fot. Team Visma | Lease a Bike

Jonas Vingegaard wygrywa drugi, pełen podjazdów etap O Gran Camiño. W związku z neutralizacją rezultatów wczorajszej jazdy indywidualnej na czas to właśnie kolarz Team Visma | Lease a Bike został nowym liderem 3. edycji hiszpańskiego wyścigu. Z imprezy wycofał się jedyny Polak w stawce – Michał Kwiatkowski.

2. odcinek O Gran Camiño – The Historical Route to 151 kilometrów z Taboada do Chantada. Miejscowości te dzieli niewiele w linii prostej, ale kolarze do pokonania mieli najpierw jedną, sporą rundę, a następnie okrążenie finałowe z 2-krotnie pokonywanym podjazdem pod Alto de San Pedro de Licora (5,2 km; 6,2%). Za drugim razem do mety pozostawały z niego niespełna 4 kilometry.

Pierwsze kilometry rywalizacji były dziś szalenie dynamiczne, a to powodowało, że nie zawiązywał się żaden odjazd. Na pierwszej lotnej premii powalczyli przez to faworyci całego wyścigu, a po 3 sekundy bonifikaty sięgnął tam Ruben Guerreiro (Movistar Team). Chwilę później pojawiła się informacja o tym, że na czele znajduje się 8-osobowa grupa, w której kręcili m.in. Jonas Vingegaard (Team Visma | Lease a Bike) czy Egan Bernal (INEOS Grenadiers), ale wszystko się zjechało.

Finalnie odjechało za to aż 12 kolarzy, a byli to Jorge Arcas (Movistar Team), Sebastian Berwick (Caja Rural – Seguros RGA), Embret Svestad-Bårdseng (Arkéa – B&B Hôtels), Diego Uriarte (Equipo Kern Pharma), José Manuel Díaz (Burgos-BH), Enekoitz Azparren (Euskaltel – Euskadi), 5. na wczorajszym etapie Xabier Mikel Azparren (Q36.5 Pro Cycling Team), Davide Bais i Andrea Pietrobon (Team Polti Kometa), Alex Molenaar (Illes Balears Arabay Cycling), Tiago Antunes (Efapel Cycling) oraz Frederico Figueiredo (Sabgal / Anicolor).

Kolarze zmagali się dziś nie tylko z trudnościami trasy, ale i bardzo obfitym deszczem. Peleton prowadzony przez Team Visma | Lease a Bike tracił nieco ponad 2 minuty do harcowników i zaczął powoli zmniejszać tę różnicę na 50 kilometrów przed metą. Z przodu o koszulkę górala najskuteczniej walczył José Manuel Díaz, z kolei po sekundy 3 bonifikaty sięgnął Xabier Mikel Azparren. Hiszpan niedługo później odskoczył od współuciekinierów, a za nim pomknął tylko Alex Molenaar.

35 kilometrów przed metą wyświetlono komunikat, że z wyścigu wycofał się Michał Kwiatkowski (INEOS Grenadiers). Niestety nie było żadnych informacji na temat przyczyn takiego zdarzenia.

Na rundę przed końcem, a zatem na nieco ponad 20 kilometrów do mety, na czele utrzymywało się już tylko dwóch kolarzy, a resztę dogonił peleton. Główna grupa traciła do Xabiera Mikela Azparrena i Alexa Molenaara tylko 40 sekund, a zatem zanosiło się na to, że faworyci powalczą między sobą o wygraną etapową i koszulkę lidera. Do pracy na tym etapie włączyli się także kolarze EF Education – EasyPost i INEOS Grenadiers.

Uciekający kolarz Q36.5 Pro Cycling Team został złapany na 7 kilometrów przed metą i dosłownie kilka sekund później na atak zdecydował się Jonas Vingegaard (Visma). Za Duńczykiem w strugach deszczu ruszyli Jefferson Alveiro Cepeda (Caja Rural – Seguros RGA) i Egan Bernal (INEOS Grenadiers), którzy dogonili ostatniego z uciekinierów – Alexa Molenaara.

Holender dość długo trzymał się za plecami faworytów, ale odpuścił na niespełna 2 kilometry przed szczytem Alto de San Pedro de Licora (5,2 km; 6,2%). Niedługo później kłopoty miał także Jefferson Cepeda, a zatem na kole jadącego bez zmian Jonasa Vingegaarda pozostawał już tylko Egan Bernal. Kolumbijczyk został odczepiony przez Duńczyka pod bramą wyznaczającą 4 kilometry do mety – 2-krotny zwycięzca Tour de France ruszył po solowe zwycięstwo.

Lider Team Visma | Lease a Bike świetnie pokonał zjazdy i w Chantadzie sięgnął po swoje 28. zawodowe zwycięstwo, a 5. w ramach O Gran Camiño – rok temu Duńczyk zgarnął w tym wyścigu 3 etapy i klasyfikację generalną i istnieje spora szansa, że w tym sezonie powtórzy ten wyczyn. Dzisiejsza rywalizacja pokazała, że rywale nie mają jak odpowiedzieć na jego atomowe ataki.

Wyniki 2. etapu 3. O Gran Camiño:

Wyniki dostarcza FirstCycling.com

Poprzedni artykułUAE Tour 2024: Olav Kooij pogromcą Tima Merliera
Następny artykułPortugalskie przygody Dariusza Bigosa [wywiad cz. 1]
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
6 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Marcin
Marcin

Trzeba też powiedziec że rywali z najwyższej półki to miał niewielu jeśli w ogóle można by kogoś tu zaliczyć poza Eganem Bernalem. Co nie zmienia faktu że zrobił co chciał. Pozostali rywale to nie jest poziom top 10 wielkiego touru w tej chwili, a jeśli nawet to jadą jako pomocnicy Jonasa. Fajnie to wygląda,jednakże na takich wyścigach Pogacar pokonałby go z łatwością.

Marcraft
Marcraft

Jestem w szoku.

Salazar
Salazar

Cieszę się z coraz lepszej formy Egana Bernala. Po tym koszmarnym wypadku jest coraz mocniejszy, odjeżdża z najlepszymi, walczy, a przecież jego życie wisiało na włosku.
 
Po jakimś czasie po wypadku portal naszosie.pl zapisał wypowiedź Egana, który mówił, że: „niech ci nikt nie mówi, że czegoś nie będziesz w stanie zrobić”. Zapisałem sobie te słowa, a dziś tak pięknie one się spełniają. I nie tylko dla Egana, bo sam nieraz w gorszych chwilach przypominam je sobie i prę do przodu.
Dzięki Egan.

Marcin
Marcin

Przeoczyłem ich bo tak dobrze pojechali, co nie zmienia faktu, że tam nie ma rywala dla Vinigo. Takimi rywalami mogliby być Pogacar, Roglic czy Evenepoel na takiej trasie. Reszta nie wytrzyma z nim jak widać podjazdu o trudności przełęczy salmopolskiej. Oczywiście za kilka miesięcy ci zawodnicy będą w wyższej formie, ale dalej będą kolekcjonować darmowe minuty w generalce.
Być może gdyby UAE przyjechało ze swoją ekipą którą wysłali na domowy wyścig to też by mu się postawili a tu nie ma komu. Sami goście kompletnie bez formy albo po przejciach.

Wojtek
Wojtek

Jonas V,,, hmm – chyba oszukuje…stąd unika lepszych od siebie..

Alek
Alek

No dobra, ale to wina JV i JV (inicjały i inicjały zespołu 🙂 ) że inni nie przyjechali? Nie jest to impreza docelowa, a każdy ma swój plan startów i przygotowań.