fot. Jumbo-Visma

W Madrycie odbyła się dziś prezentacja trasy przyszłorocznej edycji Vuelta a España. Organizatorzy jak zwykle zaserwowali kolarzom niezwykle wymagający repertuar etapów, z morderczymi wspinaczkami, jednak każdy z zawodników w Hiszpanii znajdzie coś dla siebie.

Po prezentacjach tras Tour de France i Giro d’Italia, nadszedł czas na ostatni wielki tour w sezonie – Vuelta a España. Zmagania odbędą się w tradycyjnym, sierpniowo-wrześniowym terminie i będą przebiegały po terenie Hiszpanii i Portugalii, gdzie zaplanowana jest Gran Partida – wielki start.

Rywalizacja w hiszpańskiej Vuelcie rozpocznie się 17 sierpnia w stolicy Portugalii, Lisbonie, gdzie kolarze będą rywalizować w 12-kilometrowej, płaskiej „czasówce”, która na początek wyścigu ustawi klasyfikację generalną. Kolejne dwa dni spędzone na południowym-zachodzie Półwyspu Iberyjskiego to szanse dla sprinterów, jednak – jak to już w przypadku Vuelty bywa – nie zabraknie tam drobnych pagórków, mających za zadanie utrudnienie życia najszybszym zawodnikom w stawce.

Nie powinno również dziwić, że Hiszpania przywita kolarzy górskim etapem, z metą na szczycie Pico Villuercas, gdzie w 2021 roku zwyciężył Romain Bardet. To wymagający podjazd, na którym z pewnością zobaczymy różnice w czołówce klasyfikacji generalnej – powinna wyłonić się tam grupa kolarzy, która w kolejnych kilkunastu dniach powalczy o wygraną w klasyfikację generalną.

Następnie czerwona karawana wyścigu przeniesie się na południe Hiszpanii, gdzie rozegrane zostaną etapy zahaczające między innymi o takie miasta, jak: Sewilla, Kordoba czy Grenada. Szczególną uwagę należy zwrócić na trudny etap do Grenady, wieńczący przedłużony, pierwszy tydzień ścigania. W jego drugiej części organizatorzy ulokowali trzy podjazdy pierwszej kategorii – Puerto de El Purche oraz pokonywany dwukrotnie Alto de Hazallanas (7,4 km; 9,6%).

Po kilku ciężkich dniach spędzonych w upalnej Andaluzji, kolarzy czeka lot do Galicji – na północny-zachód kraju. Drugi tydzień Vuelta a España rozpocznie się pagórkowatym odcinkiem z Ponteares do Baiony. Następnego dnia peleton ponownie zmierzy się z kąśliwymi ściankami, by na 12. odcinku podjechać pod Estación de Montania de Manzaneda (17 km; 6,4%) – kolejny finisz na szczycie w przyszłorocznej odsłonie hiszpańskiego wielkiego touru. Podjazd ten nie należy do najtrudniejszych, lecz w przypadku złego dnia będzie można stracić tam całkiem sporo.

Dwunasty etap będzie jedynie preludium do tego, z czym zmierzą się zawodnicy w ostatnich dniach drugiego tygodnia. Nazajutrz czeka ich bowiem wspinaczka pod piekielnie trudny Puerto de Ancares (11,9 km; 9,2%), gdzie przed laty zwyciężał Alberto Contador. Następnego dnia finiszu na podjeździe nie będzie, ale za to podjazd kilkanaście kilometrów przed finiszem już tak – wspinaczką będzie wijący się przez ponad 20 kilometrów Puerto de Leitariegos, którego nachylenie wynosi około 6,5%. Drugi tydzień zamknie morderczy podjazd pod Ciutu Negru.

Jej długość to również ponad 20 kilometrów, ale od Puerto de Leitariegos odróżnia ją nieregularne nachylenie, które momentami – również w samej końcówce – sięga 25%! Szykuje się kawał ścigania!

Ostatni tydzień Vuelty rozpoczniemy z wysokiego „C”, bowiem etapem z metą na kultowym podjeździe pod Lagos de Covadonga, który pamiętamy między innymi z pięknego triumfu Przemysława Niemca. Kolejne dni powinny upłynąć nam pod znakiem budowania napięcia przed trzema ostatnimi etapami.

Pierwszy z nich zakończy się na Alto de Moncalvillo (11,3 km; 7,6%). W 2020 roku zwyciężył tam Primož Roglič, pokonując Richarda Carapaza. Przedostatni etap naszpikowany będzie trudnymi podjazdami, a całość zwieńczy wspinaczka pod Picón Blanco (średnie nachylenie około 9%). Finał przyszłorocznej Vuelty nastąpi w Madrycie, lecz nie będzie to „etap przyjaźni”, a 22-kilometrowa „czasówka”, która, być może, do końca będzie trzymać nas w niepewności w kwestii rozstrzygnięć w klasyfikacji generalnej.

Trasa Vuelta a España 2024

Etap 1, 17 sierpnia: Lizbona – Oeiras, 12 km (ITT)

Etap 2, 18 sierpnia: Cascais – Ourem, 191 km

Etap 3, 19 sierpnia: Lousa – Castelo Branco, 182 km

Etap 4, 20 sierpnia: Plasencia – Pico Villuercas, 167 km

Etap 5, 21 sierpnia: Fuente del Maestre – Sewilla, 170 km

Etap 6, 22 sierpnia: Carrefour sur Jerez de la Frontiera – Yunquera, 181 km

Etap 7, 23 sierpnia: Archidona – Kordoba, 179 km

Etap 8, 24 sierpnia: Ubeda – Cazorla, 159 km

Etap 9, 25 sierpnia: Motril – Grenada, 178 km

26 sierpnia – dzień przerwy

Etap 10, 27 sierpnia: Ponteares – Baiona, 160 km

Etap 11, 28 sierpnia: Campus Tecnológico Cortizo. Padrón – Campus Tecnológico Cortizo. Padrón, 164 km

Etap 12, 29 sierpnia: Ourense Termal – Estación de Montania de Manzaneda, 133 km

Etap 13, 30 sierpnia: Lugo – Puerto de Ancares, 171 km

Etap 14, 31 sierpnia: Villafranca del Bierzo – Villablino, 199 km

Etap 15, 1 września: Inifiesto – Valgrande-Pajares. Cuitu Negru, 142 km

2 września – dzień przerwy

Etap 16, 3 września: Luanco – Lagos de Covadonga, 181 km

Etap 17, 4 września: Monumento Juan del Castillo. Arnuero – Santander, 143 km

Etap 18, 5 września: Vitoria-Gasteiz – Maetzu-Parque Natural de Izki, 175 km

Etap 19, 6 września: Logrono – Alto de Moncalvillo, 168 km

Etap 20, 7 września: Villarcayo – Picón Blanco, 188 km

Etap 21, 8 września: Distrito Telefónica – Madryt, 22 km (ITT)

Poprzedni artykułNaszosowa zapowiedź sezonu 2024: Israel – Premier Tech
Następny artykułTour de France 2024: Wszystkie nogi na pokład – Mark Cavendish spróbuje wygrać 35. etap przy pomocy dawnych kolegów
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Marcin
Marcin

Trasa ciekawa ale sprinterzy którzy nie będą liczyć się w walce o koszulkę punktową, po 8 etapie mogą już rezygnować z jazdy,bo nic ciekawego im nie zostanie. Ekipy polujące na etapy skupia się na dynamicznych kolarzach potrafiących przerwać kilka średnich podjazdów by ładować ich w ucieczki.
Pod kątem oglądalności trasa fajna, ale niesprawiedliwa dla szybkich kolarzy. Mi się podoba ale to takie przeciwieństwo krytykowanych przeze mnie tras mistrzostw Polski – tam od kilku lat wszystko ustawione jest pod wyłącznie sprinterów a tu mamy trasę wyłącznie pod górali. Trasy tak ważnych wyścigów powinny być ułożone nieco bardziej uniwersalnie. Ale jest ok, przynajmniej tu nie będzie nudy.