fot. Movistar Team

Za nami kolejny, niezwykle emocjonujący dzień na Tour de France. Ostatecznie w Belleville-en-Beaujolais ze zwycięstwa cieszył się uciekinier, acz zanim odjazd się zawiązał to mogliśmy oglądać dziesiątki zaskakujących kilometrów, kiedy najwięksi tego wyścigu podjęli walkę, której chyba nikt się nie spodziewał.

Jako pierwszemu oddajmy głos zwycięzcy. Najlepiej w upalnym chaosie 12. etapu odnalazł się Ion Izagirre, który dał drugie zwycięstwo w 110. edycji ekipie Cofidis, a także został drugim Baskiem posiadającym taki sukces na swoim koncie w tym roku. 34-latek był na mecie przeszczęśliwy.

To prawie baskijska impreza. Start w naszej ojczyźnie, w Kraju Basków, do tego dwa dni temu Pello Bilbao wygrał etap. Chcę też podkreślić, że z Cofidis radzimy sobie bardzo dobrze. To już nasze drugie zwycięstwo etapowe, więc powinniśmy być z siebie dumni. Mam nadzieję, że możemy to kontynuować. Co do samego etapu to zrobiłem przewagę na ostatnim podjeździe. Ten atak zapewnił mi zwycięstwo. Nieważne jednak jak, liczy się to, że jestem z tego powodu tak niesamowicie szczęśliwy, że aż trudno mi w to uwierzyć

— mówił pełen emocji Ion Izagirre, dla którego to druga wygrana etapowa podczas Tour de France w karierze.

Kolejny raz blisko spełnienia marzeń był Matteo Jorgenson. Rok temu Amerykanin był 2-krotnie 4. i raz 5. na etapach, w tej edycji uciekał już na etapie do Laruns oraz był 4. na szczycie Puy de Dôme po pamiętnym odjeździe i byciu prześcigniętym dopiero na ostatnich kilkuset metrach przez rywali. Tym razem zawodnik Movistar Team metę przeciął jako trzeci, choć jak sam kolarz przyznaje mogło być lepiej.

Jestem zły, bo miałem nogi, by wygrać. Naprawdę próbowałem, ale Pinot zawsze był na moim kole. W ogóle nie współpracował. Każdy mój ruch był przez niego kasowany. Nie wiem, dlaczego to zrobił. Nie chcę teraz robić wyliczanki nazwisk. Niejeden zawodnik rozbijał nam współpracę. To frustrujące doświadczenie. Dzisiejszy etap był tym, który najbardziej mi odpowiadał, a kolejne są dużo trudniejsze. Oczywiście będę dalej próbował

— mówił z kwaśną miną Matteo Jorgenson. Do jego słów odniósł się Thibaut Pinot.

Brakowało mi nóg i byłem całkowicie ugotowany. Nie czułem się dobrze i nie miałem szans zrobić czegoś więcej. Dałem z siebie wszystko, więc niczego nie żałuję

— krótko opowiedział swoją perspektywę kolarz Groupamy-FDJ.

Numer najaktywniejszego otrzymał Mathieu van der Poel. Holender próbował akcji zaczepnych nieco wcześniej niż nastąpiły kluczowe ataki, acz w pewnym momencie wyglądało to dla niego bardzo korzystnie. Finalnie jednak słabsza dyspozycja nadal dawała o sobie znać i kolarz Alpecin-Deceuninck został minięty nie tylko przez współuciekinierów, ale i peleton.

Nie czułem się jeszcze najlepiej. Było znacznie lepiej niż w ciągu ostatnich kilku dni. Byłem na granicy. Próbowałem czegoś, ale nie wyszło tak, jak chciałem. Wiedziałem, że to moja ostatnia szansa w tym tygodniu, więc choć nie czułem się jeszcze dobrze, próbowałem. Miałem nadzieję, że pokonam ostatnią wspinaczkę z odrobiną przewagi, ale różnica była zbyt mała, a ciało puste

— podsumował 12. etap Mathieu van der Poel.

Zanim zawiązał się kluczowy odjazd to przez wiele kilometrów oglądaliśmy harce głównych faworytów tego wyścigu. Jonas Vingegaard bardzo krótko skwitował wszystko, że jego zespół miał to pod kontrolą, nieco więcej powiedział za to Tadej Pogačar.

Miałem dobre nogi, więc czemu ich nie wykorzystać? W taki dzień jak dzisiaj, kiedy w pierwszych godzinach jest bardzo szybko, trudno oczywiście oszczędzać energię, ale myślę, że nam się udało. Na przykład nie marnowałem energii, reagując w niewłaściwych momentach. Cieszyłem się jazdą. Jestem bardzo zmotywowany i bardzo dobrze znam jutrzejsze podjazdy, więc zapowiada się ciekawy weekend. Mam nadzieję, że nogi będą tak dobre jak dzisiaj

— powiedział mediom Tadej Pogačar.

Wszystko o Tour de France 2023:
Poprzedni artykułMedia: Geraint Thomas przedłuży karierę o dwa lata
Następny artykułJurajskie fajerwerki – zapowiedź 13. etapu Tour de France 2023
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments