Mistrzostwa Polski 2024: Opublikowano szczegółowy program zawodów

fot. Dariusz Krzywański / DkpCycling&Life

Organizatorzy tegorocznych mistrzostw Polski w kolarstwie szosowym opublikowali program zawodów wraz z regulaminem. Wyścigi elity ze startu wspólnego odbędą się w niedzielę 23 czerwca.

Wielkimi krokami zbliżają się tegoroczne mistrzostwa Polski. Czempionat po raz trzeci z rzędu zostanie rozegrany na Mazowszu, a wyścigi odbędą się w Radzanowie (czasówki) oraz Płocku (start wspólny). Organizatorzy zmagań opublikowali program imprezy, zaplanowanej w terminie 19-23 czerwca.

Dzień przed oficjalnym otwarciem mistrzostw Polski odbędzie się odprawa przed indywidualną jazdą na czas. Konkurencja została rozłożona na dwa dni – w środę o tytuły mistrzostw Polski powalczą juniorki, juniorzy oraz orlicy, a dzień później do rywalizacji staną kolarze i kolarki elity, orliczki oraz tandemy.

Ostatnie trzy dni przebiegną pod znakiem wyścigów ze startu wspólnego ze startem i metą w Płocku. W piątek poznamy mistrzynię Polski w kategorii juniorka oraz zwycięzcę wyścigu orlików. Nazajutrz rozegrane zostaną zmagania juniorów, amatorów i tandemów, a w niedzielę – podobnie jak przed rokiem – odbędą się zmagania elity mężczyzn i kobiet, wraz z kategorią U23.

Program Mistrzostw Polski w kolarstwie szosowym 2024:

Środa 19 czerwca (ITT):
12:00 Start kategorii Juniorka – 14,9 km
13.30 Start kategorii Junior – 2 x 14,9 km
15:00 Start kategorii Orlik – 2 x 14,9 km
17.00 Dekoracja wszystkich kategorii

Czwartek 20 czerwca (ITT):
12:00 Start kategorii Tandemy M. i K. – 14,9 km
13:30 Orliczka i Elita Kobiet – 2 x 14,9 km
15:00 Start kategorii Elita Mężczyzn – 3 x 14,9 km
17.00 Dekoracja wszystkich kategorii

Piątek 21 czerwca (start wspólny):
11:00 Start kategorii juniorka (69 km)
14:00 Start kategorii orlik (172,5 km)
18:30 Dekoracja

Sobota 22 czerwca (start wspólny):
11:00 Start kategorii junior (138 km)
15:30 Start kategorii amator (103,5 km)
15:40 Start kategorii Tandemy M. i K. (69 km)

Niedziela 23 czerwca (start wspólny):
9:00 Start kategorii elita kobiet, orliczka (138 km)
13:00 Start kategorii elita mężczyzn, orlik (241,5 km)

ORLEN Wyścig Narodów 2024: Relacja tekstowa z 2. etapu [na żywo]

0
fot. Tomasz Śmietana

Pierwszy etap ORLEN Wyścigu Narodów obfitował w nieoczywiste rozstrzygnięcia. Dziś o takie będzie trudniej – wszystko za sprawą wymagającej, górzystej trasy, zwieńczonej stromym podjazdem pod Kohutkę. Śledźcie drugi etap wyścigu od 12:00 z Naszosie.pl!

Marchijskie murki i pagórki – zapowiedź 12. etapu Giro d’Italia 2024

Tirreno-Adriatico / RCS Sport

Wczorajsze kadry zabudowań na obłych wzgórzach, które peleton omijał pędząc wzdłuż wybrzeża, były zapowiedzią tego, co czeka uczestników włoskiego wielkiego touru w czwartek. Dziś Giro d’Italia wjedzie w doskonale znaną z Tirreno-Adriatico krainę muri – etruskich miasteczek, wąskich uliczek, stromych ścianek i krętych dróg, które w pakiecie gwarantują kilka godzin ekscytującej rywalizacji.

Mówi się, że to zawodnicy decydują o charakterze i jakości widowiska, ale część Marchii odwiedzana przez różowy wyścig w ten czwartek posiada dar narzucania preferowanych przez kibiców kolarstwa rozwiązań. Wąskie i kręte drogi rozciągają peleton na sposób znany z ardeńskich klasyków, zmuszając uczestników wyścigu do nieustannej walki o pozycje, która tylko zaognia się na dojeździe do kolejnych ścianek. Uważać też trzeba na zróżnicowanej jakości nawierzchnię i pułapki, które czają się w gęsto zabudowanych centrach miast. Przed kolarzami zatem dość nerwowy dzień, nawet jeśli pogoda nie przestanie dopisywać, a walkę o etapowy triumf rozegra między sobą potencjalnie liczna ucieczka dnia.

Przechodząc już do konkretów, trasa 12. etapu tegorocznego Giro d’Italia liczy 193 kilometry i 2162 metry przewyższenia, co czyni go typowym klasykiem wśród odcinków wielkich tourów. Rozpocznie się w Martinsicuro, należącym do położonej na granicy Abruzji i Marchii Riwiery Palmowej, której część stanowi również San Benedetto del Tronto.

Pierwsza część etapu jest płaska, prowadząc wzdłuż wybrzeża Adriatyku aż do Porto Civitanova. Na wysokości tej miejscowości, a więc po pokonaniu ok. 55 kilometrów, peleton odbije w głąb lądu, gdzie zmierzy się w całą serią krótkich i sztywnych podjazdów. Te klasyfikowane znajdują się w Osimo (7,0 km, śr. 2,3%), Monsano (4,2 km, śr. 4%), Ostrze (1,0 km, śr. 8,5%) i La Croce (5,4 km, śr. 3,1%), ale akcji pomiędzy nimi zdecydowanie nie zabraknie.

Finałowa ścianka, Monte Giove (2,6 km, śr. 5,0%, max. 20%), oddalona jest od linii mety o 9,3 kilometra i stanowi idealne miejsce do wczesnego przeprowadzenia późnej selekcji. Końcówka w Fano, gdzie nad Adriatyk docierała antyczna Via Flaminia, jest co prawda płaska, ale niepozbawiona technicznych wyzwań innego rodzaju. Jeszcze bardziej, niż miało to miejsce w Lukce, jej przebieg sprzyjać będzie próbującym uciec kolarzom.

Oto, co na temat 12. etapu 107. edycji Giro d’Italia napisaliśmy przed rozpoczęciem wyścigu:

Etap 12, 16 maja: Martinsicuro > Fano (193 km | 2162 m)

Podczas 12. odcinka włoski wielki tour odda cześć Tirreno-Adriatico, nie stroniąc od wąskich uliczek i stromych ścianek w często odwiedzanym przez wiosenną etapówkę terenie. W zależności od wcześniejszych zdarzeń losowych, ogólnego morale peletonu i pogody, to może być dzień dla harcowników lub liczących na sprint ze zredukowanej grupy klasykowców, choć z Pogačarem w wyścigu nikt i nigdy nie będzie zupełnie bezpieczny.

W czwartek uczestnicy imprezy pokonają 193 kilometry i 2162 metry przewyższenia, a płaską końcówkę zaliczyć można do technicznych.

Pogoda

Kolejny bardzo pogodny dzień. Temperatura do 22 stopni Celsjusza, niewielkie zachmurzenie. Wiatr znad Adriatyku (E, SE) o prędkości do 25 km/h powinien dodatkowo pomóc ucieczce na odcinku prowadzącym wzdłuż wybrzeża.

Faworyci

W Fano znajdowała się kiedyś świątynia Fortuny, a dziś na jej uśmiech liczyć będzie wielu uczestników Giro d’Italia.

Niewiele jest w tegorocznym włoskim wielkim tourze etapów tak dobrze skrojonych pod harcowników, dlatego w górę szosy będzie chciało się dziś wybrać bardzo wielu kolarzy. Trasa bez dwóch zdań sprzyja tym, którzy obok dyspozycji dysponują sprytem i doświadczeniem wyniesionym z wyścigów jednodniowych, dlatego ponownie swoich sił w odjeździe powinien spróbować Julian Alaphilippe (Soudal-Quick Step). Nie można Francuza nazwać faworytem tego odcinka, ale stanie on na jego starcie ze świadomością, że lepszej szansy w tym wyścigu może już nie dostać.

Od pierwszego dnia formą błyszczy Jhonatan Narvaez (INEOS Grenadiers), którego zestaw umiejętności idealnie wpisuje się w wyzwania stawiane przez pagórkowatą trasę. Nieco cichszy był ostatnio Maximilian Schachmann (Bora-hansgrohe), ale jeśli mądrze oszczędzał energię, tym razem może pokonać Ekwadorczyka na płaskiej końcówce.

Spodziewam się dalszej ofensywy ze strony ekipy Visma | Lease a Bike, a podstawowym wyborem na czwartkowy odcinek wydają się Attlia Valter i Jan Tratnik. Zaznaczyć przy tym jednak trzeba, że Tim van Dijke również nieźle radzi sobie w tego rodzaju terenie.

Dobrą dyspozycję powinni spróbować ponownie wykorzystać Pelayo Sanchez (Movistar), Benjamin Thomas (Cofidis) i Andrea Bagioli (Lidl-Trek), a innymi standardowymi typami na klasycznie pagórkowaty etap są Andrea Vendrame, Bastien Tronchon, Aurelien Paret-Peintre (Decathlon AG2R La Mondiale), Magnus Sheffield (INEOS Grenadiers), Nicola Conci, Quinten Hermans (Alpecin-Deceuninck), Ewen Costiou (Arkea-B&B Hotels), Davide Ballerini, Simone Velasco (Astana Qazaqstan), Michael Valgren, Andrea Piccolo, Mikkel Honore (EF Education-EasyPost), Mauri Vansevenant (Soudal-Quick Step), Kevin Vermaerke (dsm-firmenich PostNL), Filippo Zana (Jayco AlUla) i Alexander Kamp (Tudor Pro Cycling).

Istnieje przeświadczenie, że część sprinterów może przetrwać trudy dzisiejszego odcinka, ale w żadnym prawdopodobnym scenariuszu nie prowadzi on do finiszu z dużego peletonu. Trudno sobie wyobrazić, że po całodziennej pracy, ekipy najszybszych zawodników wystawiają się na nieuniknione ataki na trudnej, finałowej ściance.

Część sprinterów może rozważyć zabranie się do ucieczki dnia, jednak muszą jednocześnie mieć w głowie jutrzejszy, dedykowany im odcinek. Zaryzykować mogą dobrze wspinający się Laurence Pithie (Groupama-FDJ), Filippo Fiorelli (VF Group-Bardiani CSF-Faizanè) i Kaden Groves (Alpecin-Deceuninck), który zainteresowany jest zbieraniem punktów na lotnych premiach.

Spośród najlepszych kolarzy klasyfikacji generalnej, oczywistym wyborem jest Tadej Pogacar (UAE Team Emirates), chociaż wiele do powiedzenia w tego rodzaju sprintach potrafią mieć Daniel Martinez (Bora-hansgrohe) i Geraint Thomas (INEOS Grenadiers).

Giro d’Italia 2024: Nie tylko relegacja Tima Merliera – więcej kontrowersji wokół finału 11. etapu

fot. AlUla Tour

Soudal Quick-Step, zespół relegowanego wczoraj Tima Merliera, nie do końca zgadza się z wczorajszą karą wymierzoną w ich zawodnika. Jak się jednak okazuje to nie było jedyne kontrowersyjne zdarzenie podczas ostatnich kilometrów 11. etapu Giro d’Italia. Hugo Hofstetter głośno wypowiedział się o tym za co karę dostał Laurence Pithie.

11. etap 107. Giro d’Italia zakończył się pojedynkiem sprinterów, w którym najlepszy okazał się być Jonathan Milan. Drugi metę przeciął Tim Merlier, który jednak nie nacieszył się za długo miejscem na podium – sędziowie dość szybko podjęli decyzję o relegacji na koniec grupy belgijskiego sprintera za nieregulaminowy finisz. Jego ekipa Soudal Quick-Step nie zgadza się z taką decyzją.

Dojazd do hotelu był koszmarem. Tak naprawdę nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć za co ukarano Tima. To decyzja UCI i wierzymy, że ich zadaniem jest nie tylko karać, ale i pomóc ludziom zrozumieć, dlaczego podjęli taką decyzję

— krótko powiedział przedstawiciel ekipy cytowany przez Het Laatste Nieuws.

Tim Merlier został nie tylko relegowany, ale także otrzymał karę finansową w wysokości 500 franków szwajcarskich oraz zabrano mu 12 oczek z klasyfikacji punktowej, w obliczu czego jego strata do Jonathana Milana wzrosła już do 137 punktów praktycznie pozbawiając go nadziei na cyklamenową koszulkę. Belg nie był jednak jedynym karanym zawodnikiem – 500 franków szwajcarskich opłaty wymierzono także Laurence’owi Pithie’mu (Groupama-FDJ), a potencjalną przyczynę tego opowiedział mediom Hugo Hofstetter.

Kiedy droga zwęża się 5 kilometrów przed metą, on jako jedyny nie hamuje i skręca do środka. Nie przejmuje się innym. W pewnym momencie musimy zareagować i ukarać tego typu ruchy. Prawda jest jednak taka, że to, że ja mu coś powiem nic nie zmieni, bo odpowie, że to przecież nie jego wina

— mówił przed kamerą Eurosportu Hugo Hofstetter.

Ponadto kamery wyłapały jak Laurence Pithie zmienia tor jazdy dociskając do barierek Davida Dekkera (Arkéa – B&B Hotels). Holender finalnie musi całkowicie puścić korby by się nie przewrócić i przecina metę na dopiero 15. miejscu. Ukarany jedynie finansowo Nowozelandczyk z Groupamy-FDJ zajmuje tymczasem 4. miejsce.


Wszystko o 107. Giro d’Italia:

Giro d’Italia 2024: Bilans kraksy z finału 11. etapu

fot. Team dsm-firmenich PostNL

Na ostatniej prostej 11. etapu Giro d’Italia doszło do bardzo nieprzyjemnej kraksy. Na asfalcie znalazło się wielu sprinterów i otaczających ich kolarzy, a najmocniej ucierpieli zawodnicy Team dsm-firmenich PostNL – Fabio Jakobsen i Tobias Lund Andresen. Wszystkie ekipy opublikowały jednak pozytywne komunikaty – obyło się bez złamań.

Sprinterską potyczkę podczas 11. etapu wygrał Jonathan Milan. Warto jednak pamiętać, że te zawsze obarczone są pewnym ryzykiem i za gdzieś za jego plecami na ulicach Francavilla al Mare niestety nie wszystko zakończyło się pomyślnie – doszło do dość sporej kraksy, w której na jezdni znalazło się kilku zawodników. Wszystko rzecz jasna zarejestrowały kamery, na których widać jak Madis Mihkels (Intermarché – Wanty) wpada między zawodników Cofidisu oraz Astana Qazaqstan Team, a następnie odbija się od nich i leci w prawo. Dalej zadziałał już efekt domina.

Wszystko było w porządku i miałem dobry dzień, ale kiedy uderzono mnie w tylne koło nie miałem już nic do gadania. Po prostu wpadłem w bandę. Szkoda, miałem dziś wreszcie szansę na sprint. Kraksy nie są normalne, ale zdarzają się. Pozostaje mi teraz mieć nadzieję, że nie będzie mnie wszystko bardzo bolało

— mówił na gorąco na mecie Fabio Jakobsen.

Pozytywna wiadomość na temat Holendra z Team dsm-firmenich PostNL jest taka, że po dokładniejszych badaniach nie stwierdzono u niego żadnych złamań. Niestety jest on jednak mocno poszlifowany, podobnie jak jego rozprowadzający Tobias Lund Andresen. Nie wiadomo czy panowie będą z czasem czuli się lepiej, czy też na dniach ściganie dla nich się zakończy z powodu bólu.

AKTUALIZACJA 11:00: Fabio Jakobsen wycofał się z wyścigu.

Stosunkowo dobre informacje nadeszły także z obozów pozostałych ekip, których kolarze byli zamieszani w kraksę. Potencjalnie najbardziej poturbowany Madis Mihkels (Intermarché – Wanty) ma jedynie nieco zdartej skóry i pojawi się na starcie 12. etapu, Jenthe Biermans (Arkéa – B&B Hotels) zaś skończył z obtarciami prawego łokcia i biodra.


Wszystko o 107. Giro d’Italia:

Arvid de Kleijn uszkodził kolano na treningu… bez upadku

0
fot. Paris-Nice

Tudor Pro Cycling Team na pewien czas stracił możliwość korzystania z usług swojego sprintera Arvida de Kleijna. Wszystko za sprawą tego, że ten podczas jednego z treningów uległ kontuzji kolana. Holender uderzył nim w kierownicę w następstwie czego odczuwa duży ból.

Arvid de Kleijn to jeden z bohaterów tegorocznej zimy i wiosny w wykonaniu Tudor Pro Cycling Team. 30-letni sprinter dał tej ekipie pierwszy triumf na poziomie World Tour wygrywając jeden z etapów Paryż-Nicea, ponadto regularnie bywał w czołówkach różnych ważnych imprez. Na początku kwietnia Holender wystartował w Scheldeprijs po czym rozpoczął przerwę, podczas której odpoczął oraz zaczął szykować się do 2. części sezonu. Powrót do ścigania się jednak opóźni w następstwie urazu, jakiego Arvid de Kleijn nabawił się na treningu.

Pora na aktualizację tego co u mnie słychać. Ostatnio całkiem nieźle trenowałem na dużej wysokości, a przynajmniej dopóki nie uderzyłem kolanem w kierownicę. To głupi błąd z poważnymi konsekwencjami. Nie mogę teraz jeździć na rowerze przez dłuższy czas, ponieważ odczuwam zbyt silny ból. Podczas wykonywania codziennych czynności jest coraz lepiej, ale z drugiej strony nadal nie jest bezboleśnie. Będę musiał ominąć część zaplanowanych wyścigów. Szkoda, bo naprawdę ciężko pracowałem. Mam nadzieję, że wkrótce wrócę na rower

— napisał na Instagramie Arvid de Kleijn.

Holender nie podał jednocześnie nawet przybliżonego terminu ewentualnego powrotu do ścigania. Patrząc jednak na to, że póki co nie może trenować ciężko spodziewać się by ten wziął udział w jakiś wyścigach w ciągu najbliższego miesiąca. Tudor Pro Cycling Team może odczuć brak swojego sprintera już w pierwszej połowie czerwca – wówczas w ich kalendarzu jest pierwotnie planowany dla 30-latka ZLM Tour (05-09.06), a także Tour de Suisse (09-16.06) i Tour of Slovenia (12-16.06).

ORLEN Wyścig Narodów 2024: Mateusz Gajdulewicz i Filip Gruszczyński po pierwszym etapie [wypowiedzi]

0
fot. Tomasz Śmietana

Ruszył prestiżowy ORLEN Wyścig Narodów, w którym startuje reprezentacja Polski. Pierwszego dnia rywalizacji w głównej grupie do mety pod zamkiem w Bouzovie dojechali Mateusz Gajdulewicz i Filip Gruszczyński.

Biorąc poprawkę na ubiegłoroczną edycję ORLEN Wyścigu Narodów i sukces ucieczki na pierwszym etapie kończącym się pod Balatonem, główna grupa od samego początku tegorocznej odsłony była bardzo aktywna. Raz po raz zawodnicy starali się odjechać rywalom i uformować ucieczkę, jednak nic nie odjeżdżało.

Aktywny był też reprezentant Polski, Mateusz Gajdulewicz, liczący na zabranie się w odjazd.

– Próbowałem, chciałem się zabrać. Miałem taki sprytny plan, żeby przyjechać z lekkim buforem na metę i trzymać to w generalce, ale w tym roku się to nie udało. W ubiegłym roku ucieczka poszła bardzo łatwo, a teraz była o nią wojna. Angażowałem się dopóki było to za pół-darmo i mogłem po kołach próbować się w coś złapać, ale gdy zobaczyłem, że robi się naprawdę ciężko i peleton niczego nie chce odpuścić, to przestałem się angażować

– mówił po etapie reprezentant Polski.

Gdy po kilkudziesięciu kilometrach peleton w końcu odpuścił ucieczkę, brakowało drużyny dyktującej tempo i kontrolującej odjazd. Uciekinierzy wypracowali sobie wystarczająco dużą przewagę, by między sobą rozstrzygnąć kwestię zwycięstwa. W Bouzovie triumfował Kristian Egholm z reprezentacji Danii.

Główna grupa dojechała do mety z 45-sekundową stratą, a finiszowali w niej dwaj Polacy, Mateusz Gajdulewicz oraz Filip Gruszczyński, którzy zajęli 18. i 21. miejsce.

– Widziałem, że peleton się rozjechał, więc spodziewałem się, że tego nie dogonimy. Było mi szkoda Michała Pomorskiego, bo był bardzo blisko przeskoczenia do ucieczki. Pod koniec walczyliśmy z Filipem, by wjechać w pierwszej grupie

– opisywał Mateusz Gajdulewicz.

fot. Tomasz Śmietana

– Dzisiaj chciałem przejechać cały etap w grupie, bo mam w tym wyścigu zadanie celować w klasyfikację generalną, tak że dzisiaj starałem się oszczędzać. Było dosyć nerwowo, wiatr grał rolę, więc było dużo naciągania grupy i przestojów. Końcówka była trudna, w szczególności ostatnie 500 metrów na ściance

– wyjaśniał Filip Gruszczyński.

Dziś końcówka będzie jeszcze cięższa – meta zostanie ulokowana na sztywnym, kilukilometrowym podjeździe pod Kohutkę.

– Jutro (wypowiedź z 15.05) i w Arłamowie są najtrudniejsze etapy. Charakterystyka podjazdu pod Kohutkę chyba najbardziej mi odpowiada, bo lubię dłuższe wspinaczki

– dodał Gruszczyński, na co dzień ścigający się we włoskim Biesse-Carrera.

Kolarze startujący w ORLEN Wyścigu Narodów ruszą do dzisiejszego etapu równo o godzinie 12.00. Relację tekstową będzie można śledzić na portalu Naszosie.pl.

 

 

 

Giro d’Italia 2024: Tim Merlier relegowany [wideo]

fot. Soudal – Quick Step

Drugi na kresce Tim Merlier został relegowany na koniec grupy ze względu na nieprzepisowy sprint. Bezpośrednio po przyspieszeniu, kolarz Soudal – Quick Step przejechał ze środka szosy pod barierki.

Dzisiejszy etap Giro d’Italia zakończył się sprinterskim finiszem. Bardzo dobrze rozprowadzony był Tim Merlier z Soudal – Quick Step, rozprowadzany przez Berta Van Lerberghe. Gdy sprinter wyskoczył z koła swojego pomocnika, błyskawicznie odbił ze środka szosy w stronę barierek.

Na szczęście obyło się bez kraksy, a Belg dojechał do mety na drugiej pozycji, przegrywając tylko z Jonathanem Milanem. Tim Merlier nie miał jednak wiele czasu, by nacieszyć się drugim miejscem. Po kilkudziesięciu minutach został relegowany na ostatnią lokatę w grupie i ostatecznie sklasyfikowano go na odległej 89. pozycji.

Na ukaraniu Belga skorzystali między innymi Kaden Groves (Alpecin-Deceuninck) i Giovanni Lonardi (Team Polti Kometa). Pierwszy z nich awansował na drugie miejsce, a na etapowe podium wskoczył zawodnik proteamowej drużyny.

ORLEN Wyścig Narodów 2024: Triumf Kristiana Egholma, Mateusz Gajdulewicz w drugiej dziesiątce

0
fot. Tomasz Śmietana

Kibice bacznie śledzący ORLEN Wyścig Narodów mogli przeżyć dziś deja vu. Podobnie jak przed rokiem, pierwszy etap zakończył się zwycięstwem ucieczki. Najlepszy okazał się z niej Duńczyk Kristian Egholm, a w czołowej „20” finiszował Mateusz Gajdulewicz.

Wystartował ORLEN Wyścig Narodów 2024. Pierwszy etap od samego początku pokazywał wymagający charakter wyścigu – zawodnicy musieli zmierzyć się ze słynnymi, czeskimi „kopcami”, po drodze pokonując między innymi kategoryzowany podjazd pod Hartinkov oraz finałową wspinaczkę. Było to sztywne, 2,5-kilometrowe wzniesienie w pobliżu górującego nad okolicą zamku w Bouzovie.

W wyścigu biorą udział reprezentacja Polski, Mostostal Puławy, TC Chrobry SCOTT Głogów oraz GKS Cartusia w Kartuzach Bike Atelier.

Na starcie honorowym podmuchy wiatru postraszyły peleton – kolarze błyskawicznie starali się przedostać do przodu, by w razie rantów znaleźć się pierwszej grupie. Jak okazało się kilka kilometrów później, wiatr nie rozerwał peletonu, ale każdy z kolarzy poczuł w nogach tempo narzucane przez atakujących zawodników.

Na czele grupy wielokrotnie była widoczna charakterystyczna koszulka mistrza Europy, należąca do Henrika Pedersena, jednak nie zdołał on oderwać się od rywali. W akcje zabierali się też Mateusz Gajdulewicz z reprezentacji Polski czy Ben Wiggins, ale peleton wciąż jechał w jednym kawałku. Zmieniło się to po około 30 kilometrach, gdy na czoło wysforowali się Noe Ury (Luksemburg) i Kristian Egholm (Dania). Stopniowo powiększali oni swoją przewagę, a gdy w peletonie nastąpiło rozluźnienie, doskoczył do nich Pietro Mattio (Włochy). Bliski przeskoku był również Michał Pomorski, lecz jego akcja nie zakończyła się powodzeniem.

Kolarz Azzurrich w pięknym stylu teleportował się do czołówki, która jechała już 4 minuty przed peletonem. Za pogoń zabrali się Szwajcarzy i Słoweńcy, jednak nie mieli wszystkiego pod kontrolą. Żadna z reprezentacji nie zdecydowała się na narzucenie bardzo wysokiego tempa, na czym korzystali uciekinierzy. Gdy wjechali na rundę w okolicach Bouzova, mieli 2,5 minuty przewagi.

W międzyczasie dwie górskie premie wygrał Włoch Pietro Mario, zapewniając sobie prowadzenie w klasyfikacji górskiej. Podjeżdżając pod Hartinkov po raz drugi, na czele jechało już tylko dwóch zawodników. Z czołówki odpadł bowiem zmęczony mocną jazdą Noe Ury. Tymczasem prowadzący duet mknął w stronę mety, niczym przelatujące nad nimi dwa odrzutowce. Jeszcze przed finałowym podjazdem, gdy przewaga uciekinierów wynosiła minutę, Duńczyk Kristian Egholm zaatakował i odjechał Włochowi. Przewagę utrzymał aż do końca wspinaczki i na mecie mógł spokojnie celebrować zwycięstwo. Drugie miejsce zajął Pietro Mattio, a podium uzupełnił Matthew Brennan (Wielka Brytania), najszybszy z mocno okrojonego peletonu.

W głównej grupie – na 18. i 21. pozycji – finiszowali Mateusz Gajdulewicz i Filip Gruszczyński z reprezentacji Polski.

Wyniki 1. etapu ORLEN Wyścigu Narodów 2024:

Results powered by FirstCycling.com

 

4 Dni Dunkierki 2024: Sam Bennett wygrywa w nowych barwach

0
Foto: Decathlon AG2R La Mondiale Team / Getty Images

Sam Bennett (Decathlon AG2R La Mondiale Team) wygrał po finiszu z peletonu drugi etap 4 Dni Dunkierki. To jego pierwszy triumf w barwach nowej drużyny. 

Drugi dzień wyścigu 4 Jours de Dunkerque przyniósł etap z Wimereux do Abbeville o długości ponad 184 kilometrów. Na kolarzy czekało pięć oznaczonych podjazdów oraz trzy lotne finisze.

W ucieczkę dnia zabrali się: Maxime Jarnet (Van Rysel – Roubaix), Robin Plamondon (CIC U Nantes Atlantique) i Cyrus Monk (Q36.5 Pro Cycling Team). Bardzo długo próbował do nich dołączyć lider klasyfikacji górskiej Gwen Leclainche (Philippe Wagner/Bazin). Ostatecznie ta sztuka mu się nie udała.

Na podjeździe Huplandre (0.9km długości; średnie nachylenie 5.7%) pierwszy zameldował się Jarnet. Tak samo było na Le Haut Pichot (1km długości; średnie nachylenie 10.3%) i Frencq (1.4km długości; średnie nachylenie 4%).

W pewnym momencie przewaga trójki wynosiła nawet ponad osiem minut. Jednak z upływem kilometrów praca ekipy Cofidis powodowała, że peleton niwelował dystans do harcowników.

Kolarz Van Rysel – Roubaix wygrał kolejne dwie górskie premie i został nowym liderem tej klasyfikacji. Po ostatnim podjeździe ucieczka rozpadła się i na czele pozostał Monk. Peleton na 30 kilometrów przed metą tracił już tylko dwie minuty.

Mimo dużych ambicji samotny Australijczyk musiał uznać wyższość dużej grupy na dziewięć kilometrów przed metą. O zwycięstwie zadecydował finiszowy sprint. W dość chaotycznym sprincie najszybszy okazał się Sam Bennett (Decathlon AG2R La Mondiale Team). To jego pierwszy triumf w barwach nowej drużyny.

Kolejne miejsca zajęli Paul Penhoët (Groupama – FDJ) i Sasha Weemaes (Bingoal WB).

Wyniki drugiego etapu 4 Dni Dunkierki 2024:

Results powered by FirstCycling.com

 

Giro d’Italia 2024: Jonathan Milan po raz drugi, Stanisław Aniołkowski 9.

fot. Giro d'Italia

Sprinterzy ponownie doszli do głosu, a po wygraną na 11. etapie Giro d’Italia sięgnął Jonathan Milan. Kolarz Lidl-Treka ograł na finiszu finalnie relegowanego za nieprzepisowy finisz Tima Merliera oraz Kadena Grovesa. 9. miejsce zajął dziś Stanisław Aniołkowski. Liderem 107. edycji, nieprzerwanie od 10 dni pozostaje Tadej Pogačar.

Dzisiejszy etap można by najkrócej opisać słowem „transfer”. Stosunkowo płaskie 207 kilometrów między Foiano di val Fortore a Francavilla al Mare miało służyć przejazdowi kolorowego peletonu na północ Włoch, a przy okazji być szansą dla sprinterów. Jedyne trudności dnia były bowiem w pierwszej części etapu, którego suma przewyższeń wyniosła ledwie 1830 metrów.

Dyrektor wyścigu nieco po 12 machnął flagą na start, a do przodu… nie ruszył nikt. Ospałą atmosferę postanowił wreszcie przerwać Thomas Champion (Cofidis), za którym w pogoń wyrwali się dwaj kolarze Team Visma | Lease a Bike – Edoardo Affini i Tim van Dijke. Tym samym po dzisiejszym wycofaniu się Ciana Uijtdebroeksa oraz wcześniejszej absencji Olava Kooija, Christophe’a Laporte’a i Roberta Gesinka doszło do sytuacji, że w odjeździe znalazła się aż połowa pozostającego w wyścigu składu holenderskiej formacji.

Przewaga uciekającej trójki szybko ustabilizowała się na poziomie 2:20, a kontrolę nad nielicznym odjazdem sprawowali Amanuel Ghebreigzabhier (Lidl-Trek) i Pieter Serry (Soudal Quick-Step). Jedyną dziś górską premię wygrał Tim van Dijke i tak oto spokojnie mijały kolejne kilometry. Z ciekawych wydarzeń można jedynie wymienić sprzeczkę między Jonathanem Milanem a Vegardem Stake Laengenem będącą efektem przyblokowania tego pierwszego przez drugiego podczas podawania toreb z jedzeniem.

Na lotnych premiach za plecami uciekinierów o punkty walczyli dziś już tylko Kaden Groves (Alpecin-Deceuninck), Jonathan Milan (Lidl-Trek) i Tim Merlier (Soudal Quick-Step). Przewaga harcowników z każdą taką walką powoli spadała i na 35 kilometrów przed metą trójka została złapana. Chwilę później rozegrano ostatnią premię, gdzie walczono o sekundy bonifikat – BORA-hansgrohe i UAE Team Emirates posłały do boju pomocników, ale między nimi po 2 sekundy sięgnął Geraint Thomas (INEOS Grenadiers).

20 kilometrów przed metą zaatakował Andrea Piccolo (EF Education – EasyPost), ale za Włochem nikt nie ruszył i jego akcja szybko się zaskoczyła. Choć tempo nie było bardzo wysokie to doszło dziś także do kraks, a w jednej z nich dość mocno o asfalt i pobocze uderzył Felix Großschartner (UAE Team Emirates).

W końcówce oglądaliśmy obrazki jakże charakterystyczne dla wielkich tourów – na czele kotłowały się zespoły próbujące chronić swoich liderów na klasyfikację generalną oraz te, które w swoich szeregach miały czołowych sprinterów – te drugie tylko wyczekiwały na właściwy moment na przyspieszenie.

Oznaczenia 3 kilometrów do mety na czele przejechali kolarze INEOS Grenadiers. Ci zeszli z prowadzenia na 2000 metrów przed końcem, kiedy to idealnie ustalił się pociąg Team Jayco AlUla. Na ich kole cały czas czaili się jednak zawodnicy Lidl-Treka, Soudal Quick-Step i Alpecin-Deceuninck – to ci ostatni wjechali z przodu na finałowy kilometr. Świetnie radził sobie także osamotniony Stanisław Aniołkowski (Cofidis), który złapał koło Jonathana Milana.

Zawodnicy zdecydowali się na dość długi finisz, podczas którego w końcówce łeb w łeb szedł jadący w cyklamenowej koszulce Jonathan Milan oraz Tim Merlier. Belg z Soudal Quick-Step nie wytrzymał jednak do samej kreski i usiadł na siodełku jeszcze przed kreską przegrywając tym samym z niesamowitym Włochem z Lidl-Treka, dla którego to drugi wygrany etap w tegorocznej edycji. Jakby tego było mało to Tim Merlier został finalnie relegowany na koniec grupy za nieregulaminowy sprint, wobec czego podium uzupełnili dziś Kaden Groves i Giovanni Lonardi. 9. miejsce Stanisław Aniołkowski, a w kraksie na ostatniej prostej ucierpiał m.in. Fabio Jakobsen.

Wyniki 11. etapu 107. Giro d’Italia:

Wyniki dostarcza FirstCycling.com

Mathieu van der Poel podjął decyzję w temacie kalendarza startów

0
fot. Photonews / Alpecin-Deceuninck

Oficjalnie poznaliśmy plany startowe Mathieu van der Poela! Holender wraz ze swoim zespołem Alpecin-Deceuninck podjęli decyzje co do udziału aktualnego mistrza świata w wyścigu ze startu wspólnego w Tour de France i Igrzyskach Olimpijskich. W obu 29-latek stanie na starcie, acz w Paryżu wystąpi tylko na szosie rezygnując z kolarstwa górskiego.

Długo czekaliśmy na to jakie decyzje w sprawie 2. połowy sezonu podejmie Mathieu van der Poel. Holender po długich rozważaniach odpuścił walkę o olimpijski medal w kolarstwie górskim całkowicie skupiając się na startach na szosie. Pauzujący od Liège-Bastogne-Liège 29-latek bez żadnych wcześniejszych wyścigów pojedzie na Tour de France, a następnie uda się na Igrzyska Olimpijskie do Paryża, gdzie powalczy o złoto w wyścigu ze startu wspólnego.

Tylko szosa? Tylko kolarstwo górskie? Oba? Miałem dylemat, ale powiedzmy, że wybrałem najbardziej logiczną kombinację. Moja pierwsza połowa sezonu była dość wymagająca. Najpierw sezon przełajowy, po krótkiej przerwie wznowiłem treningi na wiosnę i kontynuowałem starty aż do Liège-Bastogne-Liège. Jeśli teraz chcę w pełni skupić się na kolarstwie górskim i być doskonale przygotowanym, musiałbym wystartować w przyszły weekend w Novym Mescie, czeskiej rundzie Pucharu Świata MTB. Dlatego po konsultacji z zespołem zdecydowałem się na nieco dłuższy okres odpoczynku, po którym mogę bez presji czasu przygotować się do Tour de France i olimpijskiego wyścigu szosowego. A kolarstwo górskie? Kto wie, co będzie wystartuję w Los Angeles w 2028 roku? To jeszcze dużo czasu, ale będę na innym etapie swojej kariery. Może pewnego dnia uda mi postawić wszystko na kolarstwo górskie. W tym roku połączenie jest po prostu zbyt trudne

— przyznawał Mathieu van der Poel.

Holender, który w tym roku dzierży koszulkę mistrza świata, uda się teraz na długi obóz wysokogórski. 29-latka z Alpecin-Deceuninck nie zobaczymy na szosie aż do startu Tour de France we Florencji.

Fakt, że obecnie noszę tęczową koszulkę, również pośrednio odegrał pewną rolę. To wyjątkowy rok. Jako mistrz świata lubię jeździć w tej koszulce tak często, jak to możliwe. Wolałbym więc nie przegapić Tour de France. Teraz wyjeżdżam na obóz treningowy wysokościowy w La Plagne. Następnie popracuję nad bardziej indywidualnym treningiem aż do rozpoczęcia Touru we Florencji. Przez lata zdobyliśmy twystarczające doświadczenie, aby wiedzieć, że gdy wezmę udział w zawodach, mogę dość szybko uzyskać odpowiednią formę. Mam nadzieję, że podczas Tour de France po raz kolejny będę pomagać Jasperowi Philipsenowi w jego polowaniu na zwycięstwa etapowe i ewentualną zieloną koszulkę. Moim celem też jest wygranie etapu w tym roku

— przyznawał Mathieu van der Poel.

Przy okazji ogłoszono także program Jaspera Philipsena. Ten przed Tour de France weźmie udział w Baloise Belgium Tour oraz mistrzostwach krajowych. Belg będzie zatem nieco bardziej objeżdżony niż swój starszy kolega z ekipy, z którym spróbują ponownie stworzyć niepokonany duet.

Najnowsze artykuły

Patrick Lefevere: „Julian udodownił teraz, że się mylę”

Współpraca między dwiema charyzmatycznymi osobami jak Patrick Lefevere i Julian Alaphilippe może prowadzić do ciekawych sytuacji. Wiele mówiło się o wypowiedzi szefa Soudal-Quick Step,...

Polecane artykuły

ORLEN Wyścig Narodów 2024: Radosław Frątczak czwarty na etapie! Wygrał Duńczyk Hansen

Najdłuższy odcinek tegorocznego ORLEN Wyścigu Narodów zostanie kolarzom w nogach. Przez cały etap z Niedzicy do Jasła oglądaliśmy przeciąganie liny między ucieczk...