Strona główna Blog Strona 2038

Najnowsza historia kolarstwa: ostatni błysk geniuszu

0
Paris-Roubaix 2012/ letour.fr

W ostatnich latach ze światowego peletonu odeszło wiele barwnych postaci, zwanych nawet legendami. Contador, Cancellara, Hesjedal – to tylko kilku kolarzy, których kibicom bardzo brakuje. Belgowie najbardziej żałują jednak przejścia na emeryturę przez Toma Boonena, który swoje ostatnie wielkie sukcesy odniósł ponad 5 lat temu.

Tornado Tom był bez wątpienia jedną z najważniejszych kolarskich postaci na przełomie pierwszych dwóch dekad XXI wieku. Boonen jeszcze przez wiele lat będzie wspominany jako najlepszy specjalista od bruków (ze względu na jedno zwycięstwo w Paryż – Roubaix więcej od Fabiana Cancellary), który potrafił urwać nie tylko rywali, ale także korby.

Ostatni wielki sezon Boonena przypadł na 2012 rok. Belg, jeżdżący wówczas w ekipie Omega Pharma – QuickStep, był w kapitalnej formie i nie miał zamiaru schodzić z tonu do końca wiosennej kampanii. Nie da się jednak ukryć, że niewielką „pomocą” dla Tornado Toma była kontuzja Fabiana Cancellary. Nieobecność Szwajcara na trasach najważniejszych klasyków stawiała lidera zespołu Patricka Lefevere’a w roli wielkiego faworyta. Śmiem jednak twierdzić, że nawet Spartakus nie byłby wówczas w stanie zagrozić doświadczonemu Belgowi.

Wielki okres Boonena rozpoczął się już od wyścigu E3 Harelbeke, oczywiście przez niego wygranego. Impreza tradycyjnie rozgrywana w piątek padła łupem lidera Quick-Stepu z niemałymi problemami. Świadczy o tym choćby fakt, że w pierwszej grupie do mety dojechało ponad 40 zawodników, a Belg, jak za najlepszych czasów był z nich najszybszy. Podobnie stało się także podczas Gent – Wevelgem, gdzie Tornado Tom idealnie rozegrał koncówkę, dając sobie szansę na podniesienie rąk w geście triumfu.

Kolejny popis geniuszu naszego dzisiejszego bohatera przypada na Ronde van Vlaanderen 2012. To własnie wtedy, po kapitalnie rozegranym wyścigu i jeszcze lepszym finiszu, Boonen odniósł trzecie zwycięstwo we Flandrii w karierze. Zagrozić mu starali się zarówno Filippo Pozzato, jak i Alessandro Ballan, lecz ostatecznie nie byli w stanie go pokonać.

Tydzień później, wielka kariera Boonena w pewnym sensie skończyła się. Belg odniósł wtedy ostatnie, czwarte zwycięstwo w Piekle Północy. Nie byłoby w tym jednak aż tyle niezwykłości, gdyby nie styl. Lider Omega Pharma zaatakował około 50 kilometrów przed metą, w stylu Fabiana Cancellary z 2010 roku, a pomógł mu w tym Niki Terpstra. Na metę, Boonen wjechał ponad półtorej minuty przed pierwszą grupką, z której najszybciej zafiniszował Sebastien Turgot.

Wiosna 2012 była ostatnią tak niesamowitą w wykonaniu Boonena. Niewykluczone, że wtedy, po raz ostatni oglądaliśmy jednego kolarza na najwyższym stopniu podium po obu brukowanych monumentach.

Lance Armstrong: „afera może trwać kilka miesięcy”

0
Wikimedia Commons / Benutzer Hase

Afera dopingowa z Chrisem Froome’m w roli głównej obiegła już cały świat. Głos zabrał nawet „wielki wygnaniec światowego kolarstwa”, Lance Armstrong.

Według Amerykanina, szum wytworzony wokół czterokrotnego zwycięzcy Tour de France jest zdecydowanie za duży. W szczególności były kolarz US Postal zaatakował środowisko dziennikarskie.

Czytałem materiał przygotowany przez New York Timesa, który okazał się być bardzo ostry zarówno dla Froome’a, jak i całego kolarstwa. Opierając się na nim, nie jesteś w stanie spojrzeć na sprawę obiektywnie

– powiedział Armstrong.

Amerykanin przyznał również, że działanie nowojorskiej gazety jest nie fair wobec lidera Team Sky.

Prasa nie ma żadnych problemów by zająć się tematem i zmieszać z błotem wszystkich związanych z daną dyscypliną. Czytając artykuł Timesa możesz pomyśleć, że Froome na śnadanie zażywał cały galon EPO. To wobec niego nie fair

– dodał.

Według Armstronga, wyniszczające dla Brytyjczyka będzie też cały proces dochodzeniowy, który może trwać bardzo długo.

Cała afera może trwać kilka miesięcy. Jeśli decyzja nie zapadnie przed Tour de France, występ Froome’a może stać się jego koszmarem

– zakończył były mistrz świata.

Sezon 2018: UCI wprowadzi sędziów video

0
© ASO/Bruno BADE

Belgijska gazeta „Het Nieuwsblad” donosi, że w przyszłym sezonie we wszystkich trzech wielkich tourach, czterech wyścigach monumentalnych (wykluczając Il Lombardię) oraz w mistrzostwach świata, będą sędziowie analizujący zdjęcia video. 

Sędziowie video zostaną wybrani z czterech kolarskich ojczyzn – po jednym z Francji, Hiszpanii, Włoch i Belgii. W każdym wyścigu będzie obecny jeden arbiter odpowiedzialny za analizę zdjęć telewizyjnych.

W przeciwieństwie do piłki nożnej, gdzie sędzia video jest tylko doradcą, w kolarstwie będzie mógł podejmować konkretne decyzje – jego głos będzie ważył tyle samo, co głosy pozostałych sędziów. Pracując w mobilnej reżyserce na mecie będzie miał dostęp do wszystkich kamer, a przecież wiadomo, że nagrywa się o wiele więcej niż pokazuje w telewizji.

Jeśli taki sędzia dostrzeże jakąś nieprawidłowość, będzie mógł poprosić o wszystkie dostępne zdjęcia i dokonać oceny. Następnie poinformuje przewodniczącego jury, który po konsultacji z pozostałymi sędziami, jeśli wykroczenie będzie poważne, podejmie decyzję o wykluczeniu winnego kolarza z wyścigu. W ten sposób będzie można „namierzyć” na przykład zawodnika ignorującego zamknięty przejazd kolejowy albo holującego się na klamce samochodu

– wyjaśnił belgijski sędzia Guy Dobbelaere.

W minionym sezonie najwięcej kontrowersji wzbudziła dyskwalifikacja Petera Sagana (BORA-hansgrohe) z Tour de France, który według sędziów spowodował kraksę, w której Mark Cavendish (Dimension Data) poważnie złamał obojczyk i musiał wycofać się z wyścigu. Jednak większość ekspertów, byłych i obecnych kolarzy, a nawet sami sędziowie, uznali, że decyzja ta została podjęta zbyt pochopnie.

Dlatego Dobbelaere dodał, że Międzynarodowa Unia Kolarska dyskutuje nad zwiększeniem liczby kamer na finiszach, by zminimalizować, a nawet całkowicie wyeliminować podejmowanie przez sędziów błędnych i zarazem krzywdzących dla kolarzy decyzji.

W sprinterskim incydencie z udziałem Sagana i Cavendisha zdjęcia, które mieliśmy do dyspozycji nie były wystarczające.

W piłce nożnej plac gry jest ograniczony, więc nadawcy telewizyjni mogą postawić tyle kamer, ile chcą. Na trasie wyścigu kolarskiego nie jest to możliwe, a liczba motocykli telewizyjnych naturalnie nie może się zwiększać. UCI negocjuje obecnie ze stacjami telewizyjnymi, aby umieszczać na finiszach tak wiele kamer jak się da, aby sprint mógł być widziany z różnych perspektyw

– zakończył Guy Dobbelaere.

Jeśli rozwiązanie z wprowadzeniem sędziów video się sprawdzi, zostanie zastosowane w większej liczbie wyścigów.

David Gaudu wystartuje w wielkim tourze

0
Tour de l'Ain

Choć ukończył zaledwie 21 lat, David Gaudu jest już uznawany za jednego z lepszych francuskich kolarzy w peletonie. Wszystko wskazuje na to, że w przyszłym sezonie dane mu będzie wystartować w pierwszym wielkim tourze w karierze.

Według informacji podanych przez portal cyclingpro.net, o planach Marca Madiot wobec młodego francuza mówiło się już od Tour de l’Ain. Po wygraniu etapu i zajęciu drugiej pozycji w generalce, Gaudu został zapewniony, iż w sezonie 2018 otrzyma szansę na zaprezentowanie swoich możliwości podczas jednego z wielkich tourów.

Póki co nie jest jeszcze jasne, w której z najważniejszych etapówek wystartuje kolarz urodzony w 1996 roku. Jednym z najrozsądniejszych pomysłów jest wystawienie go w roli pomocnika na Giro d’Italia. Dzięki temu mógłby zebrać dużo ważnego doświadczenia, jednocześnie nie trzymając na swoich barkach zbyt wielkiej presji. Głównie ze względu na obciążenie psychiczne, jego start w Tour de France jest raczej pieśnią przyszłości.

Dyrekcja zespołu FDJ zapewnia, iż Gaudu wystąpi w Tour de la Provence oraz Volta a Catalunya. Po hiszpańskiej etapówce zapaść ma ostateczna decyzja odnośnie startu w wielkim tourze.

Irlandzki Związek Kolarski zabronił tarczówek

0
Pinarello

Choć na całym świecie rowery szosowe z hamulcami tarczowymi zyskują coraz więcej zwolenników to na Wyspach Brytyjskich postanowili zabronić startów na rowerach z tarczówkami.

Zakaz dotyczy co prawda tylko wyścigów amatorskich, a o wszystkim dowiadujemy się z oświadczenia Cycling Ireland:

Ze względu na testy rowerów z hamulcami tarczowymi prowadzonymi przez UCI, które potrwają kolejny rok w zawodowym peletonie, komisja kolarstwa szosowego w związku podjęła decyzję, że zabrania się startów rowerów wyposażonych w takie hamulce w wyścigach organizowanych na terenie Irlandii. Wyjątkiem będą objęci zawodowcy startujący w wyścigach o kategorii A+.

Argument na jaki powołuje się irlandzki związek wydaje się być całkiem sensowny. Przede wszystkim zwrócono uwagę na fakt, że dzięki hamulcom tarczowym droga hamowania jest znacznie krótsza niż w przypadku klasycznych, szczękowych hamulców, a to może powodować niebezpieczne sytuacje, zwłaszcza w amatorskim peletonie. Zapowiedziano jednak, że pod koniec przyszłego roku komisja zbada sprawę ponownie.

Taka decyzja irlandzkiego związku stoi w opozycji do decyzji brytyjskiej federacji, która w pełni pozwoliła na starty na rowerach szosowych z hamulcami tarczowymi.

Tom Dumoulin sportowcem roku w Holandii

0
fot. Marek Bala / naszosie.pl

Zwycięzca Giro d’Italia w głosowaniu na najlepszego sportowca w swoim kraju. Za plecami kolarza Sunwebu znalazł się Max Verstappen (Formuła 1) oraz Sven Kramer (łyżwiarstwo szybkie).

Triumf w Rosa Corsa to nie jedyny sukces „Motyla z Maastricht”. Równie ważny dla Dumoulina był start w czasówce podczas mistrzostw świata w Bergen gdzie po raz pierwszy w karierze zdobył złoty medal.

To pierwszy raz od 22 lat kiedy taka nagroda wpadła w ręce kolarza. Poprzednim był Danny Nelissen w 1995 roku, a wcześniej m. in. Erik Breukink czy Joop Zoetemelk. Wśród nominowanych w tym roku znalazło się jeszcze dwóch reprezentantów kolarstwa – Dylan Groenewegen oraz Bauke Mollema

Koszulki LottoNL-Jumbo na sezon 2018

0
teamlottojumbo.nl / Charles A. Robertson

Bez rewolucji – tak w skrócie można opisać nowe stroje holenderskiej grupy.

Dominujący żółty kolor i czarne rękawki – to głównie rzuca się w oczy w koszulce LottoNL-Jumbo. Za nowe „wdzianko” odpowiedzialna jest należąca do Shimano marka S-Phyre, a stroje są „zaprojektowane by oszukiwać powietrze, maksymalizować zyski aerodynamiczne i przenieść jak najwięcej mocy”.

Front koszulki zajmują loga najważniejszych sponsorów grupy. Na klatce piersiowej znajdziemy m. in. logo S-Phyre i Bianchi. Spodenki będą czarne niemal w całości – na końcu lewej nogawki znajdzie się żółty pasek. Ciekawostką jest tył koszulki – każdy zawodnik otrzymał swoją własną kulkę Lotto.

Być może holenderska grupa będzie musiała w trakcie sezonu przeprojektować koszulki na Tour de France by uniknąć pomyłem z koszulką lidera wyścigu. W tym roku podczas Wielkiej Pętli ekipa zamieniła kolory i jeździła w czarno-żółtych barwach zamiast żółto-czarnych.

Utalentowany i wszechstronny Tom Pidcock w Team Wiggins

0
Fot. Marek Bala / naszosie.pl

Mistrz świata juniorów w jeździe indywidualnej na czas, znany przede wszystkim ze znakomitych występów w wyścigach przełajowych, 18-letni Brytyjczyk Tom Pidcock podpisał kontrakt z Team Wiggins. 

Dziś jest ten dzień, w którym mogę oficjalnie zdradzić najlepiej skrywaną tajemnicę w 2017 roku – w przyszłym sezonie będę ścigał się na szosie w barwach Team Wiggins

– napisał Pidcock na Twitterze.

Tom Pidcock jest znany przede wszystkim ze znakomitych występów w wyścigach przełajowych. Ma już na koncie tytuły mistrza Europy i mistrza Wielkiej Brytanii, a ostatnio w kategorii U-23 wygrał wyścig w Namur zaliczany do Pucharu Świata.

Nastolatek z Leeds posiada wysokie umiejętności techniczne, które sprawiają, że coraz częściej porównuje się go do trzykrotnego mistrza świata w kolarstwie szosowym Petera Sagana. Wszystkie wyżej wymienione cechy sprawiły, że w swojej drużynie Telenet Fidea Lions zechciał go mieć Sven Nys, legenda cyclo-crossu.

O jego [Pidcocka] wyjątkowości przekonałem się w Zonhoven, gdzie trasa jest bardzo wymagająca i trudna technicznie. On w tym wyścigu zrobił coś niesamowitego. Jechał jak Belg, doskonale radząc sobie z sekcjami, w których inni mieli problemy

– powiedział Nys magazynowi „Rouleur”.

Tom Pidcock jest jednocześnie ostatnim nowo pozyskanym przez drużynę Wiggins kolarzem. W 2018 roku skład, którego właścicielem jest pierwszy brytyjski zwycięzca Tour de France i multimedalista olimpijski Bradley Wiggins, całkowicie skoncentruje się na szkoleniu „orlików”.

Jestem dumny, że Team Wiggins jest znany jako jeden z najlepszych zespołów dla kolarzy do lat 23 z Wielkiej Brytanii i zza granicy. Do tej pory drużyna spełniła wszystkie oczekiwania, a rok 2018 zapowiada się lepiej niż zwykle.

Jesteśmy po pierwszym, zapoznawczym zgrupowaniu, podczas którego nasi kolarze przechodzili między innymi testy wydolnościowe. Była to świetna okazja do tego, aby się spotkać i porozmawiać o planach na przyszły rok. To jest następne pokolenie kolarskich bohaterów i mam nadzieję, że Team Wiggins zainspiruje jeszcze więcej ludzi do jeżdżenia na rowerze

– powiedział Bradley Wiggins.

Pierwsi kolarze już zrealizowali cele, jakie przyświecały „sir Wiggo”, gdy powoływał do życia skład nazwany jego nazwiskiem. Owain Doull i Jon Dibben podpisali kontrakty z Team Sky, James Knox z Quick-Step Floors, a Scott Davies z Dimension Data.

Pełny skład Team Wiggins na sezon 2018:

Gabriel Cullaigh, GBr
Reece Wood, GBr
Joey Walker, GBr
Nathan Draper, GBr
Oliver Robinson, GBr
Jacques Sauvagnargues, GBr
Dylan Robson, GBr
Etienne Georgi, GBr
Tom Pidcock, GBr
Rob Scott, GBr
Jesse Yates, GBr
Mark Donovan, GBr
Mark Downey, Irl
Matthew Teggart, Irl
Michael O’Loughlin, Irl
Corentin Navarro, Fra
James Fouche, NZl
Campbell Stewart, NZl

Francuzi badają sprawę dopingu mechanicznego na najwyższym poziomie

0
fot. Michał Kapusta / naszosie.pl

Magazyn La Canard Enchaine informuje, że dwaj poważani sędziowie rozpoczęli śledztwo w sprawie domniemanego dopingu mechanicznego.

Według francuskiego tygodnika Claire Thepaut i Serge Tournaire zostali przypisani do sprawy, by przyjrzeć się możliwemu dopingowi na najwyższym poziomie, który „wspierał znanych kolarzy, pozwalając im na wykorzystywanie ostatnich wynalazków w dziedzinie silników elektrycznych”. Śledztwo ma też zbadać „powiązania międzynarodowych drużyn, prywatnych firm oraz najważniejszych autorytetów kolarstwa”.

Gazeta informuje, że największe wątpliwości wzbudziła znakomita jazda w wysokich górach – podejrzewa się, że zawodnicy mogli pójść dalej, poza biologiczny doping znany od wielu lat. Sędziowie są wspierani przez policję kryminalną Francji.

Portal cyclingnews skontaktował się w tej sprawie z Międzynarodową Unią Kolarską. UCI poinformowała, że wie o doniesieniach La Canard Enchaine i cieszy się z każdej pomocy w tej materii, która jest jednym z największych priorytetów obecnego prezydenta Unii. UCI oferuje „wszelką możliwą pomoc”.

Pierwsze doniesienia o możliwym dopingu mechanicznym pojawiały się jeszcze w pierwszej dekadzie obecnego wieku, a największe oskarżenia zostały wymierzone w Fabiana Cancellarę. Dotychczas, pomimo wielu badań i prześwietleń, UCI tylko raz zdołała złapać zawodowca na próbie takiego oszustwa – nieszczęśnikiem okazała się belgijska kolarka przełajowa Femke Van den Driessche (za ten czyn otrzymała sześcioletnią dyskwalifikację).

Najnowsza historia kolarstwa: sir Spadochron

fot. 20minutos

Podróżując po przełomie dekad, niebezpiecznie zbliżamy się do pierwszego błysku geniuszu Team Sky. Na wyścigu, którym dziś się zajmiemy, brakowało naprawdę niewiele, by pierwszy wielki krok w swojej karierze wykonał Chris Froome. Na jego drodze stanął jednak jeden z kolegów, który skutecznie go spowolnił. Drodzy Państwo, przyszedł czas na Vuelta a Espana 2011.

Po bardzo emocjonującym Tour de France, kibice bardzo mocno liczyli na powtórkę podczas hiszpańskiej Vuelty. Choć na liście startowej nie widniało wiele wielkich nazwisk, trasa sprzyjała znakomitej rywalizacji, która chyba nikogo nie zawiodła.

Trzeci z wielkich tourów w sezonie był ostatnią szansą dla Bradleya Wigginsa, który właśnie wtedy miał uratować sezon. Jednym z jego pomocników miał być Chris Froome, który niecały miesiąc wcześniej pojawił się na trasie Tour de Pologne. Co więcej, głównymi rywalami Brytyjczyka i lidera Team Sky mieli być Vincenzo Nibali i Joaquim Rodriguez.

Pierwszy tydzień rywalizacji wskazywał na to, iż to popularny „Purito” będzie jednym z najsilniejszych zawodników w stawce, a najwięcej problemów sprawiać powinien mu Bauke Mollema. Co ciekawe, Nibali czy Wiggins nie otworzyli rywalizacji za dobrze, kilkukrotnie tracąc pojedyncze sekundy. Co ciekawe, także Rodriguezowi zdarzył się gorszy dzień, kiedy na podjeździe pod La Covatillę był wolniejszy od przeciwników o niecałą minutę. Mało kto się jednak spodziewał tego, co miało miejsce kilka dni później.

O układzie klasyfikacji generalnej przed „morderczym weekendem” w Asturii w dużej mierze zdecydowała długa i płaska czasówka w Salamance. Co prawda, zwycięstwo etapowe Tony’ego Martina nie było wielką niespodzianką, lecz przejęcie koszulki lidera przez… Chrisa Froome’a wywołało niemałą burzę. Już wtedy mówiło się o swoistym „konflikcie interesów” w team Sky, który później okazał się być zabójczy. Co ciekawe, praktycznie wszyscy dotychczasowi liderzy, po indywidualnej walce z czasem, wypadli z czołówki.

Prawdziwe ściganie we Vuelcie 2011 zaczęło się na La Farrapona. Choć finałowy podjazd był iście morderczy, liderzy nie zamierzali w zdecydowany sposób atakować pozycji lidera (po etapie do stacji Manzaneda został nim Bradley Wiggins). Opieszałość rywali wykorzystał Juan Jose Cobo, który razem z Davidem De la Fuente zyskał około 20 sekund nad brytyjskim duetem, zmniejszając ich przewagę w generalce do niecałej minuty. Wówczas wydawało się, że oprócz wymienionych kolarzy, w walce o triumf zostali jeszcze Bauke Mollema i Frederik Kessiakoff.

To, co miało miejsce dzień później, przeszło do historii nowoczesnego kolarstwa. Jak każdy z nas wie, Angliru jest miejscem, gdzie nawet najmniejsza słabość może spowodować minutową stratę. Tym samym to właśnie w samym sercu Asturii kolarze przeżywają prawdziwy test dyspozycji i umiejętności. 6 lat temu zdecydowanie najlepiej przeszedł go Juan Jose Cobo, który przejął prowadzenie w całym wyścigu. Jedynym zawodnikiem, którego było stać na zagrożenie Hiszpanowi reprezentującemu team Geox był Chris Froome. Niestety dla późniejszego dominatora, Dave Brailsford i Bradley Wiggins pozbawili go możliwości walki o najwyższe cele.

Skąd taki wniosek? To proste. Kiedy Cobo w kapitalny sposób odjeżdżał rywalom, kierownictwo Team Sky wraz z liderem zespołu, zwanym też żartobliwie spadochronem, wręcz zmusiło Froome’a do pozostania w „tracącej siły grupie czerwonej koszulki”. Urodzony w Kenii kolarz stracił w ten sposób kontakt z najlepszymi. „Na szczęście”, po pewnym czasie pozwolono mu odjechać od Sir Brada, dzięki czemu udało mu się dojechać do mety obok Wouta Poelsa i Denisa Menchova.

Ostatnią szansą dla Froome’a na dojście Cobo w generalce był etap kończący się podjazdem pod Pena Cabarga. 20 sekund dzielące obu kolarzy wydawało się być do odrobienia. Jak się jednak okazało, Cobo był w stanie w kapitalny sposób obronić koszulkę, zachowując około 2/3 przewagi.

Na „nieszczęście” dla vice-lidera wyścigu, kolejne etapy nie były już tak trudne. Tym samym w Madrycie, zupełnie niespodziewanie, puchar za zwycięstwo we Vuelta a Espana otrzymał Juan Jose Cobo. Chris Froome wyścig przegrał ostatecznie o 13 sekund, choć zdarzało mu się próbować ataków na lotne premie (lub banery oznaczające 20 kilometrów do mety). Podium uzupełnił Bradley Wiggins.

Nadchodzą zmiany w PZKol? W piątek wybory, zapraszamy na relację na żywo!

0

Już za dwa dni będziemy wiedzieć wszystko. W piątek dojdzie do Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia Delegatów Polskiego Związku Kolarskiego, którzy, najprawdopodobniej, wybiorą nowego prezesa związku.

Ostatnie miesiące nie były dla Polskiego Związku Kolarskiego, a w szczególności prezesa Dariusza Banaszka, łatwe i przyjemne. Szereg problemów i afer bardzo mocno rozchwiał sytuację, czego wynikiem jest piątkowy zjazd delegatów. Na nim powinny zapaść wiążące decyzje dotyczące dalszego działania PZKol.

Od kilku tygodni, piątkowe wydarzenie reklamuje się jako wybory na najważniejsze ze stanowisk. Aby jednak do niego doszło, Dariusz Banaszek musi złożyć dymisję, co może nie być takie oczywiste. Jednocześnie należy pamiętać, iż „drugą szansą” dla przeciwników prezesa będzie wotum nieufności.

W przypadku odejścia lub odwołania Banaszka, w walce o fotel zostanie dwójka Sebastian Rubin i Artur Szarycz. Choć obaj są od lat związani z kolarstwem, ich nazwiska nie wywołują takich emocji jak w przypadku poprzedników. Wydaje się, że zdecydowanie popularniejszy w kręgach decyzyjnych jest Rubin, który jest obecnym sekretarzem Komisji Rewizyjnej PZKol oraz przewodniczącym Komisji Masters. Szarycz jest za to prezesem Zachodniopomorskiego Związku Kolarskiego, który do tej pory nie miał „przyjemności” być w strukturach Związku, co może znacznie zwiększyć jego szanse.

Wszystko wskazuje na to, że obaj nowi kandydaci mają na prowadzenie związku pewien pomysł. Wbrew pozorom, oprócz tego istotne może być także zdanie „naczelnych sponsorów polskiego kolarstwa”, którzy odegrali już ważną rolę kilka tygodni temu.

O wszystkim dowiemy się jednak już w piątek. Podobnie jak rok temu, ze zjazdu przeprowadzimy tekstową relację na żywo, zapraszamy od 12:00.

Proponowany porządek piątkowych obrad:

1. Otwarcie obrad i powitanie gości.
2. Wybór prezydium Walnego Zgromadzenia
3. Przyjęcie porządku obrad.
4. Przyjęcie regulaminu Walnego Zgromadzenia.
5. Wybory Komisji:
a) Mandatowej
b) Uchwał i Wniosków
c) Wyborczej
d) Skrutacyjnej
6. Stwierdzenie przez Komisję Mandatową prawomocności obrad.
7. Sprawozdanie Prezesa Zarządu z działalności Związku w 2017.
8. Dyskusja nad sprawozdaniem Prezesa Zarządu.
9. Podjęcie uchwały w sprawie odwołania Prezesa zarządu,
10. Wybory Prezesa Zarządu PZKOL
a) przedstawienie przez Komisję Wyborczą kandydatów zgłoszonych na funkcję Prezesa Zarządu PZKOL
b) podjęcie uchwały w sprawie trybu wyboru Prezesa Zarządu (głosowanie tajne lub jawne)
c) wystąpienia kandydatów
d) wybory Prezesa Zarządu PZKOL (głosowanie)
e) sprawozdanie Komisji Skrutacyjnej i ogłoszenie wyników wyborów Prezesa Zarządu PZKOL.
11. Sprawozdania członków zarządu z działalności 2017 r.
12. Dyskusja nad sprawozdaniami członków zarządu.
13. Odwołanie członków Zarządu.
14. Wybory członków Zarządu
a) podjęcie uchwał w sprawie trybu wyborów (głosowanie tajne lub jawne) oraz liczebności Zarządu
b) zgłoszenia kandydatów do Zarządu
c) wybory członków Zarządu
d) sprawozdanie Komisji Skrutacyjnej i ogłoszenie wyników wyborów członków Zarządu,
15. Podjęcie uchwały w sprawie wyrażenia zgody na obciążenie hipoteki na nieruchomości położonej w Pruszkowie (tor kolarski) na zabezpieczenie kredytu lub pożyczki lub emisji obligacji w zaciągniętych (wyemitowanych) w celu spłaty zadłużenia wobec Mostostal-Puławy S.A.
16. Sprawozdanie Komisji Uchwał i Wniosków
17. Zakończenie obrad

Tony Martin ponownie zabrał głos w sprawie Froome’a

0
ASO/ letour.fr

Niemiec staje się swoistym liderem opinii w przypadku dopingowej afery Christophera Froome’a. Kolarz Katusha-Alpecin ponownie zabrał głos w mediach społecznościowych.

W ostrym wpisie w mediach społecznościowych „Panzerwagen” mocno skrytykował Froome’a i przyznał, że po tych słowach otrzymał sporo wsparcia. W kolejnym poście na Facebooku Martin tłumaczy:

Rozumiem, że UCI bada tę sprawę w oparciu o przepisy i to, że Froome nie otrzymał żadnego dodatkowe wsparcia. Według zasad w przypadku sprawy zastosowania takich środków każdy zawodnik powinien mieć szansę na wytłumaczenie się czy takie wyniki nie wyszły z naturalnych powodów.

Są medyczne powody dla których Froome użył salbutamolu, który nie jest na liście środków zakazanych, ale lider ekipy Sky musi wytłumaczyć dlaczego jego dawka została przekroczona dwukrotnie.

Odwołując się do poprzedniego wpisu wielokrotny mistrz świata w jeździe na czas tłumaczy się ze swoich słów w których oskarżał UCI o „podwójne standardy”.

Zawsze jestem bardzo zły kiedy nasz sport dotyka kolejna dopingowa sprawa. Zajmowałem zawsze zdecydowane stanowisko w kwestii walki z dopingiem i będę tak robić dalej. Pozostanę walczącym o stuprocentowo czysty sport

-podkreśla Martin.

Najnowsze artykuły

Sundvolden GP 2024: 4. miejsce Marcina Budzińskiego, pech Mateusza Kostańskiego

Zwycięstwem Idara Andersena zakończyła się tegoroczna edycja Sundvolden GP. Norweska jednodniówka swój finał miała na szczycie Krokkleiva i do końca w walce o zwycięstwo...

Polecane artykuły

Wout van Aert może wrócić do rywalizacji już podczas Tour of Norway 2024

Z informacji belgijskiej gazety Het Laatste Nieuws wynika, że Wout van Aert może wrócić do rywalizacji podczas Tour of Norway, zaplanowanego na koniec maja. Belg ...