Fot. Ronde van Vlaanderen

Choć Ronde van Vlaanderen widnieje w nowym kalendarzu World Tour na sezon 2020, organizatorzy belgijskiej imprezy wciąż nie mogą być spokojni. W północnej części Belgii wciąż bowiem nie można organizować pełnych imprez masowych.

Kiedy tylko UCI opublikowało oficjalny kalendarz na drugą część 2020 roku, wielbiciele wyścigów jednodniowych zaczęli ostrzyć sobie zęby na brukowane klasyki rozgrywane w październiku. Niestety wciąż nie jest jasne, czy pierwszy z północnych monumentów – Ronde van Vlaanderen, będzie mógł się odbyć. Wszystko przez ciągłe problemy, jakie sprawia covid-19, który w tej części Belgii nie ma zamiaru odpuszczać.

Na ten moment, zgodnie z zarządzeniem lokalnych władz, imprezy powyżej 200 osób wciąż nie mogą zostać zorganizowane. Oznacza to, że przy trasie De Ronde na pewno nie zobaczylibyśmy kibiców, co przy corocznej frekwencji zabiera około 95% magii wyścigu. Jednocześnie jednak nie jest jasne, czy granica 200 osób nie dotyczy także samych zawodników, gdyż określenia samorządowców są mocno nieścisłe. To z kolei oznaczałoby, że cały wyścig w ogóle nie mógłby się odbyć.

Zanim będziemy w stanie cokolwiek powiedzieć, chcemy w końcu uzyskać więcej informacji od polityków, bo póki co nie wiemy nic. Nawet liczba 200 osób nie została odpowiednio określona, przez co sytuacja jest patowa

– powiedział dyrektor Cycling Flandres Frank Glorieux w rozmowie z Het Nieuwsblad.

Przypomnijmy, że zgodnie z nowymi ustaleniami, De Ronde miałoby odbyć się 18 października.

Poprzedni artykułVincenzo Nibali: „nie można lekceważyć Evenepoela”
Następny artykułVan Avermaet wznawia sezon celując w podium podczas Strade Bianche
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments