Podczas wczorajszego pierwszego etapu w Pirenejach Thibaut Pinot z powodu kontuzji pleców pożegnał się z szansami na zajęcie wysokiej lokaty w klasyfikacji generalnej tegorocznego Tour de France.
Bez wątpienia 30-letni Francuz jest jednym z najbardziej pechowych kolarzy w peletonie. Podczas Giro d’Italia w 2018 roku, gdy Thibaut Pinot zajmował miejsce na podium klasyfikacji generalnej pokonała go choroba. Rok później na 19. etapie Tour de France jadący świetny wyścig lider Groupamy-FDJ ze łzami w oczach musiał wycofać się z powodu kontuzji uda.
Wczoraj natomiast ból pleców spowodowany kraksą na pierwszym etapie w Nicei spowodował, że u podnóża Port de Balès nie był on w stanie utrzymać tempa prowadzonego przez drużynę Jumbo-Visma peletonu. Thibaut Pinot w rozmowie na linii mety był oczywiście bardzo rozczarowany z kolejnego niepowodzenia na trasie Tour de France.
Odczuwałem tak silny ból pleców, że nie mogłem pedałować. Tour de France się, jeszcze nie skończył – nigdy nie przeszło mi przez myśl wycofanie się, ale to był bardzo skomplikowany rok. Chcę przeprosić moich kolegów z drużyny i tych, którzy mnie wspierają. Było wiele niepowodzeń. Być może jest to punkt zwrotny w mojej karierze
– powiedział Francuz pochodzący z Lure.
Szef ekipy Groupama-FDJ Marc Madiot w rozmowie po etapie mówił, że teraz jego drużyna skupi się na walce o zwycięstwa etapowe. Jeśli chodzi o Thibaut Pinot to spróbuje on dotrwać do dnia przerwy, a następnie w drugim, bądź też, co bardziej prawdopodobne w trzecim tygodniu spróbuje on powalczyć o swój czwarty w karierze triumf na etapie „Wielkiej Pętli”.