Foto: Pressesports / Bernard Papon

Pomiędzy Masywem Centralnym a Pirenejami czeka nas odcinek, który całkiem jak imponujący wiadukt, z którego słynie Millau, połączy kolejne fazy rywalizacji w górach. Podczas gdy sprinterom na nosie spróbują zagrać harcownicy, z nich samych zadrwić może często nawiedzający tę część Oksytanii vent d’autan.

Pierwsza część piątkowego etapu 107. edycji Tour de France, który na przestrzeni całych trzech tygodni należeć będzie do tych najbardziej przelotowych, wystartuje z położonego w rozległej dolinie Tarnu Millau, od niedawna słynącego z przecinającego ją wiaduktu. Niewielkie, ale piętrzące się od samego startu wzniesienia pozwalają mieć nadzieję, że również dziś zobaczymy bardzo silną ucieczkę dnia, a sam proces formowania się odjazdu powinien znacznie uatrakcyjnić pierwsze kilometry rywalizacji.

Najdłuższa wspinaczka zakończy się podjazdem pod 3. kategorii Col de Peyronnenc (14,9 km, 3,9%) jeszcze przed półmetkiem, ale choć druga część etapu na papierze wydaje się pozbawiona podobnych atrakcji, daje niewielkie nadzieje na akcje nawet z udziałem liderów na klasyfikację generalną. Silnie wyeksponowany na zawirowania atmosferyczne odcinek pomiędzy Castres i Guitalens to bowiem obszar operowania wiejącego z północnego zachodu autanu, a niektóre prognozy wskazują na szansę zaistnienia silniejszych podmuchów w okolicach trasy.

Sam finisz etapu, teoretycznie dedykowany sprinterom, ponownie nie należeć będzie do najłatwiejszych. Po delikatnym zjeździe do Lavaur, droga ponownie zacznie się wznosić w okolicach flamme rouge, a walkę o pozycje dodatkowo skomplikuje kombinacja dość wąskiej na ostatnim kilometrze drogi i koniecznych do pokonania zakrętów.

Oto, co na temat 7. etapu Tour de France mieliśmy do powiedzenia przed rozpoczęciem wyścigu:

Etap 7, 4 września: Millau – Lavaur (168 km, pagórki)

Czas na pierwszy etap typu „Fedex”. Jako faworytów moglibyśmy więc wymienić pół peletonu. Na pewno dość długo będzie trwała walka o znalezienie się w odpowiedniej ucieczce. Swoją szansę mogą też zwietrzyć sprinterzy, którzy nie powinni mieć większych problemów z wytrzymaniem podjazdu pod Col de Peyronnenc (14,9 km, 3,9%), po którym do mety pozostanie już 100 kilometrów względnie łatwej drogi. Stawianie na kogokolwiek jest więc wróżeniem z fusów.

 

Ze względu na podjazdy rozpoczynające się niemal od samego startu, również dziś zobaczyć możemy mocny odjazd dnia, a w nim być może dysponujących dobrym przyspieszeniem w końcówce specjalistów od wyścigów jednodniowych. Trzeba przy tym jednak pamiętać, że boczny wiatr w drugiej części trasy może błyskawicznie zniweczyć wielominutową przewagę ucieczki, co nieco przechyla szalę zwycięstwa w kierunku sprinterów.

Spośród nich, pomimo słabszego występu w Privas, najpewniejszym typem cały czas wydaje się Caleb Ewan (Lotto Soudal), a w walce o etapowy sukces powinni się również liczyć wyróżniający się dotąd Cees Bol (Sunweb), Sam Bennett (Deceuninck-Quick Step), Giacomo Nizzolo (NTT), Alexander Kristoff (UAE-Team Emirates) i trio Pedersen-Theuns-Stuyven (Trek-Segafredo).

Jeśli będzie wietrznie, trzeba też uważać na specjalistów od północnych klasyków: Grega Van Avermaeta, Matteo Trentina (CCC Team), Wouta Van Aerta (Jumbo-Visma), Olivera Naesena (AG2R-La Mondiale) i Petera Sagana (Bora-hansgrohe).

Plan transmisji Tour de France 2020 w Eurosporcie

Mapy Tour de France 2020

Lista startowa Tour de France 2020

Poprzedni zwycięzcy Tour de France

Prezentacja Tour de France 2020

Poprzedni artykułAdam Yates: „starałem się nacieszyć żółtą koszulką”
Następny artykułKolejna śmierć na szosie. Sprawca zbiegł z miejsca wypadku
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments