Problemy z plecami, towarzyszące Mathieu van der Poelowi przez część minionego sezonu znów dały o sobie znać.
Kontuzja, której van der Poel nabawił się podczas pechowego występu w Tokio, zmusiła go do kilkutygodniowej przerwy od ścigania. Później okazało się, że dolegliwość ma swoje podłoże w zbyt napiętym planie startów holenderskiego zawodnika. Po powrocie na szosę zdołał jeszcze zająć 3. miejsce w Paryż-Roubaix, a także zakończyć mistrzostwa świata w czołowej „10”.
Niestety po sezonie szosowym znów musiał zrobić sobie przerwę. Wrócił w niedzielę i niestety jego problemy znów dały o sobie znać. Choć pierwsze od długiego czasu zawody ukończył na drugim miejscu, to już kolejny dzień był dla niego dużo gorszy. Kłopoty z plecami wróciły i zmusiły go do przedwczesnego zejścia z trasy.
Wtorkowe badania lekarskie wykazały opuchliznę krążka międzykręgowego. To oznacza, że Van der Poel będzie musiał odpuścić kolejne zawody Pucharu Świata. Na szczęście jednak Holender wciąż ma szanse, by wrócić na zaplanowane na ostatni weekend stycznia mistrzostwa świata w przełajach. Jednak w tym momencie nie zamierza się spieszyć z powrotem na rower.
Jest, jak jest. Dobrze, że przyczyna mojego bólu jest już znana i wiem już nad czym mam pracować. Oczywiście mistrzostwa świata to mój cel. Jeśli uda mi się na nie pojechać, to fajnie, ale jeśli nie, to trudno
– mówi kolarz Alpecin-Fenix, który na koniec dodał, że już teraz myśli i nadchodzącym sezonie szosowym.
Według wstępnych informacji, najważniejszymi celami Holendra na jego pierwszą część będą: Strade Bianche, Milano-Sanremo, Paryż-Roubaix, Wyścig Dookoła Flandrii, a także Tour de France. Być może plany te ulegną jeszcze zmianom, ale miejmy nadzieję, że przyczyną nie będą kolejne problemy zdrowotne 26-latka.