fot. Alpecin-Deceuninck / Jan De Meuleneir / Photonews

Mathieu van der Poel był niedawno gościem podcastu The Geraint Thomas Cycling Club, w którym odbył długą rozmowę z Geraintem Thomasem i Tomem Fordyce’em na temat swojego poglądu na rozmaite kolarskie kwestie, sezonu 2023, a także nadchodzących celów. Niewykluczone, że w przyszłym roku Holender weźmie udział w Vuelta a España.

Zbliżamy się do najintensywniejszych tygodni w sezonie przełajowym – nadchodzi Kerstperiode, w którym będziemy mogli ekscytować się pojedynkami „wielkiej trójki”: Mathieu van der Poela, Wouta van Aerta i Toma Pidcocka. Każdy z nich odniósł już w tym sezonie po jednym zwycięstwie, ale najbardziej zaimponował Holender z Alpecin-Deceuninck. Ścigający się w tęczowej koszulce Van der Poel zdeklasował rywali w sobotnich zmaganiach w Herentals.

Jako jedyny z tej trójki, Mathieu van der Poel planuje startować w przełajach do lutego, kiedy to odbędą się mistrzostwa świata. Następnie skupi się na szosie, gdzie powalczy o kolejne wielkie sukcesy.

– Jeszcze nie podjęliśmy ostatecznej decyzji, ale na pewno chciałbym spróbować Liege-Bastogne-Liege, nie wiem czy już za rok, ale w przyszłości. To będzie wyjątkowy sezon, z igrzyskami – jeśli będę chciał połączyć MTB z szosą, ciężko będzie mi bardzo ukończyć Tour de France, więc być może to dobry moment na przejechanie Vuelty, żeby przygotować się też do późniejszych mistrzostw świata. Na razie skupiamy się na sezonie przełajowym, a później podejmiemy decyzję

– mówił Mathieu van der Poel w podcaście The Geraint Thomas Cycling Club.

Holender dodał, że jest podekscytowany wieloma różnymi celami, jednak zaznaczył, że nie będzie to łatwe do połączenia. Nie wykluczył on ewentualnego debiutu w Vuelta a España, gdzie mógłby nie tylko przygotować się do mistrzostw świata, ale również powalczyć o skompletowanie zwycięstw na odcinkach wszystkich wielkich tourów.

W wypowiedzi Mathieu van der Poela pojawiła się również kwestia startu w Liege-Bastogne-Liege. Kolarz Alpecin-Deceuninck wziął udział w „Staruszce” w 2020 roku, kiedy to uplasował się na szóstej pozycji. Jak sam przyznaje, po triumfach w Mediolan-San Remo, Ronde van Vlaanderen i Paryż-Roubaix ardeński monument jest najprawdopodobniej ostatnim, który przy obecnym układzie sił byłby w stanie wygrać.

– Jeśli wszystko poszłoby zgodnie z planem, to myślę, że mogę zbliżyć się do zwycięstwa w Liege, ale teraz widać, że gdy Remco i Pogačar są na starcie, wyścigi wyglądają zupełnie inaczej. Ciężko podążyć za nimi na podjazdach. Lombardia jest dla mnie praktycznie niemożliwa – 3 tęczowe koszulki w różnych dyscyplinach są dla mnie bardziej prawdopodobne, niż wygranie pięciu monumentów

– dodał Mathieu van der Poel. Do tej pory Holender sięgał po zwycięstwa w mistrzostwach świata elity na szosie i w przełajach.

Poprzedni artykułO czym marzą ekipy? Przegląd potencjalnych celów na sezon 2024
Następny artykułLubelskie Perła Polski potwierdza otrzymanie licencji kontynentalnej
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments