fot. Lidl-Trek / Getty Images

Przed Ronde van Vlaanderen braliśmy udział w konferencji prasowej Madsa Pedersena. Lider Lidl-Trek jest poobijany po środowej kraksie, ale nie zamierza składać broni. Liczy również na dobry występ w Paryż-Roubaix, do którego ma nadzieję przystąpić w optymalnej dyspozycji.

Ekipa Lidl-Trek była rewelacją zmagań w E3 Saxo Classic i Gandawa-Wevelgem. Zawodnicy amerykańskiej drużyny połączyli siły i pokazali podręcznikowy przykład drużynowej jazdy, która poskutkowała drugim miejscem Jaspera Stuyvena w pierwszym z wymienionych klasyków, a także zwycięstwem Madsa Pedersena w niedzielnym Gandawa-Wevelgem.

Biorąc pod uwagę problemy zdrowotne w Team Visma | Lease a Bike, zapowiadało się, że do niedzielnego Ronde van Vlaanderen zespół Lidl-Trek przystąpi jako najsilniejsza ekipa. Tak się jednak nie stanie – w środowym wyścigu Dwars door Vlaanderen ucierpieli Jasper Stuyven, Alex Kirsch oraz Mads Pedersen. Dwaj pierwsi zawodnicy doznali złamań, przez co opuszczą pozostałe klasyki, natomiast Duńczyk, który w przeszłości zajął 2. miejsce we „Flandryjskiej Piękności”, nabawił się kolarskich szlifów po obu stronach ciała. Jak sam przyznawał, na szczęście nie ma ran na plecach.

– Powiedzmy, że miewałem lepsze dni. Uderzenie w asfalt w nie są to idealne przygotowania przed niedzielą, ale równie dobrze mogłem być teraz na stole operacyjnym z kolegami, więc cieszę się, że mogę się ścigać

– mówił Mads Pedersen na konferencji prasowej z udziałem Naszosie.pl.

– Ogromnie żałujemy, że straciliśmy Jaspera i Alexa. Alex jest bardzo istotnym pomocnikiem, zna te drogi od podszewki, znakomicie potrafi pozycjonować swoich liderów. Oczywiście mamy Tima, Otto i Eddy’ego, którzy jeżdżą po tych drogach praktycznie codziennie, ale lepiej by było mieć ze sobą również Alexa. Bardzo mi szkoda Jaspera, odnalazł swoją formę i nie zasłużył na to, żeby skończyć ze złamanym obojczykiem. Będzie nam ich brakowało

– dodał Duńczyk.

Kolarz ekipy Lidl-Trek przyznał, że nie myślał o tym, w jaki sposób kraksa w Dwars door Vlaanderen i eliminacja takich kolarzy, jak Jasper Stuyven czy Wout van Aert, może przyczynić się do zmiany taktyki poszczególnych zespołów. Pokusił się jednak o kilka przewidywań – jak mówił, spodziewa się wielu wczesnych ataków. Duńczyk zakłada również, że – jak co roku – ucieczka dnia dość długo będzie utrzymywała się przed peletonem.

– Podchodzę do wszystkiego dzień po dniu, a wczoraj i dziś chodziło tylko o powrót do zdrowia, więc nie myślałem o tym, jak ułoży się wyścig bez Wouta. Na pewno będzie to cholernie trudny wyścig nie tylko ze względu na to, że jestem cały w szlifach, ale też dlatego, że wielu chłopakom będzie zależało na wczesnym otwarciu wyścigu

– mówił Mads Pedersen, który odniósł się również do absencji Tadeja Pogačara, ubiegłorocznego triumfatora.

– Ciężko powiedzieć, po dwóch latach ścigania się w taki sposób, łatwo zapomnieć, jak było wcześniej. Być może ktoś będzie miał nowy pomysł na wyścig, albo może taki sam. Myślę, że zobaczymy różne taktyki. Różnica jest taka, że gdy Pogačar zaatakował na Kwaremoncie, praktycznie niemożliwe było utrzymać się mu na kole. Mam nadzieję, że w przypadku innych kolarzy będzie na to szansa

– dodał.

W obecnej sytuacji wolałbym wygrać Paryż-Roubaix

Mimo że zwycięstwo w Gandawa-Wevelgem zdjęło nieco presję z barków Madsa Pedersena i ekipy Lidl-Trek, najważniejsze wyścigi wciąż są przed nimi. Amerykańska drużyna nie zamierza jednak zmieniać aktywnego podejścia do rywalizacji.

– Nie sądzę, że powinniśmy zmieniać styl ścigania. Odnaleźliśmy dobry rytm i lubimy jeździć w taki sposób. Wciąż będziemy mieli plan i postaramy się pojechać swój wyścig

– mówił Mads Pedersen.

– Musimy korzystać ze swoich szans na trasie. Nie ja ustalam taktykę, mamy od tego dyrektorów sportowych, ale uważam, że nie możemy tylko patrzeć się na inne drużyny. Żeby uniknąć tytułów artykułów, że „Lidl-Trek będzie dyktował tempo”, powiem, że byłbym zaskoczony, jeśli nie wystawimy nikogo na czoło peletonu

– dodał.

Zapytany o to, który z brukowanych monumentów wolałby wygrać, Mads Pedersen odpowiedział, że w obecnej sytuacji Paryż-Roubaix

– Być może będę wtedy w lepszej formie

– przyznał Duńczyk.

– Ciało nie goi się w trzy dni i nie będzie perfekcyjne. Muszę wystartować do wyścigu z innym nastawieniem. Żeby wygrać Ronde van Vlaanderen, musisz być w 100% gotowy, a – szczerze mówiąc – po takiej kraksie nie jestem przygotowany idealnie. Z drugiej strony, wszystko może się zdarzyć

– zakończył.

Poprzedni artykułLa Route Adélie de Vitré 2024: Jenthe Biermans wygrywa nerwową rozgrywkę
Następny artykułRonde van Vlaanderen 2024: Alpecin-Deceuninck z Van der Poelem, ale bez Philipsena
Szukam ciekawych historii w wyścigach, które większość uważa za nieciekawe.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments