Minione trzy tygodnie spędziłem spokojnie w domu. Dobrze spędzony czas na odpoczynku i treningu w ładnej słonecznej pogodzie. Po Camaiore odczuwałem już dużo mniejsze zmęczenie po TdF i wróciłem do jazdy po dużych górach, trenując czasem jak przed Giro z Rebellinem.

Apropo cieszę się, że znów wygrał bo ciężko chyba w naszym towarzystwie znaleźć tak niesamowitego profesjonalistę jak on, a i kogoś kto trenuje z takim zagięciem jak Davide. Tylko się uczyć i już mu nadmieniłem byśmy jesienią zrobili sobie małe pogadanki na temat treningów.

Po Colorado zostanę tutaj aż do klasyków w Kanadzie tak więc do Europy wrócę w połowie września… a później jeszcze nie wiem. MS raczej nie, bo… bo na pewno coś. Może ostatnie klasyki, zobaczymy. Na koniec sezonu do Japoni czy Chin nie chciał bym już raczej lecieć.

Źródło: www.sylwesterszmyd.pl

Poprzedni artykułBasso i Szmyd gotowi na podbój USA
Następny artykułMichał Olejnik znów na podium. Jest również wygrana!
Pomysłodawca, założyciel i właściciel naszosie.pl. Z wykształcenia ekonomista, kilkanaście lat zarządzający oddziałami banków. Pracę w „korpo” zakończył w 2013 i wtedy to zdecydował poświęcić się tylko pasji. Na szosie jeździ amatorsko od ponad 20 lat. Mąż i ojciec dwóch synów.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments