Dziwny wirus panujący w peletonie znacząco uszczuplił już grono faworytów na liście startowej Mediolan-San Remo. Istnieje jednak szansa, że w związku z problemami zdrowotnymi kolejnych zawodników, na starcie sobotniego wyścigu zamelduje się jedna gwiazda więcej, niż planowano…
Chodzi o Mathieu van der Poela. Jeszcze niedawno informowano, że pierwszym startem Holendra po długiej przerwie spowodowanej problemami z plecami będzie Settimana Internazionale Coppi e Bartali. I bardzo możliwe, że faktycznie wystartuje on w wyścigu upamiętniającym dwóch wielkich mistrzów, ale wcześniej spróbuje swoich sił w Milano-Sanremo.
Jak podaje Wielerflits, powołujące się na flamandzkie źródła, zespół jest skłonny podjąć tę decyzję z powodu kłopotów zdrowotnych zawodników, którzy pierwotnie mieli znaleźć się w składzie. Informacje o tego typu problemach nie są niczym nowym, ponieważ już od kilku dni padają kolejne duże nazwiska, które nie pojawią się na trasie wyścigu z przeróżnych chorób – przede wszystkim zapalenia oskrzeli. Ostatnim takim przykładem jest ubiegłoroczny zwycięzca Jasper Stuyven.
Oczywiście jeśli van der Poel faktycznie wystąpi w najdłuższym wyścigu w kalendarzu UCI, to nie będzie faworytem – nawet mimo absencji części gwiazd. Próba wygrania 300-kilometrowego wyścigu – to zdecydowanie nie brzmi jak wyzwanie dla kogoś, kto wraca po długiej przerwie. Ciężko spodziewać się, by 27-latek był w stanie rzucić rękawicę Pogačarowi, Van Aertowi, Rogličowi i pozostałym. Mimo to jego ewentualna obecność byłaby dobrą wiadomością dla kibiców, którzy z pewnością chcą jak najszybciej zobaczyć swojego idola. Oczywiście pod warunkiem, że kolarz jest gotowy na przejechanie tak wymagającego wyścigu.