Strona główna Blog Strona 2587

Mirador de Ezaro pierwszym górskim finiszem Vuelta a Espana 2016 (Wideo)

0

Wczoraj organizatorzy ujawnili, że w trzecim tygodniu chcieliby zawitać do Navarry. Dzisiaj pojawiły się informacje o pierwszej mecie na szczycie.

Diario de Pontevedra podało, że Marin będzie miastem, w którym odbędzie się start trzeciego odcinka Vuelta a Espana 2016. Meta ma się znaleźć na bardzo stromym podjeździe pod Ezaro, którego szczyt znajduje się 270m nad poziomem morza.

Nie brzmi to zbyt imponująco, ale sprawa wygląda inaczej jeśli spojrzymy na profil góry. Długość wspinaczki wynosi 1.88km, a średnie nachylenie 14%. Maksymalne – 29%! Podjazd znalazł się już na mecie etapu Vuelty w 2012 roku. 12. odcinek wygrał wtedy Joaquim Rodriguez. Kolarz Katushy o 9 sekund wyprzedził Alberto Contadora i o 13 Alejandro Valverde.

źródło: biciclismo, fot. youtube

Grega Bole wraca z CCC Sprandi Polkowice do NIPPO – Vini Fantini

2

Grega Bole po sezonie spędzonym w CCC Sprandi Polkowice, już oficjalnie, wraca do drużyny NIPPO – Vini Fantini. 

Jak informowaliśmy w piątek, Bole był przymierzany do włoskiej ekipy. Dziś potwierdzono to oficjalnie.

Dla mnie to jak powrót do rodziny – powiedział Grega Bole. Jazda w tej ekipie to przyjemność. Zespół pracuje ciężko, ale zawsze z uśmiechem i entuzjazmem, w rodzinnej atmosferze. Chcę podziękować dyrektorowi sportowemu Stefano Giuliani oraz dyrektorowi generalnemu Francesco Pelosi, ponieważ zaufali mi.

Znalazłem się tu by pomóc zespołowi, a kiedy będzie można, wygrać coś dla siebie i kolegów z zespołu – dodał.

CCC Sprandi to rzeczywiście zespół na wysokim poziomie, szczególnie jeśli spojrzymy na kalendarz startów. Trudno jednak stwierdzić, że miałem tam wszystkie warunki do zrobienia dobrych wyników. To przeszkadzało mi najbardziej, przez co nie mogłem w stu procentach skupić się na ściganiu. To był główny powód, dla którego opuściłem zespół i szukałem takiego, gdzie będę miał warunki, aby realizować się sportowo – zakończył.

Słoweniec to jeden z najbardziej walecznych kolarzy CCC Sprandi Polkowice w tym sezonie. Podczas Giro d’Italia walczył zarówno na etapach płaskich, jak i tych z metą pod górę. Wygrał jeden z etapów Tour of Croatia, wysoko przyjeżdżał podczas włoskich i hiszpańskich wyścigów na początku sezonu. W wyścigu World Tour – GP Ouest France – Plouay zameldował się tuż za podium.

Foto: CCC Sprandi Polkowice

Źródło wypowiedzi: www.bicikel.com i Nippo – Vini Fantini

 

 

 

Gerrans i Ewan poprowadzą Orica – Greenedge podczas kampanii australijskiej

0

Jeden z najważniejszych punktów w kalendarzu zespołu Orica – Greenedge zbliża się wielkimi krokami. Mowa oczywiście o rodzimych wyścigach australijskiej drużyny, które rozpoczną się już na początku stycznia.

Pierwszy miesiąc nowego sezonu, kibicom na całym świecie kojarzy się z dwoma niezwykle ciekawymi wyścigami – Tour Down Under i Tour de San Luis. Ten pierwszy jest jednocześnie pierwszym celem zespołu Orica – Greenedge, któremu bardzo zależy na odniesieniu zwycięstwa w swojej ojczyźnie. Nie inaczej będzie w roku 2016, kiedy to po raz kolejny na starcie etapówki World Tour stanie jej trzykrotny zwycięzca, Simon Gerrans.

Oprócz doświadczonego specjalisty od wyścigów jednodniowych, o sile drużyny Matta White’a stanowić będzie utalentowany sprinter Caleb Ewan. Obaj wymienieni zawodnicy poprowadzą swój zespół także w późniejszym Herald Sun Tour.

Ścigać się zaczniemy już pierwszego stycznia. To ważne, by już u progu sezonu być w dobrej formie. My jesteśmy dodatkowo na uprzywilejowanej pozycji, bowiem otwieramy zmagania w domu, dzięki czemu nasi zawodnicy nie tylko są dobrze przygotowani, ale także nie czują się źle po długiej i męczącej podróży. Dodatkowo nasi sponsorzy bardzo chcą, byśmy dobrze prezentowali się przed własną publicznością. Nie mamy wielu australijskich wyścigów w kalendarzu UCI, dlatego też tak istotny jest mocny styczeń. – powiedział dyrektor zespołu Matthew White.

Oficjalne ściganie na Antypodach zacznie się już 8 stycznia, od krajowych mistrzostw w jeździe na czas.

 

fot. simongerrans.com

Greg Henderson o swojej przyszłości i ewolucji sprintu w peletonie

0

Greg Henderson nie zamierza kończyć kariery i w przyszłym roku nadal będzie rozprowadzał Andre Greipela w barwach Lotto-Soudal.

Nowozelandczyk w przyszłym sezonie skończy 40 lat, ale wiek nie przeszkadza mu w planowaniu swojej dalszej, kolarskiej kariery. Ostatni z rozprowadzających w sprinterskim pociągu belgijskiej grupy, dochodzi do siebie po kontuzji i kraksie, która przydarzyła mu się w trakcie tegorocznego Tour de France.

„Ludzie mi już mówili, że jestem za stary i w tym wieku nie można podpisać dwuletniego kontraktu. Rozumiem, że tak było w przeszłości, ale teraz wszystko się zmieniło. Będę wykonywał to, czego ode mnie się wymaga. Naprawdę cieszę się, że dalej mogę się ścigać i trenować. Mogę jeszcze kilka razy zaprezentować się bardzo dobrze”, powiedział dla Cyclingnews.

Henderson wskazuje, że zmienił się również sprint w zawodowym peletonie. Szanse się wyrównały, na co mają wpływ m.in nowinki techniczne.

„Sprint zmienił się w ciągu ostatnich kilku lat i teraz jest to bardzo ważny element w kolarstwie. Każdy ma taką samą przewagę aerodynamiczną. W przeszłości Cavendish miał najbardziej aerodynamiczną pozycję i sprzęt, ale teraz nawet „góry mięśni” jak np. Greipel mogą wykręcić 2.000 watów i z dobrym sprzętem niwelują stratę, która kiedyś oddzielała ich od Cavendisha. Bez wątpienia Mark jest jednym z najinteligentniejszych sprinterów na świecie. Nie wygrywa się przypadkiem prawie trzydziestu etapów na Tour de France”.

A jakie są cele Hendersona na sezon 2016? Jak sam mówi, najprawdopodobniej będzie to jego ostatni rok w zawodowym peletonie.

„Trudno powiedzieć kiedy odejdę, ale myślę, że będzie to mój ostatni sezon. Nawet jeśli przestanę się ścigać, to chcę zostać w kolarstwie i być trenerem lub dyrektorem sportowym. Póki co, nie mogę doczekać się pierwszych wyścigów”, zakończył.

Fot: radionz.co.nz

 

Eusebio Unzue określił cele Movistaru na 2016 rok

0

Szef hiszpańskiej drużyny postarał się o krótką ocenę pięciu nowych kolarzy w składzie i nakreślił cele, o które mają walczyć jego zawodnicy.

Niedługo dojdzie do pierwszego spotkania Movistaru przed kolejnym sezonem. W Pampelunie odbędzie się zgrupowanie, na którym zawodnicy będą mogli się spotkać w pełnym składzie. W wywiadzie dla BiciCiclismo Unzue postarał się o krótką charakterystykę swoich nowych podopiecznych.

Dani Moreno był już u nas w 2008 i 2009 roku. Patrząc na jego doświadczenie można go nazwać weteranem. Wzmacnia nas zwłaszcza w górach. Prawdopodobnie jest takim kolarzem, którego nam brakowało. Liczę na to, że będzie głównym pomocnikiem Alejandro Valverde w klasykach.

Zaskoczeniem było podpisanie kontraktu z Carlosem Betancurem, który ma za sobą trudne czasy w Ag2r.

Betancur jest dla nas wyzwaniem, zarówno dla drużyny, jak i sztabu szkoleniowego. Wszyscy widzieliśmy czego dokonał dwa lata temu. Jest młody, a już osiągnął wielkie rzeczy. Jak na swój wiek miał nietypową karierę. Dał nam pewność, że możemy przywrócić jego licznik do zera. Zobaczymy, czy razem zdołamy przywrócić jego niesamowitą formę.

Kolejnym transferem dokonanym przez Movistar było pozyskanie Nelsona Oliveiry. Bardzo dobry czasowiec dotychczas jeździł w barwach Lampre-Merida.

W Oliveirze, który miał teraz przełomowy rok (m.in. wygrany etap Vuelta a Espana), widzimy bardzo wszechstronnego kolarza. Jest w idealnym wieku, by dokonywać wspaniałych rzeczy, a my czuliśmy, że to perfekcyjny czas, by go pozyskać.

Dwa kolejne kontrakty, które podpisał Movistar, zawierały nazwiska nowicjuszy – Jorge Arcasa i Antonio Pedrero. Jak mówi Unzue, ta decyzja była podyktowana chęcią dalszego rozwoju szkółki Movistaru. Szef drużyny ma nadzieję, że wspomniana dwójka podąży śladami bardziej doświadczonych kolegów.

Przyszły rok ma być kolejnym sezonem pełnym sukcesów. Drużyna ponownie ma walczyć na wszystkich frontach.

Mamy wspaniałego lidera, Alejandro Valverde, który pozwala nam na bycie wysoko we wszystkich wyścigach. Mieliśmy też szczęście oszlifować jeden z najwspanialszych diamentów ostatnich czasów – Nairo, który jest stworzony do wygrywania Wielkich Tourów i dwukrotnie był już blisko zwycięstwa w Tour de France.

Kolejnym zadaniem jest obrona tytułu najlepszej drużyny w klasyfikacji World Tour, chociaż to najczęściej następuje w konsekwencji wypełniania większych celów. Trochę mi się nie podoba, że ten tytuł jest mało rozpoznawalny. Jest to nagroda za bycie równym i mocnym przez cały sezon.

Doświadczony hiszpański menedżer odniósł się też do przyszłości narodowego kolarstwa. Wielu fanów obawia się, że złote czasy kraju z Półwyspu Iberyjskiego skończą się wraz z odejściem Alberto Contadora, Alejandro Valverde czy Joaquima Rodrigueza.

Będziemy mieli zmianę generacji, chociaż jeszcze przez następny rok to trio będzie stanowiło o naszej sile. W międzyczasie powstaje interesująca grupa kolarzy prowadzona przez Mikela Landę. Mamy też zawodników takich jak Ion Izaguirre, Jose Herrada czy młodszych Marca Sollera i Rubena Fernandeza. Ci zawodnicy powoli zdobywają doświadczenie, które powinno zaprocentować jak liderzy przestaną się ścigać.

źródło: biciclismo
foto: movistar

Vuelta a Espana może w trzecim tygodniu zawitać do Urdazubi

0

Malownicza miejscowość znana też pod hiszpańską nazwą Urdax kojarzona jest głównie dzięki  wspaniałym jaskiniom utworzonym 14 000 lat temu.

Ostatni raz hiszpański Wielki Tour odwiedzał Navarrę w 2014 roku, gdy meta usytuowana była na San Miguel de Aralar. W 2012 w Pampelunie odbył się start całego wyścigu. O możliwym powrocie Vuelty do tej krainy poinformowała gazeta Diario de Navarra.

Umowa nie została jeszcze podpisana, ale obie strony ze sobą rozmawiały. Głównym założeniem jest meta w Navarze po starcie etapu we Francji, w trzeciej części wyścigu. Etap odbyłby się w okolicach weekendu – piątek lub poniedziałek.

Według Unipublic, organizatora Vuelta a Espana, Urdazubi „jest bardzo prawdopodobną opcją, ale nie jedyną”. Wyjaśnienie dylematu brzmi „nie chcemy, by etap był zbyt trudny”. W Urdax kończył się etap Vuelta al Pais Vasco w 2014 roku. Wtedy najlepszy był Tony Martin.

Przyszłoroczna Vuelta wystartuje w Galicji, gdzie odbędzie się pięć etapów. Wyścig ruszy z Ourense, następnie trafi do Pontevedry, a potem do O Ezaro (pierwsza meta na podjeździe). Czwarty etap poprowadzi z Betanzos do San Andres de Teixido, a piąty skończy się w Lugo.

źródło: cyclingquotes
fot. wikipedia

Ostatni występ „Kwiatka” w barwach Etixx-Quick Step

0

Michał Kwiatkowski ostatni raz w barwach Etixx-Quick Step pojedzie podczas charytatywnego wyścigu przełajowego – Boonen & Friends.

Tom Boonen co roku, na przełomie listopada i grudnia, organizuje wyścig przełajowy, zapraszając gwiazdy światowego peletonu. Tym razem wyznaczył termin na 28 listopada.

Wciąż niepewny jest start samego organizatora wyścigu Toma Boonena, który po kontuzji powoli wraca do zdrowia. Nie zabraknie natomiast mistrza świata na szosie z 2014 – Michała Kwiatkowskiego, dla którego będzie to ostatni wyścig w koszulce belgijskiej grupy. Przypomnijmy, iż od nowego sezonu „Kwiatek” zasili szeregi brytyjskiej grupy Sky. 

Poza Michałem udział w przełajowym wyścigu zapowiedzieli m.in. Andre Greipel oraz Marcel Kittel.

 

Mark Cavendish celuje w rekord wygranych etapów w Tour de France

0

„Manxman” i jego ekipa Dimension Data chcą w przyszłym roku przynajmniej zbliżyć się do wyniki Eddy Merckxa.

Aktualnie „Manx Missile” znajduje się na trzecim miejscu z 26 sukcesami etapowymi na koncie. Liderem jest „Kanibal” z 32 etapami. Pomiędzy tymi kolarzami znajduje się jeszcze „Borsuk”, a więc Bernard Hinault – 28. Szef Team Dimension Data Doug Ryder uważa, że dogonienie Merckxa jest głównym celem jego podopiecznego.

To cel dla niego i dla nas – zwiększyć liczbę sukcesów Marka w Tour de France i przybliżyć go do rekordu. On chce tego dokonać, a my wszyscy go wspieramy.

Cavendish skupia się też na Igrzyskach, gdzie wystartuje na torze. Myślę, że torowy trening może przywrócić jego niesamowitą prędkość w końcowych sprintach. Miło jest na niego patrzeć, jak odzyskuje dawną pasję.

Według włodarzy Dimension Data Cavendisha stać na wygranie pierwszego etapu Tour de France 2016, który zacznie się w Mont-Saint Michel. Mają nadzieję, że „Manxman” powalczy o zieloną koszulkę, ale ich głównym pragnieniem jest założenie przez niego pierwszej w karierze żółtej koszulki Wielkiej Pętli.

Pierwsze cztery etapy będą Markowi pasować. Może jechać w zielonej koszulce, co byłoby wspaniałe dla Dimension Data, które ma zielone barwy. Potencjalna żółta koszulka… To jest cel, ale takie samo zadanie mają wszystkie drużyny z dobrymi sprinterami.

źródło: cyclingquotes

Cesare Benedetti uratował kontrakt dzięki znakomitej postawie w Il Lombardia

0

„Czarek” dzięki całodniowej ucieczce i czternastemu miejscu w ostatnim monumencie roku zdołał uzyskać przedłużenie umowy ze swoim zespołem.

20 sierpnia niemiecka drużyna powiedziała Włochowi, że kontrakt na sezon 2016 nie zostanie podpisany. To postawiło sympatycznego kolarza w trudnej sytuacji. Benedetti nie poddał się i nastawił na pełny atak. Starał się uciekać w każdym wyścigu, w którym brał udział. Największy sukces przyszedł we właściwym momencie – Cesare znalazł się w ucieczce i na mecie zdołał zająć czternaste miejsce.

Wspaniała postawa przekonała menedżera Ralpha Denka, że drużyna powinna wynagrodzić ciężką pracę zawodnika i przedłużyć z nim umowę.

Odnowienie było zaskoczeniem, bo ich przekaz z 20 sierpnia był jasny. Potem, jako że wciąż byłem bez drużyny, zmienili zdanie i zaoferowali mi kontrakt. Sezon 2015 był niezły, bo osiągałem niezłe wyniki wiosną od Trentino do Liege i potem na zakończenie ścigania. Brakowało mi ciągłości. Po długiej, letniej przerwie nie było łatwo znaleźć rytmu w sierpniu. Chwilę mi to zajęło, ale forma we wrześniu w Kanadzie i Włoszech mnie nagrodziła.

Cele na kolejny sezon „Czarka” nie są jeszcze znane, ale już niedługo (23-28 listopada) kalendarz zostanie ustalony.

Niedługo będę wiedział trochę więcej na temat moich planów startowych, ale musimy poczekać na dzikie karty. Mam nadzieję, że zachowam swoją rolę w drużynie i będę mógł kontynuować jazdę w ten sam sposób: zawsze czujny, ale też ostrożny, żeby znaleźć sobie trochę miejsca dla własnej satysfakcji, która pozwoli mi pozostać w peletonie na kolejny rok.

Chciałbym pojechać Giro, bo w ostatnich dwóch latach nie było mnie w składzie na Tour. Prawdopodobnie miałbym większe szanse na Giro. To pierwszy Wielki Tour, jaki pojechałem w swojej karierze. Potem czuje się to w nogach przez cały sezon. Zobaczymy, nie wiem jakie są cele drużyny, ale w przyszłym roku będzie więcej drużyn zawodowych niż zwykle i trudniej będzie walczyć o dzikie karty.

Włoch uważa, że brak Wielkich Tourów w jego kalendarzu odbił się na jego formie. Trzytygodniowe wyścigi, oprócz zmęczenia, dostarczają dużego skoku formy.

Najdłuższy wyścig, w jakim brałem udział to Tour of Alberta we wrześniu. Kiedy ścigasz się z ludźmi, którzy pojechali Tour czy Vueltę, to ich nogi pracują zupełnie inaczej. W ciągu roku możesz zbudować swój „silnik” tylko na Wielkich Tourach.

Najlepszy występ sezonu przyszedł na jeden z ostatnim wyścigów w roku. Jak twierdzi Benedetti jego postawa w Lombardii przeszła jego oczekiwania.

Moim osobistym celem było pojechanie z ucieczkę, chociaż jak wiadomo w klasykach jest tak, że jeśli się wcześnie zaatakuje, to brakuje sił w końcówce. Wtedy jednak był mój idealny dzień, a wspomagała mnie motywacja w postaci braku drużyny. To był dobry wyścig, wszystko poszło nawet lepiej niż powinno. W końcówce, po Sormano, byłem z przodu, ale najważniejsze było walczyć o wynik.

Drużyna była bardzo zadowolona, bo transmisja na żywo była na niemieckim Eurosporcie, a byliśmy bardzo widoczni. To prawdopodobnie był punkt zwrotny, który pozwolił mi zostać w ekipie.

źródło: cyclingquotes

 

Brian Cookson uważa, że stuprocentowo czyste kolarstwo jest niemożliwe

0

Szef UCI twierdzi, że sprawa wykluczenia osób związanych z dopingiem nie jest tak prosta jak mogłoby się wydawać.

Kompletne pozbycie się ludzi w jakikolwiek sposób powiązanych z niedozwolonym wspomaganiem rzeczywiście byłoby trudne. Wielu doperów z przełomu wieków pracuje teraz w zespołach, które odnoszą sukcesy. Oprócz błędów, które popełnili mają oni jednak ogromne doświadczenie i wiedzę. Czy kolarstwo stać na takie zmiany? W tej sprawie, w wywiadzie dla VeloNews, wypowiedział się prezes UCI Brian Cookson.

Myślę, że jeśli mamy być stuprocentowo uczciwi, to nie sądzę, żebyśmy byli w stanie prowadzić zawodowe kolarstwo bez ludzi, którzy w pewnym momencie mieli kontakt z dopingiem. Udawanie, że jest to możliwe jest oszukiwaniem samych siebie.

Wiele agencji antydopingowych stara się prowadzić politykę „zero tolerancji”. Zdanie takie podziela też spora liczba fanów, którzy nie chcą widzieć doperów w nowoczesnym sporcie. Wykluczenie niektórych postaci nie jest jednak proste.

To bardzo złożona sprawa. Ludzie myślą „Po prostu go wyrzućcie ze sportu, skoro zrobił X, Y czy Z.” To nie takie proste.

Weźmy na przykład Bjarne Riisa. Duńska Agencja Antydopingowa przeprowadziła długie śledztwo przeciwko niemu i nie była w stanie podjąć żadnych decyzji. Wszystkie rzeczy, do których Bjarne się przyznał są już przedawnione. Ciężko jest ukarać kogoś, kto wyraźnie jest już po okresie, w którym popełniał błędy. Musimy podejmować decyzje, które są legalne.

Gdyby każda sprawa o doping kończyła się dożywotnią karą, nie byłoby sprawy. Jest jednak tak, że wielu doperów nigdy nie daje się złapać, a później decydują się na współpracę, co poprawia ich sytuację.

Wielu ludzi popełniło w życiu błędy. Nie bronię ich, ale myślę, że powinniśmy im dawać możliwość odkupienia win. Nie podoba mi się to, że sam to mówię, bo chciałbym powiedzieć „Wiesz co? Jesteś doperem, nie ma dla ciebie miejsca!”, ale wprowadzenie tego w życie jest bardzo, bardzo trudne. Musimy znaleźć sposób na ocenianie tych ludzi i ewentualne pozwalanie na zadośćuczynienie.

Polityka „zero-tolerancji” dla całej dyscypliny nie jest jednak możliwa. UCI chce, o ile prawo pozwoli, skierować się w tym kierunku.

Patrzymy w tę stronę, ale zawsze musimy mieć pewność, że nasze decyzje są legalne. Nie przeszkadza mi wydanie pieniędzy na prawników, jeśli wygramy, ale nie ma sensu opłacanie sprawy, którą i tak przegramy.

źródło: VeloNews

Niech Paryż będzie jeszcze kiedyś kolorowy jak kolarski peleton

0
Fot. www.letour.fr

Każdego roku w lipcu spoglądamy na Paryż, w którym trwa kolarskie święto. Podium stojące na tle Łuku Triumfalnego jest kolarskim symbolem wszech czasów – tylko tam można świętować zakończenie najważniejszego wyścigu na świecie. Dziś to miejsce jest niesamowicie smutną lekcją tego, czym jest współczesny terroryzm.

W piątkowy wieczór w Paryżu doszło do serii zamachów terrorystycznych, w których zginęło ponad sto osób, liczba rannych i znajdujących się w stanie krytycznym sięga kilkuset. Do tej pory do zamachu nie przyznała się żadna organizacja terrorystyczna, ale relacje świadków pozwalają przypuszczać, że dokonali tego islamiści z tzw. Państwa Islamskiego.

Na wydarzenia w Paryżu zareagowali na Twitterze byli i obecni kolarze różnych narodowości. Wśród nich są m.in. Mark Cavendish, David Millar, Chris Froome, Marcel Kittel, Julian Alaphilippe i Fabian Cancellara. Wszyscy są bardzo poruszeni i solidaryzują się rodzinami ofiar, ale niektórzy, tak jak Marcel Kittel, wypowiadają się na temat sytuacji politycznej.

Mam nadzieję, że te wydarzenia spowodują, że ludzie zrozumieją dlaczego tylu ludzi ucieka z Bliskiego Wschodu do Europy. Nikt nie chce żyć w świecie terroru! – napisał niemiecki sprinter.

kittel

Mark Cavendish: Kolejna tragedia w Paryżu. Jesteśmy jednością. Moje serce jest z tymi, którzy zginęli, oraz z ich rodzinami. 

Cav

Fabian Cancellara: Co się k…dzieje. Nie możemy mieć na tym świecie nawet trochę wolności. Czuję smutek w związku z tym, co wydarzyło się w Paryżu.

cancellara

Chris Froome: Jestem poruszony obrazkami, które spływają z Francji. Moje myśli są ze wszystkimi poszkodowanymi. 

froome

Historia Francji pokazała, że naród ten potrafi się zdeterminować, by żyć w wolności, równości i braterstwie. Dzieje francuskich kolarzy udowodniły z kolei, że siła i wola walki także nie są im obce. Napoleon, Bernard Hinault, Joanna d`Arc – niech te postaci inspirują Francuzów do skutecznego przeciwstawienia się okrutnej terrorystycznej ideologii, byśmy w przyszłości mogli ponownie, pełni radości i uniesień, obserwować finał Le Tour de France na Polach Elizejskich.

VIVE LA FRANCE!

Rohan Dennis kolarzem roku w Australii

0

Rohan Dennis (BMC) został nagrodzony Medalem sir Huberta Oppermana, co oznacza, że jest najlepszym australijskim kolarzem 2015 roku.

Jest niewielu kolarzy, którzy zostali uhonorowani tą nagrodą, więc znalezienie się w tym gronie jest dla mnie czymś specjalnym. Myślałem, że dostanę ją, gdy wygram jakiś wielki tour, albo monument. Nie sądziłem, że stanie się to tak wcześnie – powiedział Dennis.

Dennis na gali wręczenia nagród, która odbyła się w Melbourne, opowiedział także o planach na kolejny sezon.

Moje cele na kolejny sezon nie zmieniły się. Chcę wygrać mistrzostwa kraju, dobrze prezentować się w „czasówkach”, przygotować formę na Tour of California oraz pomóc drużynie na Tour de France. Ale największym celem będą Igrzyska Olimpijskie – zadeklarował.

Rohan Dennis może zaliczyć miniony sezon do bardzo udanych i czerpać z niego motywację do wyżej wymienionych zadań. W styczniu wygrał wyścig Tour Down Under, następnie pobił rekord w jeździe godzinnej. W prologu Tour de France pobił rekord średniej prędkości podczas jazdy na czas (55,446 km/h), co zapewniło mu zwycięstwo i posiadanie żółtej koszulki. Tydzień później wraz z kolegami z BMC wygrał etap drużynowej jazdy na czas. W sierpniu wygrał dwa etapy w wyścigu USA Pro Challenge. A na mistrzostwach świata w Richmond obronił z BMC mistrzostwo świata w jeździe drużynowej na czas.

@mwisniewska92

Najnowsze artykuły

Tadej Pogačar: „Rafał Majka świetnie mnie wyprowadził na ostatnich kilometrach”

Za nami 8. etap Giro d'Italia. Ten znał pod znakiem świetnej jazdy całej drużyny UAE Team Emirates, której pracę wykończył Tadej Pogačar. Słoweniec na...