fot. Giro d'Italia

Ależ niespodziankę mieliśmy na zakończenie 1. etapu Giro d’Italia! Jhonatan Narváez w genialnym stylu wytrzymał ataki Tadeja Pogačara, a na finiszu nie miał sobie równych i został pierwszym liderem 107. edycji włoskiej trzytygodniówki.

Kolarze często głośno opowiadają o swoich planach, a potem te są brutalnie weryfikowane przez rzeczywistość. Zupełnie inaczej było jednak w przypadku Jhonatana Narváeza – ten od przeszło miesiąca nastawiał się specjalnie na etap z metą w Turynie, a mimo to nie zdradzał swoich intencji i po prostu pojechał jak po swoje. Ekwadorczyk na mecie nie krył swojego zadowolenia.

Od co najmniej miesiąca wiedzieliśmy z zespołem, że ten etap jest stworzony dla mnie. To moje drugie zwycięstwo etapowe w Giro d’Italia, ale z pewnością lepsze niż pierwsze. Ciężko pracowałem, aby tu być. Podążanie za najlepszym kolarzem na świecie pod górę było bardzo trudne. Dlatego jest to wyjątkowo miłe zwycięstwo. W tej chwili nadal wszystko mnie boli, ale wygrałem

— opowiadał rozpromieniony Jhonatan Narváez.

Mistrz Ekwadoru najpierw musiał utrzymać się na kole Tadeja Pogačara, a później jeszcze ograć go oraz Maximiliana Schachmanna na finiszu. 27-latek z INEOS Grenadiers wszystko miał dokładnie zaplanowane i zrealizował swoje plany w sposób praktycznie perfekcyjny zdobywając różową koszulkę.

Myślę, że Tadej Pogačar ruszył za wcześnie. Sprint dwustumetrowy po trudnym etapie jest za długi. Ja chciałem, żeby to był krótki sprint. Ruszyłem w idealnym momencie i teraz przede mną możliwość noszenia różowej koszulki, która jest niesamowita. Nasz dyrektor sportowy powiedział mi wczoraj – podczas wielkiego touru nie ma zbyt wielu możliwości zdobycia różowej koszulki pierwszego dnia dla takich zawodników jak ja. Często w takie dni organizatorzy planują sprint z peletonu lub prolog, więc gdy nadarzyła się idealna okazja to trzeba było ją wykorzystać

— zakończył Jhonatan Narváez.

Mistrz Ekwadoru najprawdopodobniej nacieszy się koszulką lidera tylko przez jeden dzień. Już jutro etap z metą na Santuario di Oropa, czyli niemalże 12-kilometrowy etap o średnim nachyleniu 6,1%. Z pewnością ruszą tam faworyci klasyfikacji generalnej, którzy póki co mają do 27-latka straty mierzone w sekundach.


Wszystko o 107. Giro d’Italia:

Poprzedni artykułGiro d’Italia 2024: Jhonatan Narváez pokonuje Tadeja Pogačara!
Następny artykułSundvolden GP 2024: 4. miejsce Marcina Budzińskiego, pech Mateusza Kostańskiego
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments