fot. PZKol

Tysiące uścisków dłoni, setki kilometrów na trasie, dziesiątki wywiadów, kilkanaście relacji i zapowiedzi, kilka zarwanych nocek, niejedna piękna historia, dwójka nas z Naszosie pośrodku, w tym jeden ja mający zerowe poczucie tego, że mogłem spędzić ten czas jakkolwiek inaczej – dzisiejszy tekst zostanie w 100% poświęcony Mistrzostwom Polski.

Ostrzeżenie – poniższy felieton to niemalże osobisty pamiętnik, zaś sportu jest w nim tyle co kot napłakał. Jeśli nie lubisz takich treści to nie trać czasu. 😉

Czy krajowy czempionat to najważniejszy wyścig, a właściwie wyścigi w roku? Z pewnością w skali całego światowego kolarstwa nie, ale dla mojej przygody dziennikarskiej niewątpliwie. Przez te 5 dni ponownie zapomniałem o wszystkim innym i zatraciłem się w atmosferze tego święta skupiając się na tworzeniu treści, które maksymalnie zdołają zaciekawić czytelnika, a mi dać poczucie dobrze wykonanej pracy. Po powrocie do domu, acz wciąż jeszcze emocjonalnie i na gorąco mogę powiedzieć jedno – czuję się spełniony.

Strach wyjazdu

Wybaczcie pójście na łatwiznę, ale chronologiczne przejście przez te Mistrzostwa będzie dla mnie najłatwiejsze. Co zatem otwiera każde zawody? Wyjazd na nie. Ten nie był łatwy, bo oprócz tego, że jechałem solidnie zmęczony codziennymi obowiązkami to towarzyszyły mi też dwa poczucia niepokoju – czy na pewno wszystko mam ze sobą, a także jak będzie już tam, na miejscu.

Kto wiatr sieje, zbiera burzę mówi stare polskie porzekadło. W swoich tekstach dziesiątki razy wypuszczałem mniejsze bądź większe podmuchy tegoż wiatru, który mógł we mnie na miejscu uderzyć tak, że najchętniej spakowałbym się do domu. Wiem, że nie mam lekkiego pióra, że czasem napiszę o słowo za dużo albo w sposób, który zostaje inaczej odebrany. Taki wyjazd jednak to okazja do konfrontacji, która nie zawsze musi być przyjemna.

Budowanie formy

Sportowcy przez długie miesiące przygotowują się do kluczowych startów. Ja jako dziennikarz od dawna rozbudowuję swoją wiedzę, ale przy tym nieświadomie czasem zaniedbuję inne aspekty swojego rzemiosła. Moja ogromna skleroza objawia się tym, że nie pamiętam twarzy i nazwisk. Do tego jeszcze szybko wyszło, że od maja nie robiłem wywiadu na żywo. Efekt? „Cześć, czy któraś z Was to Maria?” Nie policzę wpadek podczas tego wyjazdu, a jednocześnie mogę być ogromnie wdzięczny zawodnikom, że nikt się na mnie nie obraził, nie przerwał rozmowy czy tym bardziej jej po prostu nie odmówił.

Pierwszego dnia moje wywiady miały średnio po 2-3 minuty. Ostatniego doszedłem do formy, w której udało się zrobić dwie przeszło 10-minutowe rozmowy. Forma rosła, a niezastąpiona obecność Kacpra Krawczyka i od soboty także Pawła Gadzały z Rowery.org tylko mi pomagała. Mam nadzieję, że tą rosnącą jakość było widać w tekstach.

Starty wspólne

„Dzień dobry, macie może wolne miejsce w wozie?” – tak rozpoczynał się każdy z trzech wyścigowych poranków dla mnie. Jakoś tak wyszło, że ja pojechałem na trasę wszystkie pierwsze starty każdego dnia, a Kacper obstawiał te popołudniowe. Z tego miejsca muszę podziękować wszystkim, którzy oferowali swoją pomoc bym jakoś dostał się na trasę, mógł śledzić z bliska wyścig, podsłuchiwać radio wyścigu i przy okazji uczyć się czegoś nowego prowadząc często bardzo inteligentne rozmowy.

Nie mogę powiedzieć byście jako czytelnicy spróbowali tego samego, bo obecność w kolumnie to nie jest ogólnodostępna sprawa, acz jeśli kiedykolwiek w Waszym życiu nadarzy się taka okazja to polecam. Kolarstwo z bliska to zupełnie inny sport niż w telewizji, a znalezienie się w kolumnie w połączeniu z rozmowami z kolarzami sprawia, że jeszcze lepiej czuję ten sport, że mógłbym powiedzieć, że umiem przeczytać wyścig.

fot. Dariusz Krzywański / DkpCycling&Life
Uśmiechy, łzy, uściski

Mówiłem na starcie coś o niepokoju? Owszem, ten był ogromny i po pierwszym dniu wcale nie zmalał. Finalnie jednak okazało się, że choć mam swoje za uszami to środowisko wciąż jest dla mnie otwarte. Każdy wymieniony uścisk z ludźmi z tego świata, spotkania z ludźmi mówiącymi, że mnie czytają, wywiady prowadzone w momentach gdy niektórzy chcieli najchętniej zapomnieć ten dzień czy wręcz przeciwnie – pełne pozytywnych emocji, w tym szczerych łez… To wszystko mnie zbudowało, nie wiem który już raz, ale dziękuję!

PS Jak macie jakieś zdjęcia, na których przyłapaliście mnie w pracy to śmiało, podsyłajcie w komentarzach czy np. na jakjarosz13@gmail.com. Póki co czekam na pierwsze sensowne foto, choć dziękuję Marcinowi za uwiecznienie jakże wspaniałego stanowiska roboczego podczas wyścigu elity mężczyzn. To właśnie na tej ławce powstała relacja na stronę, która pojawiła się na Naszosie.pl nim na wideo kolarze osiągnęli metę. Taki ze mnie szybki Bill. 😉

Brak opisu.
fot. Marcin Makar
Ah ta transmisja

Zakończmy chronologiczne analizowanie wydarzeń i nieco pomarudźmy. Podczas tegorocznych Mistrzostw Polski mieliśmy 2 sposoby na śledzenie wydarzeń – naszą relację tekstową oraz wykupioną przez organizatora transmisję wideo. Na miejscu nie było telewizji, ale o tym dlaczego to zaraz.

Tekstówka jaka jest wiadomo – ciężko się coś pisze gdy nic się nie dzieje, a jak są wydarzenia to nie zawsze da się je oddać słowem. Mimo to dziesiątki tysięcy z Was nam zaufały i dziękuję zarówno za te głosy pozytywne, jak i wskazywanie co można zrobić lepiej. Bez odzewu ciężko w końcu o progres!

Wideo? Trapiło je dokładnie to samo, co i tekstówkę. Czasem są dziury w zasięgu internetu, a to właśnie na nim opierała się ta transmisja. Do tego możliwości kamer nie są nieograniczone, a mówimy tu o operatorze na miarę możliwości organizatora, nie mającym gigantyczny budżet np. TVP Sport. Z pewnością mogło być to lepiej zrobione, ale cieszmy się, że mogliśmy oglądać kolarzy jakkolwiek, a nie jak na niektórych Mistrzostwach Polski wiedzieć z trasy tyle, że była.

TV? Kuluarowo usłyszałem kwotę, która zwaliłaby z nóg niejednego z Was. Podobno były rozmowy z Polsatem Sport by ten zrelacjonował choć niedzielne zmagania, ale cóż… budżety nie są z gumy. Wielka to szkoda, że tak to wygląda, ale dam order temu, który znajdzie rozwiązanie realne do wdrożenia.

Moc samorządu

Tydzień temu napisałem, że boję się dnia gdy w Polsce skończą się przychylne samorządy i nasze kolarstwo umrze z braku środków. Mój strach oczywiście nadal istnieje, ale po tym co zobaczyłem na terenach Kurpi i Szlachty, czyli w powiecie ostrołęckim, moje obawy są jakby mniejsze. Póki istnieją takie samorządy jak te zaangażowane w tegoroczne Mistrzostwa Polski to możemy spać spokojnie – tegoroczny czempionat pod kątem tras (ich jakości, nie selektywności) i otoczki stał bowiem na świetnym poziomie.

fot. Dariusz Krzywański / DkpCycling&Life
Chandra powrotu do codzienności

Mistrzostwa Polski to wyjątkowy czas w mojej pracy. Spanie o połowę krócej, niż się powinno, pisanie dwa razy tyle tekstów niż się zwykle robi w podobnym czasie, do tego masa interakcji wywołujących ogromne emocje. Gdy to wszystko minęło to ja, chłop wysoki na 185 centymetrów i ważący przeszło 100 kilogramów po prostu zasnąłem na jednym z MOPów gdzieś pod Olsztynem pozawijany jakoś na tylnej kanapie Forda Fiesty.

Po powrocie do domu mam chandrę. Nie cieszy mnie zbliżanie się Tour de France, a spisywanie ostatnich wywiadów jest o tyle smutne, że nie nagram w najbliższym czasie żadnych kolejnych. Mam zatem małą prośbę – napiszcie w komentarzach o tym co dały Wam nasze materiały z Mistrzostw Polski, a także podzielcie się przemyśleniami na temat Tour de France. Być może to na powrót pobudzi mnie do działania.

Dziękuję, że byliście z nami

Swoich rozmówców w wywiadach prosiłem regularnie o wskazanie komu dziękują za przebytą drogę. Pora zatem i na to bym ja komuś podziękował. Dziękuję Kacprowi za to jakim był wsparciem przez cały wyjazd, zawodnikom i zawodniczkom za masę pozytywnej energii, organizatorom za kolejny niezapomniany czempionat, Wam za ogromną ilość reakcji napędzającą do pracy, redakcji Naszosie.pl za zaufanie, dzięki któremu piszę dziś w największym portalu o kolarstwie oraz rodzicom – za to, że są ze mną przez całą moją drogę, w tym tą dziennikarską. Dziękuję.

fot. Radosław Makuch

Wyczekujecie Tour de France? Jaka jest Wasza opinia na temat Mistrzostw Polski i wszystkiego co z nimi związane? Zapraszam do dyskusji, a ja w wolnym czasie spróbuję wejść w polemikę z każdym komentarzem, który do takowej w jakiś sposób zaprosi. Do usłyszenia (przeczytania?) za tydzień – do omówienia będzie start Wielkiej Pętli, ale też m.in. Wyścig Solidarności i Olimpijczyków czy zapewne kolejne, już napisane bardziej na chłodno echa Mistrzostw Polski. Kto wie, może coś jeszcze ciekawego przyniesie nam barwny świat kolarstwa?

Wcześniej w cyklu:
19.06.2023 – Subiektywnym okiem #18: Adwokat diabła
12.06.2023 – Subiektywnym okiem #17: Wielka Pętla zbliża się
05.06.2023 – Subiektywnym okiem #16: Tylko do Lidla, do Lidla…
29.05.2023 – Subiektywnym okiem #15: Polskie kolarstwo jest kobietą?
Wszystkie teksty z cyklu „Subiektywnym okiem”

Poprzedni artykułAlan Banaszek pojechał z głową i został nowym mistrzem Polski [wywiad]
Następny artykułHistoria Tour de Pologne (15): Gwiazdy narodzone w cieniu tragedii
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
8 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
charemski
charemski

Kuba, jak zwykle wielki szacun za pracowitość, pasję i ciekawe przemyślenia. Dzięki Waszym tekstom impreza była jakby po sąsiedzku. Było osobiście, więc pozwolę sobie na osobisty przytyk. Znajdź proszę jakiegoś językoznawcę, polonistę żeby przejrzał czasem Twoje teksty i wspólnie uczcie się na błędach a będzie jeszcze lepiej. Chodzi mi o błędy stylistyczne i logiczne. Serdecznie pozdrawiam!

M@o2.pl
M@o2.pl

Bardzo lubię Pana czytać!

Świeżak
Świeżak

Trochę nie na temat: czy będzie recenzja książki Daniela Friebe o Janie Ulrichu?

Andrzej
Andrzej

Myślę, że każdy czytelnik docenia Pana wkład w rzetelne relacjonowanie z Mistrzostw Polski, bo ilość artykułów, wywiadów, która pojawiła się w poprzedni weekend zdecydowanie przebija wszystkie inne kolarskie wydarzenia. Nie będę ukrywał, że zawody juniorów czy juniorek zupełnie mnie nie interesują, w zasadzie całe krajowe mistrzostwa nie stoją wysoko w hierarchii najciekawszych dla mnie kolarskich zawodów. Dlatego jeszcze bardziej szanuję włożony czas i siłę. Ciekawi mnie czy macie jakieś statystyki wyświetleń danych artykułów i jak przykładowo ma się wywiad ze zwyciężczynią wyścigu juniorek/orliczek do typowego podsumowania ot chociażby jednego z etapów Giro, a jak w stosunku do etapu wyścigu dookoła Oksytanii, znacznie mniej prestiżowego i chyba nie prezentowanego na antenach telewizyjnego Eurosportu.

Co do transmisji to cóż – uważam, że ktoś powinien się zaangażować na tyle, aby zapewnić w miarę wysokiej jakości przekaz telewizyjny, choćby na wyścigi ze startu wspólnego Panów i Pań. Nie wymagam transmisji ze startów orlików, juniorów, czy nawet z czasówek. Te krajowe wyścigi to naprawdę zupełnie inna para kaloszy niż wyścigi, które na co dzień można oglądać w telewizji. Kto nie widział, a ma możliwość, temu naprawdę polecam wyścigi o mistrzostwo Francji lub Wielkiej Brytanii, bo to jedne z ciekawszych jakie widziałem od dawna.

Ze swojej strony mogę jeszcze powiedzieć, że bardzo wyczekuję Tour de France, szkoda, że tylko dwóch Polaków w tym roku stanie na starcie. Szczerze liczyłem na start Kamila Gradka i Maciej Bodnara, ale drużyny zadecydowały inaczej. Może zobaczymy ich we Vuelcie. Mimo tego Tour zapowiada się fascynująco i nie mogę się już doczekać pierwszego etapu.

Leszek
Leszek

Naprawdę dobre relacje, rzeczowe, konkretne, z wywiadami. Chciało się czytać. Zapraszamy na następny Puchar Polski w Zielonej Górze w 2024😎👍