fot. ASO / Pauline Ballet

Bardzo selektywna trasa nie premiuje raczej kolarzy z drugiego czy trzeciego szeregu, jednak sama specyfika wyścigów klasycznych już tak – w czołówce Ronde van Vlaanderen nie będzie przypadków, tego możemy być pewni, jednak można spodziewać się w niej paru walecznych i przede wszystkim odważnych zawodników, którzy w odpowiednim miejscu i czasie zdecydowali się na atak bądź zabrali się w ucieczkę dnia. Na kogo tym razem postawiliśmy w kolejnej odsłonie cyklu W cieniu faworytów?

Frederik Frison

Śmiało można powiedzieć, że 30-letni Belg jest jedną z rewelacji tej wiosny. Frison prezentuje bardzo aktywną jazdę, co dało mu czwarte miejsca w Classic Brugge-De Panne i Gandawa-Wevelgem, będącymi jednymi z największych sukcesów w całej jego karierze. Pokazał tym samym, że nie należy kojarzyć go tylko ze znakomitymi parodiami Petera Sagana. Czy we „Flandryjskiej Piękności” Frederik Frison zamieni się w Sagana z 2016 roku i sięgnie po zwycięstwo? Tego raczej nie należy się spodziewać – ba, zaskoczeniem będzie nawet miejsce w czołowej dziesiątce, gdyż wyżej wspomniane wyścigi były nieporównywalnie łatwiejsze. Mimo tego nie należy go lekceważyć, a na pewno można spodziewać się, że na którymś z brukowanych podjazdów w drugiej części wyścigu zobaczymy jego charakterystyczną sylwetkę na czele grupy.

Johan Jacobs

Aż ciężko uwierzyć, że Movistar Team przyjechał na belgijski, brukowany klasyk z mocnym składem, mogącym liczyć na naprawdę dobry wynik. Są w nim świetni Matteo Jorgenson, Ivan Garcia Cortina czy Oier Lazkano, który ostatnio zajął drugie miejsce w Dwars door Vlaanderen. Ze względu na specyfikę wyścigu – „wielką trójkę” faworytów i to, że nierzadko uciekinierzy odgrywają istotne role w końcówce – ekipa może liczyć na wysłanie swojego przedstawiciela do mocnego odjazdu dnia. Idealnym typem do takiej, z pozoru straceńczej akcji będzie Johan Jacobs, którego niejednokrotnie mogliśmy oglądać w ucieczkach na belgijskich szosach. Szwajcar nie jest raczej kolarzem, który będzie w stanie przejechać w tempie najlepszych zawodników ponad 270 kilometrów, ale może pełnić rolę ważnej stacji przekaźnikowej dla swoich liderów, chcących przechytrzyć faworyzowanych rywali.

Mathis Le Berre

Kolejnym pretendentem do zabrania się w odjazd dnia jest młody Mathis Le Berre z Team Arkea Samsic, który w swoich pierwszych miesiącach zawodowej kariery zasłynął odważnymi ucieczkami. Prezentował on barwy swojego zespołu w odjazdach w takich wyścigach, jak: Santos Tour Down Under, Classic Brugge-De Panne, E3 Saxo Classic i Omloop Het Nieuwsblad, gdzie przecież został doścignięty dopiero na 16 kilometrów do mety. Pokazał tym samym dużą moc i wolę walki, czego można spodziewać się po nim również w jego pierwszym monumencie w karierze, gdzie z pewnością chciałby zaznaczyć swoją obecność na starcie.

Mikkel Bjerg

Błyskawicznie przeskakujemy o półkę (albo dwie) wyżej, do ekipy UAE Team Emirates. Jej absolutnym liderem będzie oczywiście Tadej Pogačar, jednak wyścig jak Ronde van Vlaanderen wymaga dostosowywania się do sytuacji i kreowania sprzyjających scenariuszy. Temu mogą pomóc bardzo mocni pomocnicy, jak: Tim Wellens, Matteo Trentin czy właśnie Mikkel Bjerg, który wywalczył w tym roku dwie wysokie pozycje w brukowanych klasykach – był piąty w Grand Prix de Denain, gdzie znacząco przyczynił się do triumfu Juana Sebastiana Molano, a także zajął szóstą lokatę w Gandawa-Wevelgem. Bjerg jest zawodnikiem, po którym – w zależności od przedwyścigowych założeń dyrektorów sportowych – można spodziewać się kontrolowania okrojonego peletonu w drugiej części wyścigów bądź przypuszczania groźnych ataków, mających na celu doskoczenie do ucieczki dnia i zrzucenie ciężaru pogoni na inne drużyny.

Dylan Teuns

Zdecydowanie najgłośniejsze nazwisko na tej liście – kolarz, który w zasadzie jest jednym z faworytów. Ronde van Vlaanderen będzie jednak dla Belga okazją do wyjścia z cienia, gdyż – podobnie jak przed rokiem – drugi monument sezonu będzie jego pierwszym północnym klasykiem w tym sezonie. Ubiegłoroczna edycja poszła mu bardzo dobrze, uplasował się w niej na szóstej pozycji, czym po raz kolejny udowodnił, że rewelacyjnie spisuje się nie tylko na asfaltowych ściankach, a brukowane wertepy nie robią mu dużej różnicy. Jeśli tylko zdołał dojechać z formą – a z powodu jego absencji w pozostałych klasykach ciężko przewidywać jego dyspozycję – może włączyć się w walkę o czołową dziesiątkę i wraz z solidnym Sepem Vanmarcke stworzyć duet, którego będą obawiać się rywale.

Fred Wright

Kolejny kolarz z czołowej dziesiątki ubiegłorocznego Ronde van Vlaanderen – Brytyjczyk po aktywnej i walecznej jeździe zakończył zmagania na siódmej pozycji. Od tamtego występu zawodnik Bahrain – Victorious zebrał sporo doświadczenia, jednocześnie raz po raz pokazując całemu światu, że jest niezwykle utalentowanym i wszechstronnym zawodnikiem, o czym świadczy chociażby 12 (!) miejsc w czołowych dziesiątkach etapów Tour de France i Vuelta a España. Wielkie Toury a klasyki to oczywiście dwie zupełnie inne pary kaloszy, jednak powyższe wyniki świadczą o rozwoju Freda Wrighta i dają nadzieję na kolejne znakomite rezultaty. Brytyjczyk może być co prawda trochę przywiązany do swojego lidera – Mateja Mohoriča – jednak w ubiegłym roku również startował w De Ronde u boku Słoweńca, a mimo tego linię mety przeciął prawie minutę przed nim.

Jan Tratnik…

powinien się tu znaleźć, jednak w wyścigu Ronde van Vlaanderen nie startuje. Nie jest to bynajmniej spowodowane problemami zdrowotnymi, a przygotowaniami do Liege-Bastogne-Liege i Giro d’Italia. Oczywiście włodarze Jumbo-Visma doskonale wiedzą, co robią, jednak absencja Słoweńca (Dylana van Baarle również) pokazuje, że holenderska ekipa wciąż ma rezerwy i do Flandrii mogłaby wysłać skład jeszcze bardziej imponujący, od tego, który dziś będzie wspierał Wouta van Aerta w pogoni za zwycięstwem w domowym monumencie. Jakkolwiek nazwisko Dylana van Baarle od razu kojarzy nam się z fenomenalnymi występami w jednodniówkach, tak Jan Tratnik nie jest raczej kolarzem, którego (w przypadku startu) wymienialibyśmy w pierwszym szeregu faworytów. Jest to jednak zawodnik bardzo regularny, który po cichu potrafi notować wyniki w okolicach końca czołowej „10” worldtourowych klasyków. Słoweniec mógłby dać dzisiaj sporo ekipie Jumbo-Visma, ale zapewne da jej jeszcze więcej w Ardenach i Giro d’Italia…

Zapowiedź Ronde van Vlaanderen można przeczytać tutaj, a posłuchać –> tutaj.

Poprzedni artykułPodcast | Wielka trójka, jeden puchar, będzie bójka – zapowiedź Ronde van Vlaanderen 2023
Następny artykułRonde van Vlaanderen 2023: Listy startowe wyścigów mężczyzn i kobiet
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments