fot. Giro d'Italia

Zwycięstwem Benjamina Thomasa z 4-osobowej ucieczki zakończył się 5. etap Giro d’Italia. Sprinterzy musieli pogodzić się z walką o 5. miejsce, a w czołówce klasyfikacji generalnej, toteż różową koszulkę bez zmian dzierżył będzie Tadej Pogačar.

Dziś na kolarzy czekało 178 kilometrów między Genuą a Lukką. Pomiędzy tymi miastami kolarze do pokonania mieli 2180 metrów przewyższenia, na które składały się m.in. dwie górskie premie – Passo del Bracco (15,3 km; 4%) i Montemagno (3 km; 4,3%). Ze szczytu tej drugiej do mety pozostawało 21 kilometrów.

Dzisiejszy etap nieco się skrócił za sprawą przedłużającego się startu honorowego. Ten ciągnął się, albowiem peleton musiał czekać na kolarzy poszkodowanych w kraksie jeszcze w trakcie spokojnego przejazdu – na asfalcie znalazł się m.in. Tobias Lund Andresen (Team dsm-firmenich PostNL). Koniec końców jednak 170 kolarzy rozpoczęło dzisiejszy odcinek, a jako pierwszy do przodu ruszył Thomas Champion (Cofidis). Za Francuzem szybko wyrwali się kolejni zawodnicy, na co nie było zgody ze strony Soudal Quick-Step. Ostatecznie kilka pierwszych prób złapano, a odjechali inni kolarze.

Odjazd dnia zawiązała ledwie czwórka zawodników, a byli to Simon Geschke (Cofidis), Lewis Askey (Groupama-FDJ), Mattia Bais (Team Polti Kometa) i Manuele Tarozzi (VF Group – Bardiani CSF – Faizanè). Współpraca między uciekinierami nie układała się specjalnie dobrze i już na 140 kilometrów przed metą ich przewaga spadła do poziomu ledwie 30 sekund. Wówczas przeskoczyć spróbował Harrison Wood (Cofidis), ale jego próba nie powiodła się.

Niedługo później tempo mocno podkręcili kolarze Alpecin-Deceuninck, których praca szybko przyniosła efekty. Już na początku Passo del Bracco (15,3 km; 4%) z peletonem pożegnał się Fabio Jakobsen (Team dsm-firmenich PostNL). Z czasem problemy mieli kolejni zawodnicy i mniej więcej 4 kilometry przed szczytem odpadli m.in. Tim Merlier (Soudal Quick-Step), Fernando Gaviria (Movistar Team) czy Caleb Ewan (Team Jayco AlUla).

Na zjazdach dogoniono ucieczkę dnia, a niedługo później wszyscy poza Fabio Jakobsenem i otaczającymi go kolegami wrócili do peletonu, w efekcie czego tempo mocno spadło. 86 kilometrów przed metą i Holendrowi udało się dzięki temu dołączyć do reszty stawki, choć w najgorszych momentach jego strata wynosiła niemal 5 minut.

Chwilę później rozpoczęły się przygotowania do pierwszej z dzisiejszych lotnych premii. Na dojeździe do niej upadek w efekcie najechania na studzienkę zaliczył Christophe Laporte (Team Visma | Lease a Bike), który długo zbierał się do powrotu na rower. Po największe punkty tymczasem sięgnęli kolejno Kaden Groves (Alpecin-Deceuninck), Olav Kooij (Team Visma | Lease a Bike) i Jonathan Milan (Lidl-Trek).

Tuż po premii do przodu ruszyło czterech zawodników, a byli to Benjamin Thomas (Cofidis), Michael Valgren (EF Education – EasyPost), Enzo Paleni (Groupama-FDJ) i Andrea Pietrobon (Team Polti Kometa). Czwórka wypracowała sobie nieco ponad minutę przewagi i między sobą rozegrała premię Intergiro, gdzie po wygraną sięgnął ostatni z wymienionych. Za ich plecami kolarze Alpecin-Deceuninck mocno rozprowadzili Kadena Grovesa, który sięgnął po kolejne 4 oczka do klasyfikacji punktowej.

Wydawało się, że uciekinierzy są pod pełną kontrolą peletonu, ale każdy kolejny kilometr pokazywał, że nie do końca tak jest. Różnica spadała bardzo powoli i gdy na 3000 metrów przed końcem wciąż wynosiła niemal pół minuty to zanosiło się, że to właśnie jeden z harcowników oszuka główną grupę.

800 metrów przed końcem swoich współtowarzyszy zaskoczył Andrea Pietrobon, który ruszył z ostatniej pozycji i urwał swoich rywali. Pozostali oglądali się na siebie i ruszyli dopiero z 250 metrów. To jednak wystarczyło i Benjamin Thomas oraz Michael Valgren minęli Włocha, a Francuz wywalczył pierwszą w tym roku wygraną dla Cofidisu. Cóż za niespodzianka!

Wyniki 5. etapu 107. Giro d’Italia:

Wyniki dostarcza FirstCycling.com


Wszystko o 107. Giro d’Italia:

Poprzedni artykułTour de Hongrie 2024: Sam Welsford triumfuje w cieniu kraksy
Następny artykułORLEN Wyścig Narodów 2024: Wymagająca trasa tegorocznej edycji
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments