fot. Team Visma | Lease a Bike

Jeszcze długo głośnym medialnie tematem będzie kraksa, do jakiej doszło na 4. etapie Itzulia Basque Country. Duża grupa zawodników rozbiła się na jednym z zakrętów na zjeździe z Olaety. Jak się okazuje już w styczniu o niebezpieczeństwie ostrzegał Jonas Vingegaard, głośno o kiepskim stanie tej drogi mówi także Mikel Bizkarra – Bask z Euskaltel – Euskadi.

Szosy w Kraju Basków od zawsze nie należały do najbezpieczniejszych. Kręte drogi, masa zjazdów, kiepskiej jakości asfalty – to wszystko od dawna znane jest zawodnikom ścigającym się w tym regionie, a dodatkowo często kumulują to jeszcze opady deszczu. Wczoraj akurat nie było ślisko, acz nie zmienia to faktu, że na jednym z zakrętów doszło do iście dramatycznych scen.

Pod asfaltem tej drogi znajduje się wiele korzeni drzew, przez co droga jest bardzo wyboista. Na pierwszy rzut oka ich nie widać, ale nie zdając sobie z tego sprawy, podskakujesz i jeśli nie będziesz prawidłowo trzymać kierownicy, możesz „z łatwością” wzbić się w powietrze

— napisał na X 34-letni Mikel Bizkarra, który pochodzi właśnie z okolic miejsca kraksy.

Bask wypowiedział się jedynie na temat swoich doświadczeń, ale dokładniejszy ogląd sprawy możemy mieć dzięki słowom zawodników, którzy faktycznie brali udział w tej konkretnej edycji Itzulia Basque Country. Jednym z poszkodowanych był Quinten Hermans – zwycięzca środowego etapu.

Myślę, że kolarze trochę źle ocenili ten zjazd, ponieważ w tym zakręcie było dużo nierówności. Peleton powinien nieco wcześniej zahamować, bo zakręt był być może nieco ostrzejszy, niż się spodziewano. Myślę, że już drugi lub trzeci zawodnik w grupie stracił tam optymalną linię jazdy. Nie sądzę, żeby to był naprawdę niebezpieczny zakręt. Myślę, że czasami zbyt mocno przesuwamy granicę

— powiedział Quinten Hermans w rozmowie ze Sporzą niejako broniąc organizatorów i nieco zwracając uwagę na rolę peletonu w tego typu zdarzeniach.

Co ciekawe o tym, że zjazd może być niebezpieczny zawodnicy wiedzieli od naprawdę dawna. Już w styczniu Jonas Vingegaard zwracał uwagę, że na tym odcinku należy zachować szczególnie dużą uwagę. Niestety Duńczyk widnieje teraz na liście poszkodowanych, a do listy jego obrażeń dołączyło jeszcze uszkodzenie płuca.

Jonas Vingegaard podzielił się z nami wieloma spostrzeżeniami w styczniu. O ogólnych niebezpieczeństwach wyścigu, ale także o konkretnych miejscach. Na liście pojawił się Kraj Basków i ten zjazd. To rodzi frustrację. W wyścigu zawsze zdarzają się kraksy, ale wciąż możemy poprawić wiele rzeczy, na przykład komunikację między organizatorami a zawodnikami. Jeśli nawierzchnia drogi była nierówna, czy nie jest dziwne, że nie jest to wyraźnie wskazane? Organizatorom często trudno jest zmienić trasę, ale można oczywiście pomóc kolarzom chociażby ostrzegając ich

— powiedział Sporzy dyrektor generalny Safe Cycling Markus Laerum.

Safe Cycling to organizacja dbająca o bezpieczeństwo w zawodowym peletonie. To właśnie z nią komunikuje się m.in. Jonas Vingegaard wskazując na pewne uchybienia, jakie dostrzega na trasach wyścigów – tak tych, które przejechał, jak i tych, które dopiero są przed nim. Organizacja ta regularnie rozmawia z zawodnikami i organizatorami wyścigów w poszukiwaniu bezpiecznych rozwiązań, a także specjalizuje się w oznaczaniu potencjalnie niebezpiecznych punktów.

Poprzedni artykułAlexy Faure Prost, francuski talent z Intermarché-Wanty: „Nie wiem, gdzie jest mój sufit”
Następny artykułAdam Hansen: „Z szacunku dla kolarzy nie chcemy filmowania leżących na ziemi”
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Łukasz
Łukasz

Dziwne to wszystko. Zakręt był prosty, nawierzchnia sucha. Ciężko mi winić organizatorów o to że nie oznaczają i zabezpieczają każdego słupa czy zakrętu na trasie 170 km. Peleton jechał że zbyt duża prędkością, pewnie sporo przekraczając limity prędkości dla samochodów.
Może wprowadzenie ograniczenia prędkości dla kolarzy na niektórych odcinkach poprawi sytuację.
Inna sprawa to dojazdy do odcinków brukowanych i podjazdów, gdzie praktycznie na każdym wyścigu jest teraz SZALEŃCZE ściganie się do tego odcinka, to też zawsze zwiększa ryzyko.