Polscy zawodnicy aktywnie pokazują się w ORLEN Wyścigu Narodów. Biało-czerwone koszulki regularnie możemy oglądać w odjazdach i walce o czołowe pozycje. Bohaterem etapu do Szczyrbskiego Jeziora był Mateusz Gajdulewicz, który został złapany przez peleton niewiele ponad 100 metrów przed metą.
Reprezentacja Polski w pełni wykorzystuje szansę na walkę z najlepszymi kadrami na świecie w prestiżowym ORLEN Wyścigu Narodów. Podopieczni Tomasza Brożyny po raz kolejny zaprezentowali odważną jazdę, z myślą o największych celach.
W mocną, 5-osobową ucieczkę na etapie do Szczyrbskiego Jeziora zabrał się Mateusz Gajdulewicz, który cały czas jechał z około minutową przewagą nad główną grupą. Polak był wczoraj najsilniejszy z odjazdu i najdłużej utrzymywał się przed peletonem.
Radio wyścigu podawało kolejne komunikaty – 3 kilometry do mety, 2, mniej niż jeden… a Gajdulewicz cały czas pozostawał z przodu. Niestety, na ostatniej prostej, niewiele ponad 100 metrów przed kreską, dopadła go rozpędzona grupa.
– Zabrałem się w odjazd, warunki atmosferyczne nie sprzyjały, a szczególnie wiatr, bo cały czas był czołowy. Robiłem co mogłem, rzeźbiłem, rzeźbiłem, myślałem, że się uda, ale się nie udało
– mówił Mateusz Gajdulewicz w rozmowie z Polskim Radiem.
– Już widziałem linię mety, balony, kreskę, już nawet wiedziałem jak będę się cieszył, ale chyba będę musiał poczekać z moją cieszynką na inną okazję
– relacjonował zmęczony i zmarznięty polski zawodnik.
Warunki na etapie były bowiem bardzo trudne. Rywalizacji towarzyszył mocny wiatr, intensywne opady deszczu oraz niska temperatura. W okolicach mety wynosiła ona 5 stopni, co doskonale było widać po trzęsących się z zimna zawodnikach.
– Strasznie zimno, mokro, nieprzyjemnie. Raczej dobrze znoszę niskie temperatury, ale myślę, że nikt nie lubi jeździć w takich warunkach
– mówił Filip Gruszczyński.
– Wielka szkoda, że Mateusz nie dojechał, bo miał dobrą nogę. Z tego co widziałem, to złapali go na 100 metrów do mety
– dodał Polak.
Ostatecznie Mateusz Gajdulewicz finiszował na 10. pozycji, a Filip Gruszczyński wpadł na metę w głównej grupie. Obaj zawodnicy plasują się na początku drugiej dziesiątki klasyfikacji generalnej – Gruszczyński zajmuje 11., a Gajdulewicz 15. miejsce.
Dziś kolejna szansa dla naszych reprezentantów. Zawodnicy będą ścigali się na etapie z Niedzicy do Jasła, gdzie prawdopodobny jest finisz z peletonu. Biało-Czerwoni będą liczyć na dobrą postawę dynamicznego Radosława Frątczaka.