fot. Jumbo-Visma

Choć na etapie z metą na Altu d’El Gamoniteiru jazda Primoza Roglicia nie była równie spektakularna, co dzień wcześniej, Słoweniec po raz kolejny zbliżył się do trzeciego z rzędu zwycięstwa w Wyścigu Dookoła Hiszpanii.

Na Lagos de Covadonga Słoweniec dał fantastyczny spektakl, właściwie nokautując Egana Bernala w pojedynku o zwycięstwo etapowe. Dziś jechał już zdecydowanie spokojniej. Na kolejne szaleństwa nie pozwoliła mu dyspozycja dnia.

Dało się odczuć, że mamy do czynienia z królewskim etapem. Było naprawdę ciężko – musiało być po wczorajszym wysiłku. Dlatego jestem zadowolony, że w moim baku zostało na tyle dużo paliwa, by przetrwać to wzniesienie. Byliśmy dziś zwolnieni z obowiązku nadawania tempa – z przodu pracowały Bahrain-Victorious i Movistar Team. Moim zdaniem powinniśmy jechać wolniej!

– mówił po zakończeniu etapu.

Prawdziwego mistrza poznaje się jednak także po tym, jak radzi sobie w chwilach słabości. Roglic owszem, właściwie przez większość etapu jechał bardzo zachowawczo. Owszem, dał wypruć do przodu 3. w klasyfikacji generalnej Miguelowi Angelowi Lopezowi. Tyle że przez cały czas dzielnie trzymał się z pozostałymi faworytami, a w końcówce nawet im odjechał, zajmując na etapie 2. miejsce.

Teraz jego przewaga w klasyfikacji generalnej wynosi już 2 minuty i 30 sekund. Do zakończenia wyścigu zostały już tylko trzy etapy, z czego tylko dwa powinny mieć jakiekolwiek znaczenie w klasyfikacji generalnej wyścigu. Sam Roglic zdaje się już wybiegać myślami do zakończenia trzytygodniowej imprezy.

To dobrze, że wielkie góry właściwie już się skończyły. Wszyscy czujemy w nogach te trzy tygodnie, a w szczególności dwa ostatnie dni. Oczywiście do końca wciąż zostały nam jeszcze ciężkie etapy. Mogę zapewnić, że damy z siebie wszystko.

– zakończył swoją wypowiedź dla oficjalnej strony wyścigu.

Poprzedni artykułMathijs De Leng: „Udało mi się zrealizować nasz główny cel – obronę koszulki górala”
Następny artykułBen Tulett w INEOS Grenadiers
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments