Po słabym i przede wszystkim pechowym tegorocznym sezonie Holender z nadzieją patrzy w przyszłość.
Zwycięzca Giro d’Italia z 2017 roku nie może kończącego się sezonu zaliczyć do udanych. Doznał kontuzji na włoskim Giro i niestety bolące kolano nie pozwoliło mu na jazdę w dalszej części tego roku. Ta sytuacja zaogniła także sprawy kontraktowe i „Motyl z Maastricht” przeszedł do Jumbo-Visma.
Teraz Holender nie może się już doczekać ścigania w 2020 roku:
Najbardziej prawdopodobny scenariusz to połączenie Tour de France i igrzysk olimpijskich. „Wielka Pętla” kończy się 19 lipca, a wyścigi na IO odbędą się 25 i 29 lipca. Z drugiej strony nie są mi dokładnie znane trasy, więc większych obietnic nie jestem w stanie składać.
Dumoulin twierdzi, że kolano już tak nie doskwiera, ale przed nim jeszcze długa droga do optymalnej formy:
Wszystko idzie zgodnie z planem. Jeździłem z Josem van Emdenem po wzgórzach Limburgii przez cztery godziny i to był mój najdłuższy trening w ostatnim czasie. To dla mnie małe zwycięstwo. Dużo pływam i chodzę na fizjoterapię. Jednak jeszcze nie jestem Tomem z 2017 czy 2018 roku.