Polemiką, która z pewnością będzie kojarzyła się nam z rozpoczęciem sezonu 2022 jest ta wokół szutrowego odcinka podjazdu Antenas del Maigmó, na którym zakończył się trzeci etap wyścigu Volta a la Comunitat Valenciana. Jako pierwszy, jeszcze przed tym, jak odbyła się tam rywalizacja, zabrał na ten temat głos Remco Evenepoel (Quick-Step Alpha Vinyl), a teraz wypowiadają się kolejne osoby.

Szutry, po angielsku gravel czy też po włosku sterrato stają się coraz bardziej popularne nie tylko wśród kolarzy amatorów, ale także coraz chętniej sięgają po nie organizatorzy wyścigów szosowych. Rywalizację na szutrowych podjazdach oglądaliśmy już między innymi na Tour de France, Giro d’Italia oraz Vuelta a España, a więc wszystkich trzech wielkich tourach. Z gravelowych odcinków słynie oczywiście Strade Bianche, ale to oddzielna kategoria, bo jest to wyścig, który od zarania opiera się właśnie na ściganiu po polnych toskańskich drogach prowadzących wśród cyprysów i malowniczych pagórków.

Problem polega na tym, że szuter szutrowi nierówny, a ponadto nie zawsze miejsce, w jakim organizatorzy planują ściganie po tego typu nawierzchni jest fortunne. Ludzie odpowiedzialni za trasę tegorocznej edycji Volta a la Comunitat Valenciana dodali do trasy wcześniej niewidziany podjazd Antenas del Maigmó, prowadząc dodatkowo kolarzy po prawie dwukilometrowym odcinku sterrato.

Do tego etapu jako lider klasyfikacji generalnej przystąpił Remco Evenepoel. Na koniec dnia stracił koszulkę na rzecz Aleksandra Vlasova (BORA-hansgrohe). Defekty w rowerach mieli na szutrowym odcinku Alejandro Valverde (Movistar) oraz Juan Ayuso (UAE Team Emirates), którzy jechali w czołówce i mogli liczyć się w walce o etapowe zwycięstwo.

W dyskusji na temat szutrowego odcinka na trzecim etapie wyścigu Volta a la Comunitat Valenciana wziął udział Matteo Trentin (UAE Team Emirates), który zawsze chętnie wypowiada się na tematy związane z bezpieczeństwem.

– Niekoniecznie podobają mi się sekcje gravelowe w szosowych wyścigach etapowych. Myślę, że podążamy zbyt daleko, a widowisko wcale czegoś takiego nie potrzebuje. Strade Bianche to Strade Bianche – to jest wyścig, który narodził się w ten sposób i rozwija się w tym kierunku. Jest także coś wyjątkowego w toskańskich drogach, które różnią się nawet od innych gravelowych odcinków we Włoszech. Zamiast to powielać, może lepiej byłoby wymyśleć coś szczególnego dla tego wyścigu [Volta a la Comunitat Valenciana]

– mówił portalowi Cyclingnews.com Włoch.

Trenitn odniósł się również bezpośrednio do finałowego podjazdu Antenas del Maigmó, który miał (nie) przyjemność pokonać.

– Myślę, że ten podjazd był wystarczająco stromy, więc dodawanie innego rodzaju nawierzchni nie było konieczne. To jest kolarstwo szosowe, a nie gravelowe. Nie sądzę, że ten gravelowy odcinek jakoś szczególnie uatrakcyjnił ten etap. Wygrał i tak najsilniejszy kolarz, a reszcie mogło się przydarzyć coś takiego jak Ayuso, który miał defekt. W porządku, gumę można złapać również na asfalcie, ale tak jak powiedziałem wcześniej – to jest kolarstwo szosowe

– dodał Matteo Trentin.

Podobnego zdania jest Rik Verbrugghe, dyrektor sportowy w drużynie Israel Premier-Tech.

– Nie wnosi to niczego do klasyfikacji generalnej. Ryzykujesz jedynie to, że złapiesz gumę. Czasami może to być interesujące, ale generalnie uważam, że lepiej zatrzymać tego typu atrakcje w takim wyścigu jak Strade Bianche, a nie w wyścigach etapowych. Po pierwsze, z uwagi na bezpieczeństwo kolarzy. Można przegrać wyścig przez przebitą oponę, a nie przez prawdziwą sportową decyzję. OK – Remco stracił koszulkę lidera, ale bez gravelowego sektora byłoby tak samo. Ale już Valverde przebił oponę. To niepotrzebnie nakłada na kolarzy dodatkową presję

– wyjaśnił Verbrugghe.

Reporter portalu Cyclingnews.com znalazł również kolarza, który startuje w wyścigu po wspólnocie autonomicznej Walencji, ale w gravelowych sektorach w wyścigach szosowych nie dostrzega samych negatywnych stron. To Chad Haga z drużyny Human Powered Health.

– Nie jestem temu całkowicie przeciwny. Myślę, że czasami może to być fajny element – zwłaszcza jeśli pozwala w ten sposób połączyć dwie części trasy, których nie dałoby się połączyć w inny sposób

– mówił Chad Haga mając na myśli jeden z etapów Vuelta a España 2019 w Pirenejach, kiedy to po szutrze kolarze przejechali z jednego podjazdu na drugi.

33-letni Amerykanin uważa jednak, że szutrowa część podjazdu na trzecim etapie nie była konieczna.

– Do autobusów drużyn zjeżdżaliśmy wyasfaltowaną drogą, więc można było pojechać inaczej. Uważam, że nie było to potrzebne, ale jednocześnie nie było szkodliwe. W piątek stanowiło dodatkową trudność na i tak bardzo wymagającym etapie. Generalnie szutry mogą być czasami ciekawym elementem w wyścigach

– ocenił Chad Haga.

Spójrzmy w takim razie co do powiedzenia na ten temat ma hiszpańska prasa. Doświadczony dziennikarz gazety „AS” Juan Gutiérrez pisze w swoim felietonie zatytułowanym „Sterrato a la valenciana” następująco:

– Tego typu inicjatywy, które mają za zadanie zapewnić jak najlepszy spektakl, zasługują bardziej na aplauz niż na krytykę, jeśli oczywiście nie zagrażają bezpieczeństwu. Dzięki nim, a także dzięki występom takich kolarzy jak Evenepoel, Vlasov, Mas i obiecujący Rodriguez, mówimy dzisiaj o atrakcyjnym wyścigu Volta a la Comunitat Valenciana.

I chociaż już po wszystkim (przynajmniej jeśli chodzi o Wyścig dookoła Walencji), to zerknijmy z bliska raz jeszcze na gravelowy odcinek podjazdu Antenas del Maigmó. Zdjęcia, na których dokładnie widać nawierzchnię oraz filmik dostarczyli nam: znana hiszpańska dziennikarka Laura Meseguer oraz były kolarz, a obecnie gospodarz podcastu „El Cycling Podcast” Joseba Beloki. Na nagraniu mówią o dużej liczbie kamieni oraz dużych trudnościach tego fragmentu trasy.

Poprzedni artykułChantal van den Broek-Blaak i Demi Vollering przedłużyły umowy z Team SD Worx
Następny artykułEtoile de Bessèges 2022: Ganna wygrywa czasówkę, Benjamin Thomas wyścig
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
6 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Piotr
Piotr

Te odcinki są bardzo widowiskowe. A jak lecą gumy, to niech założą szersze 🙂

Marek
Marek

Dla mnie odcinki szutrowe powinny być na każdej 3 tyg etapówce. Zdecydowanie dodaje to urokowi ścigania, które w pewnym momencie stało się już nudnawe. Kolarz który wygrywa duży wyścig powinien być też wszechstronny.

Andy
Andy

Chore pomysły – jak sama nazwa mówi jest to kolarstwo szosowe i czemu ma służyć jazda w kurzu po kamieniach ?
To może jeszcze w ramach wszechstronności wprowadzić 4 km. jazdy po torze i schody z rowerami na ramieniu.

arek
arek

@Marek:
Jeszcze na każdym GT powinny być etapy: 1. po błocie, 2. na welodromie, 3. zjazdowy w terenie, 4. nocny po lesie. I niech wygra najlepszy.

Tymek
Tymek

Strade Bianche miało być jedyne i nie powtarzalne. I niech tak zostanie.
Arek Nie zapominaj o etapie z finiszem o 8 rano w zakorkowanym mieście.
Jak ktoś chce szutrów to niech poogląda sobie gravele.

Jacek
Jacek

Strade bianche w Toskanii to nie polne drogi (jak w bruki Roubaix na przykład), ale drogi służące do zwykłej komunikacji w skali lokalnej. Będąc tam trudno nie trafić na którąś z nich – no chyba że ktoś odwiedza tylko największe hity odwiedzane przez największe tłumy. Jak byliśmy w Toskanii (samochodem, niestety), to zawsze wyjeżdżaliśmy stamtąd z białymi oponami i podwoziem.