Kolumbijczyk Janier Acevedo (Jamis – Hagens Berman) udowodnił kilka godzin temu, że jego zwycięstwo etapowe w Amgen Tour of California nie było dziełem przypadku. Czy to wystarczy, aby 27. letni zawodnik został zawodnikiem ekipy World Tour?
Acevedo bardzo dobrze poczyna sobie w tym roku. Już podczas Tour de San Luis na jednym z ciężkich etapów przyjechał przed zawodnikami z najlepszych ekip. Następnie wygrał etap na Tour of the Gila, ale tam obsada nie była taka porywająca. Jednak wynik w Amgen Tour of California poszedł w świat. Wygrana etapowa, drugie miejsce na królewskim etapie kończącym się na Mount Diablo – to zaciekawiło obserwatorów kolarstwa.
W niedawno zakończonym Tour of Utah w generalce Acevedo przegrał tylko z Tomem Danielsonem (Garmin – Sharp) i Chrisem Hornerem (RadioShack – Leopard). Dobrą passę Kolumbijczyk kontynuuje w Colorado, gdzie kilka godzin temu wygrał najcięższy etap USA Pro Challenge.
Sam zawodnik nie bardzo chce rozmawiać o swojej przyszłości: „Udowodniłem tym zwycięstwem, że Tour of California to nie był przypadek. Jestem dumny ze swojej postawy i cieszy mnie bardzo moja dyspozycja w tym sezonie. Jeśli wygrywa się etapy pośród wielu znakomitych zawodników, to nie można prosić o więcej. Dziękuję kolegom z drużyny, że pomagają mi uzyskiwać takie rezultaty. To dla mnie niczym piękny sen. Nie wiem co będzie dalej z moją przyszłością, jestem zadowolony z drużyny, w której występuję.”
Trochę więcej do powiedzenia miał dyrektor drużyny, Seba Alexandre: „Cieszę się, że Janier może w naszej ekipie święcić takie triumfy. On także jest zadowolony z mojej drużyny i chętnie by tutaj został. Jednak odzywały się do nas ekipy World Tour i jest wielce prawdopodobne, że Acevedo się z nami rozstanie. Teraz skupiamy się na dokończeniu wyścigu i kolejnych dobrych występach.”
Foto:bettiniphoto.net
Arek Waluga