fot. Saudi Tour / Charly Lopez

Mediolan-San Remo w całej swojej nieprzewidywalności jest chyba najbardziej przewidywalnym monumentem – końcówka może rozegrać się na masę różnych sposobów, ale możemy być prawie pewni, że zanim peleton do niej dotrze, w wyścigu nie wydarzy się zbyt dużo. Z tego powodu ciężko tu o bardzo duże niespodzianki – we wczesnej fazie wyścigu grupa nie ma raczej gdzie się porwać, a uciekinierzy szybko są pozbawiani złudzeń, że mogą powalczyć tu o cokolwiek więcej niż jak najdłuższą ekspozycję sponsorów ekipy w telewizyjnych kamerach. Wybranie „siedmiu wspaniałych” do kolejnej odsłony cyklu W cieniu faworytów nie było więc prostym zadaniem, ale udało się wytypować kilku zawodników, którzy mogą, choć wcale nie muszą, zaznaczyć swoją obecność na starcie pierwszego monumentu sezonu.

Simone Consonni

Patrzymy na trasę, patrzymy na skład Cofidisu, myślimy: „Bryan Coquard”. Francuska ekipa w Mediolan-San Remo będzie mogła liczyć na wcale nie gorszego Simone Consonniego, który cieszy się wolnością i swoimi szansami. Włoch może być zadowolony z rozpoczęcia sezonu – wygrał ostatni etap Saudi Tour, gdzie dobrze prezentował się również na innych odcinkach, a cały wyścig ukończył na 7. pozycji, a także trzykrotnie finiszował w czołowej „10” w Tirreno-Adriatico. Takie wyniki napawają optymizmem przed dalszą częścią sezonu i kolejnymi celami Simone Consonniego. Dlaczego można jednak liczyć na jego solidny występ? To, że jest on szybki – to jedno. Nie jest on jednak zawodnikiem, któremu straszne są krótkie podjazdy – powołanie się na Saudi Tour w dyskusji o monumencie nie będzie trafionym argumentem, ale już na Giro d’Italia jak najbardziej można. W 2021 roku Consonni kończył pagórkowate etapy na odpowiednio drugiej i czwartej pozycji – przy odrobinie szczęścia i dobrym dniu może on liczyć na załapanie się do jednej z czołowych grup na Poggio, a następnie może postarać się zaprezentować swoje umiejętności sprinterskie. Jako fan umiejętności Benjamina Thomasa, nie mogę nie wspomnieć o nim jako o cichym (bardzo cichym) faworycie sobotniego wyścigu – w ubiegłym roku z rywalizacji wykluczył go koronawirus. Tylko to mogło powstrzymać go przed sięgnięciem po zwycięstwo. Jest to kolarz kompletny – szybki, dobry na podjazdach i jeszcze potrafi jeździć na czas…

Danny van Poppel

Kolarz, przy którym postawiłbym największy znak zapytania spośród całej siódemki. Nie chodzi tu o jego umiejętności, moc czy formę, a o rolę w drużynie i to, czy w ogóle będzie chciał on sprawdzić się jako lider. W ostatnich kilkunastu miesiącach Holender całkowicie przestawił się na rozprowadzanie, choć czasem, ze względu na niedyspozycję Sama Bennetta, musiał, nomen omen, sam wskakiwać w jego buty. Nie należy oczekiwać, że Irlandczyk przetrwa podjazd pod Poggio w czołówce, co może otworzyć drzwi do jazdy na własne konto między innymi dla Nilsa Politta czy Danny’ego van Poppela. Na niekorzyść Holendra przemawia jego historia startów we włoskim monumencie – jeszcze ani razu nie ukończył go w pierwszej pięćdziesiątce. Może w sobotę będzie ten pierwszy raz?

Andrea Vendrame

Włoch z AG2R Citroën Team jeszcze nigdy nie rozpoczął sezonu tak dobrze – na razie ma na swoim koncie 11 dni wyścigowych i 5 miejsc w pierwszej dziesiątce, w tym 2. pozycję w wymagającym Trofeo Laigueglia, wygranym przez jego zespołowego kolegę – Nansa Petersa – i 8. miejsce w płaskim finiszu Mediolan-Turyn. To zestawienie dobrych występów Andrei Vendrame w tak różniących się od siebie wyścigach doskonale go opisuje – jest on zawodnikiem wszechstronnym, który potrafi poradzić sobie w różnych sytuacjach wyścigowych. Dostosowania do warunków zastanych często wymaga od kolarzy końcówka Mediolan-San Remo, o czym Vendrame przekonał się w 2020 roku, kiedy to ukończył włoski monument na 11. pozycji. Kilka dni wcześniej zajął to samo miejsce w Mediolan-Turyn. Czy to oznacza, że w sobotę przetnie linię mety jako ósmy?

Kevin Geniets

Pamiętacie jak w ubiegłym roku, jeszcze w koszulce mistrza Luksemburga, Kevin Geniets znakomicie pojechał pierwszy etap Tour des Alpes Maritimes et du Var, którego końcówka wyglądała trochę jak rozciągnięte Poggio i dojazd do Via Roma? Ja pamiętam i chciałbym, żeby to samo powtórzył w Mediolan-San Remo. I choć jest to praktycznie niemożliwe, zupełnie poważnie należy zwrócić na niego uwagę, gdyż jest on jednym z TYCH zawodników, któremu charakter końcówki w San Remo powinien pasować. Mowa tu jednak o teorii – historia pokazała jednak, że Poggio potrafiło zweryfikować większych asów od Luksemburczyka. Podobnie jak w większości kolarzy tu wymienionych, akapit opisujący Genietsa można skwitować tym, że jeśli uda mu się przejechać Poggio w jednej z czołowych grup, może być w stanie wykorzystać swój finisz do zajęcia solidnej pozycji. Nie można też zapomnieć o obecności Arnaud Demare’a, co z pewnością będzie miało duży wpływ na jazdę Luksemburczyka z Groupama-FDJ.

Corbin Strong

Nowozelandczyk wywodzący się z kolarstwa torowego jest zarówno dynamiczny, jak i wytrzymały. Gdy zobaczyłem go na liście startowej, momentalnie pomyślałem – „trzeba o nim napisać, przecież to idealny kolarz na Mediolan-San Remo”… a później zobaczyłem kilkudziesięciu, którzy w kolejce do triumfu na Via Roma stoją przed nim. Być może znajdzie on jednak sposób na przepchnięcie się do przodu – zarówno w kolejce do zwycięstwa, jak i na Poggio di Sanremo. Bo choć 22-latek debiutuje w Mediolan-San Remo, absolutnie nie należy go skreślać. Odcinając od naszych rozważań dystans, którego w tempie wyścigowym nigdy nie przejechał, na tego typu trasach kolarz Israel – Premier Tech czuje się bardzo dobrze, co udowadniał między innymi w ubiegłorocznym Tour of Britain. W tym roku również był w stanie kilkukrotnie zameldować się w czołowych dziesiątkach pagórkowatych wyścigów – Corbin Strong jest po prostu silnym kolarzem.

Marius Mayrhofer

Niemiec został skrzętnie ukryty na liście startowej pośród innych młodych kolarzy Team DSM (i Johnem Degenkolbem), jednak nie oznacza to, że nie może odegrać on w Mediolan-San Remo ciekawej roli. Choć do tego sezonu przystępował on jako zawodnik anonimowy dla przeciętnego kibica kolarstwa, będzie jedynym kolarzem na starcie La Classicismy, mający na swoim koncie zwycięstwo w klasyku wangi World Tour w tym roku. Swoją dynamikę i wytrzymałość zaprezentował wygrywając Cadel Evans Great Ocean Road Race, a także plasując się w czołówce etapu Santos Tour Down Under. W tym sezonie w Europie nie zanotował jeszcze żadnego wyjątkowo dobrego wyniku, ale nie stoi to na przeszkodzie, by zmienić ten stan rzeczy w jednym z najbardziej prestiżowych wyścigów. Nie chodzi oczywiście o spektakularne zwycięstwo, ale nawet miejsce w czołowej „15” byłoby dla młodego Niemca sporym sukcesem.

Jenthe Biermans

Ta sama śpiewka, tylko że kolarz inny – szybki, wytrzymały… Belg z Team Arkéa Samsic jest jednym z zawodników, którzy od początku sezonu prezentują solidną formę – rok rozpoczął od dobrego występu w Gran Premi Valencia, by następnie przenieść się do Omanu, gdzie sięgnął po zwycięstwo w Muscat Classic i zaliczył przyzwoity finisz na jednym z płaskich etapów. Następnie plasował się w czołowych dziesiątkach Grand Prix Criquielion i Albert Achterhes Profronde van Drenthe. Nie jest to ani zawodnik najszybszy, ani najbardziej wytrzymały, jednak trzymam kciuki za to, by spróbował jak najwyżej przejechać Poggio, a później zobaczymy. To samo tyczy się też innego zawodnika francuskiej drużyny – Luci Mozzato.

Honorowe wyróżnienie trafia do Lorenzo Roty z Intermarche – Circus – Wanty. Zapraszamy do przeczytania zapowiedzi Mediolan-San Remo, która dostępna jest –> tutaj.

Poprzedni artykuł27 marca premiera czwartego sezonu serialu o Movistarze
Następny artykułWout Van Aert z jedną przednią tarczą na Mediolan-San Remo
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments