fot. Mitchelton-Scott

Szef drużyny Mitchelton-Scott Matt White, która z pewnością będzie chciała rozliczyć w przyszłym roku niezałatwione interesy z Giro d’Italia, wypowiedział się na temat tradycyjnej – jak mówi – trasy przyszłorocznej edycji. Australijczyk zwrócił uwagę na dwie części wyścigu – pierwszą stosunkowo płaską, łatwiejszą, oraz drugą – górską, z łącznym przewyższeniem wynoszącym 46,500 metrów. 

Pierwszy tydzień wyścigu będzie oferował kolarzom sześć etapów sprinterskich, dwa etapy jazdy indywidualnej na czas oraz dwa nieco bardziej pagórkowate odcinki.

Większość sprinterskich etapów ulokowano w pierwszej części wyścigu. Poza dwiema „czasówkami”, wydaje się, że pierwszych dziesięć dni będzie całkiem spokojnych dla kolarzy walczących w klasyfikacji generalnej

– powiedział „Whitey”.

Poza tym, że etapy górskie zostaną rozegrane tylko i wyłącznie w drugiej części wyścigu, będą miały one w sobie coś z kolarskiej tradycji, ścigania rodem z lat, gdy kolarze wozili na szyi dętki, które sami wymieniali sobie na poboczach.

Są etapy, które bardzo dobrze znamy i to świetnie, że wracamy do takiego tradycyjnego ścigania. Mimo wszystko druga część wyścigu będzie bardzo ciężka. Nie będzie zbyt wiele etapów odbywających się na bardzo dużych wysokościach, ale to nie odbiera tej trasie trudności

– uważa Matt White.

White zauważył również, że sporą zagadkę, jeśli idzie o to, jakiego użyć sprzętu, stanowi dziewiąty etap jazdy indywidualny na czas. Przypomnijmy, że w sumie podczas 102. edycji Giro kolarze będą musieli pokonać prawie 60 kilometrów samotnej walki z czasem.

Etap dziewiąty wydaje się sympatyczny, ale jest jednocześnie największą zagadką. Chodzi o to, czy po około dwudziestu płaskich kilometrach zmienić rower czy nie. Interesujący jest również ostatni odcinek w Weronie [który również jest jazdą indywidualną na czas – przyp. M.W.]

– stwierdził White.

Główny dyrektor sportowy w drużynie Mitchelton-Scott nie pominął w swojej analizie również kwestii warunków atmosferycznych, które we włoskim wielkim tourze potrafią zmieniać się niczym w kalejdoskopie.

Jedynie w rękach bogów znajduje się to, jaka będzie pogoda o tej porze roku, w tej części Europy. Podczas ostatnich edycji nie spadła nawet kropla deszczu, ale doskonale pamiętamy również takie wyścigi Giro d’Italia, w których etapy zostały odwoływane z powodu opadów śniegu

– przypomniał White.

Niezałatwione interesy drużyny Mitchelton-Scott z Corsa Rosa, to przegrana Simona Yatesa na dziewiętnastym etapie tegorocznej edycji, kiedy to uległ swojemu rodakowi – Chrisowi Froome’owi. Wcześniej, przez kilkanaście dni, nosił różową koszulką i wygrywał etapy, prezentując ofensywną jazdę. Na tym etapie nie wiadomo jednak, czy Simon będzie chciał się zrewanżować, czy może spróbuje szczęścia w Tour de France. W dodatku nie należy zapominać o Estebanie Chavesie, który w Giro 2016 zajął drugie miejsce w klasyfikacji generalnej.

Poprzedni artykułDuże transfery Manzana Postobon
Następny artykułLachlan Morton wraca pod skrzydła Jonathana Vaughtersa
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments