Greg Henderson nie zamierza kończyć kariery i w przyszłym roku nadal będzie rozprowadzał Andre Greipela w barwach Lotto-Soudal.
Nowozelandczyk w przyszłym sezonie skończy 40 lat, ale wiek nie przeszkadza mu w planowaniu swojej dalszej, kolarskiej kariery. Ostatni z rozprowadzających w sprinterskim pociągu belgijskiej grupy, dochodzi do siebie po kontuzji i kraksie, która przydarzyła mu się w trakcie tegorocznego Tour de France.
„Ludzie mi już mówili, że jestem za stary i w tym wieku nie można podpisać dwuletniego kontraktu. Rozumiem, że tak było w przeszłości, ale teraz wszystko się zmieniło. Będę wykonywał to, czego ode mnie się wymaga. Naprawdę cieszę się, że dalej mogę się ścigać i trenować. Mogę jeszcze kilka razy zaprezentować się bardzo dobrze”, powiedział dla Cyclingnews.
Henderson wskazuje, że zmienił się również sprint w zawodowym peletonie. Szanse się wyrównały, na co mają wpływ m.in nowinki techniczne.
„Sprint zmienił się w ciągu ostatnich kilku lat i teraz jest to bardzo ważny element w kolarstwie. Każdy ma taką samą przewagę aerodynamiczną. W przeszłości Cavendish miał najbardziej aerodynamiczną pozycję i sprzęt, ale teraz nawet „góry mięśni” jak np. Greipel mogą wykręcić 2.000 watów i z dobrym sprzętem niwelują stratę, która kiedyś oddzielała ich od Cavendisha. Bez wątpienia Mark jest jednym z najinteligentniejszych sprinterów na świecie. Nie wygrywa się przypadkiem prawie trzydziestu etapów na Tour de France”.
A jakie są cele Hendersona na sezon 2016? Jak sam mówi, najprawdopodobniej będzie to jego ostatni rok w zawodowym peletonie.
„Trudno powiedzieć kiedy odejdę, ale myślę, że będzie to mój ostatni sezon. Nawet jeśli przestanę się ścigać, to chcę zostać w kolarstwie i być trenerem lub dyrektorem sportowym. Póki co, nie mogę doczekać się pierwszych wyścigów”, zakończył.
Fot: radionz.co.nz