fot. Jumbo-Visma

Za nami kolejna potyczka liderów w ramach 78. edycji La Vuelta a España. Najlepsi zawodnicy hiszpańskiej trzytygodniówki mogli powalczyć o triumf etapowy dzięki dogonieniu uciekinierów, a po ten sięgnął Primož Roglič. Dodatkowo w ekipie Jumbo-Visma pojawiła się koszulka lidera, którą od dziś nosić będzie Sepp Kuss.

Z pewnością 8. etap to nie była batalia, która przejdzie do historii kolarstwa, niemniej faworyci klasyfikacji generalnej kolejny raz mieli okazję spojrzeć sobie w oczy podczas finałowej wspinaczki. Na tej inicjatywę mocno przejął Remco Evenepoel, któremu z koła na metę wyszedł Primož Roglič.

Mam powody do zadowolenia. W tej Vuelcie szło nam już dobrze, ale teraz jest dla mnie jeszcze lepiej. Szczególnie cieszę się, że dobrze zregenerowałem się po upadku. Mieliśmy nadzieję, że dzisiaj powalczymy o zwycięstwo. Chłopacy spisali się znakomicie likwidując odjazd. Nie miałem zatem wyboru, musiałem wygrać, prawda?

— opowiadał Primož Roglič.

Być może końcówka wyglądałaby nieco inaczej, ale Remco Evenepoel na mecie zdradził, że długo nie miał świadomości, iż ich grupa dogoniła już wszystkich uciekinierów. Tych wczoraj było kilkudziesięciu i z pewnością można było stracić rachubę, acz przez to Belg podjął decyzję o mocnej pracy i męczeniu rywali zamiast czekać na finisz i walczyć o bonifikaty. Mimo to lider Soudal – Quick Step był na kresce 2. zgarniając 6 sekund.

Byłem ciekawy, co Jumbo-Visma chce dzisiaj zrobić. Kiedy zaczęli ciągnąć, byłem z tego zadowolony. Na ostatnim podjeździe powiedziałem mojemu zespołowi, że musi jechać na pełnych obrotach przez pierwszy kilometr, a potem sam spróbuję. Kiedy Kuss odjechał wiedziałem, że go łatwo dogonię. Czekało na mnie jeszcze osiem do dziesięciu minut wspinaczki. Roglic i Vingegaard najwyraźniej nie mieli nóg skoro wysłali właśnie Seppa do przodu. Przegapiłem moment gdy złapaliśmy ostatniego uciekiniera. Myślę, że to bardzo niefortunne. To gorzka pigułka do przełknięcia. Primož Roglič nie zafiniszował jakoś zbyt mocno i myślę, że mógłbym wygrać. To bardzo frustrujące

— zdradzał Remco Evenepoel.

Koszulkę lidera zdobył Sepp Kuss. Amerykanin próbował nawet ataku w końcówce, ale finalnie przeciął metę jako 7. i odebrał czerwony trykot z rąk dużo słabszego na sobotnim odcinku Lenny’ego Martineza.

Wiedziałem, że mogę wywalczyć koszulkę w sobotę, ale dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że udało mi się ją zdobyć. Primož chciał dziś wygrać etap, ale pozwolono mi uciec na początku ostatniego podjazdu. Zrobiłem tak, niestety to nie zadziałało. Potem naprawdę bolało mnie utrzymanie się z faworytami

— opowiadał Sepp Kuss, nowy posiadacz czerwonej koszulki. Jej stary właściciel ma za to nowe cele.

Biała koszulka i trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej, mimo wszystko nie jest źle. Chciałbym zatrzymać czerwoną koszulkę tak długo, jak to możliwe, ale rywale byli naprawdę mocni. W sumie to jednak tylko minuta. Celem jest minimalizowanie strat, a jeśli jakieś będą to cóż, to jest normalne. Z przodu są prawdziwi mistrzowie. Teraz przede mną obrona białej koszulki poprzez dobrą jazdę każdego dnia

— dodawał Lenny Martinez.

Dość anonimowo póki co jedzie Jonas Vingegaard. Duńczyk powoli łapie formę, acz ta wyraźnie nie jest taka sama jak była podczas Tour de France. Zwycięzca Wielkiej Pętli wierzy jednak, że z każdym dniem będzie coraz lepszy.

Nie miałem najlepszego dnia, mam nadzieję, że taki nadejdzie w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Jestem bardzo dumny z zespołu. Wszyscy spisali się dobrze. Prawie cały dzień jechali na czele peletonu, a na podjeździe też spisali się nieźle. Jesteśmy bardzo szczęśliwi

— krótko skwitował obecny stan Jonas Vingegaard.

Gdy jedni walczą o zwycięstwo inni mają problem z utrzymaniem się w wyścigu. Wczoraj z La Vueltą pożegnali się Pierre Latour i Samuel Gaze. Ten drugi wprost przyznał, że tempo go pokonało podczas jego trzytygodniowego debiutu.

Jestem bardzo rozczarowany. Miałem nadzieję, że poczuję się z czasem lepiej i będę mógł zrobić więcej dla swojego zespołu, ale moje ciało jest całkowicie puste

— krótko skwitował zakończenie zmagań Samuel Gaze z Alpecin-Deceuninck.


Vuelta a España 2023:

Poprzedni artykułIn the footsteps of the Romans 2023: Patryk Stosz drugi na 1. etapie, Fortin zwycięzcą
Następny artykułWiatr w żagle – zapowiedź 9. etapu Vuelta a España 2023
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Tomki
Tomki

No cóż, myślę, trudno lubić Remco. Jak zwykle arogancka wypowiedź i megalomania, nie znająca granic. Zero szacunku dla rywali. Mam nadzieję, że znowu pęknie na którymś z etapów i wściekły wycofa się z wyścigu, podobnie, jak zrobił to w trakcie Giro. To nie jest kolarz na 3 tygodnie rywalizacji, ale może się mylę?