów przewyższenia i tylko dwa kategoryzowane podjazdy, o których profil etapu opowiada co najwyżej półprawdy. Na pierwszy z nich, Puerto Casas de Marina la Perdiz (12,1 km, śr. 4,9%), kolarze wspinać się będą jeszcze przed minięciem półmetka i na ostateczny wynik rywalizacji nie powinien mieć on wpływu. Ten finałowy, Alto Caravaca de la Cruz (8,2 km, śr. 5,4%), należy już do mniej regularnych, a na ostatnich dwóch kilometrach nachylenie kilka razy poszybuje powyżej 15%. Na papierze wygląda to więc na późny atak z grupy faworytów, być może już za plecami zwycięskiego uciekiniera.

Etap 10, 5 września (ITT): Valladolid > Valladolid (25,8 km)

Po dniu przerwy peleton hiszpańskiego wielkiego touru przeniesie się do wspólnoty autonomicznej Kastylia i Leon, a pierwszym zadaniem czekającym kolarzy będzie rywalizacja z tykającym zegarem.

Z perspektywy tych zawodników, którzy nie specjalizują się w jeździe na czas, trasa ze startem i metą w Valladolid może okazać się sporym wyzwaniem, mimo że liczy tylko 25,8 kilometra. Kręty pierwszy odcinek, zakończony krótkim podjazdem (0,5 km, śr. 7,1%), nie pomoże w znalezieniu właściwego rytmu, podczas gdy reszta dystansu jest płaska i szybka, zdecydowanie faworyzując najmocniejszych zawodników w tej dyscyplinie.

Ponieważ etap ten rozegrany zostanie jeszcze przed półmetkiem Vuelty, górą mogą być specjaliści, ale wyniki wtorkowej rywalizacji odcisną również trwałe piętno na kształcie klasyfikacji generalnej wyścigu. Ze względu na wpływ dnia przerwy, możliwe są też spore niespodzianki.

Etap 11, 6 września: Lerma > La Laguna Negra.Vinuesa (163,2 km)

11. etap 78. edycji Vuelta a España zaprowadzi jej uczestników na Laguna Negra (6,5 km, śr. 6,7%), który to podjazd gościć będzie finisz hiszpańskiego wielkiego touru po raz drugi w historii. Podczas debiutu, w 2020 roku, triumfował Dan Martin, co wiele mówi o charakterze finałowego wzniesienia, a przebieg całego tegorocznego odcinka wydaje się dość zbliżony.

Co prawda wówczas peleton dotarł do podnóża podjazdu od północnego wschodu, a w tym roku kolarze przyjadą z przeciwnej strony, ale zarówno dystans (163,2 km), przewyższenie (2203 metry), jak i pozbawiony innych atrakcji profil trasy sugerują, że i końcowy rezultat będzie podobny: sprint ze zredukowanej grupki liderów.

Etap 12, 7 września: Ólvega > Saragossa (150,6 km)

Czwartek to pierwsza od blisko tygodnia szansa dla sprinterów, na których czeka krótki, szybki i możliwie (jak na standardy Półwyspu Iberyjskiego) płaski odcinek z metą w Saragossie. Okolice miasta to ubogie w roślinność, a zatem wyeksponowane na podmuchy wiatru tereny, dlatego na baczności będą musieli się mieć również czołowi zawodnicy klasyfikacji generalnej.

Tego dnia uczestnicy wyścigu pokonają 150,6 kilometra i 865 metrów przewyższenia.

Etap 13, 8 września: Formigal. Huesca la Magia > Col du Tourmalet (134,7 km)

Piątek na trasie Vuelty to same legendy, od sprzyjającego podstępom Formigal, które tym razem gości start etapu, po wizytę we Francji i wspinaczkę na ikoniczny Col du Tourmalet (18,9 km, śr. 7,4%) – po raz pierwszy w hiszpańskim wielkim tourze w tym stuleciu.

Odcinek ten posiada magię wpisaną w nazwę i jest ku temu znacznie więcej powodów, ponieważ podczas pokonywania liczącej tylko 134,7 kilometra i aż 4266 metrów przewyższenia trasy, kolarze zmierzą się również z królową dramatów, Col d’Aubisque (16,6 km, śr. 7,0%) i zjazdem z przełęczy, który niegdyś był całkiem bliski unicestwienia lidera Wielkiej Pętli, malowniczą Cirque du Litor i poprzedzającym finałowy podjazd Col de Spandelles (10,4 km, śr. 8,2%).

Na Tourmalet uczestnicy wyścigu wspinać się będą od strony Luz-Saint-Sauveur (zachodniej).

Etap 14, 9 września: Sauveterre-de-Béarn > Larra-Belagua (156,2 km)

Z piątku na sobotę peleton Vuelty pozostanie we Francji, aby przygotować się do rewanżowego pojedynku w Pirenejach. Podczas 14. etapu pokonywane będą znacznie rzadziej wykorzystywane wzniesienia tego pasma górskiego, ale licząca 156,2 kilometra i 4623 metry przewyższenia trasa wiele mówi o czekającym tego dnia wyzwaniu.

Pomiędzy Sauveterre-de-Béarn a metą na podjeździe w Larra-Belagua, kolarze wspinać się będą na trzy górskie premie: Col Hourcere (11,6 km, śr. 8,3%), graniczny Puerto de Larrau (15,1 km, śr. 7,8%) i Portillo de Lazar (3,2 km, śr. 5,8%).

Ponieważ na tle wcześniejszych wyzwań finałowy Puerto de Belagua (9,4 km, śr. 6,3%) wypada dość blado, odcinek ten najprawdopodobniej wzbudzi duże zainteresowanie wśród uciekinierów.

Etap 15, 10 września: Pampeluna > Lekunberri (158,3 km)

W ramach niedzielnego odcinka hiszpański wielki tour sprawnie przeniesie się z jednych bardzo kolarskich stron w inne, rozpoczynając w Pampelunie – kolejnym już mieście pełnym zawodowych cyklistów – a kończąc w Kraju Basków.

Pagórkowata trasa liczy 158,3 kilometra, 2494 metry przewyższenia i zawiera trzy nietrudne górskie premie, co może zaowocować zwycięstwem ucieczki lub sprintem ze zredukowanego peletonu. Ostatnie wzniesienie dnia, Puerto de Zuarrarrate (7,3 km, śr. 4,8%), od mety w Lekunberri dzieli 9 kilometrów.

Etap 16, 12 września: Liencres Playa > Bejes (120,1 km)

Po ostatnim dniu przerwy uczestnicy Vuelty zmierzą się na najkrótszym (nie licząc finałowej parady) etapie ze startu wspólnego tegorocznej edycji imprezy, który liczy 120,1 kilometra i 2122 metry przewyższenia.

Wtorkowa trasa w ponad dwóch trzecich wiedzie wzdłuż kantabryjskiego wybrzeża, po czym odbija w głąb lądu, gdzie rozegrany zostanie finał 16. odcinka na debiutującym w hiszpańskim wielkim tourze, stromym podjeździe do Bejes (4,9 km, śr. 8,5). Biorąc pod uwagę to, co ma nadejść już kolejnego dnia, wygląda to na kolejną dobrą okazję dla odjazdu.

Etap 17, 13 września: Ribadesella / Ribeseya > Altu de L’Angliru (124,4 km)

We środę peleton Vuelty ponownie wyruszy z okolic wybrzeża, ale celem będą Góry Kantabryjskie, a konkretnie ikoniczny Altu de L’Angliru (13,1 km, śr. 9,4%).

Na liczącej tylko 124,4 kilometra trasie kolarze pokonają jeszcze, w ramach skromnej rozgrzewki, Alto de la Colladiella (6,5 km, śr. 7,9%) i Alto del Cordal (5,7 km, śr. 8,5%), ale tego dnia liczyć się będzie wyłącznie rywalizacja na finałowym podjeździe. Należy on bowiem do tych, na których można nie tylko przegrać, ale również wygrać cały wyścig.

Podczas tego odcinka uczestnicy hiszpańskiego wielkiego touru pokonają 3269 metrów przewyższenia.

Etap 18, 14 września: Pola de Allande > La Cruz de Linares (178,9 km)

Hiszpański wielki tour pozostanie w zielonej i pochmurnej Asturii również w środę, a walka o prym w klasyfikacji generalnej nie ustanie, ponieważ tego dnia uczestnicy wyścigu zmierzą się na drugim z rzędu odcinku prowadzącym przez Góry Kantabryjskie.

Pomiędzy Pola de Allande a La Cruz de Linares peleton pokona 178,9 km i aż 4630 metrów przewyższenia, wspinając się kolejno na Alto de las Estacas (5,2 km, śr. 7,4%), Puerto de San Lorenzo (10,0 km, śr. 8,5%), Alto de Tenebredo (3,4 km, śr. 9,3%) i dwukrotnie Puerto de la Cruz de Linares (8,3 km, śr. 8,5%).

Etap 19, 15 września: La Bañeza > Íscar (177,1 km)

Etap 19. przyniesie zasłużony odpoczynek dla czołowych kolarzy klasyfikacji generalnej i nagrodę dla tych sprinterów, którzy zdołali przetrwać wszystkie chwile kryzysu w grupetto.

Głównym celem piątkowego odcinka, który liczy 177,1 kilometra i 919 metrów przewyższenia, jest przeniesienie rywalizacji jak najbliżej stolicy Hiszpanii.

Etap 20, 16 września: Manzanares El Real > Guadarrama (207,8 km)

Na przedostatni dzień rywalizacji w tegorocznej Vuelcie przypada często pojawiający się w menu etap, który prowadzi przez pagórki okalających Madryt od północy Sierra de Guadarrama. Będzie to jednocześnie najdłuższy etap tej edycji imprezy, licząc 207,8 kilometra i 4361 metrów przewyższenia.

Ze względu na mnogość pokonywanych wcześniej przeszkód, nie wydaje się prawdopodobne, aby klasyfikacja generalna wyścigu cały czas pozostawała nierozstrzygnięta. W razie konieczności bądź potrzeby, odcinek ten oferuje jednak całe mnóstwo miejsca na zastawienie pułapki, w postaci dziesięciu kategoryzowanych podjazdów, wąskich szos i krętych zjazdów.

Szczyt ostatniego wzniesienia od mety w Guadarrama dzieli 12,2 kilometra.

Etap 21, 17 września: Hipódromo de la Zarzuela > Madryt. Paisaje de la Luz (101,5 km)

Sprinterska parada.

Faworyci

Vuelta a España, częściej niż nie, okazywała się dla liderów na klasyfikację generalną festiwalem ostatnich szans. Ta edycja jest jednak inna, ponieważ żaden z głównych pretendentów do tytułu, czy nawet miejsc na podium w Madrycie, nie ma prawa narzekać na nieudany sezon.

Ze zwycięzcami obu rozegranych już w tym roku wielkich tourów, a tym samym historyczną szansą ustrzelenia hat-tricka, na starcie w Barcelonie stanie drużyna Jumbo-Visma. Nie brakuje w jej składzie między innymi niezniszczalnego Seppa Kussa, mogącego przypisać sobie znaczny udział w każdym z tych triumfów, ale to temat na odrębny artykuł.

W zawodowym peletonie nie ma obecnie kolarza lepiej sprawdzającego się w rywalizacji na przestrzeni trzech tygodni niż Jonas Vingegaard (Jumbo-Visma) – trudno takie stwierdzenie nazwać jakkolwiek kontrowersyjnym. Pancerz 26-letniego Duńczyka nie jest pozbawiony drobnych luk, ale dotyczą one głównie sfery mentalnej, podczas gdy doskonale odnajduje się on na najbardziej wymagających górskich odcinkach, potrafi skutecznie rywalizować z najlepszymi specjalistami w jeździe na czas i, co do zasady, rośnie w siłę wraz z kolejnymi rozegranymi etapami. To ostatnie może okazać się niezwykle istotne, ponieważ przygotowania Vingegaarda do Vuelty niewiele miały wspólnego z pieczołowitym, dopracowanym w każdym detalu szlifowaniem formy przed dwiema ostatnimi edycjami Wielkiej Pętli. Czy rzeczywiście plan pojechania przez Duńczyka tych dwóch wielkich tourów wykrystalizował się już zimą? Jeśli tak, musiało być to w jakiś sposób uwzględnione w jego programie treningowym, ale nie stawiałabym na prawdziwość tych deklaracji swoich własnych pieniędzy. Ostatnim kolarzem, który ustrzelił dublet Tour-Vuelta był w 2017 roku Chris Froome, nie bez kontrowersji zresztą, a od tego czasu nikt nawet nie próbował. Jest to o tyle ciekawe, że nietrudno pomiędzy Brytyjczykiem a Vingegaardem znaleźć liczne paralele, choć zauważyć trzeba, że ten pierwszy dokonał tej sztuki dopiero przy piątej próbie. Jest niewiadomą, jak organizm współlidera Jumbo-Visma odpowie na powrót do bardzo intensywnej rywalizacji w wyścigu, który tak szybko wytacza niemal najcięższe działa. Ani jak poradzi sobie z kolejnymi trzema tygodniami nieustającej walki w ogóle. Pomijając jednak wątki atmosfery i zakulisowych ruchów w holenderskiej ekipie, pod tym względem obecność Primoza Roglica powinna przyjść mu z pomocą, ponieważ zdejmie z barków dwukrotnego zwycięzcy Tour de France niemal całą odpowiedzialność, a bardziej doświadczony Słoweniec, ze względu na swój styl jazdy, ma większą łatwość ściągania na siebie uwagi rywali.

To Primoz Roglic (Jumbo-Visma) stanie na starcie jako trzykrotny triumfator Vuelty, ale czy otoczony tym konkretnym składem, będzie w ogóle w stanie czerpać z tego siłę? Skłaniam się do odpowiedzi, że tak, choć bez dwóch zdań to Słoweniec zmuszony będzie raz za razem potwierdzać swoją pozycję w hierarchii holenderskiej drużyny po tym, jak Jumbo-Visma przestało uwzględniać go w swoich planach na Wielką Pętlę. Nie byłabym również zaskoczona na wieść, że pierwotne założenia zakładały oddanie Vingegaardowi Tour de France w zamian za rolę lidera w Giro i Vuelcie, bez adnotacji, że w ostatnim z wymienionych wyścigów będzie ona współdzielona. Roglic z takiego stanu rzeczy nie może być zadowolony, skoro od dłuższego czasu szuka dla siebie miejsca w innych drużynach, a najświeższe plotki mają go kierować do znanej sieci supermarketów… Niezależnie jednak od tego, same przygotowania 33-letniego Słoweńca do wyścigu przebiegły jak po sznurku, w swoim stylu zdominował on rozgrywany w ubiegłym tygodniu Vuelta a Burgos i choć opieram to stwierdzenie na skąpej próbie, wydawał się tam być w formie życia. Nie mogę nazwać trasy tegorocznego hiszpańskiego wielkiego touru idealną dla Roglica, ponieważ z pewnością zamieniłby on wycieczki w wyższe partie Pirenejów na jeszcze jedną garść krótszych i sztywniejszych podjazdów, a etap jazdy na czas na bardziej pagórkowaty. Patrząc jednak na zbiór imprez trzytygodniowych jako całość, właśnie ta rozgrywana na Półwyspie Iberyjskim stanowi mieszankę, która z perspektywy Słoweńca jest zdecydowanie najbliższa optymalnej. Jeśli Jonas Vingegaard nie okaże się nadczłowiekiem, szanse Roglica na zwycięstwo w tym wyścigu ostatecznie oceniam wyżej, a przy właściwej kooperacji tej dwójki i braku katastrof, bardzo trudno będzie powstrzymać Jumbo-Visma przed skompletowaniem wspomnianego trypletu.

Nie zapominam o obrońcy tytułu sprzed roku, Remco Evenepoelu (Soudal-Quick Step), ani nie bagatelizuję jego indywidualnego potencjału jako kolarza. Już na wstępie podkreślić jednak trzeba, że mający go wspierać skład wypada na tle Jumbo-Visma bardzo blado, co jest przyczyną zakulisowych tarć na linii Patrick Evenepoel-Patrick Lefevere, które z pewnością nie pozostają bez wpływu na samego zawodnika. Nawet otoczony dużo silniejszym teamem, Evenepoel stałby przed ogromnym wyzwaniem, zmuszony walczyć ramię w ramię z duetem tworzonym przez Primoza Roglica i Jonasa Vingegaarda. Obecnie dość realistycznie zakładać można, że już do drugiego odcinka imprezy przystąpi on ze stratą do współliderów holenderskiej ekipy, a w górach dość łatwo będzie 23-letniego Belga odizolować i wciągnąć w grę, która złamała podczas ubiegłorocznej Wielkiej Pętli Tadeja Pogacara. Sam zawodnik Soudal Quick-Step przyznaje, że jego celem na hiszpański wielki tour jest etapowe zwycięstwo i podium klasyfikacji generalnej, a chłodna ocena sytuacji odrobinę smuci, wypowiadana przez kolarza tak młodego i o niemal nieograniczonym potencjale. Wszystkim, czego już zdołał dokonać w swojej krótkiej karierze, Evenepoel zapracował sobie na otrzymanie szansy podjęcia względnie równej walki i pozostaje mieć nadzieję, że wielokrotnie przypomni o tym w rozpoczynającym się w sobotę wyścigu.

Z dwoma potencjalnymi liderami na starcie w Barcelonie stanie również UAE Team Emirates, ale, na szczęście, żadnym z nich nie będzie Tadej Pogacar. Młody Słoweniec naprawdę zasłużył sobie na odpoczynek i wakacje na Hawajach. O jak najlepszy wynik w klasyfikacji generalnej 78. edycji hiszpańskiego wielkiego touru w barwach drużyny z Emiratów walczyć będą Juan Ayuso i Joao Almeida, a więc trzeci zawodnicy odpowiednio ubiegłorocznej Vuelty i tegorocznego Giro d’Italia. W zdecydowanej większości edycji duet ten byłby w stanie zgotować niemały chaos, ale przed nami rocznik obiecywany jako wybitny, co winduje poprzeczkę znacznie wyżej. 25-letni Portugalczyk jest w tej układance tym zdecydowanie bardziej doświadczonym, a na podstawie jego niedawnego występu w Tour de Pologne można wnosić, że z dużym spokojem podszedł do budowania formy na hiszpańską imprezę. Na papierze powinno to pozwolić mu wydobyć na światło dzienne jeden ze swoich największych atutów, jakim jest bardzo mocny ostatni tydzień wielkiego touru.

Myśląc o czystym potencjale, możliwości Juana Ayuso (UAE Team Emirates) trzeba wycenić wyżej, co zresztą młody Hiszpan szybko zaczął potwierdzać. Trzeba jednak podkreślić, że dotąd nie był to dla niego łatwy sezon, a brak kilometrów przejechanych w wyścigach prędzej czy później może dać o sobie znać – szczególnie w wieku zaledwie 20 lat i przy tak wyśrubowanym poziomie całej stawki. Koncentrując się natomiast na pozytywach, Ayuso już teraz jest kolarzem kompletnym, co potwierdził tegorocznymi zwycięstwami na górskim odcinku Tour de Suisse i (w jeszcze większym stopniu) w jeździe indywidualnej na czas rozegranej w ramach Tour de Romandie. Start tegorocznej Vuelty w Barcelonie również musi być dla 20-letniego Katalończyka specjalną okolicznością, a zarówno on, jak i Almeida, przy pomocy Jay’a Vine’a mają szansę na dobre wejście w wyścig za sprawą solidnej drużynowej jazdy na czas.

