fot. Deceuninck-Quick Step / Wout Beel

Quick Step-Alpha Vinyl nie przedłuży kontraktu ze Zdenkiem Stybarem. Czech nie wie, co dalej z jego karierą.

Choć 36-latek nie należy obecnie do najbardziej rozpoznawalnych kolarzy na świecie, to nazywanie go legendą zespołu Patricka Lefevere’a, nie musi wcale brzmieć absurdalnie. Jest bowiem jego zawodnikiem od 11 lat, a na koncie ma mnóstwo sukcesów. Jako członek „Watahy” zdołał zgromadzić zwycięstwa w takich klasykach jak: Omloop Het Nieuwsblad, Strade Bianche, E3 Harelbeke i wielu, wielu innych. Poza tym, wygrywał też etapy Tour de France i Vuelta a Espana, więc do zgromadzenia wielkotourowego hat-tricka brakuje mu już tylko takiego sukcesu w Giro d’Italia.

Niestety, w ciągu ostatnich lat nie pokazywał, że stać go na taki wyczyn. Na jakikolwiek triumf czeka od lutego 2020 roku i 6. etapu Vuelta a San Juan. Na szczęście ostatnio znów pokazuje zwyżkę formy. Na jednym z etapów Tour de Pologne jego samotny atak został skasowany na ostatnich metrach, a w Tour of Leuven na dwójkowym finiszu przegrał z Victorem Campenaertsem.

Cieszę się, że dwa razy w ciągu tygodnia walczę o zwycięstwo. Ostatnie dwa sezony były dla mnie serią niepowodzeń. Zeszły rok to najpierw choroba, później Covid… A w ostatnich miesiącach nie było lepiej. Dobrze czułem się podczas Paryż-Nicea, a później złapałem kolejną infekcję i już nie odzyskałem tamtej formy

– mówił.

Kibice Czecha zapewne ściskają kciuki, by w najbliższym czasie częściej zdarzały mu się dobre występy. Jest to bardzo ważne, ponieważ kolarski weteran niebawem może nie mieć gdzie jeździć. A już niemal na pewno nie będzie kontynuował swojej przygody z kolarstwem w Quick-Step Alpha Vinyl.

Powiedziano mi, że nie zamierzają ze mną przedłużać umowy. Chcę się ścigać, ale nie wiem, czy uda mi się znaleźć nowy zespół. To może być trudne, biorąc pod uwagę mój wiek i problemy zdrowotne

– mówi kolarz, który w zimie więcej czasu poświęci swojej dawnej miłości – wyścigom cyclocrossowym.

W tym roku będę miał maksymalnie 40 dni wyścigowych – to zdecydowanie zbyt mało. W związku z tym, następnej zimy będę chciał zaliczyć więcej startów przełajowych. Szosa pozostanie jednak moim priorytetem. Oczywiście pod warunkiem, że zgłosi się po mnie jakaś drużyna

– zapowiedział kolarz, który w przeszłości trzykrotnie wygrywał mistrzostwo świata w tej specjalności.

Poprzedni artykułCzesław Lang: „Jestem bardzo szczęśliwy, wyścig przebiegł dokładnie tak jak planowaliśmy”
Następny artykułIgrzyska Wspólnoty Narodów 2022: Aaron Gate pokonuje słynniejszych rywali
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Tomasz
Tomasz

To jest właśnie Belgia jak jesteś wydajny to potrzebny jestes bardzo a jak trochę zchodzisz z tonu to wek sam wiem bo pracowałem tam 12 lat znam Zdenka osobiście i kibicowałem mu jak lal Belgów i Holendrów na przełaju myślę że taki zawodnik poradzi sobie ze znalezieniem pracodawcy.👌👍

Marcin
Marcin

To jest właśnie podejście Patricka Lefevere. Czysty biznes z wykluczeniem czynnika ludzkiego. Słabszy okres, zniżka formy i wypad. Cavendisha też potraktował jak szmate. Nie puścił na TDF bo obawiał się że brytol odbierze rekord Belgowi. A z całą pewnością zgarnąłby conajmniej jeden etap. A tak? Jacobsen zrobił sobie wycieczkę A miał walczyć o zieloną koszulkę. Cav powinien dostać szanse zapisania się w historii zwłaszcza po tym co zrobił dla watachy rok temu. Quick step ma słaby sezon. Jak się powtórzy za rok to sam Lefevere może iść na bruk.