fot. Giro d'Italia Giovani U23

Wczorajszy etap Giro d’Italia Giovani zdecydowanie przejdzie do legendy. Gigantyczny wkład w to miał jego zwycięzca, Leo Hayter. Brytyjczyk zdemolował rywali i linię mety przeciął niemalże 5 minut przed drugim Romainem Grégoire, choć jeszcze 30km przed metą ten jechał przed nim.

Jeśli ktoś nie czytał podsumowania wczorajszego etapu to zdecydowanie warto to nadrobić klikając tutaj, niemniej tak w dużym skrócie – królewski odcinek Giro d’Italia Giovani zabrał kolarzy w wielkie góry, sumarycznie wychodziło prawie 5000 metrów przewyższenia, a młodzi kolarze przeżyli morderczą próbę, podczas której dochodziło do niemałych kryzysów.

O ile nadrabianie do ucieczki dnia jest w kolarstwie raczej normalnym procesem, o tyle już to co działo się między faworytami klasyfikacji generalnej w dniu wczorajszym jest trudne do opisania. Gdy Lenny Martinez zaatakował to wydawało się, że nikt już nie złapie Francuza, a ten na ostatnich 25km stracił do Leo Haytera sumarycznie prawie 10 minut!

Nie wiem, co zrobiłem. Kiedy zaatakował Lenny Martinez byłem totalnie wykończony, nie mogłem za nim pojechać i miałem szczęście, że Lennert Van Eetvelt nadawał tempo praktycznie przez całe podjazd. Zjazd pokonałem poprawnie, ale nie jestem specjalistą, Roman Grégoire zyskał nade mną tam prawie minutę [Francuzi dokonali rekonesansu tej trasy, Brytyjczyk nie – przyp. red.]. Ja i Belg współpracowaliśmy, zgubiliśmy Riccardo Ciuccarellego. Kiedy zobaczyliśmy, że Grégoire jest w pobliżu, zaatakowałem po raz pierwszy i zdałem sobie sprawę, że Van Eetvelt nie pojedzie już za mną. Później odczepiłem Grégoire’a i zobaczyłem Martineza. Kiedy go złapałem, ponownie przyspieszyłem i on też nie odpowiedział. Potwierdziłem swoje umiejętności jako czasowca. Moje liczby były dobre, ale nie świetne. Byłem martwy, ale inni byli jeszcze bardziej martwi. Cholera jasna, nie mogę w to uwierzyć

— opowiadał bardzo szczegółowo po etapie Leo Hayter.

Teraz Brytyjczyk staje przed stosunkowo prostym zadaniem obrony prowadzenia w klasyfikacji generalnej, które jest wprost ogromne. Należy jednak pamiętać, że kolarstwo to sport, a w powiedzeniu „łatwo przyszło, łatwo poszło” jest niemałe ziarno prawdy. Dla przykładu Riccardo Ciuccarelli, który był na kole zawodnika Hagens Berman Axeonu jeszcze 30km przed metą stracił wczoraj prawie 14 minut. Na kolarzy czeka tymczasem jeszcze Colle Fauniera (18,6km; 8,5%) – podjazd kończący się na prawie 2500 metrach nad poziomem morza.

Jesteśmy na Giro, myślę, że nigdy nie będę czuł się komfortowo od tego momentu do końca. Zaatakują mnie jeszcze kilka razy. Na razie mam powody do zadowolenia, to jak zareagowałem na ten etap dowodzi mojej twardości. Po raz pierwszy testowałem swój organizm w tak ciężkim terenie. Lenny był najsilniejszy na podjeździe, ale ja byłem tam w odpowiedniej grupie

— dość chłodno oceniał lider Giro d’Italia Giovani w wywiadzie dla włoskiego Tuttobiciweb.

Po przyjeździe na metę Brytyjczyk sprawiał wrażenie zdenerwowanego i przez kilka minut nie zsiadał z roweru. Kiedy spróbował, krzyknął z bólu, bo jego ciało przeszywały skurcze i jak sam przyznawał przez chwilę bał się, że to coś poważniejszego. Nie było pewności, że uda mu się wspiąć po schodach na podium, ale po nakarmieniu i zmianie ubrań Leo odzyskał pełną świadomość, był w stanie świętować swój drugi dzień w różowej koszulce.

Zsiadając z roweru poczułem potworny ból, ale to nic poważnego, a „tylko” konsekwencje ogromnego wysiłku

— zakończył Leo Hayter.

Przed kolarzami dzisiejszy, nieco prostszy etap, a następnie dzień przerwy, podczas którego wykonają transfer na północny-zachód Włoch. Więcej o trasie można znaleźć w zapowiedzi wyścigu.

Poprzedni artykułDrużyna Movistar musi gonić za punktami UCI. Pomoże w tym Alejandro Valverde
Następny artykułGrand Prix Doliny Baryczy już w ten weekend
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
7 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Jacek
Jacek

Miłego dnia, cytuję artykuł: „Brytyjczyk zdemolował rywali i linię mety przeciął niemalże 5 minut przed drugim Romainem Grégoire, choć jeszcze 30km przed metą ten jechał przed nim.”
Czy to możliwe dla kolarza? Czy jakiś super koks zadziałał? Każdy logicznie myślący odpowie na to pytanie. Podobnie jak inni w erze EPO demolowali wyścig, podobnie tutaj tylko substancja inna.

Michal
Michal

Zaraz! A jak idzie Polakom?

Piotr
Piotr

Jakub Jarosz
Reply to  Jacek
Jak Lance tak wygrywał to też w to wierzyłeś ? 😉

Jacek
Jacek

Dzien dobry. Jak świeci słońce to mówimy, że jest fajna pogoda. Jak leje desz to mówimy, że leje. Jak kolarz na solo dowala 5 minut całemu peletonowi to mówimy, że jest na koksie. Poprostu są pewne ograniczenia i jak ktoś je łamie to znaczy, że stosuje nie znany nikomu w danej chwili wspomagacz. Pozdrawiam.