Dzień wyścigu ze startu wspólnego elity kobiet w ramach Mistrzostw Świata w kolarstwie szosowym – Glasgow 2023 to doskonały moment na powrót do rozmowy, którą przeprowadziłem z aktualną mistrzynią Polski w tej specjalności podczas Princess Anna Vasa Tour. Z Moniką Brzeźną z MAT Atom Deweloper Wrocław porozmawiałem m.in. o tym co w jej życiu zmieniła koszulka.
Uprzedzając pytania – nie, popularna „Mąka” nie znajduje się obecnie na trasie Mistrzostw Świata, acz po prostu święto kobiecego kolarstwa, jakim niewątpliwie jest ten wyścig, jest doskonałą okazją do powrotu do rozmowy ze zwyciężczynią naszego krajowego czempionatu. Dla 31-latki ten tytuł był pewnym zwieńczeniem bardzo ciekawej kariery, która miała się zakończyć już po sezonie 2023. To się zmieniło wraz z koszulką, o czym mówiła mi Monika Brzeźna już na gorąco w Ostrołęce. Czy decyzja o pozostaniu nieco dłużej w peletonie została podtrzymana? Co zmieniła jazda z orzełkiem na piersi?
Mam teraz taką świadomość, że nie mogę jeździć z tyłu, koszulka motywuje, żeby być jeszcze lepszą, ale na szczęście mamy pewne założenia w ekipie i nadal mogę pracować na dziewczyny. Ambicje się nie zmieniły. Co do kariery… Nie wiem czy to dobra decyzja, ale słowo się rzekło, więc jadę do mistrzostw Polski 2024
— mówiła na mecie w Golubiu-Dobrzyniu aktualna mistrzyni Polski.
Miejsce rozmowy nie było przypadkowe, albowiem to właśnie w tym mieście była baza jedynego polskiego wyścigu z kalendarza UCI – Princess Anna Vasa Tour. Oczywiście panie mają okazję dużo częściej ścigać się w naszym kraju, zdjęcie opisujące artykuł pochodzi np. Sowigórski Tour, gdzie Monika Brzeźna wygrała pierwszy etap. Wracając jednak do głównego wątku – porozmawiałem z dość doświadczoną, 31-letnią kolarką o tym jakie to jest uczucie założyć orzełka i pokazać się polskiej publiczności.
To niestandardowe uczucie. Z jednej strony bowiem jest to taki typowy wyścig jak za granicą, gdzie peleton jest pełen kolarek z innych państw, ale z drugiej publiczność jest swoja. To fajne uczucie i szkoda, że takich wyścigów nie ma więcej, bo męskich imprez UCI w Polsce mamy naprawdę dużo. Póki co dla nas jest jeden, miejmy nadzieję, że pierwszy, nie ostatni i zacznie się dziać lepiej. Tu jeszcze nie miałam kontaktu z kibicami, bo przyjechałyśmy na ostatnią chwilę na start, ale w Belgii byłam zaczepiana na każdym kroku, taka koszulka to tam olbrzymi prestiż i robią zdjęcia
— kontynuowała opowiadanie Monika Brzeźna.
Kobiece kolarstwo w Polsce przeżywa prawdziwy rozkwit. Nasze zawodniczki notując coraz lepsze wyniki, niejedna obecnie reprezentuje barwy Women’s World Teamów, mamy zwycięstwa na najwyższym poziomie. Czy zdaniem mistrzyni Polski ten progres będzie kontynuowany?
Mam nadzieję, bo patrząc na juniorki, z którymi dziś miałam okazję się ścigać wiem, że jest potencjał. Mamy dużo zawodniczek w World Tourze, kobieca kadra radzi sobie lepiej niż męska i powinno to iść w dobrą stronę. Myślę, że będzie jeszcze lepiej
— zakończyła Monika Brzeźna.
Uskrzydlona koszulką mistrzyni Polski kolarka MAT Atom Deweloper Wrocław finalnie zakończyła Princess Anna Vasa Tour na 11. miejscu w klasyfikacji generalnej, choć jej głównym zadaniem była pomoc dla Dominiki Włodarczyk, która zajęła 2. lokatę. Młodszą klubową koleżankę Moniki Brzeźnej możemy dziś oglądać na trasie Mistrzostw Świata. Czy na rozwój 22-latki wpłynęła jazda w zespole z bardziej doświadczoną koleżanką? O tym wiedzą tylko one same, acz z pewnością popularna Mąka wniosła przez swoją karierę do polskiego peletonu sporo wartości i oby jej pożegnalny rok przyniósł jej jeszcze sporo radości z jazdy na rowerze.
