A.S.O/ Pauline Ballet

Drugi dzień w Pirenejach to teoretycznie nieco mniej akcji upakowane na nieco większej przestrzeni, ale poza obowiązkową wizytą w Pau, klucząca pomiędzy nieco rzadziej eksploatowanymi przełęczami trasa tchnie bardzo pożądaną świeżością. Podobnie jak wczoraj, harcownicy ponownie mogą w pełni zawłaszczyć sobie pierwszy plan, ale na bardzo trudnym Col de Marie-Blanque również pretendenci do tytułu będą mieli szansę podważenia ustalonej na Peyresourde hierarchii.

Związek Pau i Wielkiej Pętli to historia niemal tak długa, jak ta samego Tour de France, czemu trudno się dziwić, biorąc pod uwagę jego położenie u samego podnóża gór strzegących francusko-hiszpańskiego pogranicza. Za sprawą tegorocznej wizyty wyścigu, stolica Pirenejów Atlantyckich pojawi się na jego trasie już 72. raz, jak zwykle obok zdaniem Alphonse de Lamartine “najpiękniejszych widoków ziemi” oferując swoją dobrze rozwiniętą infrastrukturę. 

Na tym jednak, a być może na szczęście, oczywistości na trasie 9. odcinka 107. edycji Tour de France się kończą, bo ten zamiast agresywnie wcinać się w Pireneje, meandrować będzie ich północnymi dolinami, przy okazji zahaczając o kilka nieco rzadziej eksploatowanych przez wyścig podjazdów. Taki profil etapu zwiastować zaś może dodatkowy dreszczyk emocji nie tylko ze względu na nowe możliwości poznawcze, bo co prawda punkty do przepuszczenia skutecznego ataku dopiero muszą zostać naniesione na tworzoną w pamięci mapę, ale kto tylko ich poszuka, może je znaleźć w bardzo niespodziewanych miejscach.

Po blisko 60-kilometrowym odcinku dojazdowym, pierwszymi podjazdami dnia będą pokonywane w krótkiej sekwencji Col de la Hourcere (11,1 km, śr. 8,5%) i Col du Soudet (3,8 km, śr. 8,5%), z których już ten pierwszy najprawdopodobniej oddzieli uciekinierów chętnych od skutecznych. Znaczny dystans dzielący te wzniesienia od linii mety zapewne sprawi, że nauczone wczorajszymi doświadczeniami drużyny liderów podejdą do tej części rywalizacji na spokojnie, choć warto tu zaznaczyć, że trzy sekcje debiutującego na trasach Wielkiej Pętli Hourcere o nachyleniu przekraczającym 10% to już dość, by złapać kogoś z obniżoną gardą.

Po umieszczonej tym razem dopiero na 99. kilometrze lotnej premii pokonany zostanie jeszcze niewielki, zaskakująco regularny Col d’Ichere, po zjeździe z którego zostanie nam już tylko today’s special: Col de Marie-Blanque (7,7 km, śr. 8,6%). To relatywnie krótki i regularny jak na Pireneje podjazd, który mimo tego przedstawia dwie perfekcyjnie zazębiające się trudności: nachylenie wzrasta z niemal każdym kilometrem (ostatnie trzy to już odpowiednio śr. 10,5%, 12,2%, 13,6% i 9,9%), a do tego pokryty jest dość nieprzyjemną nawierzchnią. W tym roku Col de Marie-Blanque pojawi się na trasie Wielkiej Pętli 15 raz w historii wyścigu, a pierwszymi zawodnikami na jego szczycie bywali dotąd zarówno Lucho Herrera i Richard Virenque, jak również Neil Stephens i Juan Antonio Flecha, co każe spodziewać się niespodziewanego.

Podobnie jak w sobotę, etap zakończy zjazd do mety, tym razem zlokalizowanej w Laruns.

Oto, co na temat 9. etapu 107. edycji Tour de France mieliśmy do powiedzenia przed rozpoczęciem wyścigu:

Etap 9, 6 września: Pau – Laruns (153 km, góry)

Drugi dzień w Pirenejach z pewnością będzie należał do tych, po których można się spodziewać wszystkiego. Organizatorzy zadbali, by kolarze mieli gdzie się pościgać, jednocześnie praktycznie zmuszając ich do podjęcia ryzyka. Na stosunkowo krótkim odcinku umiejscowiono 5 górskich premii, z czego dwie to góry przez duże “G. Po około 60 kilometrach rywalizacji, peleton zmierzy się z trudnym podjazdem pod Col de la Hourcere (11,8 km, 8,3%), po którym od razu nastąpi wspinaczka pod Col du Soudet (3,8 km, 7,4%). Następnie przyjdzie około 50 kilometrów względnie spokojnej jazdy, aż do podnóża Col de Marie-Blanque (7,3 km, 8,7%). Ze szczytu tego wzniesienia, którego druga część to prawdziwa droga przez mękę (4 km, 11%), do mety pozostanie już niecałe 20 kilometrów, co walecznym zawodnikom może pozwolić pomyśleć o akcji zaczepnej.

Czy przed nami kolejny na papierze idealny etap dla ucieczki? Zdecydowanie, a kombinacja najtrudniejszego podjazdu dnia pokonywanego tym razem jako ostatni i przypadającego w poniedziałek dnia przerwy powinna wytrącić ostatnie argumenty z rąk dotąd opieszałych harcowników.

Etap podobny, więc i typy z grubsza te same, choć wielu już dzisiaj chce widzieć w odjeździe dnia Juliana Alaphilippe (Deceuninck-Quick Step) po tym, jak Francuz być może celowo powiększył bufor czasowy dzielący go w klasyfikacji generalnej od faworytów na ostatnim podjeździe. Nie ulega już wątpliwości, że jego forma nie dorównuje tej sprzed roku, ale jeśli faktycznie zdecyduje się na walkę o etapowy triumf, ciągle powinna wystarczyć w pojedynku z większością potencjalnych uciekinierów na Col de Marie-Blanque. 

Innymi typami do odjazdu dnia pozostają: Alexey Lutsenko, Luis Leon Sanchez (Astana), Jesus Herrada (Cofidis), Lennard Kämna (Bora-hansgrohe), Warren Barguil (Arkea Samsic), Alexis Vuillermoz, Pierre Latour (AG2R-La Mondiale), Davide Formolo (UAE-Team Emirates), Alessandro De Marchi, Greg Van Avermaet (CCC Team), Thomas De Gendt (Lotto Soudal), Daniel Felipe Martinez, Hugh Carthy (EF Pro Cycling), Marc Hirschi, Nicolas Roche (Sunweb), Pello Bilbao, Matej Mohoric (Bahrain-McLaren), David Gaudu (Groupama-FDJ) czy Krists Neilands (Israel Start-Up Nation). 

Sobotni etap nie tylko udowodnił, że tryskająca talentem i ambicją ekipa Jumbo-Visma ma jeszcze w zakresie taktyki do odrobienia kilka lekcji, ale też ustalił pewną hierarchię sił wśród pretendentów do triumfu w 107. edycji Tour de France dość niespodziewanie tę grupę nieco rozszerzając. 

Osamotniony czy nie, Primoz Roglic (Jumbo-Visma) pozostaje nie tylko faworytem do odniesienia ostatecznego zwycięstwa w klasyfikacji generalnej imprezy, ale również etapowego triumfu w Laruns, jeśli tylko to właśnie liderom przyjdzie o to walczyć na zjeździe z Col de Marie-Blanque.

Wyłączywszy czynniki losowe, żaden z konkurentów raczej nie dorówna 30-letniemu Słoweńcowi w ewentualnym sprincie, ale najbliżej powinien być jego znacznie młodszy rodak, Tadej Pogacar (UAE-Team Emirates).

Warto też ponownie obserwować poczynania znajdujących się na fali wznoszącej Miguela Angela Lopeza (Astana), Nairo Quintany (Arkea Samsic) i Rigoberto Urana (EF Pro Cycling) i Guillaume Martina (Cofidis).

Plan transmisji Tour de France 2020 w Eurosporcie

Mapy Tour de France 2020

Lista startowa Tour de France 2020

Poprzedni zwycięzcy Tour de France

Prezentacja Tour de France 2020

Poprzedni artykułPavel Sivakov: „Bardziej czuję się Francuzem”
Następny artykułThibaut Pinot: „Odczuwałem tak silny ból pleców, że nie mogłem pedałować”
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments