Organizatorzy Mediolan-San Remo mocno wyciszali sprawę osuwisk w pobliżu Malpasso, które nieomal nie przyczyniły się do zmiany trasy dzisiejszego monumentu. Finalnie drogę, która jest częścią trasy, udało się otworzyć dopiero wczoraj o godzinie 18:00.
Pewna część kolarskiego środowiska ostatnimi dniami żyła tym jak będzie wyglądał dojazd do finałowych wspinaczek Mediolan-San Remo. Wszystko za sprawą skalnych osuwisk, które zamknęły drogę w pobliżu Malpasso, czyli na około 80 kilometrów przed metą. Gdy lokalne służby uporały się z problemem nastąpiło drugie uszkodzenie malowniczego klifu, ze skutkami którego uporano się dopiero w piątkowe popołudnie.
Organizatorzy posiadają plan B na wypadek, gdyby droga została ponownie zamknięta. Alternatywna trasa prowadziłaby wzdłuż Le Manie (4,7 km; 6,7%), wspinaczki, która w latach 2008 i 2013 znajdowała się na trasie Mediolan-San Remo. Jednak dzięki szybkiej pracy pracowników na wysokości przy montażu siatki do zbierania gruzu pierwotna trasa nie jest zagrożona. Tym samym na kolarzy czeka 288 kilometrów, o których wszystko można przeczytać w naszej obszernej zapowiedzi.