Jak w tę układankę wpasuje się stary, dobry Geraint Thomas (INEOS Grenadiers)? Sam 37-letni Walijczyk pewnie tego nie wie, bo jak sam przyznał, nigdy wcześniej nie realizował podobnego programu wyścigowego. Przyznać trzeba jednak, że łatwość, z jaką triumfator Tour de France z 2018 roku godzi obowiązki zawodowego kolarza i publicysty jest bolesnym policzkiem dla tych, którzy na pełen etat zajmują się wyłącznie tym drugim. Nie będzie zaskoczeniem, jeśli choćby ze względu na wiek, Thomas nie zdoła być fantastyczną wersją samego siebie z tegorocznego Giro d’Italia, ale w kombinacji z Thymenem Arensmanem, Jonathanem Castroviejo i Filippo Ganną ma on szansę przynajmniej na rozpoczęcie rywalizacji z przewagą nad większością rywali. Jeśli Walijczyk szybko zblednie, jego rolę przejąć może wspomniany Holender i istnieje co najmniej kilka powodów, dla których chciałabym się mu przyjrzeć bliżej pod tego rodzaju presją. W składzie INEOSU na hiszpański wielki tour znalazł się również Egan Berlan, ale brytyjska drużyna jako całość zdaje się mieć obecnie znacznie większe dylematy, niż skuteczność walki o jak najlepsze miejsce w klasyfikacji generalnej Vuelty.

Przykro było patrzeć na Enrica Masa (Movistar), który stał się jedną z pierwszych ofiar tegorocznej Wielkiej Pętli, ale prawda jest taka, że przełom lata i jesieni zawsze jest dla Hiszpana najlepszym czasem. W tak elitarnej stawce, nawet miejsce na najniższym stopniu podium powinno być dla Masa więcej niż satysfakcjonującym rezultatem, ale trzeba mieć nadzieję, że Movistar zewrze szyki na swój domowy wielki tour. W najgorszym razie, Oier Lazkano, Einer Rubio i Ruben Guerreiro poszaleją w odjazdach.

Z grona liderów, którzy na papierze posiadają potencjał, a w rzeczywistości najczęściej widowiskowo go marnują, wymienić trzeba Mikela Landę (Bahrain Victorious), Hugh Carthy’ego (EF Education-EasyPost) i Aleksandra Vlasova (Bora-hansgrohe), podczas gdy na kolejny bardzo dobry występ może być stać Eddy’ego Dunbara (Jayco AlUla).

Z myślą już o bliższej czy dalszej przyszłości, na pewno warto też obserwować poczynania Oscara Onley’a, Lorenzo Milesiego, Maxa Poole’a (dsm-firmenich), Lennerta van Eetvelta (Lotto Dstny), Hugo Page’a (Intermarche-Circus-Wanty), Kevina Vauquelina (Arkea Samsic), Ciana Uijtdebroecksa (Bora-hansgrohe) i całej młodzieżowej armady Groupamy-FDJ: przede wszystkim Lenny’ego Martineza, Romaina Gregoire’a i Lewisa Askey’a.

Sprinterzy / klasyfikacja punktowa

Obszerny artykuł na temat faworytów klasyfikacji punktowej, a zatem również najlepszych sprinterów na liście startowej 78. edycji hiszpańskiego wielkiego touru, znajdziesz TUTAJ

Klasyfikacja górska

Obszerny artykuł na temat faworytów klasyfikacji górskiej 78. edycji hiszpańskiego wielkiego touru, znajdziesz TUTAJ

Polacy

W tegorocznej Vuelcie udział weźmie dwóch Polaków: Kamil Gradek (Bahrain Victorious) i Łukasz Owsian (Arkea Samsic).

78. edycja wyścigu Vuelta a España rozgrywana będzie od 26 sierpnia (sobota) do 17 września (niedziela).

Każdego dnia publikować będziemy szczegółowe zapowiedzi najbliższego etapu.

Vuelta a España 2023: Lista startowa wyścigu
Vuelta a Espana 2023: Plan transmisji telewizyjnych