fot. Charly López / Unipublic

Nie jest zaskoczeniem, że ostatni wielki tour sezonu zabiera uczestników w góry już trzeciego dnia rozgrywania wyścigu. To, że za pierwszy tego rodzaju sprawdzian nie posłuży stroma uliczka z widokiem na morze, ale wyrastające 2000 metrów ponad jego poziom przełęcze Andory, jest już jednak rozwiązaniem mniej standardowym. Ci, którzy nie chcieli się ścigać wczoraj, dziś już będą zmuszeni, ponieważ w poniedziałkowym menu 78. edycji Vuelta a España znajdują się Coll d’Ordino, Arinsal i jeszcze więcej niepogody.

Już dziś rozegrany zostanie pierwszy z dziewięciu finiszów na podjeździe tegorocznej Vuelty, a za sprawą debiutującego na trasie tego wyścigu podjazdu pod Arinsal, odsłoniętych zostanie wiele kart. Etapy prowadzące do niewielkiej Andory potrafią mieć swój urok – jak ten, kiedy w promieniach słońca swój jedyny odcinek dotąd Wielkiej Pętli wygrywał niezastąpiony Sepp Kuss (Jumbo-Visma) – jednak hiszpański wielki tour ma do nich nieco mniej szczęścia, co przypomina, że w wysokich górach pory roku zmieniają się w nieco innym rytmie. Wspomnienie kolarzy marznących na kość w deszczu podczas pokonywania Coll de la Gallina ciągle nie jest odległe, a w poniedziałek warunki atmosferyczne dalej nie będą należały do najbardziej korzystnych.

Peleton wystartuje z miejscowości Súria, położonej na północny zachód od Barcelony, wzdłuż jednej z dwóch najpopularniejszych tras łączących stolicę Katalonii z Andorą. Uczestnicy wyścigu będą się jej zresztą konsekwentnie trzymać, w kierunku Pirenejów zmierzając drogami C-55, C-26, C-14 i N-145, mijając po drodze Parki Narodowe Serra de Castelltallat i Roc de Cogul oraz zbiorniki retencyjne na rzece Rialb.

Taki przebieg trasy oznacza, że ucieczka dnia, aby mieć jakiekolwiek szanse, będzie musiała do maksimum wykorzystać znajdujące się na otwierających rywalizację 35 kilometrach pagórki, podczas gdy z dwoma kategoryzowanymi podjazdami dnia uczestnicy wyścigu zmierzą się już w Andorze – a więc na finałowych 40 kilometrach odcinka, który łącznie liczy 158,5 kilometra i 3472 metry przewyższenia.

Kluczowa część wspinaczki rozpocznie się tuż po lotnym finiszu w Andorra la Vella (116,7 km od startu), a na pierwszy ogień pójdzie doskonale znany, ale pokonywany od innej niż zazwyczaj strony Coll d’Ordino (17,3 km, śr. 7,7%). W tym wariancie wygląda bardziej na solidną rozgrzewkę niż prawdziwy test formy, ale na tak wczesnym etapie rozgrywania wielkiego touru sam dystans potrafi sprawić spore trudności, tym bardziej w obliczu niesprzyjających warunków atmosferycznych.

Finałowy Arinsal ( 8,3 km, śr. 7,7%) zadebiutuje dziś na trasie Vuelty, ale jest podjazdem świetnie znanym rezydentom Andory, których w peletonie hiszpańskiego wielkiego touru nie brakuje. Wzniesienie kąsa już na pierwszych kilometrach, ale zdecydowanie trudniejsze staje się już za półmetkiem – to bardzo dobra wiadomość, ponieważ właśnie na tym odcinku droga w kierunku szczytu zmienia kierunek, w związku z czym odwróci się również niemal nieustannie towarzyszący poniedziałkowej rywalizacji czołowy wiatr. Na tym segmencie będzie on wiał kolarzom w plecy, co zawsze faworyzuje atakujących, a utrudnia pracę defensywnie jadącym kolarzom. Finałowe 2 kilometry etapu to ponownie silny, czołowy wiatr i nachylenie sięgające 10% tuż przed metą.

Oto, co na temat 3. etapu 78. edycji Vuelta a España napisaliśmy przed rozpoczęciem wyścigu:

Etap 3, 28 sierpnia: Súria > Arinsal (158,5 km)

Pierwszy finisz na podjeździe 78. edycji Vuelty rozegrany zostanie w Andorze, gdzie bardzo wielu uczestników wyścigu poczuje się całkiem jak w domu.

Poniedziałkowa trasa liczy 158,5 kilometra i 3472 metry przewyższenia, niemal w całości skumulowane na finałowych 50 kilometrach. Tego dnia peleton przemieszczać się będzie szosami wiodącymi najpierw na północny wschód, a następnie na północ, które będą się bardzo łagodnie wznosiły aż do lotnego finiszu w stolicy Andory (Andorra la Vella, 116,7 km od startu). Charakter rywalizacji drastycznie zmieni swój charakter tuż po jego rozegraniu, a kolarze w krótkiej sekwencji zmierzą się z doskonale znanym Coll d’Ordino (17,3 km, śr. 7,7%) i debiutującym na trasie hiszpańskiego wielkiego touru (ale nieobcym licznym rezydentom Andory) Arinsal ( 8,3 km, śr. 7,7%).

Pogoda

W Katalonii nie powinno już dziś padać, ale wieści o zwrocie na froncie pogodowym wydają się przedwczesne. Nad Pirenejami cały czas wiszą deszczowe chmury i według aktualnych prognoz powinny tam pozostać do późnego popołudnia, a oscylująca w granicach 6-7 stopni Celsjusza temperatura na przełęczach może mieć niewiele wspólnego z odczuwalną, ze względu na silny wiatr (w porywach do 35 km/h) z północnego zachodu.

Faworyci

Liderzy na klasyfikację generalną czy ucieczka? Decyzja oczywiście należeć będzie do najsilniejszych ekip tegorocznej Vuelty: Jumbo-Visma, UAE Team Emirates i INEOS Grenadiers.

Ekipa Jumbo-Visma przystąpiła do wyścigu jako zdecydowany faworyt, z dwoma kolarzami zdolnymi skutecznie rywalizować o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej. Otwierający zmagania weekend zdecydowanie nie ułożył się po ich myśli, ale poniedziałek jest nową szansą na odbudowanie pewności siebie. Nie zgadzam się z twierdzeniem, że etap do Andory nie odpowiada Jonasowi Vingegaardowi – we Vuelcie nie znajdzie on wielu odcinków zawierających po kilka długich, a jednocześnie wymagających podjazdów, dlatego musi szyć z tego, co zostało mu dane. Ze względu na prognozowany silny wiatr, dość prawdopodobnym scenariuszem na finał jest jednak sprint z grupy liderów, a to naturalnie faworyzuje świetnie dysponowanego Primoza Roglica.

Remco Evenepoel (Soudal-Quick Step) ma obecnie nad liderami Jumbo-Visma przewagę, dlatego może pozwolić sobie na pasywną jazdę, co zresztą lubi robić na pierwszych górskich odcinkach wielkich tourów. Młody Belg musi zdawać sobie sprawę, że pod kątem taktycznym znajduje się na przegranej pozycji, ale trudne warunki mogą mu dzisiaj sprzyjać i spodziewam się mocnego pierwszego tygodnia w jego wykonaniu. Prawdopodobnie nie wystarczy to na bardziej dynamicznego Słoweńca, ale nie byłabym zaskoczona, gdyby niewiele zabrakło.

Jestem też w stanie wyobrazić sobie scenariusz, w którym czołowy wiatr zupełnie zniechęca faworyzowaną trójkę do wystawienia nosów z głównej grupy, a wówczas popłacić może odważny atak na odcinku, gdzie droga na Arinsal zmienia swój kierunek. Wyobrażam sobie w niej Juana Ayuso (UAE Team Emirates), Enrica Masa (Movistar) czy Romaina Bardeta (dsm-firmenich).

Ze względu na dystans i niesprzyjające ukształtowanie środkowej części trasy, ucieczka dnia będzie miała szansę tylko wówczas, jeśli w peletonie zaordynowany zostanie kolejny strajk włoski. W kontekście harcowników, na razie opierać się można wyłącznie na danych historycznych, a te sugerują, że zainteresowani odjazdem powinni być między innymi Michael Storer (Groupama-FDJ), Santiago Buitrago (Bahrain Victorious), Javier Romo (Astana Qazaqstan), Lennert van Eetvelt (Lotto Dstny), Jesus Herrada (Cofidis), Lennard Kämna (Bora-hansgrohe), Oier Lazkano, Ruben Guerreiro czy Einer Rubio (Movistar).

 

Vuelta a España 2023:

Poprzedni artykułZabójca Davide Rebellina ponownie aresztowany
Następny artykułTour de l’Avenir Femmes 2023: Dziś rusza historyczna, pierwsza edycja. Polki na starcie
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments