Davide Rebellin
fot. Davide Rebellin/Facebook

50-letni Davide Rebellin po bardzo poważnym wypadku podczas wrześniowego Memorial Marco Pantani stanął na skraju zakończenia swojej kariery. W wywiadzie dla Tuttobiciweb przyznaje jednak, że nie chce żegnać się z zawodowym sportem jako kontuzjowany w wypadku kolarz, a zatem planuje jeszcze kilka miesięcy ścigania.

Przypomnijmy – 50-letni Davide Rebellin to już chodząca legenda światowego kolarstwa za sprawą tego, że od 1992 roku jest nieprzerwanie zawodowym kolarzem. W swojej karierze odniósł 61 zwycięstw, w tym m.in. wygrał cały tryptyk ardeński w 2004 roku. Teraz po wypadku podczas Memorial Marco Pantani musi dochodzić do siebie – połamał kość piszczelową i strzałkową.

Ciężki cios, złożone złamanie. W tej chwili poruszam się o kulach. Kontynuuję fizjoterapię i rehabilitację, widać poprawę, ale trzeba jeszcze trochę cierpliwości. Nie chcę na siłę się forsować. Na początku grudnia zrobię nowe prześwietlenie i mam nadzieję, że do tego czasu zrobiłem dobry krok w kierunku wyzdrowienia. Przed końcem roku planuję wrócić na rower. Potencjalnie mógłbym już wyjść, ale jest to ryzyko w przypadku nagłych niedogodności i lepiej nie ryzykować

— mówi o swoim stanie zdrowia poszkodowany Rebellin w wywiadzie dla Tuttobiciweb.

Jak się okazuje przez prawie 30 lat zawodnik reprezentujący obecnie włoską formację kontynentalną Work Service Marchiol Vega nie miał aż tak poważnego urazu. To z pewnością solidny cios dla dość wiekowego już organizmu.

Dotychczas zawsze miałam problemy z górnymi częściami ciała, a to zwichnięcie barku, popękane żebra, uderzenia w nos, ale nigdy w nogi. To był klasyczny upadek w grupie i wciąż zastanawiam się, jak doszło do tego złamania. Może noga mi nie spadła z pedału, ale nie wiem dokładnie. Od razu zrozumiałem, że kontuzja jest poważna, gdy zobaczyłem, że cała stopa jest zwrócona na drugą stronę

— kontynuował wątek wypadku 50-latek.

Jak się okazuje nic nie jest w stanie złamać hartu ducha tego poruszającego się obecnie o kulach zawodnika. Najstarszy zawodowiec świata wolny czas poświęcił bowiem na trening tych partii ciała, które mogły pracować.

Właściwie nie mogłem wiele robić. Spędzam 2-3 godziny dziennie na ćwiczeniach na masę ciała, aby wzmocnić górną część tułowia, mięśnie brzucha i ramiona. Potem przychodzi fizjoterapia i tak mija mi spora część dnia. Może gdybym był młodszy to czas rekonwalescencji trwałby kilka tygodni krócej. Zaszły w moim ciele małe zmiany, ale celem jest powrót do 100% formy, powrót do pedałowania, co sprawi, że ​​poczuję się dobrze. Wtedy się okaże czy przystąpię do jakiegoś wyścigu, zobaczymy

— opowiadał o swoim dniu czy motywacjach Davide Rebellin.

Skoro 50-latek nie mówi nie ściganiu to nie mogło się obejść bez pytania o jego przyszłość. Zanosi się na to, że prolongata jego kontraktu w Work Service Marchiol Vega jest tylko formalnością, a sam zawodnik chciałby jeszcze w życiu wziąć udział w zmaganiach gravelowych.

Przede wszystkim zobaczmy, jak wyzdrowieję po kontuzji, ponieważ nigdy nie miałem trzymiesięcznej przerwy w mojej karierze i chcę zobaczyć, jak zareaguje organizm. Nie ukrywam, że wpadłem na pomysł przejścia na emeryturę pod koniec 2021 roku z wyścigami we wrześniu i październiku, ale moja długa kariera nie może zakończyć się złamaniem. Pomysł jest więc taki, żeby zrobić jeszcze kilka imprez z Work Service, być może w marcu, kwietniu i maju. Chciałbym zakończyć jako czynny zawodnik wyścigiem. A potem chciałbym spróbować swoich sił na szutrach

— zarysował koniec swojej kariery Włoch.

Gravel to coś stosunkowo nowego, stąd duża ciekawość 50-latka tym jak to jest. Nie ma co ukrywać, że zmiany w tym wieku są trudne, ale chyba nie ma drugiego takiego zawodnika jak Davide Rebellin, więc należy się spodziewać, że skoro planuje on wybrać się na szutrowe wyścigi to dopnie swego.

Dane dotyczące sprzedaży rowerów mówią to, że jest to stale rozwijający się sport. Szczerze to też jestem bardzo nim zaintrygowany. Nie mam doświadczenia w tym sektorze i z tego powodu byłbym bardzo zmotywowany. W Stanach już tak jest, że można znaleźć ścieżki długie nawet na 250-300 km, w Europie wszystko wciąż jest nowe. Jednak nawet tutaj, we Włoszech, dużo inwestuje się w tworzenie i ulepszanie tych ścieżek. Widziałem Serenissima Gravel organizowany przez Pozzato, to dobra inicjatywa, podobała mi się. Uważam, że tego typu formatem mogą zainteresować się również profesjonalne ekipy, a zwłaszcza producenci rowerów

— zakończył wątek gravelowy Rebellin.

Nie mogło też zabraknąć wątku dzisiejszej młodzieży i tego jak zapatruje się na nią weteran szos. W żartach mówi się, że większość zawodników mogłaby już być jego dziećmi, a najmłodsi powoli są w wieku, w jakim to Davide Rebellina można zwracać by się „dziadku”. On sam przyznaje, że nie chciałby w dzisiejszych czasach być młodzieżowcem, bo to zupełnie inne kolarstwo niż sam pamięta sprzed lat.

Młodsi zawodnicy obserwują mnie, zadają pytania dotyczące treningu, odżywiania, próbują interpretować taktykę zawodów. Lubię im pomagać. Przypomina mi trochę, kiedy obserwowałem Franco Chioccioliego i Gianniego Bugno, nawet jeśli nie zadawałem pytań, bo byłem bardzo nieśmiały. Kolarstwo teraz się zmienia. Technologia, metody treningowe, rowery, dietetyk, psycholog, wszystko to, co doprowadziło do perfekcyjnych wyników i wykładniczego podnoszenia poziomu to dla mnie pewna nowość. Nie chciałbym być dzisiaj ponownie młodzieżowcem. Wszystko jest bardziej stresujące, schematyczne, z określonymi programami, których należy przestrzegać. Nie masz czasu na dojrzewanie, wyniki są oczekiwane od razu. Kiedy zaczynałem to pierwszy wielki tour jechało się w wieku 24-25 lat, a teraz w mając 20 lat można już być na szczycie. Drużyny łowią talenty wśród juniorów, nawet jeśli niektórzy mogą potrzebować dłuższej drogi by dojrzeć. Dość powiedzieć, że osobiście mimo zwycięstw jako amator zacząłem osiągać ważne wyniki wśród zawodowców już po 30. roku życia. Krótko mówiąc, nie zazdroszczę dzisiejszej młodzieży

— dość obszernie podsumował ten wątek i zakończył wywiad Davide Rebellin.

Poprzedni artykułJan Maas zasili Team BikeExchange
Następny artykułPeter Sagan zadebiutuje w drużynie TotalEnergies w Argentynie
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments