Strona główna Blog Strona 2043

Anthony Delaplace na dłużej w Fortuneo – Samsic

0
Foto: Kim Caritoux

Choć obecność Anthony’ego Delaplace w składzie Fortuneo – Samsic była  pewna, niewielu kibiców spodziewało się takiego rozwoju sytuacji. Francuz podpisał bowiem kontrakt z ekipą do końca 2020 roku.

Już wiele tygodni temu było wiadome, iż Delaplace nadal będzie bronił barw ekipy Fortuneo. Jego kontrakt miał jednak wygasnąć wraz z końcem przyszłego sezonu. Teraz już wiemy, że taka sytuacja nie będzie mieć miejsca.

Doświadczony pomocnik i uciekinier ma bowiem być bardzo ważną częścią „zespołu wsparcia” Warrena Barguila. Solidny góral może być bardzo przydatny nowemu liderowi ekipy na najtrudniejszych etapach, przy jednoczesnej możliwości zastąpienia go na mniejszych imprezach.

Oprócz Delaplace, do „zespołu wsparcia” należeć mają bardzo doświadczony Amael Moinard oraz Pierre-Luc Perichon.

Caleb Ewan z pierwszym tytułem w sezonie

0
fot. Mitchelton - Scott

Choć mamy dopiero trzeci stycznia, Caleb Evan może już poszczycić się pierwszym tytułem zdobytym w sezonie 2018. Doskonały sprinter wygrał dziś mistrzostwa Australii w kryterium ulicznym.

Tradycyjna „kryterka” nie ma na Antypodach wielkiej renomy. Nie zmienia to jednak faktu, iż co roku na starcie staje wielu bardzo dobrych zawodników, którzy do samego końca starają się odmienić losy rywalizacji.

Tym razem w walce o zwycięstwo liczyli się kolarze Mitchelton – Scott oraz Bennelong SwissWellness. Ci drudzy, zdając sobie sprawę z siły pociągu ekipy World Tour, starali się atakować praktycznie od samego początku. Bardzo aktywny był dobrze znany polskim kibicom Cameron Bayly, który jednak nie zdołał zdobyć wystarczającej przewagi, by postawić się ekipie Mitchelton.

Ostatecznie, dzięki dobrze rozegranej końcówce, w całym kryterium triumfował Caleb Ewan, dla którego jest to pierwsze zwycięstwo w sezonie 2018.

Zawsze jest mi miło założyć koszulkę mistrza kraju. To wiele dla mnie znaczy, choć nie będę miał okazji zbyt często jej prezentować. Mimo to, jestem bardzo szczęśliwy, gdyż taki tytuł to zawsze kolejny sukces dopisany do sportowego CV

– powiedział Ewan zaraz po dekoracji.

Tytuł zdobyty przez kolarza Mitchelton – Scott był już trzecim z rzędu.. Podium kryterium uzupełnili Steele Von Hoff (Bennelong SwissWellness) i Brenton Jones (Delko Marseille Provence KTM).

Nowe rowery Team Sky!

fot. Team Sky

Były koszulki, czas na sprzęt! Ekipa Sky postanowiła dziś zaprezentować nowe rowery, na których kolarze „niebiańskich” będą ścigać się w sezonie 2018.

Co ciekawe, nowe maszyny różnią się praktycznie jedynie malowaniem. Praktycznie niezawodna Dogma F10 okazała się na tyle dobra, iż producent sprzętu nie musiał przygotowywać do sezonu 2018 nowego modelu.

O specyfikacji roweru powiedziano już naprawdę wiele. Podobnie jak w ubiegłym roku, kolarze Sky skorzystają z osprzętu Shimano Dura-Ace Di2 9150. Dodatkowo, w dalszym ciągu maszyna będzie jedną z lżejszych i bardziej opływowych w całym peletonie.

Tak jak już wspomnieliśmy, największe zmiany dotyczą samego wyglądu. W odróżnieniu od niedawno zakończonego roku, w sezonie 2018 Dogma F10 otrzymała zdecydowanie więcej białych i błękitnych fragmentów. Dzięki temu cała rama nie wygląda „równie grzecznie” co w 2017.

fot. Team Sky

BMC Crossmachine CXA01 Rival – test

fot. Agata Kapusta / naszosie.pl

Dość prosty wygląd, aluminiowa rama, brak przedniej przerzutki – Crossmachine z pewnością na pierwszy rzut oka nie zachwyci wszystkich. Problem w tym, że samą jazdą przyciąga jak magnesem…

Crossmachine CXA01 Rival jest jedynym aluminiowym rowerem przełajowym dostępnym w ofercie BMC Switzerland. Nie jest to jednak model podstawowy i przeznaczony jedynie dla początkujących – geometria została dobrana tak, by umożliwić zarówno jazdę turystyczną jak i ściganie na błocie. Jednocześnie rama ma zmienną grubość ścianek i „niewiarygodny kształt rur” (cokolwiek producent chciał przez to powiedzieć). Trzeba przyznać, że jest to w pełni wyścigowa maszyna, którą możemy bez problemu wykorzystać dojeżdżając do pracy.

Po rozpakowaniu kartonu z rowerem (przyznacie, że zawsze jest to wspaniałe uczucie?) największe zdziwienie wywołała owijka, którą musimy sami nawinąć na kierownicę. Po chwilowej konsternacji łatwo zauważyć cel takiego zabiegu – użytkownik dobierze sobie idealne ustawienie klamkomanetek na aluminiowej kierownicy z lekko spłaszczonym profilem ułatwiającym chwyt na nierównościach. Po szybkim składaniu naszym oczom ukazuje się prosty, ale naprawdę ładny rower.

fot. Michał Kapusta / naszosie.pl

Krótko opisując rower – dostajemy hydrauliczne hamulce tarczowe, osprzęt SRAM Rival bez przedniej przerzutki, opony Continental Cyclocross o szerokości 35mm, aluminiową ramę z karbonowym widelcem i sztycą TCC (Tuned Compliance Concept) zapewniającą kompromis między sztywnością i odpowiednim pochłanianiem wibracji. Koła – DT Swiss X-1900, siodło Selle Royal Saba, kaseta o zakresie 11-42 (korba ma 40 zębów). Okej, możemy przejść do jazdy!

Muszę przyznać, że już kilkukrotnie starałem się przekonać do kolarstwa górskiego, ale po tygodniu-dwóch radości zaczynałem się nudzić i wracałem na szosę. To tutaj możemy poczuć największe prędkości i pokonywać największe dystanse. Któż jednak, zwłaszcza przy niezbyt dobrej pogodzie (nawet nie wspominam o zimie), z pewną dozą tęsknoty nie spogląda na błotniste szutry i zaśnieżone drogi? Z pomocą przychodzą nam rowery przełajowe (ewentualnie gravele), które nie za mocno różnią się od wiernych szos geometrią, a pozwalają na odrobinę szaleństwa.

fot. Agata Kapusta / naszosie.pl

W związku z nie-do-końca-złotą polską jesienią zaraz po złożeniu Crossmachine ubrałem się i wystartowałem w kierunku pobliskich pól. I chociaż na asfalcie pierwsze wrażenie było „bez szału” (w końcu szerokie opony nie pozwalają na takie przyspieszenie jak na szosówce), to po wpadnięciu w błoto na mojej twarzy momentalnie zagościł uśmiech. Pomimo aluminiowej ramy CXA01 potrafi baaardzo wiele – przy mocniejszym depnięciu odpowiada wystrzeleniem do przodu, a po napotkaniu kilku większych nierówności w niezłym stopniu niweluje wibracje (chociaż podejścia do IsoSpeed Treka nie ma). Żeby nie było – nie mówię o działaniu „amortyzatoropodobnym”, ale pomocy na tyle dużej, że dłuższa walka na dziurach nie uszkodzi nam kręgosłupa na resztę zimy.

fot. Agata Kapusta / naszosie.pl

Przełaje rządzą się swoimi prawami, dlatego test Crossmachine musiał przebiegać inaczej niż któregokolwiek roweru szosowego. Nie wybierałem się zbyt często na asfalt, bo i po co? Takiej maszyny nie kupujemy po to, żeby kręcić przez 3-4-5 godzin, tylko po to, żeby w krótkie, zimowe dni wyskoczyć na godzinkę, zamęczyć się niezliczonymi sprintami i (co najlepsze) ubłocić się tak, żeby nas rodzina nie poznała.

W związku z tym nie rozpatruję geometrii ramy pod kątem wygody, ale bardziej możliwości ciasnego pokonywania zakrętów, przyspieszeń i wytrzymałości. W tym wypadku Crossmachine spełnia swoje zadanie bardzo dobrze – nowoczesne ramy aluminiowe są już na tyle sztywne, że potrafią dorównywać „karbonowi najniższego sortu”, a jednocześnie nie ma strachu o uszkodzenia – przyznam się (chociaż nie powinienem, w końcu to nie mój rower), że kilkukrotnie dość mocno uderzyłem w wystający kamień/korzeń/dziurę (niepotrzebne skreślić) i, pomimo usłyszenia dość głośnego BUM, nic się nie działo – rama bez śladu, koła bez śladu, dętki całe. No i kręgosłup nie wzywał fizjoterapeuty.

fot. Agata Kapusta / naszosie.pl

Rama przełajowa ma dość krótką górną rurę, dlatego ostre zakręty i nawroty pokonujemy bez żadnego problemu. Przyspieszenie, jak już wspominałem, to żaden problem, więc mógłbym nawet zaryzykować stwierdzenie, że na CXA01 możemy już próbować startów w wyścigach (uwaga – załączone w zestawie opony nie są legalne – można startować z maksymalnie 33mm szerokości). Inna sprawa, że szosowiec w przełajach bez większego przygotowania najprawdopodobniej skończy w rowie na pierwszym śliskim odcinku, a jeśli dotrze do mety okrążenia, to będzie tak „wyjechany”, że podziękuje za dalszą rywalizację.

fot. Michał Kapusta / naszosie.pl

Przestawianie się na różne dyscypliny pomiędzy kolejnymi porami roku nie do końca ma sens, dlatego zacząłem rozpatrywać Crossmachine jako „zimówkę”. W kolarskim „sezonie ogórkowym” przede wszystkim trzeba się pobawić, odpocząć i potrenować technikę – na błocie i śniegu bez kłopotu połączymy te trzy rzeczy. Opony Continental Cyclocross są całkiem niezłe w kwestii przyczepności i baaaardzo wytrzymałe. Na asfalcie, po dopompowaniu do 6 atmosfer, dają wrażenie „okej” – szału nie ma, ale też bywało dużo gorzej.

fot. Michał Kapusta / naszosie.pl

Prawdopodobnie największą sensacją dla szosowców jest osprzęt – SRAM Rival 1×11 nie jest przez nas zbyt często spotykany (chociaż od przyszłego roku z tego typu rozwiązania skorzysta drużyna Aqua Blue Sport) i… chyba dobrze. Nie zrozumcie mnie źle – w przypadku MTB i przełajów brak przedniej przerzutki jest świetny i spisuje się bardzo dobrze. Na szosie jest jednak o tyle gorzej, że zapotrzebowanie na rozmiary zębatek jest większe i ciężko znaleźć kompromis – zakładając dużą korbę będziemy szybsi na zjazdach i płaskim, ale zajedziemy się na podjazdach. W drugą stronę – wiadomo – młynek w dół nie jest niczym przyjemnym. Dość jednak o szosach, wróćmy do przełajów. Tutaj – ideał. Duże przeskoki pomiędzy kolejnymi przełożeniami nie przeszkadzają, a obsługa jest prostsza i bezpieczniejsza (nie ryzykujemy spadającego łańcucha). Zakres 11-42 przy korbie 40 pozwoli na wjeżdżanie na podjazdy nawet do 25-30%, a jednocześnie nie „młynkujemy” do 50-55km/h.

fot. Michał Kapusta / naszosie.pl

Przyczepiłbym się za to do hamulców. Po skorzystaniu z hamulców tarczowych w Treku Domane SL5 Disc jestem ogromnym fanem tego rozwiązania, ale też krótkie testy różnych wersji pokazały, że Shimano odskoczyło SRAMowi na krok. „Tarczówki” 105, Ultegry czy Dura-Ace działają idealnie, ale Rival/RED nie są tak płynne i czasami sprawiają wrażenie źle skalibrowanych – wciskamy klamkę i „nic-nic-nic-nic-STOP”. Można się przyzwyczaić, ale przyznam, że nie oceniam tej kwestii najlepiej.

W przełajach trzeba czasami pobiegać i do tego Crossmachine sprawdza się całkiem nieźle (nie przeszkadza na ramieniu). Tylko trzeba uważać, żeby nie wpaść w poślizg – w końcu my, szosowcy, nie jesteśmy przyzwyczajeni jak rower jest na nas, zamiast odwrotnie!

fot. Agata Kapusta / naszosie.pl

Ostateczne wrażenie jest jednak w pełni pozytywne – chociaż (niestety) z jestem nieco skrzywiony i z automatu podchodzę dość sceptycznie do aluminiowych ram za prawie 10 tysięcy złotych, to przyznaję, że tym razem byłem mile zaskoczony. Crossmachine pokazuje, że jeśli nie jesteśmy zawodowcami i nie szukamy gramów, milisekund i innych „marginal gains”, to możemy spokojnie zdecydować się na tańszy, sprawdzony metal i z przyjemnością pokonywać kolejne kilometry – błota, śniegu, szutrów, asfaltu czy cokolwiek innego wymarzymy.

Ten i inne rowery BMC możecie kupić w naszym salonie w Warszawie przy ulicy Wczasowej 1.

Salon rowerowy NaSzosie – pn-pt 11-19, sb 10-15. Telefon 530 599 055 mail: sklep@naszosie.pl. 

fot. Agata Kapusta / naszosie.pl

GFNY Gdynia zaprasza pary na start – „Ona + On”

0

GFNY Gdynia wprowadza specjalną kategorię „Ona + On” dla par. Od 2 stycznia każdy zarejestrowany uczestnik GFNY Gdynia będzie mógł dokupić pakiet startowy dla swojej drugiej połówki za pół ceny!

– Wspólne pasje łączą ludzi i cementują każdy związek. A my chcemy docenić ludzi, których wspólną pasją jest kolarstwo. Dlatego właśnie zdecydowaliśmy się wprowadzić specjalną kategorię „Ona + On”

– mówi Michał Drelich, dyrektor zarządzający Sport Evolution.

Kategoria „Ona + On” stworzona została z myślą o parach, które gotowe są razem przejechać trasę GFNY Gdynia. Para musi ukończyć zawody wspólnie, różnica na mecie i punktach pomiarowych między kolarzami nie może być większa niż 30 sekund.

Organizatorzy przewidują dwie osobne klasyfikacje. Dla par, których łączny wiek wynosi mniej niż 90 lat oraz dla par, które razem mają 90 lat i więcej.

Każdy zarejestrowany uczestnik GFNY Gdynia, który zachęci swoją drugą połówkę do startu w imprezie, może liczyć na rabat 50% od aktualnej stawki opłaty startowej. Promocja rusza od 2 stycznia i potrwa aż do zamknięcia zapisów online w maju.

– Wiemy, że takie pary zawodnicze mogą prezentować różny poziom sportowy, dlatego uczestnicy tych klasyfikacji będą mogli się wzajemnie wspierać na trasie na wiele możliwych sposobów. Mogą się podciągać, popychać i wzajemnie dopingować słowem

– mówi Michał Drelich.

Z uwagi na możliwość udzielania sobie pomocy na trasie, uczestnicy klasyfikacji „Ona + On” nie będą uprawnienie do otrzymania indywidualnych nagród dla grup wiekowych.

Zapisy i więcej szczegółów na stronie internetowej www.gfnygdynia.pl oraz na www.facebook.com/GFNYGdynia

O GFNY Gdynia

Pierwsza edycja GFNY Gdynia odbędzie się 27 maja 2018 roku. Zawodnicy będą mieli do wyboru dwa dystanse – 80km i 136km. Trasy zostały poprowadzone po Kaszubach, a start i meta zawodów będą zlokalizowane na Skwerze Kościuszki w Gdyni. Wyścig odbywać się będzie przy zamkniętym ruchu drogowym. Na uczestników czeka m.in. koszulka kolarska w pakiecie startowym, welcome banquet i posiłek regeneracyjny.

Organizatorem GFNY Gdynia i wyłącznym licencjobiorcą marki Gran Fondo New York na Polskę jest agencja Sport Evolution, która specjalizuje się w organizacji masowych imprez sportowych. Agencja stoi za takimi wydarzeniami jak m.in. ONICO Gdynia Półmaraton, DOZ Maraton Łódź, Enea IRONMAN 5150 Warsaw czy Enea IRONMAN 70.3 Gdynia.

O serii GFNY

GFNY to globalna seria wyścigów kolarskich dla amatorów, w których zawodnicy startują indywidualnie i rywalizują nie tylko z pozostałymi kolarzami, ale też z czasem i samym sobą.

Centralnym punktem serii są zawody GFNY w Nowym Jorku, podczas których zawodnicy rywalizują na 100-milowej trasie, prowadzącej z NYC do Bear Mountain. Zawody te pełnią rolę Mistrzostw Świata GFNY. Równocześnie, odbywa się krótszy wyścig na dystansie 50 mil, w którym jednak nie nagradza się zwycięzców, a wyniki podawane są w kolejności alfabetycznej.

Imprezy z serii GFNY World, rozgrywane na całym świecie, oferują podobny format zawodów. Dodatkowo, ich uczestnicy mają szansę zakwalifikować się do startu z pierwszej strefy podczas GFNY World Championship w Nowym Jorku.

Fatalna kontuzja Barta De Clercqa

0
fot. Michał Kapusta / naszosie.pl

Nowy nabytek Wanty – Groupe Gobert złamał kość udową. Przymusowy odpoczynek Belga od ścigania może potrwać nawet kilka miesięcy.

Całą profesjonalną karierę De Clercq spędził w Lotto – Soudal, ale transfer do Wanty – Groupe Gobert traktował bardzo wyjątkowo. Chciał przede wszystkim dzielić się swoim doświadczeniem, ale także celował w lepsze występy, które ostatnio pokrzyżowała mu kontuzja prawego uda.

Niestety początek przygody z Wanty nie zaczął się dla niego szczęśliwie. Na treningu De Clercq złamał głowę kości udowej… lewej nogi. Wczoraj przeszedł operację w AZ Herentals i teraz czeka go bardzo długa rehabilitacja.

Złamanie jest bardzo poważne i wymagało umieszczenia kilku śrub w kości udowej. Bart do lekkich treningów będzie mógł wrócić dopiero za sześć tygodni, a powrót do ścigania to kwestia kilku miesięcy

– powiedział lekarz ekipy,  Joost De Maeseneer.

W swojej karierze De Clercq wygrywał etapy na Giro d’Italia i Tour de Pologne. Ukończył także osiem wielkich tourów.

Brent Copeland: „Vincenzo jest prawdziwym mistrzem”

0
fot. Michał Kapusta / naszosie.pl

W związku z lekko wygłuszoną aferą „Froomegate”, wielu zawodników postanowiło spróbować swoich sił w Tour de France. Jednym z nich jest Vincenzo Nibali, który może liczyć na pełne wsparcie menadżera swojego zespołu.

Brent Copeland, bo o nim mowa, nie ukrywa, iż liczy na solidny występ swojej największej gwiazdy w Tour de France. Według niego, po niezbyt udanym sezonie 2017, w tym roku Nibali będzie w stanie nawiązać do swoich największych sukcesów.

Vincenzo jest prawdziwym mistrzem, który celując w daną imprezę, jedzie na nią, by wygrać. To jego główny cel. W ostatnich latach udało mu się zakończyć 10 tourów na podium, co wiele o nim świadczy. Jestem pewien, że przyszłoroczne Tour de France może paść jego łupem. Jako zespół dokonamy wszelkich starań, by mu w tym pomóc

– powiedział Copeland.

Według menadżera Bahrain – Merida, jednym z największych plusów Rekina może być umiejętność jazdy po bruku. Przypomnijmy, iż w 2014 stracił on jedynie 19 sekund do zwycięzcy, Larsa Booma.

Vincenzo bardzo lubi bruki. Jest jednym z najlepszych techników w peletonie, dzięki czemu na nierównościach czuje się świetnie. Wierzę, że tegoroczny etap po kocich łbach pójdzie po naszej myśli

– dodał Copeland.

W przypadku ewentualnej absencji Chrisa Froome’a, Nibali wyrasta na jednego z głównych faworytów do zgarnięcia tytułu we Francji.

Oscar Sevilla powalczy w Vuelta a San Juan?

0
fot. Wikimedia Commons / RCN Radio

Od kilku lat, zawodnicy różnych dyscyplin na całym świecie szukają eliksiru na długowieczność. Wśród kolarzy, jednym z jego posiadaczy jest Oscar Sevilla, który powalczy z najlepszymi podczas Vuelta a San Juan.

41-letni kolarz ma za sobą bardzo solidny sezon 2017, w którym wielokrotnie pokazywał się z dobrej strony. Udało mu się m.in. zająć drugie miejsce w Vuelta a San Juan, gdzie przegrał tylko z Bauke Mollemą. W tym roku ma być jednak jeszcze lepiej.

Wynik z zeszłego sezonu bardzo mocno mnie zmotywował do dalszej pracy. Nie byłem zaskoczony swoją formą. Często trenuję z Chavesem i Bernalem, więc wiem czego spodziewać się po najlepszych na świecie. Do tegorocznej edycji przygotowywałem się jak do Tour de France. Nie wiem jak tym razem zareaguje mój organizm, ale z reguły czułem się dobrze jeżdżąc w upałach. Do wyścigu jeszcze kilka dni, ale już teraz czuję się jak dziecko przygotowujące się do spotkania z idolami

– powiedział Sevilla.

Hiszpan z pewnością będzie liderem ekipy Medellin – Inder, w której jego pozycja jest niczym nie zmącona. Drugi kolarz Vuelta a Espana 2001 będzie też jednym z głównych faworytów do zgarnięcia zwycięstwa w klasyfikacji generalnej.

Zmiany na zapleczu Mitchelton – Scott

0
fot. Mitchelton - Scott

O swoistej tradycji posiadania „drużyny rezerw” w trzeciej dywizji przez największe ekipy na świecie chyba mówić nie trzeba. Dziś zapowiedziano duże zmiany na zapleczu teamu Mitchelton – Scott.

Australijsko-chiński zespół (taki podział dotyczy „rezerw”) wystartuje w sezonie 2018 pod nazwą Mitchelton – BikeExchange. Co ciekawe, spowoduje to pewne zmiany w strojach. Pierwsze komplety, które będziemy mogli oglądać na trasach wyścigów World Tour zostaną urozmaicone… czerwonymi rękawami.

Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że możemy przywitać firmy Mitchelton i BikeExchange jako naszych nowych darczyńców. To prawdziwa przyjemność pracować z dużymi australijskimi firmami, które w ten sposób zadbają o swoje międzynarodowe interesy.

Po świetnym debiutanckim sezonie, w którym udało nam się odnieść 10 zwycięstw i 42 razy stanąć na podium, cieszymy się, że możemy wprowadzić wszystko na wyższy poziom. Jesteśmy dumni, iż udało nam się podpisać kontrakty z największymi talentami w kraju, a także zawodnikami zagranicznymi, którzy dodadzą sporo kolorytu

– powiedział Gerry Ryan, właściciel GreenEDGE Cycling.

Do tej pory kontrakty z zespołem podpisało czterech zawodników – Sam Jenner, Harry Sweeney, Brytyjczyk Jacob Hennessy i Kolumbijczyk Brayan Chaves. Pozostałe nazwiska mamy poznać w najbliższych tygodniach.

Fabio Aru doczeka się nowej wersji koszulki mistrza Włoch

0
Astana Pro Team / ©BettiniPhoto

W Nowy Rok miejsce miała powoli stająca się tradycją rewia kolarskiej mody, a zawodniczki i zawodnicy dumnie prezentowali swoje nowe stroje. O ile jednak opinie na temat większości projektów były podzielone, tak wszyscy zainteresowani tematem zjednoczyli się w krytyce koszulki mistrza Włoch Fabio Aru. Drużyna UAE Team Emirates pospieszyła więc z wyjaśnieniami, że strój, w który ubrany był wczoraj 27-latek nie był ostateczną wersją przygotowywanego dla niego designu. Oto siła mediów społecznościowych.

Dla porównania zamieszczamy Tricolore w interpretacji Astany i drużyny z Emiratów:

Fot. Michał Kapusta/Naszosie.pl
Fabio Aru / Twitter

Skromna flaga niespecjalnie wyróżniała się na tle strojów pozostałych zawodników ekipy UAE Team Emirates i nie przypadła do gustu entuzjastom kolarstwa, zazwyczaj optującym za narodowymi barwami okupującymi całą powierzchnię koszulki, co ma miejsce między innymi w przypadku projektów zaproponowanych przez FDJ.

W ogniu krytyki drużyna ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich i sam zainteresowany pospieszyli więc z wyjaśnieniami, że zaprezentowany wczoraj projekt jest jedynie tymczasowy, a Fabio doczeka się godnej mistrza Włoch koszulki.

To jedynie tymczasowa wersja. Kibice mogą się uspokoić, włoskie barwy zostaną odpowiednio wyeksponowane na koszulce. „Prawdziwa” koszulka zostanie zaprezentowana nieco później, podczas oficjalnego wydarzenia. Jest elegancka i piękna,

– powiedział La Gazzetta dello Sport 27-latek z Sardynii.

Główny schemat nie ulegnie zmianie, jednak ostateczne wersja Tricolore będzie szersza, bardziej widoczna i pokryje całą powierzchnię koszulki. Emblematy pojawią się także na rękawkach i skarpetach. Wzorowaliśmy się na stroju w którym Vincenzo Nibali jeździł dla Astany, biorąc pod uwagę wytyczne federacji,

– dodał menedżer drużyny, Giuseppe Saronni.

Trek – Segafredo skorzysta z hamulców tarczowych

0
Michał Kapusta / naszosie.pl

Nowy sezon przynosi też… stare rozwiązania. Ekipa Trek – Segafredo zdecydowała się na skorzystanie z hamulców tarczowych podczas Paryż – Roubaix i wielkich tourów.

Nowe hamulce zostaną dodane do każdego modelu Treka używanego w zespole. Tym samym z rozwiązania korzystać będą zarówno kolarze specjalizujący się w wyścigach klasycznych, jak i najlepsi górale.

Wydaje się, że największą rewolucję przeżyją specjaliści od jazdy w trudnym terenie. Od przyszłego sezonu, każda „Emonda” będzie wyposażona w tarcze zamiast znanych każdemu hamulców szczękowych.

Każdy, kto w 2017 roku jeździł na Emondzie ze zwykłymi hamulcami, od stycznia będzie musiał przesiąść się na tarcze. Tyczy się to przede wszystkim naszych górali. Do tej pory tarcze były problemem głównie ze względu na wagę i utrudnienia przy zmianie kół. Teraz wydaje się, że wszystko zostało odpowiednio rozwiązane, dzięki czemu nowy typ hamulców może nawet usprawnić pracę mechaników, a zawodnicy nie odczują żadnej różnicy

– powiedział dyrektor techniczny ekipy, Matt Shriver.

Niewykluczone, że w nadchodzącym sezonie z tarcz skorzysta też kilka innych ekip.

Statystyki odwiedzin portalu naszosie.pl za 2017

0
naszosie.pl

Stary rok się kończy, zaczynają się podsumowania. Dla nas 2017 był więcej niż zadowalający, a to dzięki Wam drodzy czytelnicy! Dziękujemy!

Rok 2017, jeśli chodzi o statystyki odwiedzin naszej strony, był dla nas rokiem rekordowym. W naszą stronę klikaliście prawie 10 milionów razy (6,2 mln w 2016 roku – wzrost rok do roku o 53%)! Zanotowaliśmy 4,4 miliona odwiedzin (2,8 mln w 2016 – wzrost o 55%) i niemalże milion tzw. unikalnych użytkowników (672 tys. w 2016 – wzrost o 41%).

Kim są czytelnicy naszosie.pl?

Dane demograficzne:

Większość naszych czytelników to mężczyźni (86,4%). Najwięcej was jest w wieku 25-34 lat (29,98%).

Lokalizacja:

Ponad 91% odwiedzin strony miało miejsce z Polski, na drugim miejscu jest Wielka Brytania (1,9%), trzecim Niemcy (1,56%). Co ciekawe, w naszą witrynę klikano aż ze 186 krajów świata z takimi egzotycznymi miejscami jak m.in. Mauretania, Grenlandia, Barbados czy Gabon.

Warszawa to miasto gdzie mamy najwięcej czytelników (33,7%), następnie Kraków (9,40%), Wrocław (7,86%), Poznań (5,22%), Katowice (5,05%), Gdańsk (3,10%), Łódź (2,04%), Bydgoszcz (2,04%), Lublin (1,42%). Pierwszą dziesiątkę zamyka Szczecin (1,23%).

Najchętniej czytane teksty 2017:

W związku ze szczególną datą, jaką jest 31 grudnia, uznaliśmy, że powinniśmy sprawdzić jakie teksty zyskały wasze największe zainteresowanie. Musimy przyznać, że niektóre wyniki mocno nas zaskoczyły! Pierwszą dziesiątkę najczęściej czytanych tekstów otwiera najsmutniejsza wiadomość sezonu 2017 – śmiertelny wypadek Michele Scarponiego. Niestety – szokująca wieść zaskoczyła wiele osób.

Na podium znalazły się „letnie” teksty – relacja na żywo z wyścigu elity mężczyzn podczas mistrzostw Polski (tu również byliśmy świadkami sporego zaskoczenia – prawdopodobnie niewielu stawiało na Adriana Kurka z CCC Sprandi Polkowice) oraz Peter Sagan wyrzucony z Tour de France za kraksę z Markiem Cavendishem – jedna z największych kontrowersji całego roku, nie tylko w kolarstwie.

Do czołowej piątki dobiła się znakomita zapowiedź Tour de Pologne „Dobre, bo polskie” – w końcu większość z nas mocno oczekuje na rozpoczęcie polskiego wyścigu WorldTour? Tuż za plecami polskiej imprezy były zdecydowanie zasłużone komplementy Team Sky w stronę Michała Kwiatkowskiego za piękną jazdę w Tour de France.

Szósta lokata to szczęśliwa (chociaż poprzedzona przez niezbyt wesołą) wiadomość dotycząca CCC Sprandi Polkowice – skradziony sprzęt polskiej drużyny udało się odzyskać w ciągu kilkudziesięciu godzin i start w Amstel Gold Race nie był zagrożony. Szczęśliwą siódemką zostało… piwo! Żartobliwe dywagacje na temat złocistego trunku trafiły do „dyszki” chociaż powstały jeszcze w 2016 roku! Ósme miejsce to analiza sytuacji Petera Sagana i Marka Cavendisha – czy wspominaliśmy już, że to jedna z największych kontrowersji roku?

Ostatnie dwa miejsca zajęły z kolei wypowiedzi – Gerainta Thomasa o kraksie, która wyeliminowała Rafała Majkę i Walijczyka z Tour de France oraz Dariusza Banaszka o niezbyt łatwej sytuacji PZKol i decyzjach ministra Witolda Bańki o przerwaniu finansowania związku.

Czołowa dziesiątka tekstów za 2017:

1. Michele Scarponi zginął w wypadku na treningu

2. Relacja „na żywo” z wyścigu elity podczas mistrzostw polski

3. Peter Sagan wyrzucony z Tour de France

4. Zapowiedź Tour de Pologne

5. Team Sky komplementuje Michała Kwiatkowskiego

6. Sprzęt CCC Sprandi Polkowice odnaleziony

7. Co kolarz powinien wiedzieć o piwie?

8. „Łokieć niezgody”

9. Geraint Thomas: „Nie wiem co Majka próbował wykonać”

10. Dariusz Banaszek: „To był atak na suwerenność polskiego kolarstwa”

Bardzo dziękujemy wam nasi czytelnicy za zaufanie jakim nas obdarzacie, będziemy starali się podnosić jakość oferowanych treści na stronie. Mamy nadzieję, że nasi kolarze sprawią nam wiele radości i będziemy wam mogli przekazywać same dobre wiadomości.

Dziękujemy także naszym reklamodawcom, którzy dostrzegli naszą dobrą pracę i postanowili promować swoje marki w naszym serwisie. To dzięki nim możemy stale się rozwijać, brać udział w coraz większej liczbie wyścigów zagranicznych i być wszędzie tam, gdzie dzieje się coś ważnego na szosie. Dziękujemy!

Najnowsze artykuły

Patrick Lefevere: „Julian udodownił teraz, że się mylę”

Współpraca między dwiema charyzmatycznymi osobami jak Patrick Lefevere i Julian Alaphilippe może prowadzić do ciekawych sytuacji. Wiele mówiło się o wypowiedzi szefa Soudal-Quick Step,...

Polecane artykuły

ORLEN Wyścig Narodów 2024: Radosław Frątczak czwarty na etapie! Wygrał Duńczyk Hansen

Najdłuższy odcinek tegorocznego ORLEN Wyścigu Narodów zostanie kolarzom w nogach. Przez cały etap z Niedzicy do Jasła oglądaliśmy przeciąganie liny między ucieczk...