Tadej Pogacar / Giro d'Italia 2024 / RCS Sport

Nie wszystkie rekordy kłaniają się Tadejowi Pogačarowi, a na pierwszym etapie tegorocznego Giro d’Italia zatriumfowała reszta świata, wspomagana taktyką i sprytem. Dziś nad Piemontem wstanie jednak zupełnie nowy dzień, a zaplanowany na niedzielne popołudnie finisz pod Santuario di Oropa powinien być dla Słoweńca ważnym przystankiem w pościgu za marzeniem, jakim jest powtórzenie dubletu Pantaniego.

Już w pierwszą niedzielę włoskiego wielkiego touru peleton uda się w kierunku Alp, by sprawdzić formę potencjalnych pretendentów do tytułu na klasycznym podjeździe z Bielli pod Santuario di Oropa. Wbrew bardzo korzystnym warunkom atmosferycznym i czystym liczbom, już pierwszy odcinek tegorocznego Giro d’Italia okazał się niemałym wyzwaniem, a dzisiejszy etap będzie najwcześniej rozegranym finiszem na wzniesieniu od 1989 roku (Etna).

Podobnie jak wczoraj, przed uczestnikami imprezy bardzo krótki odcinek, a cała wspinaczka skumulowana została w jego decydującej części. Na dystansie 150 kilometrów kolarze pokonają 2250 metrów przewyższenia.

Po starcie w San Francesco al Campo, którego charakter w ciągu ostatnich dekad zmienił się z typowo rolniczego na podmiejski, peleton przejedzie regionem Canavese. Tam ciągle dominuje uprawa zbóż, przede wszystkim kukurydzy, ale znajduje się też wiele godnych uwagi zamków.

Do lotnego finiszu w Valdengo (93,9 km od startu) kilometry upływać będą bez pośpiechu, ale rywalizacja powinna zmienić swoją dynamikę tuż po minięciu tego miasta, gdzie kolarze zmierzą się z serią mniejszych wzniesień. Ani Oasi Zegna (5,5 km, śr. 5,2%), ani Nelva (5,0 km, śr. 5,4%) nie będą mieć wpływu na ostateczny wynik niedzielnego etapu, ale pierwsze z wymienionych miejsc na pewno zainteresuje wszystkich, których cieszą starannie zaprojektowane ogrody. Na cześć Giro d’Italia zakwitły tam nawet różaneczniki.

Finał niedzielnego odcinka z podjazdem pod Oropę (11,8 km, śr. 6,2%, max. 14%) uznawany jest za ikoniczny dla włoskiego wielkiego touru nie tyle ze względu na liczbę powtórzeń, co sposób, w jaki jego historia wplotła się w legendę Marco Pantaniego. Dla wszystkich, którzy świętują, dziś przypada 25. rocznica szarży Włocha pod Sanktuarium.

Samo wzniesienie należy do tych, które stopniowo budują napięcie i dają mięśniom wystarczająco dużo czasu, by przyzwyczaić się do rosnącego nachylenia. Środkowy odcinek jest trudny, ale rzadko dochodzi na nim do pamiętnych ataków – decydujące podziały zazwyczaj następują w miejscu, gdzie gradient osiąga 14% (ok. 1800 metrów od mety). Z tak wyselekcjonowanej grupy najczęściej dochodzi do sprintu na finałowych 250 metrach, gdzie teren wyraźnie się wypłaszcza.

W ramach Giro d’Italia na Oropie w przeszłości triumfowali Vito Taccone, Massimo Ghirotto, Marco Pantani, Marzio Bruseghin, Enrico Battaglin i Tom Dumoulin.

Oto, co na temat 2. etapu 107. edycji Giro d’Italia napisaliśmy przed rozpoczęciem wyścigu:

Etap 2, 5 maja: San Francesco al Campo > Santuario di Oropa (150 km | 2250 m)

Pierwszy finisz na podjeździe, okraszony nieuniknionymi nawiązaniami do problematycznej legendy Marco Pantaniego, czeka uczestników Giro d’Italia już drugiego dnia rywalizacji. W niedzielę peleton przemierzy 150-kilometrową trasę wiodącą na północny wschód od stolicy Piemontu, która zahaczy między innymi o zaprojektowaną przez włoskiego projektanta mody Oasi Zegna.

Podczas gdy o wynikach sobotniego odcinka zadecydować mogły umiejętności wyniesione z wyścigów jednodniowych, końcówka 2. etapu z klasycznym podjazdem do Santuario di Oropa (11,8 km, śr. 6,2%) ustali wstępną hierarchię liderów tegorocznego Giro.

Pogoda

Ktokolwiek cierpiał w końcówce sobotniego etapu, winy nie mógł zrzucić na pogodę, która idealnie nadawała się do rywalizacji na rowerze. Podobnie będzie podczas dzisiejszego odcinka, któremu towarzyszyć będzie temperatura do 20 stopni Celsjusza i lekki wiatr (E, SE). Jeśli prognoza się nie zmieni, w końcówce będzie on wiał kolarzom w plecy, co ma znaczenie ze względu na charakter rozgrywanych na Oropie finiszy.

Faworyci

Na Oropie w niedalekiej przeszłości wygrywali Enrico Battaglin i Tom Dumoulin, co wskazuje, że zwyciężać tam mogą kolarze wpisujący się w różnej wielkości ramy, tak długo jak potrafią przyspieszać na nachylonych w górę drogach.

Tadej Pogačar (UAE Team Emirates) dwa razy nie popełni tego samego błędu? Słoweniec uczy się na nich w swoim własnym tempie, czasami wykraczając poza ogólnie przyjętą normę, a o rozsądku prawdopodobnie zacznie myśleć dopiero wtedy, kiedy zaspokoi pierwszy głód. W niedzielę obowiązek kontrolowania przebiegu etapu, przynajmniej na papierze, spoczywać ma na kolarzach INEOS Grenadiers, ale nie będzie też wielkim zaskoczeniem, jeśli Pogacar ponownie sprawdzi swoich pomocników na finałowym podjeździe. Nierówna forma i jej zupełny brak często dają bardzo podobne objawy – warto przekonać się, z czym tutaj ma do czynienia. Sama Oropa oferuje liderowi UAE Team Emirates większe możliwości taktyczne przy znacznie mniejszym ryzyku, ponieważ w ostateczności może on sobie pozwolić na czekanie aż do sprintu pod Sanktuarium, a lekki wiatr w plecy jest dla niego dobrą wiadomością.

W różowej koszulce na starcie w San Francesco al Campo stanie Jhonatan Narvaez, a drużyna INEOS Grenadiers może spróbować dyktować w końcówce odpowiadające Ekwadorczykowi tempo, tak aby wytrwał on do ewentualnego spritu z grupy liderów. Jeśli do niego dojdzie, zaprezentowane w sobotę forma i spryt ponownie mogą okazać się wystarczające. Jeśli natomiast plan nie wypali, najprawdopodobniej oznaczać to będzie, że ekipa ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich ponownie wysłała swoich zawodników na ciężkie roboty, co dla Ineosu długofalowo również ma sens. W tych rozważaniach warto mieć też w pamięci Gerainta Thomasa, ponieważ w przeszłości 37-letni Walijczyk potrafił plasować się na tego rodzaju finiszach bardzo wysoko, a wczorajsze 10. miejsce na etapie nie pozwala kwestionować jego formy.

Maximilian Schachmann (Bora-hansgrohe) wyglądał wczoraj prawie jak najlepsza wersja samego siebie sprzed lat, a sama końcówka ponownie powinna przypaść mu do gustu. Czy jednak zdoła wspinać się wraz z liderami dyktowanym w ich grupie tempem?

Spośród kolarzy, którzy z dobrej strony pokazali się podczas sobotniego etapu, dzisiejszy finisz powinien najbardziej odpowiadać Mauriemu Vansevenantowi (Soudal-Quick Step), Antonio Tiberiemu (Bahrain-Victorious), Danielowi Martinezowi (Bora-hansgrohe), Estebanowi Chavesowi (EF Education-EastPost), Einerowi Rubio (Movistar), Alexeyowi Lutsence (Astana Qazaqstan) i Aurelienowi Paret-Peintre’owi (Decathlon AG2R La Mondiale).

Przypuszczam też, że wczorajszy kryzys Romaina Bardeta (dsm-firmenich PostNL) był tylko wypadkiem przy pracy i Francuz spragniony będzie szybkiego rewanżu.

Do nieco mniej oczywistych typów dorzucić można Filippo Zanę (Jayco AlUla), Lorenzo Fortunato (Astana-Qazaqstan), Jeffersona Alexandra Cepedę (EF Education-EasyPost), Floriana Lipowitza (Bora-hansgrohe), Giulio Pellizzariego (VF Group – Bardiani CSF – Faizanè) i Aleksa Baudina (Decathlon AG2R La Mondiale).

Poprzedni artykułSzymon Bęben: „To podwójny sukces dla SMSu Świdnica”
Następny artykułGiro d’Italia 2024: Co poszło nie tak u Thymena Arensmana i Romaina Bardeta?
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments