fot. UAE Team Emirates

Tadej Pogačar wsiadł na rower do jazdy na czas w warunkach wyścigowych po raz pierwszy od 9 miesięcy i zakończyło się to od razu zwycięstwem. Aktualny lider Giro d’Italia świetnie przejechał końcówkę 7. etapu i znacznie powiększył swoją przewagę w klasyfikacji generalnej.

Jak Tadej Pogačar jeździ na czas? Jedni pamiętają zapewne jego wybitne występy pokroju pamiętnego triumfu na La Planche des Belles Filles, inni wspominać będą m.in. lokatę dopiero w trzeciej „10” podczas zeszłorocznych Mistrzostw Świata czy sromotną porażkę z Jonasem Vingegaardem podczas Tour de France. Słoweniec miewał swoje wzloty i upadki, ale jak twierdzi ostatnio mocno postawił na ten temat i efekty było widać podczas dzisiejszej czasówki.

Czułem się dobrze, choć od zeszłorocznych Mistrzostw Świata dzisiaj po raz pierwszy sprawdziłem się na rowerze na czas w warunkach wyścigowych. Spędziłem dużo czasu, przygotowując się do tego. Dzisiaj czułem się bardzo dobrze, więc jestem bardzo szczęśliwy. Zacząłem trochę wolniej, a potem na wzniesieniu dałem pełny gaz. Z początku nie znałem różnic i nie byłem pewien, co mówiono mi przez radio. Wiedziałem, że ta wspinaczka bardziej mi odpowiada niż Pippo. To był mój atut, zwłaszcza, że było bardzo stromo. Następna jazda na czas będzie dla mnie trudniejsza do wygrania

— opowiadał przed telewizyjnymi kamerami Tadej Pogačar.

Słoweniec ma już ponad 2,5 minuty przewagi w klasyfikacji generalnej nad drugim Danielem Felipe Martínezem. To sprawia, że lider z UAE Team Emirates może dość spokojnie pokonywać kolejne etapy, acz zapewne jeszcze nieraz zapoluje na triumfy na poszczególnych odcinkach. Czy nastąpi to już jutro? Dziennikarze żartobliwie zapytali Tadeja Pogačara o plany na finałową wspinaczkę pod Prati di Tivo przypominając, że niedawno Alexey Lutsenko podczas Il Giro d’Abruzzo odebrał mu KOMa wywalczonego na tej górze podczas Tirreno-Adriatico w 2021 roku.

Oni jechali bardzo szybko, przy dobrym wietrze. Podczas Tirreno z kolei był to królewski etap. Ciężko to zestawiać z Giro – tu ścigamy się przez trzy tygodnie i dla nas jest to tylko jeden z wielu górskich etapów. Pewnie będziemy starali się jechać szybko, ale nie tak szalenie jak Alexey miesiąc temu

— zakończył Tadej Pogačar.

Jutro wspomniana meta na Prati di Tivo (14,7 km; 7%), w niedzielę zaś na kolarzy czeka znacznie prostszy etap do Neapolu. Po tych dwóch odcinkach nastąpi pierwszy dzień przerwy podczas tegorocznej edycji Giro d’Italia.


Wszystko o 107. Giro d’Italia:

Poprzedni artykułGiro d’Italia 2024: Pogačar pokonuje Gannę
Następny artykułGiro d’Italia 2024: Klasyfikacja generalna po 1/3 wyścigu
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments