fot. Burgos-BH / Sprint Cycling Agency

Naszosowe podsumowania sezonu 2023 w wykonaniu męskich ekip WorldTeams dobiegły końca – w tym tygodniu przez pierwsze dni skupiamy się więc na kolarzach drugiej dywizji, a dziś pod lupę weźmiemy tych, którzy nie pojawili się w poniedziałek i wtorek. Były to odpowiednio teksty o góralach oraz sprinterach – dziś będą ci, którzy nie wpisują się w te schematy.

Podobnie jak we wcześniejszych podsumowaniach sezonu najlepszych kolarzy z ekip drugiej dywizji, dziś ponownie skupimy się jedynie na drużynach, których nie analizowaliśmy pojedynczo. Przypomnijmy, że osobno przyglądaliśmy się sezonowi: Israel – Premier Tech, Lotto Dstny, TotalEnergies i Uno-X Pro Cycling Team.

Tekst ten warto zacząć od Vincenzo Albanese (EOLO-Kometa). 27-letni Włoch został zaanonsowany już wczoraj, ale ciężko go skategoryzować wyłącznie jako sprintera. Ten bowiem z jednej strony był m.in. 5-krotnie w top10 etapów Giro d’Italia, z drugiej jednak potrafił być np. 3. w klasyfikacji generalnej Giro di Sicilia przegrywając tylko z Alexeyem Lutsenko i Louisem Meintjesem, a wygrywając z wieloma innymi góralami. Włoch ma za sobą także genialną jesienną kampanię, gdzie w kolejnych jednodniówkach praktycznie nie wypadał z czołowej „10”, a w Coppa Bernocchi przegrał tylko z Woutem van Aertem.

Dynamiczni, ale nie sprinterzy

Do grona takich kolarzy jak Vincenzo Albanese w nieco mniejszym stopniu zaliczyłbym także opisanego dokładniej wczoraj Orluisa Aulara (Caja Rural – Seguros RGA). Dynamiką popisywał się również niejednokrotnie Alexander Kamp (Tudor Pro Cycling Team) – zwycięzca klasyfikacji generalnej Région Pays de la Loire Tour (2.1), a przy tym m.in. 9. kolarz Amstel Gold Race czy 6. zawodnik w Brabanckiej Strzale.

Wyróżnić chciałbym także Matyáša Kopecký’ego. 20-letni Czech z Team Novo Nordisk może być wielką nadzieją dla swojej ekipy na to, że ta będzie miała prawdziwego lidera. Młody diabetyk był 5. w Mistrzostwach Europy w wyścigu ze startu wspólnego orlików, potrafił być także np. 12. w Scheldeprijs, gdzie wyprzedzili go głównie worldtourowcy.

Górale, ale nie do końca

Grupę dynamicznych wspinaczy w swoich szeregach miała w tym roku drużyna Burgos-BH. Eric Antonio Fagundez, Pelayo Sánchez i Victor Langellotti potrafili namieszać w wyścigach, w których startowali i naprawdę przyjemnie oglądało się dzięki nim fioletowe koszulki w peletonie.

Do tej kategorii zaliczyłbym także 4. zawodnika wyścigu Okolo Slovenska – w dobry odjazd zabrać potrafił się Mulu Kinfe Hailemichael (Caja Rural – Seguros RGA), a potem Etiopczyk bez kompleksów utrzymywał koło rywali z World Touru. W Słowenii czy na Tajwanie z fajnej strony dał się poznać Jordi López (Equipo Kern Pharma), a bardzo równa jazda we wszelakim terenie była mocną stroną Kamiela Bonneu (Team Flanders – Baloise). Listę tego typu kolarzy zamknąłbym 22-letnim Raúlem García Pierną (Equipo Kern Pharma), który oprócz uciekania w przeróżnym terenie potrafi także świetnie jeździć na czas.

Żegnamy Bolton Equities Black Spoke

Będzie mi brakowało w drugiej dywizji nowozelandzkiej ekipy. Ta potrafiła być groźna w praktycznie każdym terenie, jej kolarze jeździli bardzo agresywnie, a często ukształtowanie trasy było przez nich wykorzystywane w naprawdę nieprzewidywalne sposoby. Z niespodziewanych ataków zasłynął przede wszystkim Mark Stewart, acz podobnie jeździł też świetny w jeździe indywidualnej na czas, znany z toru Aaron Gate, bardzo wszechstronny James Oram czy Tom Sexton.

Harcownicy na medal

Kilku uciekinierów po sezonie pamięta się bardziej niż innych. Polscy kibice z pewnością myśląc o odjazdach od razu mają przed oczami sylwetkę Kamila Małeckiego (Q36.5 Pro Cycling Team), który niejednokrotnie potrafił sprawić, że nasze serca zabiły nieco szybciej. 27-latek długo utrzymywał się przed peletonem podczas Il Lombardii, był także stosunkowo blisko oszukania głównej grupy na jednym z etapów Saudi Tour.

Jeśli chodzi o kilometry spędzone przed peletonem to w pamięć mogły kibicom zapaść koszulki Team Corratec – Selle Italia. Włoska grupa, choć pozbawiona gwiazd, potrafiła zaskarbić sobie sympatię widzów licznymi odjazdami w trakcie np. Giro d’Italia, gdzie szczególnie często uciekał Veljko Stojnić. Etap włoskiego Wielkiego Touru zdobył jednak finalnie inny z włoskich Pro Teamów – EOLO-Kometa, albowiem na Campo Imperatore jako pierwszy zameldował się Davide Bais.

Swoich etatowych uciekinierów miało także Bingoal WB. Szczególnie w pamięć w tym roku zapadła mi postawa Lennerta Teugelsa, albowiem 30-letni Belg nie tylko uciekał, ale często zostawał na czele jako ostatni z harcowników, a to mu potrafiło dawać ciekawe rezultaty, a nawet koszulkę górala z Tour du Rwanda. Blisko takiej Lennert był także podczas Škoda Tour Luxembourg i Settimana Internazionale Coppi e Bartali, gdzie w tej klasyfikacji zajmował 2. miejsca.


Tym tekstem żegnamy się na 9 dni z męskim peletonem. W najbliższych dniach omówimy sobie panie – zarówno najlepsze zespoły, jak i polskie grupy oraz postawę naszych zawodniczek jeżdżących w zagranicznych formacjach. Do panów powrócimy zaś 25 listopada – wówczas czekają na Państwa teksty o krajowych zespołach kontynentalnych, mniejszych drużynach, naszych juniorach i nie tylko. Zachęcamy do śledzenia cyklu, a także interakcji z nami by te były możliwie ciekawe!

Poprzedni artykułMichał Kwiatkowski: „Kolarstwo to jeden z najciekawszych sportów, jakie można uprawiać” [wywiad]
Następny artykułMarcin Budziński na dłużej w Mazowsze Serce Polski
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments