fot. Quick-Step Alpha Vinyl

Kolejny wielki wyczyn młodego kolarza. Tym razem głównym bohaterem został Remco Evenepoel, który wygrał Liege-Bastogne-Liege po 30-kilometrowym ataku.

Ten dzień musiał w końcu nadejść i oto on – ostatni wiosenny monument odbył się właśnie dziś. Nie wszyscy bohaterowie pierwszej części sezonu dotarli do tego momentu. Niektórzy, jak Mathieu van der Poel od początku planowali odpuszczenie występu w „Staruszce” ze względu na czekające ich wkrótce wyzwania. Kolejnych, jak Primoža Rogliča wykluczyły kłopoty zdrowotne, a jeszcze innych (Tadej Pogačar) sprawy rodzinne.

Wymieniona trójka to tylko najbardziej rozpoznawalni kolarze, którzy nie pojawili się w na starcie w Liege. Niestety nieobecnych było zdecydowanie więcej – ostatnim bardzo znaczącym był Tiesj Benoot, który kilkadziesiąt minut przed startem musiał wycofać się z wyścigu, ponieważ źle się poczuł.

Całe szczęście, że części kolarzy jednak udało się dotrzeć na trasę najstarszego z monumentów. Wśród nich byli trzej Polacy – Cesare Benedetti, Łukasz Owsian oraz Michał Kwiatkowski. Na naszych rodaków, a także całą resztę peletonu czekała pofałdowana, licząca sobie 252 kilometry trasa, pełna krótkich, ale często bardzo stromych pagórków.

Profil trasy:

Na samym jej początku doczekaliśmy się dużego odjazdu, który stał się ucieczką dnia. W jej składzie znaleźli się Bruno Armirail (Groupama-FDJ), Sylvain Moniquet i Harm Vanhoucke (Lotto Soudal), Jacob Hindsgaul (Uno-X), Baptiste Planckaert (Intermarche-Wanty-Gobert Materiaux), Fabien Doubey, Paul Ourselin (TotalEnergies), Kenny Molly, Marco Tizza, Luc Wirtgen (Bingoal Pauwels Sauces) oraz Paul Miquel (Kern Pharma). Uciekinierzy radzili sobie bardzo dzielnie – ostatni został dogoniony na 20 kilometrów przed metą i wcale nie stracił jeszcze wówczas szansy na dobry wynik.

Zrzędliwa Staruszka znów okrutna dla Alaphilippe’a

Jak się to wydarzyło? W tym momencie warto cofnąć się do tego, co wcześniej wydarzyło się w grupie faworytów. Od samego początku oczy wielu obserwatorów były zwrócone na Juliana Alaphilippe’a. Mistrz świata od dawna marzył o wygraniu „Staruszki”. Wiele lat temu, jeszcze jako 22-latek wykorzystał niedyspozycję Michała Kwiatkowskiego i zajął w niej 2. miejsce. W tym roku skończy trzydziestkę, na koncie ma mnóstwo sukcesów, a mimo to, w ostatnim wiosennym monumencie wciąż nie udało mu się pobić tego wyniku.

Niestety dziś nic się w tej kwestii nie zmieniło. Niestety „D’Artagnan” zakończył wyścig już na 60 kilometrów przed metą, czego powodem była olbrzymia kraksa, w której wzięło udział 20 zawodników. Mistrz świata uderzył w drzewo i na moment stracił przytomność. Więcej szczęścia miał inny kandydat do zwycięstwa – Tom Pidcock. Choć wziął udział w kraksie, to jego upadek był łagodniejszy, dzięki czemu udało mu się wstać i nawet dojechać do peletonu.

Przekazanie pałeczki

Niestety obrażenia zdecydowanie ograniczały jego możliwości i w trudniejszych momentach było mu trudno utrzymywać tempo faworytów. Po raz ostatni został za grupą na podjeździe pod Cote de la Redoute. Co ciekawe, temu wydarzeniu towarzyszyły olbrzymie owacje, bowiem obok Brytyjczyka jechała wówczas legenda belgijskiego kolarstwa – Philippe Gilbert. Ostatni kolarz, któremu udało się ustrzelić ardeńskiego hat-tricka, żegnał się w ten sposób ze „Staruszką”.

Chwilę później, na tym samym podjeździe, na atak zdecydował się Remco Evenepoel – kolarz, który wielokrotnie powtarzał, że Gilbert jest jego wielkim idolem. Prawdopodobnie kompletnie nie zdawał sobie wówczas sprawy z tego, co dzieje się z jego wielkim idolem, ale gdyby jego odjazd się powiódł i zapewnił mu wygraną w wyścigu, mielibyśmy do czynienia z wydarzeniem bardzo symbolicznym. Fanom skoków narciarskich mogłoby skojarzyć się ono z Kamilem Stochem i jego zwycięstwem w Zakopanem z 2011 roku.

Najpierw jednak trzeba było dojechać do mety, a to nie było łatwe. Do mety pozostawało około 30 kilometrów, a z przodu wciąż pozostawał Armirail. Rzecz jasna Francuz szybko został dogoniony, a przewaga Belga nad peletonem wynosiła wtedy 35 sekund. Początkowo kolarz Groupama-FDJ utrzymywał koło Belga i wciąż mógł łudzić się, że nie dając zmian jest w stanie dojechać do mety przed pogonią.

Pogoń bez szans

Świetnie dysponowany 22-latek szybko zostawił go jednak z tyłu. Wprawdzie na płaskich fragmentach trasy Armirail był w stanie utrzymać jego koło, ale gdy na 14 km przed metą grupka wjechała na Côte de la Roche-aux-Faucons, „strzelił”. Błyskawicznie dogoniła go pogoń, wciąż tracąca wówczas około pół minuty. Niestety nie było w niej już wówczas Michała Kwiatkowskiego.

W tamtym momencie wydawało się jednak, że kolarze w niej jadący powalczą maksymalnie o drugie miejsce. Jedyną ekipą, która próbowała robić coś z przodu był Movistar, przez co różnica między nią, a liderem nie malała. Później jadący w niej kolarze na moment odzyskali nadzieję. Zaczęły się ataki, z udziałem Martineza i Własowa, tempo wzrosło, a z tyłu został choćby Wout Van Aert. Tyle że goniący nie potrafili skoordynować swoich wysiłków…

Wszystko się uspokoiło – szansa na dogonienie Evenepoela prysła jak bańka mydlana. W końcu od reszty kolarzy na dobre udało się oderwać Własowowi, ale kolarz z kraju rządzonego przez wojennego zbrodniarza, nie miał już właściwie żadnych szans na dogonienie Belga. Rosły natomiast jego szanse na zajęcie 2. miejsca w wyścigu – pogoń bowiem odpuściła na tyle, że w pewnym momencie tempo zaczął nadawać w niej… zostający wcześniej z tyłu Wout Van Aert.

Evenepoel faktycznie wygrał wyścig, ale Własow dał się dogonić przez resztę stawki. Po finiszu z grupki drugie miejsce zajął Quinten Hermans, a trzeci był Wout Van Aert.

Wyniki Liege-Bastogne-Liege 2022:

Poprzedni artykułLiège-Bastogne-Liège 2022: Tiesj Benoot i Jai Hindley nie stanęli na starcie z powodu choroby
Następny artykułAnnemiek van Vleuten: „Miło było cieszyć się ostatnim kilometrem, chłonąć chwilę”
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Tajfun
Tajfun

Nie do końca podoba mi się początek artykułu, jakby umniejszanie osiągnięcia Remco, bo nie startował ten, ten i tamten, a podejrzewam, że ich obecnośc wiele by nie zmieniła przy tym ataku Remco.
Odpalił torpede aż mu prawie pedały odpadły. Kozak moc.

Fizyk
Fizyk

Kolejny sukces, 100 miejsce !!! a miała być walka o podium.