fot. Milano-Sanremo

Za nami najszybsze Mediolan-San Remo w historii. Ostatnia godzina była prawdziwym widowiskiem, które finalnie, jak każde widowisko sportowe, mogło mieć tylko jednego zwycięzcę. Bohaterów włoskiego monumentu było jednak zdecydowanie więcej, zatem warto przeczytać co mieli do powiedzenia kolarze z szerokiej czołówki tego wyścigu.

W osobnych artykułach przeczytać mogą Państwo wypowiedzi Jaspera Philipsena (klik), Michaela Matthewsa (klik) i Tadeja Pogačara (klik), czyli pierwszej trójki Mediolan-San Remo 2024. Na podium nie skończyły się jednak ciekawe historie, które napisały się podczas tego wyścigu. Blisko sukcesu był m.in. Mads Pedersen, który mimo świetnego rozprowadzenia nie miał wystarczającej szybkości na Via Roma i musiał zadowolić się 4. lokatą.

Wcale nie jestem zaskoczony wynikiem dzisiejszego wyścigu. Jestem zadowolony ze sposobu, w jaki jechaliśmy jako zespół, ale żałuję, że nie wykonałem lepszego sprintu i nie stanąłem na podium. Jestem zawiedziony i przykro mi. To monument, ważny wyścig, a ja nie potrafiłem wykończyć pracy zespołu. Powinienem przynajmniej znaleźć się na podium. Dlatego jeszcze bardziej rozczarowuje mnie, że tego nie osiągnąłem

— opowiadał wyraźnie rozgoryczony Mads Pedersen.

Świetną formę potwierdził Alberto Bettiol. Włoch cały czas jechał wysoko, odpowiadał na ataki rywali, a finalnie zdołał zafiniszować na 5. miejscu. 30-latek z EF Education – EasyPost zdaje się być bardzo zadowolony – przy swojej charakterystyce po prostu nie był w stanie osiągnąć więcej w takiej stawce.

Zespół był niesamowity. Byłem pod szczególnym wrażeniem, ponieważ wielu zawodników tutaj po raz pierwszy ścigało się na trasie Mediolan-San Remo. Dla nas to genialna nauka na przyszłość. Mam nadzieję, że pewnego dnia poradzą sobie lepiej ode mnie i wygrają! Lekcja jest tym cenniejsza, że przez cały dzień jechaliśmy naprawdę szybko. Cieszę się też, że pokazałem wszystkim, na co mnie stać. Kilka dni temu wygrałem Mediolan-Turyn. Dzisiaj byłem w pierwszej piątce, więc mam nadzieję kontynuować moją serię dobrych wyników podczas belgijskich klasyków

— przyznawał Alberto Bettiol.

Na swój sposób smak zwycięstwa ponownie poczuł Mathieu van der Poel. Tym razem mistrz świata nie triumfował osobiście, ale jego praca mocno przyczyniła się do sukcesu drużyny Alpecin-Deceuninck, a konkretnie Jaspera Philipsena. Między Holendrem a Belgiem widać wyraźną chemię na wyścigach, która kolejny raz zagrała wprost idealnie.

Nasi rywale nie poradzili sobie zbyt dobrze na Cipressie, więc na spokojnie mogliśmy przystępować do walki na Poggio. Chciałbym dojechać do mety z Tadejem Pogačarem, ale gdy nie odjechaliśmy zmieniłem plany. Jasper mi powiedział, że ma super nogi i ostatecznie jest bardzo miło. Oczywiście wolałbym wygrać sam, ale potrafię się tym cieszyć. Bardzo sobie już pomogliśmy. Życzę mu wszystkiego najlepszego. Sam mam nadzieję, że w nadchodzących tygodniach trochę się poprawię. Nie spodziewałem się, że będę tak dobry jak w zeszłym roku już w pierwszym starcie, ale już dzisiaj czułem się dobrze

— zdradzał przed kamerami VTM Mathieu van der Poel.

Smaku zwycięstwa ponownie nie poczuł także Matej Mohorič. Słoweniec zaatakował pod koniec zjazdu z Poggio, długo utrzymywał się na czele, a po złapaniu przez rywali zdołał jeszcze zafiniszować po 6. miejsce.

Niestety, dopiero pod koniec zjazdu udało mi się dogonić rywali, więc przyspieszyłem nieco za późno. Ten atak to był dla mnie jedyny sposób na zwycięstwo. Wiedziałem jednak, że jest z nami Jasper Philipsen i Mathieu van der Poel będzie mnie gonił. Mimo to przez chwilę wierzyłem, że mogę wygrać. O to właśnie chodzi w kolarstwie. To była moja jedyna szansa i cieszę się, że z niej skorzystałem. Na szczęście znam już smak zwycięstwa sprzed 2 lat i niczego teraz nie muszę żałować

— mówił Matej Mohorič.

W pierwszej „10” wyścig ukończył także Maxim Van Gils. 24-letni Belg ma za sobą zimę życia – najpierw wygrał Vuelta a Andalucia, następnie był 5. w Faun-Ardèche Classic, 3. w Faun Drôme Classic i 3. w Strade Bianche. 7. lokata w Mediolan-San Remo jest zatem jego najniższą w tym sezonie, acz nadal daje kolarzowi Lotto Dstny sporo radości.

Przewidywałem top 5 lub top 10. Jest 7. miejsce, mogę być zadowolony, choć być może nigdy nie będę w tak dobrej sytuacji, jak dzisiaj. Mediolan-San Remo to naprawdę dziwny wyścig. Niby wszystko się porwało, a nagle między nami znalazł się sprinter. Chciałem pokusić się o niespodziankę, ale nie miałem już więcej pod nogą. Czy kiedyś tu wrócę, aby wygrać? Oczywiście

— mówił uśmiechnięty Maxim Van Gils.

W temacie niespodzianki nie sposób nie napisać o Matteo Sobrero. 26-letni Włoch z BORA – hansgrohe świetnie odpowiadał na kolejne ataki, jechał naprawdę wysoko, a w finale sam spróbował akcji na Via Roma. Rywale go złapali, a on przeciął linię mety na 12. pozycji z poczuciem, że zrobił ile mógł.

To zawsze wyjątkowy wyścig, szczególnie dla mnie. Bycie tam w finale było już czymś bardzo dobrym. Próbowałem zaskoczyć innych. Miałem nadzieję, że spojrzą na siebie, nigdy nie wiadomo. Wszystko mogło się zdarzyć. Jestem szczęśliwy, czuję się dobrze i będę dalej próbował

— krótko podsumował swój występ Matteo Sobrero.

W pierwszej „10” znalazł się także Julian Alaphilippe. Kolarz Soudal – Quick Step ma jednak duży niedosyt, bowiem w końcówce wyścigu miał gumę. Gdyby nie ona to Francuz wierzy, że mógłby się włączyć do walki o zwycięstwo, a tak pozostała mu „dopiero” 9. lokata.

Jestem zadowolony ze sposobu, w jaki jechałem. Przez cały dzień czułem się dobrze, a u mojego boku miałem niesamowicie mocny zespół. Nieustannie mnie chronili i zawsze ustawiali we właściwym miejscu. Sam jestem zawiedziony, bo w finale złapałem gumę. Bez tej przebitej opony z pewnością mógłbym ukończyć wyścig zdecydowanie wyżej. Po tym wszystkim, co wydarzyło się w ostatnich tygodniach, doceniam ten wynik

— powiedział Julian Alaphilippe.

Ataku w końcówce próbował także Tom Pidcock. Brytyjczyk był tym, który minął Matteo Sobrero, ale gdy go złapano to było już za późno na regenerację i walkę na finiszu. Lider INEOS Grenadiers, którego podczas wspinaczki na Poggio mocno wspierał Michał Kwiatkowski, skończył finalnie na 11. miejscu.

Myślę, że to naprawdę trudny finał, aby dobrze go rozegrać. Na Poggio trudno jest znaleźć idealną pozycję. Zrobiłem co mogłem, nie wyszło. Może za rok uda mi się wygrać? To piękny wyścig i na pewno chcę spróbować powalczyć w nim jeszcze niejeden raz

— mówił Tom Pidcock.

Grupę pościgową przyprowadził Casper Pedersen (Soudal – Quick Step), a tuż za nim, na 14. miejscu, metę przeciął Olav Kooij. 22-latek z Team Visma | Lease a Bike jest zadowolony ze swojego debiutu w kolarskim monumencie i z optymizmem patrzy w przyszłość.

Zgodnie z oczekiwaniami tempo na Cipressie było bardzo wysokie. Byłem już naprawdę na granicy wytrzymałości, ale mimo to udało mi się przetrwać. Podobało mi się również Poggio. Kiedy najsilniejsi przyspieszyli, nie miałem już nóg, ale to sprawia, że chcę tu wrócić pewnego dnia, a potem powalczyć o zwycięstwo, tak jak dzisiaj zrobił to Philipsen. Póki co jestem szczęśliwy, że udało mi się przetrwać Cipressę. To ilustruje rozwój, którego dokonuję każdego dnia

— przyznawał Olav Kooij.

Po swojej pracy spokojnie, minutę po zwycięzcy przez metę przejechał Michał Kwiatkowski. Polak krótko podsumował Mediolan-San Remo w mediach społecznościowych.

To było najszybsze Mediolan-San Remo w historii Pracowaliśmy jako zespół, aby zrealizować nasze najlepsze opcje. Gratulacje dla Jaspera Philipsena za zdobycie szturmem Via Roma

— napisał Michał Kwiatkowski.

Teraz przed kolarzami spokojna niedziela, ale już jutro rusza kolejna impreza z kalendarza World Tour. Oczy kolarskiego świata zwrócą się na Hiszpanię, gdzie rozegrana zostanie Volta a Catalunya (18-24.03). Równolegle w Belgii odbędą się z kolei Classic Brugge-De Panne (20.03), E3 Saxo Classic (22.03) i Gandawa-Wevelgem (24.03). Kolejny monument już za 2 tygodnie – 31 marca rozegrane zostanie Ronde van Vlaanderen!

Poprzedni artykułMichael Matthews: „Smutno jest być tak blisko”
Następny artykułTrofeo Alfredo Binda 2024: Elisa Balsamo lepsza od Lotte Kopecky
Niegdyś zapalony biegacz, dziś sędzia siatkówki z Pomorza, przy okazji aktywnie grający w jednej z trójmiejskich drużyn. Fan kolarskich statystyk i egzotycznych wyścigów. Marzenie związane z tą dyscypliną? Wyjazd na Mistrzostwa Świata do Rwandy w 2025 roku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments