fot. Movistar Team

Za nami ostatni etap 26. PETRONAS Le Tour de Langkawi. Po triumf, bardzo upragniony, sięgnął szukający zatrudnienia na przyszły sezon Alex Molenaar, a cały wyścig wygrał Iván Ramiro Sosa, dla którego to już ósma klasyfikacja generalna w seniorskim dorobku.

23-letni Alex Molenaar na kolejny zawodowy triumf czekał przeszło 3 lata. Ostatni raz ręce w górę mógł wznieść w 2019 roku, kiedy wygrał etap Tour of Qinghai Lake, a następnie klasyfikację generalną Turul Romaniei. Wtedy wydawało się, że przed Holendrem może być ciekawa kariera, on sam w 2020 roku podpisał, dość nietypowo dla kolarza z tego kraju, acz zrozumiale gdy dowiemy się, że jego matka pochodzi z Hiszpanii, kontrakt z Burgos-BH, dla którego ściga się do dzisiaj. W premierowym sezonie w tej ekipie wystartował nawet w La Vuelta ciclista a España, później było już niestety tylko gorzej.

Odjechaliśmy dziś w szóstkę, byłem w czołówce z dobrymi kolarzami na bardzo wysokim poziomie. Czułem się całkiem nieźle, ale pozostali kolarze też byli bardzo silni. To było bardzo trudne by oszukać peleton, ale nam się udało. W sprincie udało mi się pokonać rywala z Alpecinu. To jest niewiarygodne. Wcale się tego nie spodziewałem. To jest dla mnie bardzo ważne i bardzo piękne. Nie mam jeszcze umowy na przyszły sezon, więc mam nadzieję, że to pomoże

— powiedział Alex Molenaar.

W zupełnie innym miejscu swojej kariery jest o niespełna 2 lata starszy, zbliżający się do 25. urodzin Iván Ramiro Sosa. Kolumbijczyk z Movistar Teamu pojechał do Malezji jako jeden z faworytów i kolejny raz udowodnił, że półkę niżej niż w World Tourze czuje się jak ryba w wodzie. Pochodzący z Ameryki Południowej kolarz pewnie ograł rywali w deszczowej i upalnej rywalizacji na Genting Highlands, a następnie dowiózł wygraną aż do mety.

Za nami kolejny bardzo nerwowy dzień. Znów było bardzo szybko i niesamowicie ciężko. Kontrolowanie odjazdu nie było łatwe. Kolarze, którzy nam uciekli byli bardzo silni. Nasi rywale każdego kolejnego dnia nie ułatwili nam naszych zadań, ale dlatego to zwycięstwo smakuje jeszcze lepiej. To były trudne dni, w których peleton, jak powiedziałem, nie ułatwił nam tego zadania. Ale udało nam się zamknąć rok 2022 w najlepszy możliwy sposób. Wygrałem swój drugi wyścig w tym roku i to daje mi energię na kolejny sezon

— opowiedział dziennikarzom po zwycięstwie Iván Ramiro Sosa.

Przed nami teraz okres niemałej posuchy w kolarstwie szosowym. Co prawda już w piątek zainagurowany zostanie sezon 2023 podczas argentyńskiego Vuelta a Formosa Femenina, ale na kolejną zawodową imprezę przyjdzie nam poczekać prawie 3 miesiące – aż do styczniowego Santos Tour Down Under.

Poprzedni artykułDobre występy Polek i Polaków w słowackim Grand Prix Dohnany
Następny artykułBenoit Cosnefroy złamał rękę podczas wieczoru kawalerskiego… A jednak nie
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments