fot. Tomasz Śmietana / PT Photos / ORLEN Wyścig Narodów

Dużo negatywnej energii pojawiło się ostatnio w kolarskim środowisku, choć za nami jeden z piękniejszych okresów w ciągu roku pod kątem czysto sportowym. Postanowiłem zatem wcielić się w rolę adwokata diabła i zastanowić się czy każda krytyka, którą ostatnio można było czytać aby na pewno była słuszna. Będzie długi tekst, niemniej zapraszam do lektury.

Śmierć Gino Mädera na etapie zakończonym zjazdem, Orlen coraz bardziej dominujący polską scenę sponsorską czy masowa dyskwalifikacja za jazdę na klamce podczas Giro Next Gen z pewnością były wydarzeniami, obok których masa ludzi nie potrafiła przejść obojętnie. Jak to bywa w sieci komentarze nie zawsze były wyważone czy przemyślane, a to skłoniło mnie do pewnych przemyśleń, którymi chciałbym się z Państwem podzielić.

Mecenas polskiego sportu

Nigdy nie wyobrażałem sobie, że stanę w obronie Czesława Langa. Nigdy nie podobało mi się to, że trasa skupia się w jednej części naszego kraju, zdarzało mi się szydzić z przesadnie długich etapów czy poziomu bezpieczeństwa na nich. Większość tych argumentów nieco niszczy mi tegoroczna edycja, acz dziś nie o tym.

Najważniejszej osobie w polskim kolarstwie na tyle mocno „oberwało się” zacieśnienie współpracy z Orlenem, że Czesław Lang wystosował aż specjalne oświadczenie w swoich mediach społecznościowych. Możemy polskiego giganta paliwowego nie lubić, nikt nie każe nam korzystać z jego usług, acz czysto organizacyjnie kompletnie nie dziwię się decyzji Lang Teamu o tym sponsoringu, a wynika to z prostego faktu – innego mecenasa kolarstwa w Polsce z takim budżetem obecnie ze świecą szukać.

To nie jest wybór pt. Sponsor A, za którym ciągnie się pewien polityczny smrodek albo Sponsor B, który jest bardziej lubiany medialnie. Obecnie żyjemy w sytuacji, gdzie jest Orlen… i długo, długo nic. Po problemach finansowych CCC to właśnie polska firma paliwowa wspiera najwięcej projektów – teraz weszła jeszcze mocniej w Tour de Pologne, ale wcześniej była głównym partnerem chociażby Orlen Wyścigu Narodów i Tour de Pologne Junior czy Tour de Pologne dla amatorów, a także np. naszych kolarzy torowych poprzez PFNteam100.

My możemy narzekać, ale niech każdy sobie przypomni upadek CCC Team i pustkę, jaka powstała w wyniku tego wydarzenia. Organizator, jakim jest Lang Team, czasem musi podejmować decyzje niekoniecznie uwielbiane przez ogół społeczeństwa po to, by po prostu zapewnić dobry byt naszemu kolarstwu. Zresztą z „usług” tego partnera korzysta nie tylko Czesław Lang – Orlen (a konkretnie ORLEN Synthos Green Energy) jest też np. sponsorem głównym tegorocznych Mistrzostw Polski, choć ich organizator chyba nie jest fanem tej firmy – np. nazywając Orlen Wyścig Narodów w swoich mediach społecznościowych „wyścig w Polsce ( Łukoil narodów)„.

Gdy chodzi o pieniądze nie ma wrogów, są interesy. Tu płynnie przejdę do tematu Mistrzostw Polski i tego czemu kolejny rok są rozgrywane na płaskich trasach. Owszem, mi też się marzą jakieś bardziej górskie, ale czy mamy samorząd gotowy na sfinansowanie takiej imprezy? Przeglądając uchwały Zarządu Województwa Mazowieckiego szybko znajdziemy, że tegoroczny czempionat kosztuje Marszałka 350 tysięcy złotych (link do dokumentu), zeszłoroczny zaś był o jeszcze 100 tysięcy droższy (link do dokumentu). To nie są tanie rzeczy w organizacji, choć gdy widzimy pozycję niżej 470 tysięcy na Puchar Polski w Radzyminie to rodzą się pewne pytania. Niemniej unikając oskarżeń o pomówienia wyciąganie wniosków pozostawię Państwu. 😉

Wyciąg z Uchwały 1278/342/22 Zarządu Województwa Mazowieckiego z dnia 9 sierpnia 2022 r.
Tragiczne wydarzenia z Tour de Suisse

Śmierć to coś, co zawsze budzi ogromny ruch. Odejście Gino Mädera zabolało mnie niesamowicie mocno, a jadąc tego dnia wieczorem na mojej szosie odczuwałem niespotykany dotychczas niepokój. Minęło kilka dni i myślę, że to dobra pora by gdzieś odrzucając na moment ten żal i smutek zastanowić się nad tym jak uniknąć podobnych zdarzeń w przyszłości.

Jako tytułowy adwokat diabła chciałbym stanąć w obronie organizatorów Tour de Suisse. Zjazd z Albulapass był jednym z tysięcy pokonywanych każdego roku przez zawodników. Szybki, ale jednocześnie szeroki i pokryty dobrym asfaltem. Odcinek ten gościł zresztą na trasach wyścigów już wielokrotnie i nikt nigdy nie miał wobec niego specjalnych zarzutów. Po fakcie wszyscy jesteśmy mądrzejsi, ale czy da się zabezpieczyć każdy centymetr trasy? Nie. Dlatego uważam, że jakikolwiek lincz na organizatorze jest w tym wypadku po prostu bezsensowny.

Zmiana systemowa polegająca na zakazaniu mety po zjazdach? To moim zdaniem bardzo kontrowersyjny pomysł. Z jednej strony pozbawimy bowiem kolarstwo masy przełęczy, na których nie sposób zakończyć rywalizacji, z drugiej zaś prawdopodobnie i tak nie wyeliminujemy niebezpiecznych miejsc. Przykład? Pojawiła się propozycja by nie można było ulokować zjazdu na ostatnich 10 kilometrach. To sprawiłoby, że z Mediolan-San Remo wypadłoby legendarne Poggio. Jednocześnie pewnie obchodzono by to np. wprowadzając na koniec krótki, kompletnie nieistotny podjazd.

Sądzę przez to, że sztywny przepis szybko albo stałby się martwy, albo kompletnie odmieniłby oblicze naszego ukochanego sportu. Myślę, że ważniejszy jest jednak rozsądek organizatorów (choć tych kuszą m.in. współprace z samorządami via pierwsza część tekstu) i kontrola ze strony odpowiednich organów, która powinna być dokonywana przed wyścigiem, a nie w jego trakcie czy już po fakcie. Osobiście nie widzę na ten moment idealnego rozwiązania, a na każde z niosących się po sieci zawsze znajdą się kontrargumenty, które je obalają. Jednocześnie brak jakichkolwiek zmian to zaproszenie do tego, by Gino Mäder nie był ostatni…

fot. Bahrain-Victorious
Oszustwo metodą „na klamkę”

Oh, ilu śmieszków pojawiło się w sieci po tym jak zdyskwalifikowano przeszło 30 zawodników za nieregulaminowy sposób podjeżdżania na Passo dello Stelvio podczas Giro Next Gen. Zaraz, zaraz, czy ja zamierzam bronić tych kolarzy? Nie, ale jednocześnie uważam, że pisanie na temat tego, że kiedyś tak nie było albo nawoływanie do dożywotniej dyskwalifikacji to po prostu absurd.

„Pięknie” całą aferę skomentował Philippe Gilbert, który na Twitterze napisał po prostu, że „Kiedy zaczynaliśmy jako zawodowcy, to byłby po prostu normalny dzień!„. Tak, droga na skróty i oszukiwanie znane jest od zarania dziejów, a dzisiejsze czasy różnią się od dawnych tym, że praktycznie każdy ma telefon w kieszeni i dużo łatwiej „winnych” nagrać, a potem publicznie napiętnować.

Jestem bardzo szczęśliwy, że sprawa ta nie przeszła bez echa – niech będzie to przestroga dla kolejnych pokoleń, że droga na skróty jest obarczona coraz większym ryzykiem wpadki. Dobrze, że zastosowano regulaminowe kary i sprawy nie zamieciono pod dywan. Na tym jednak dyskusja wokół tych konkretnych zawodników powinna się moim zdaniem zakończyć. W końcu jakże dziwne byłoby gdybyśmy jednych szykanowali do końca ich kariery podczas gdy inni jeszcze kilka lat temu, jeśli wierzyć naprawdę autentycznym plotkom, potrafili np. wygrać czasówkę w zawodowym wyścigu jadąc właśnie na klamce.

Tak się nie robi…

Choć moi koledzy w swoim podcaście wyczerpali już temat afery wokół Arnaud Démare’a to i ja muszę choć minimalnie o tym wspomnieć. Tak się bowiem składa, że jestem wielkim fanem „legend” swoich klubów, a na taki tytuł z pewnością zasługuje 31-letni sprinter. Francuz przez 12 lat zawodowej kariery reprezentował wyłącznie jeden zespół, był mu wierny, a i przynosił dla drużyny Marca Madiota całkiem sporo zwycięstw – Arnaud Démare ma ich obecnie na koncie aż 93. Kompletnie nie rozumiem zatem tego jak można się rozstać ze swoim zawodnikiem w tak podły sposób.

Arnaud Démare od zimy przygotowywał się do Tour de France. Ominął Giro d’Italia, gdzie Groupama-FDJ nie miała specjalnie mocnego składu, a zatem gdzie mógłby liczyć na solidne wsparcie po to, by stanąć na starcie Wielkiej Pętli bez pociągu i ze świadomością, że trzeba będzie pracować dla Davida Gaudu. 31-latek musiał zgodzić się na te warunki, a na ostatnią chwilę został… Brakuje mi tu kulturalnych słów. Oczywiście, historia pożegnania z kolarstwem Thibaut Pinot jest piękna, ale nie można tego robić kosztem innej legendy drużyny. Gwiazdy, której przy okazji nie przedłużono kontraktu, co sprawia, że Arnaud Démare będzie jednym z najbardziej łakomych kąsków na rynku transferowym. Oby tylko przez resztę sezonu Groupama-FDJ była na tyle przyzwoita, że wyśle Francuza na jeszcze kilka wyścigów, a nie zamknie go w czterech ścianach blokując mu na złość możliwość rywalizacji.

fot. Groupama-FDJ
Ależ to był tydzień!

To na koniec coś pozytywnego – przez ostatnie dni mogliśmy śledzić prawdopodobnie najciekawsze wyścigi etapowe w tym roku. Tour de Suisse, choć medialnie zdominowane przez śmierć Gino Mädera, było naprawdę genialną imprezą, podczas której było chyba wszystko, co można sobie wymarzyć na kolarskich arenach.

O wygraną w Szwajcarii walczyło szerokie spektrum zawodników, ataki następowały często na długo przed metą, a praktycznie każdego dnia następowały jakieś zwroty akcji w kontekście końcowego triumfu w klasyfikacji generalnej. Faworyci przeżywali kryzysy, swoje chwile chwały mieli m.in. Felix Gall i Mattias Skjelmose, który stał się nowym ulubieńcem wielu widzów. Duńczykowi przez to jak efektownie jeździ, a może przez bycie nową twarzą, wybacza się to, że jako 17-latek miał wpadkę dopingową, a także nikt nie ma problemu z jego słowami, że celowo oddał koszulkę lidera na 4. etapie, ale cóż – podwójne standardy od dawna mnie nie dziwią, a ja sam po prostu uwielbiam to jak efektownie jeździ.

Mattias Skjelmose brał bowiem udział w wszystkich trzech najciekawszych (moim zdaniem) do oglądania etapówkach w tym roku. Tour de Suisse to był top topów, ale dobrze wspominam także rozgrywane w lutym Etoile de Bessèges i Tour des Alpes Maritimes et du Var. Oby więcej takich imprez!

Warto jednak pamiętać, że nie tylko szwajcarska etapówka była w tym tygodniu fajnym widowiskiem. Baloise Belgium Tour ze swoimi złotymi kilometrami jak co roku wyróżniało się spośród wyścigów z kalendarza UCI, a i Tour of Slovenia miało coś więcej niż tylko momenty. Jeśli ktoś lubi oglądać powtórki, a w tym tygodniu nie śledził tak kolarskich aren to zdecydowanie warto sobie nadrobić wszystkie 3 imprezy mające miejsce w minionym tygodniu.

fot. Trek-Segafredo / Sprint Cycling Agency

Już nie mogę się doczekać jutrzejszego wyjazdu na Mistrzostwa Polski. Najbliższy niemalże tydzień w naszym portalu z pewnością zdominują materiały z czempionatu, które będę dla Państwa przygotowywał wraz z Kacprem Krawczykiem, jednak nim to nastąpi to zapraszam do dyskusji o dzisiejszym tekście, a ja w wolnym czasie spróbuję wejść w polemikę z każdym komentarzem, który do takowej w jakiś sposób zaprosi. Do usłyszenia (przeczytania?) za tydzień!

Wcześniej w cyklu:
12.06.2023 – Subiektywnym okiem #17: Wielka Pętla zbliża się
05.06.2023 – Subiektywnym okiem #16: Tylko do Lidla, do Lidla…
29.05.2023 – Subiektywnym okiem #15: Polskie kolarstwo jest kobietą?
22.05.2023 – Subiektywnym okiem #14: Za mgłą rozczarowania
Wszystkie teksty z cyklu „Subiektywnym okiem”

Poprzedni artykułTour de Suisse Women 2023: Eleonora Camilla Gasparrini z życiowym sukcesem
Następny artykułPoznaliśmy trasę 80. Tour de Pologne 2023!
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
11 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Artur Kalbarczyk
Artur Kalbarczyk

Dzień dobry, odnosząc się do sprawy Orlenu jako sponsora uważam, że nie możemy przymykać oka na mafijną stronę działań firmy tylko dlatego, że część pieniędzy z szemranych interesów przeznaczy ona na szczytny cel. Tak właśnie legitymizujemy m. in.pranie brudnych pieniędzy i nie oczekujmy w przyszłości czystych zasad w sporcie czy innych obszarach życia społecznego.

Jacek
Jacek

A propos Orlenu: propaganda ludziom tak namieszała w głowach, że głowa boli. Tak, to spółka, gdzie rządzi polityka, ale ci zamroczeni propagandą nie zauważają, że tak jest od ponad 30 lat … i podejrzewam, że tym wieszającym psy, piszącym bzdury o „praniu brudnych pieniędzy” (raczej nie wiedzą, o czym piszą czy mówią) przed 2015 rokiem nic tu nie przeszkadzało. Oddziaływanie propagandy (z różnych, ostatnio najczęściej dwóch, stron), to jedna z najszkodliwszych rzeczy, jaka się mogła Polsce przydarzyć ostatnio. Po prostu odbiera ludziom rozum, a pasie agresją. Dla jasności: nie należę do sympatyków obecnej władzy, tej poprzedniej z resztą też.

A propos klamkowania: to Giro Next Gen to zdaje się amatorski wyścig, tak? Nie rozumiem więc, po co ci ludzie tam jadą, płacą za udział itp. Jak ja sobie jadę na Skrzyczne, to po to, aby mieć satysfakcję z wjechania nań. Co to by była za radocha, gdyby kumpel podwiózł mnie na pace swojej terenówki?

życzliwy
życzliwy

do: Artur Kalbarczyk i autora, gdyż zdaje się podzielać zdanie. Jeśli posiadacie wiedzę na temat nielegalnych tzw przez Panów mafijnych działań ORLEN Synthos Green Energy macie obowiązek pod groźbą odpowiedzialności karnej zgłosić to do organów ścigania. Jeśli nie – oczekuję sprostowania, przeprosin, zaprzestania dalszego oczerniania ORLEN Synthos Green Energy.

życzliwy
życzliwy

„To nie jest wybór pt. Sponsor A, za którym ciągnie się pewien polityczny smrodek albo Sponsor B, który jest bardziej lubiany medialnie.”
W takim razie ww zdanie rozumiem tyczy się zapewne CCC gdyż została wymieniona w tekście? Zapewne się ucieszy.
Publikuje Pan na tym portalu a więc powiela nieprawdziwe treści, czyniąc hejt na sponsora Tour de Pologne bez żadnych na to dowodów.
Jeszcze raz proszę o usunięcie nie prawdziwych pomówień i nie umożliwianie ich publikacji, chyba że posiada Pan dowody, ale wtedy to jak wpis wyżej.

charemski
charemski

Ejj życzliwy, nie wkładaj kija w mrowisko. Cieszę się że Orlen sponsoruje kolarstwo, każda złotówka wydana na kolarstwo a nie na kopaną mnie cieszy.
Ale podzielam OPINIE że za Orlenem ciągnie się polityczny nie smrodek ale sążny odór. Można polemizować ze merkantylistyczną strategią koncentracji kapitali ale polemizować nie można z:
1. Prezes jest politykiem bez ekonomicznego „backgroundu”. Podobnie jak jego poprzenik wstawiony w 2015. Sprawdź sobie prezesa w latach 2008-2015. 2. W radach nadzorczych spółek grupy kapitałowej, w zarządach na niespotykaną dotąd skalę zatrudniani są ludzie związani bezpośrednio lub pośrednio z władzą, którzy później królują na listach dobrowolnych wpłat na partię 3. Kupno mojego ukochanego Lotosu i sprzedaż stacji Węgrom i rafinerii Saudyjczykom. A szczegóły umowy z Saudi Aramco dot. strategicznych zasobów kraju objęte klauzulą niejawności. 4. Od jesieni zeszłego roku kiedy ceny baryłki szły w dół Orlen czekał z obniżka cen na podniesienie VAT na 23% prawie 3 miesiące.

Możesz powiedzieć że to propaganda. Te rzeczy można sprawdzić.
Najgorsze jest to że nie są to nielegalne sprawy. To kwestie obniżenia standardów i etyki. Większość działań mafii włoskich też nie była nielegalna.

Jacek
Jacek

@Jakub Jarosz
Dziękuję za info o Giro Next Gen 🙂 . Nie wiedziałem o tym, ale nie zmienia to mojego zdania na temat klamkowania, czy jakiegokolwiek oszustwa w sporcie czy w życiu codziennym (ileż tego jest: ściąganie, kombinowanie przy wykroczeniach lub przestępstwach drogowych itp.).

Jan
Jan

W tym portalu nie ma redaktora który mógłby przed zamieszczeniem na stronie czytać te cierpienia??????? Przecież taki tekst: „Sponsor A, za którym ciągnie się pewien polityczny smrodek” to dno dna.