fot. GP Miguel Indurain

W Prima Aprilis zawodnicy rywalizowali w ściankowym Gran Premio Miguel Indurain. Żartem bynajmniej nie jest jednak triumf Iona Izagirre (Cofidis), który w wymagającej końcówce ograł Sergio Higuitę (BORA-hansgrohe).

W momencie, gdy zdecydowana większość kibiców kolarstwa odliczała ostatnie godziny do rozpoczęcia Wyścigu Dookoła Flandrii, wiele kilometrów na południe od ojczyzny klasyków kolarze specjalizujący się w jeździe po zdecydowanie innego rodzaju pagórkach rywalizowali zwycięstwo w wyścigu o nagrodę Miguela Induraina. Jako że nawaryjskie pagórki, choć nie zawierają brukowanych odcinków, do najłatwiejszych nie należą, to można było się spodziewać ciekawego ścigania.

Krótko po rozpoczęciu wyścigu od reszty kolarzy oderwało się czterech kolarzy – Alessandro Fancellu (EOLO-Kometa), Xavier Canellas (Electro Hiper Europa), Mikel Bizkarra (Euskaltel Euskadi) i Matyas Kopecky (Team Novo Nordisk). Czwórka, pomimo dość płynnej współpracy, nie była w stanie wywalczyć sobie dużej przewagi nad peletonem. W chwili rozpoczęcia transmisji, na 75 km przed metą różnica między nimi, a resztą stawki wynosiła niespełna półtorej minuty.

Już kilka kilometrów później, na Alto de Arrada, wysokie tempo postanowił narzucić Bizkarra. Bask zgubił w ten sposób Fancellu i Kopecky’ego, i na jego kole pozostawał już jedynie rodak z Electro Hiper Europa. Mimo zwiększenia tempa, przyszłość ucieczki nie przedstawiała się w różowych barwach. Bizkarra przyspieszył więc jeszcze raz, gubiąc w ten sposób także Canellasa, lecz mimo to, główna grupa dopadła go już 60 kilometrów.

Na podjeździe pod Alto Guirguillano, ulokowanym około 50 kilometrów przed metą, bardzo mocno na czele pracowali kolarze EF Education-EasyPost – Andrey Amador i Merhawi Kudus. Wysokie tempo dyktowane przez zawodników Jonathana Vaughtersa doprowadziło do zredukowania peletonu. Przed szczytem wspinaczki, z przodu pojawił się uciekający wcześniej Mikel Bizkarra, który zgarnął punkty do klasyfikacji górskiej.

Do pierwszego ataku z szerokiego grona faworytów doszło na kolejnym podjeździe – Alto de Lezaun – kiedy to od peletonu oderwał się Javier Romo (Astana Qazaqstan Team). Jego ruch próbował bezskutecznie skontrować Ibai Azurmendi (Euskaltel – Euskadi). Po chwili Hiszpan z Astany również został doścignięty i na 28 kilometrów do końca zmagań rozciągnięta, kilkudziesięcioosobowa grupka przecięła linię mety.

Niedługo później na atak zdecydował się Nelson Oliveira (Movistar Team), do którego doskoczył Luis Leon Sanchez (Astana Qazaqstan Team), dobrze radzący sobie w tym terenie. Świadczą o tym chociażby dwa miejsca na podium w Gran Premio Miguel Indurain.

Duet wypracował sobie kilkunastosekundową przewagę, jednak okrojony peleton, na czele z kolarzami UAE Team Emirates i EF Education-EasyPost, nie dawał za wygraną. Na 13 kilometrów do mety główna grupa zakończyła szarżę Oliveiry i Sancheza. Po serii przyspieszeń nieznaczną przewagę zdobył Ion Izagirre (Cofidis), lecz został on doścignięty.

Wtedy na atak zdecydował się Sergio Higuita (BORA-hansgrohe), jednak nich nie był w stanie zgubić rywali. 11 kilometrów przed kreską ponownie ruszył Ion Izagirre, do którego, po dość długiej pogoni, dołączył wspomniany Higuita. Dwójka kolarzy odjechała od reszty stawki i między sobą rozstrzygnęła losy wyścigu.

O zwycięstwie zadecydował atak na 2 kilometry do mety, który przypuścił Ion Izagirre. Bask nie dał się dogonić i sięgnął po drugi triumf w karierze w tym wyścigu. Podium uzupełnili Sergio Higuita oraz Matias Skjelmose (Trek-Segafredo).

                                                                                    Bartek Kozyra i Kacper Krawczyk

Wyniki Gran Premio Miguel Indurain 2023:

Results powered by FirstCycling.com

Poprzedni artykułPatrick Lefevere: „Nie wierzę, że ci żółci są silniejsi od naszych kolarzy”
Następny artykułWojna trzech lwów – zapowiedź Ronde van Vlaanderen 2023
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments