fot. Trek-Segafredo

Jedna sekundka zdecydowała o losach klasyfikacji generalnej tegorocznej edycji wyścigu Etoile de Bessegèges. Neilson Powless z drużyny EF Education-Easy Post okazał się lepszy w ogólnym rozrachunku od Mattiasa Skjelmose (Trek-Segafredo), który spadł na drugą pozycję. Etapowy triumf dla zdecydowanie najszybszego dzisiaj Madsa Pedersena (Trek-Segafredo). 

Ostatni etap wyścigu Etoile de Bessèges – podobnie jak w ubiegłym roku – to jazda indywidualna na czas na dystansie nieco ponad 10 km. Na metę w Alès prowadził liczący 2,8 km podjazd o średnim nachyleniu 5,6%. Taka trasa zapowiadała interesującą walkę w klasyfikacji generalnej, zwłaszcza że pierwszego Mattiasa Skjelmose od drugiego Neilsona Powlessa dzieliły zaledwie 4 sekundy.

Kolarzom towarzyszyła słoneczna pogoda i około 15 stopni Celsjusza, ale na ostatnim podjeździe wiał dość silny (ok. 35 km/h), czołowy wiatr, co sprawiało, że pokonanie finałowych metrów wyścigu było sporym wysiłkiem.

Pierwszy czas, do którego można było czynić jakiekolwiek odniesienia ustalił Simon Carr z drużyny EF Education-EasyPost. Było to 16 minut i 14 sekund.

Później trzeba było zwrócić uwagę na Madsa Pedersena, który co prawda dzień wcześniej wykonał wielką pracę dla Mattiasa Skljelmose, ale pomimo to należało go sytuować w gronie faworytów do etapowego zwycięstwa. Duńczyk zaprezentował się wspaniale, zatrzymując zegar na 15 minutach i 25 sekundach i zajął miejsce na gorącym krześle.

Gdy Pedersen dojeżdżał do mety, na trasie znajdował się aktualny mistrz Europy w jeździe indywidualnej na czas Stefan Bissegger (EF Education-Easy Post), ale Szwajcar był od niego wolniejszy o 39 sekund.

O godz. 14:37 z rampy startowej zjechał Michał Kwiatkowski. Ci, którzy oglądali transmisję wyścigu z angielskim komentarzem, mogli posłuchać bardzo miłej pogadanki Robbie McEwena, który wspominał, jak „Kwiato” przyszedł w 2011 roku do drużyny RadioShack, w której ścigał się wówczas McEwen. Wspominał, że chociaż wyglądał jak uczeń, to miał wielką moc w nogach i wszyscy wiedzieli, że zajdzie w kolarstwie daleko. 🙂 A jeśli chodzi o czas Michała, to było to 17:25 sekund, czyli 2 minuty wolniej od Madsa Pedersena.

Świetnie na trasie zaprezentował się 18-letni Joshua Tarling z drużyny INEOS Grenadiers, który na mecie był tylko 8 sekund gorszy od siedzącego wówczas na gorącym krześle Madsa Pedersena.

Zresztą młodzi kolarze INEOS Grenadiers w ogóle prezentowali się w tej czasówce bardzo dobrze. Ben Tulett był tylko 3 sekundy wolniejszy od Tarlinga, a nieźle pojechał także Ben Turner, który stracił do Pedersena 20 sekund.

Do momentu, aż na rampie startowej nie pojawili się kolarze z pierwszej trójki klasyfikacji generalnej, w czołówce wyścigu nie zaszły znaczące zmiany.

Trzeci Pierre Latour przejechał trasę w czasie 15:40. Drugi Neilson Powless wykręcił czas 15:46. Z kolei lider wyścigu Mattias Skjelmose na podjeździe wyglądał z tego grona zdecydowanie najlepiej – jechał z wyższą kadencją, bardziej dynamicznie. Na wietrznym szczycie zegar zatrzymał się na czasie 15:51, co oznaczało, że Duńczyk przegrał wyścig o jedną sekundkę, zgubioną gdzieś z pewnością na płaskim dojeździe.

Wyniki wyścigu: 

Results powered by FirstCycling.com

Poprzedni artykułHoogerheide 2023: Léo Bisiaux i Shirin van Anrooij zdobywają tęczowe koszulki
Następny artykułHoogerheide 2023: Mathieu van der Poel znów w tęczy!
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments