Tomasz Wienskowski - InsideCamera.pl

Spędzam masę czasu na trenażerze i od dłuższego czasu chodziło mi po głowie zbudowanie platformy uwalniającej jeden stopień swobody, a dokładniej ruch wychylny na boki.

Internet pełen jest pomysłów i przewodników jak taką platformę zrobić. Ich zalew pokrył się w czasie mniej więcej z wybuchem popularności Zwifta. Społeczność użytkowników tej platformy treningowej wprost prześcigała się w pomysłach i ulepszeniach poprzednich konstrukcji. Owszem, istnieją trenażery umożliwiające ruch wychylny na boki, ale daleko im do topowych inteligentnych trenażerów z napędem bezpośrednim. Wszystko zmieniło się pod koniec 2018 kiedy firma CycleOps specjalizująca się w produkcji trenażerów pokazała projekt platformy uwalniającej dwa stopnie swobody. Do ruchu wychylnego na boki doszedł ruch w osi wzdłużnej, a więc przód-tył. Wówczas przeszła mi myśl o budowaniu własnej platformy skoro ktoś stworzył coś takiego. Długo mi jednak przyszło czekać ponieważ dopiero wiosną 2020 roku platforma MP1 Nfinity trafiła do sprzedaży, a pod mój dach jesienią tego samego roku.

Zacznijmy od tego, że platforma jest ogromna. Mierzy ona 160 cm długości i 90 cm szerokości. W opakowaniu jeszcze więcej więc należy to wziąć pod uwagę zarówno planując jej umiejscowienie (ponieważ do wymiarów platformy dochodzi ruch wzdłużny) jak i kwestie transportowe. Oprócz tego jest ciężka. Sama platforma waży 28 kilogramów, a wraz z opakowaniem nieco ponad 30 kilogramów. Na szczęście jak już wniesiemy ten ogromny i ciężki karton do właściwego pomieszczenia to po jego otwarciu ukaże nam się już złożona platforma. Wystarczy tylko wyjąć, przymocować do niej trenażer i rower, i można jeździć.

Jeśli chodzi o kompatybilność platformy z trenażerami to muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczony. Pierwotnie miałem obawy o to czy aby nie będzie można na niej zamontować trenażerów tego samego producenta, ale okazało się, że łatwiej wymienić niekompatybilne z nią trenażery niż te, których nie da się do niej przymocować. Producent zadbał nawet o wskazówki dotyczące mocowania najpopularniejszych na rynku modeli trenażerów. Na pewno nie ma „fabrycznego” sposobu mocowania do platformy trenażera Feedback Sports Omnium czy roweru Wahoo KICKR Bike, jednak z czasem na pewno pojawią się rozwiązania „domorobne”, choć producent zdecydowanie tego odradza (zapewne z powodu ewentualnych roszczeń odszkodowawczych). Mnie dane było sprawdzić platformę z trenażerami Wahoo KICKR i Saris H3. Jeśli dysponujemy trenażerem, dla którego producent zaleca konkretne ustawienie mocowań, to najlepiej z nich skorzystać. Jeśli jednak dysponujemy mniej popularnym modelem lub wolimy na nowo odkrywać świat to zdrowym rozsądkiem i metodą prób i błędów zajmie nam to raptem kilka, góra kilkanaście minut.

W platformie znajduje się sześć wzdłużnych i dwa poprzeczne kanały mocujące. Cztery wzdłużne i dwa poprzeczne kanały znajdują się w tylnej części platformy i służą mocowaniu trenażera, a dwa pozostałe mocowaniu bloku stabilizującego przednie koło. Dlaczego aż taka ilość? Wszystko po to, aby umożliwić poprawny montaż jak największej liczby modeli trenażerów. Dążymy do tego aby rower znajdował się na środku platformy, a różne konstrukcje trenażerów wymagają jak najszerszego zakresu. Zaczynamy od instalacji bloku stabilizującego przednie koło, następnie mocujemy rower do trenażera i dopiero wtedy ustawiamy go (razem z rowerem) na platformie.

Wsadzając przednie koło w blok stabilizujący ustawiamy rower w osi platformy i musimy go do niej przytwierdzić za pomocą specjalnych pasów. Pasy z jednej strony zakończone są gwintowanymi kotwami, a z drugiej rzepami. Najpierw wsadzamy koniec z kotwą do kanału, po czym w odpowiednim miejscu dokręcamy kotwę do platformy i opasamy nogę trenażera. Wydawać by się mogło, że zastosowanie pasów z rzepami nie jest najlepszym rozwiązaniem, ale metoda ta bardzo dobrze się sprawdza. Na pewno pomaga w tym pokrycie powierzchni platformy płatami tworzywa antypoślizgowego. Po poprawnym montażu nawet przy eksplozywnej jeździe trenażer nie rusza się względem platformy.

Pierwszym uwolnionym stopniem swobody jest ruch wychylny na boki. Odpowiada za niego jeden metalowy element o kształcie resora, jednak zamiast amortyzować drgania pozwala na wychylenie platformy o maksymalnie 6 stopni od pionu. Czy to dużo? O więcej odchylamy się tylko praktycznie podczas na łukach zjazdów oraz najagresywniejszych sprintów. Nie ma się co nad tym za wiele rozwodzić, ponieważ ruch wychylny działa wprost idealnie.

Jednak największa „magia” dzieje się po uwolnieniu ruchu wzdłużnego. Odpowiadają za niego trzy zakrzywione elementy metalowe i kółeczka. Dzięki takiemu rozwiązaniu platforma może się poruszać o 12 cm naprzód lub wstecz od pozycji zerowej.

No dobra, ale co nam to wszystko daje? Trening stacjonarny staje się mniej uciążliwy nie tylko dla zawodnika, ale także dla roweru. Uwolnienie dwóch stopni swobody powoduje nieustającą zmianę pozycji względem siodełka, co z kolei przekłada się na mniejsze zmęczenie najszlachetniejszej części ciała. Do tego dochodzi praca mięśni głębokich. Poza tym jazda na takiej platformie jest nieco bardziej realistyczna. No i w końcu dochodzimy do kwestii gwarancyjnej naszych ramy. Nie tak dawno podczas rozmowy z prezesem firmy będącej dystrybutorem rowerów jednej z najpopularniejszych marek dowiedziałem się, że firma ta odrzuca wszelkie roszczenia gwarancyjne pęknięć w określonym miejscu górnych widełek tylnego trójkąta powstających tylko podczas jazdy na trenażerze. I nie chodzi tu o złośliwość tego konkretnego producenta, ale o zapis w warunkach gwarancji i wytrzymałości materiałowej. Uwolnienie dwóch stopni swobody znacznie zmniejsza napięcia wewnątrz ramy podczas treningu stacjonarnego.

yNiestety nie ma nic za darmo. Największą wadą platformy Saris MP1 Nfinity jest jej cena. Co prawda sugerowana cena detaliczna właśnie została obniżona przez dystrybutora Makra-Sport o 500 złotych i obecnie wynosi 4499 złotych, jednak cały czas jest to cena dla wielu potencjalnych użytkowników zaporowa. Choć lepiej się nad tym zastanowiwszy byłem skłonny ją zapłacić. Owszem dorównuje cenie trenażerowi, ale wziąwszy pod uwagę ewentualne pęknięcie ramy wolę chuchać na zimne (chociaż przez 8 lat treningu stacjonarnego nie miałem problemu z żadną ramą). No i nie ukrywajmy, że w każdym z nas drzemie choćby cień gadżeciarza! Kupiłem sobie biurko czy wentylator za ponad tysiąc złotych i z każdym kolejnym treningiem nie żałuję tego wydatku. Z platformą Saris MP1 Nfinity jest tak samo. Owszem, bez niej także można trenować w czterech ścianach, ale ponoć bez samochodu czy roweru też da się żyć. Tylko co to za życie…

Poprzedni artykułTour de France: Niebieskie samochody Shimano zastąpią żółte Mavica
Następny artykułJulian Alaphilippe może zostać w Deceuninck – Quick Step nawet do 2024 roku
Oficer marynarki handlowej z wykształcenia i zawodu. Pracę na morzu łączy z pasją do kolarstwa, a w szczególności do klasyków. Ma jedną wadę - lubi pływać przed i biegać po rowerze.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
zbych
zbych

Rower nie wybacza żadnego błędu a ten trenażer łaskawy jest dla nas. 🙂

Wojtek
Wojtek

Jak oceniasz platformę po dłuższym użytkowaniu?