fot. Strade Bianche

Co składa się na kolarski monument? Nie wystarczy wyróżniająca się stopniem trudności czy walorami krajobrazowymi trasa. Zazwyczaj konieczne jest piętno historii, wprowadzające nutkę romantyzmu i pozwalające choć na chwilę przenieść się do okresów, w których rywalizacja na tych samych szosach i wśród tych samych wzgórz, choć równie heroiczna, wyglądała zupełnie inaczej. I oto nagle pojawia się wyścig, który wbrew tym wszystkim regułom wtapia się w krajobraz, jakby od zawsze był jego częścią, obok ekscytującej sportowej rywalizacji proponując poruszający rodzaj piękna. Ciągle pachnący nowością, a jednocześnie anachroniczny, Strade Bianche to spektakl, dla którego każdego roku zatrzymuje się czas. A jednak to właśnie jego upływu potrzebuje toskański klasyk, by pewnego dnia, zupełnie naturalnie, zostać nazwanym monumentem kolarstwa.

Jeszcze nie monument, ale pierwszy w kolejce do tego zaszczytnego miana, Strade Bianche kochany jest za niepowtarzalną scenerię, meandrujące białe drogi, perfekcyjny finał w renesansowym centrum Sieny i łatwość, z którą pociąga za te najwłaściwsze emocjonalne struny. Jak każdego roku, próbujemy rozłożyć go na czynniki pierwsze i wskazać te elementy, które czynią z niego wyścig idealny.

Malarskie krajobrazy

Jak wygląda Toskania zimą wiedzą głównie jej stali mieszkańcy, ale w każdej innej porze roku po prostu zachwyca. Obłe wzgórza wyściełane plantacjami winorośli, zabudowania starych winnic w barwach ochry, wijące się drogi z otulającymi je rzędami cyprysów i niepowtarzalne światło, które przez setki lat inspirowało największych artystów Starego Kontynentu już wystarczą, by był to punkt docelowy odbywanych w marzeniach romantycznych podróży. A są jeszcze Florencja i Siena, w których nagromadzenie kunsztownej architektury i sztuki może przyprawić o zawrót głowy.

Mglista historia

O niektórych ludziach mówi się, że urodzili się ze starymi duszami i wystarczy jedynie minimalnie nagiąć rzeczywistość, by to samo powiedzieć o Strade Bianche. W swojej obecnej formie jest to bowiem wyścig bardzo młody, a jednocześnie czerpiący pełnymi garściami z bogatych tradycji regularnie rozgrywanych na tych samych szosach amatorskich imprez spod szyldu L’Eroica. Można się zastanawiać, dlaczego przełożenie tych doświadczeń na wyścig elity zawodowego kolarstwa zajęło tak wiele czasu, lub po prostu być wdzięcznym RCS Sport, że w 2007 roku zdecydowali się podjąć to ryzyko. Fakt jednak pozostaje faktem, że Strade Bianche potrzebował zaledwie dekady, by idealnie wtopić się w pejzaż szosowych zmagań i za pomocą pobrzmiewających w nim dawno zapomnianych nut stworzyć iluzję, że był jego elementem od zawsze. Może nawet był tam pierwszy.

Perfekcyjny finał

Magia Strade Bianche nie kończy się jednak wraz z pozostawieniem za plecami białych dróg, obłych wzgórz i uśpionych toskańskich wiosek. Emocje w tym wyścigu nie tylko nie opadają do ostatniego kilometra, ale osiągają na nim swoją kulminację, na wzór wyrastającego przed kolarzami podjazdu pod Via Santa Caterina (0,5 km, śr. 12%, max. 18%). To stroma ścianka prowadząca typową dla etruskich miast wąską uliczką, która momentalnie stała się ikoną Strade Bianche. Nie tylko fenomenalnie wygląda ona na fotografiach, ale za sprawą swojej selektywności często decyduje o tym, kto stanie na najwyższym stopniu podium.

Ze względu na charakter trasy i miejsce w kalendarzu, Strade Bianche uznawany jest za wyścig, w którym o zwycięstwo walczy szerokie grono zawodników bardzo różnych specjalności. Sprawdźmy więc, w jakiej scenerii podczas 18. edycji imprezy zmierzą się między innymi Tadej Pogačar, Tom Pidcock, Michał Kwiatkowski, Matej Mohorič, Sepp Kuss, Tim Wellens, Lennert Van Eetvelt i Julian Alaphilippe.

Strade Bianche 2024: Trasa

Zważywszy na niemowlęcy w stosunku do największych wyścigów jednodniowych kolarskiego kalendarza wiek toskańskiego klasyku, jego trasa charakteryzuje się już bardzo dobrze ugruntowanym formatem. Myśl o tym, by Strade Bianche przestał być jedynie ulubieńcem kibiców, ale został oficjalnie włączony do grona monumentów kolarstwa, ostatecznie musiała jednak rozgrzać umysły organizatorów – postanowili oni bowiem wydłużyć trasę wyścigu do 215 kilometrów, co stanowi bardzo dużą różnicę w stosunku do pokonywanych w ostatnich latach 184 kilometrów.

Wraz z dystansem, rośnie również wartość przewyższenia, która w tym roku wynosi aż 3669 metrów. Podobnie rzecz się ma w odniesieniu do liczby i łącznej długości sektorów białych dróg, których 15 odcinków pokrywa 71 kilometrów trasy. Jednocześnie sam jej przebieg nie podległ radykalnym zmianom, a dodatkowe 30 kilometrów uzyskane zostało głównie za sprawą niewielkiej pętli pokonywanej przez kolarzy w finałowej części wyścigu. A zatem, podobnie jak w latach ubiegłych, również 18. edycja Strade Bianche rozpocznie się i znajdzie swój kres w malowniczej Sienie, w międzyczasie zakreślając wśród toskańskich wzgórz kształt, który przy wsparciu wyobraźni przypominać może Półwysep Apeniński z Sycylią, Triestem i innymi przyległościami.

Poza scenerią, wobec której obojętnymi nie pozostają nawet uczestniczący w wyścigu kolarze, klasyk ten definiują przede wszystkim białe drogi – sterrati – wieki temu poprowadzone przez Etrusków wśród gliniastych wzgórz Crete Senesi. To im Strade Bianche zawdzięcza swoją nazwę i unikalny charakter. Jak już wspomnieliśmy, na trasie tegorocznej edycji imprezy znajduje się aż 15 tego rodzaju sektorów o zróżnicowanym stopniu trudności i dystansie, liczących od 600 metrów do aż 11,9 kilometra. Jako odcinki kluczowe dla losów rywalizacji tradycyjnie wymieniane są San Martino in Grania (9,5 km, *****), Monte Sante Marie (11,5 km, *****) i Colle Pinzuto (2,4 km, ****), choć w ostatnich latach wstępna selekcja dokonywała się nawet wcześniej, na pokonywanych bezpośrednio po przejeździe przez Montalcino Lucignano d’Asso ( 11,9 km, ***) i Pieve a Salti (8,0 km, ****). Z uwagi na znaczne wydłużenie tegorocznej trasy, każdy z nich od mety w Sienie dzieli dodatkowe 30 kilometrów, co może robić różnicę w kontekście tego, jak tym razem rozłożone zostaną główne akcenty. Może, ale wcale nie musi, ponieważ styl rozgrywania wyścigów jednodniowych w ostatnim czasie do najbardziej zachowawczych nie należy.

Nowość na liście stanowią pokonywane w ramach finałowej pętli Strada del Castagno (0,7 km, ***) i Montechiaro (3,3 km, **).

Strade Bianche 2024: lista szutrowych sektorów

Trudność Strade Bianche na tym się jednak nie kończy, ponieważ rozgrywany wśród wzgórz środkowej części Toskanii wyścig wymusza na jego uczestnikach wspinaczkę od startu do samej mety. Blisko 3700 metrów przewyższenia to jak na imprezę zaliczaną do klasyków wysoka wartość, a na charakter rywalizacji dodatkowo wpływa fakt, że są to najczęściej krótkie wzniesienia równomiernie rozsiane po całej trasie.

Pierwszy z nich (4 km, śr. 5%, max. 9%) jest jeszcze wyasfaltowany, podczas gdy kolejne podjazdy wymagają już równoczesnego zmagania się z większymi nachyleniami i stawiającym opór szutrem. Wspinaczka pod Monte Sante Marie (4,5 km, max. 18%) pozwala podzielić prowadzącą grupę, ale często bywa miejscem prowadzenia taktycznych rozgrywek. Pokonywane w ramach finałowych 20 kilometrów dystansu Colle Pinzuto (2,4 km, max. 15%) i Le Tolfe (0,5 km, max. 18%) w przeszłości okazywały się lepszymi miejscami do przepuszczenia skutecznego ataku, tym bardziej, że rozdziela je seria technicznych zjazdów. W tegorocznej edycji powinny odegrać jeszcze większą rolę, ponieważ kolarze przejadą przez nie dwukrotnie.

Jeśli zaś o zwycięzcy tegorocznej edycji Strade Bianche nie zadecydują zmagania na szutrach, z całą pewnością zrobi to brutalny podjazd pod Via Santa Caterina w Sienie (500 m, śr. 12,4%, max. 16%) – być może najważniejszy powód, dla którego pewnego dnia, zupełnie naturalnie, toskański klasyk włączony zostanie do grona monumentów kolarstwa szosowego.

Pogoda

Pogoda nie ma aż tak dużego wpływu na sam wynik Strade Bianche, jak niektórzy próbują przekonywać, ale bez dwóch zdań kształtuje charakter każdej edycji wyścigu. Suche i słoneczne odsłony gwarantują sielskie krajobrazy Toskanii z zazielenionymi wzgórzami, rozcinające je białymi drogami i unoszącym się nad nimi, charakterystycznym białym pyłem. Deszczowe edycje zdarzają się niezwykle rzadko i na długo zapadają w pamięć, ale w istocie czynią sektory szutrów nieco mniej wymagającymi technicznie.

Prognozy na tę sobotę przewidują temperaturę do 14 stopni Celsjusza i umiarkowane zachmurzenie, ale szanse pojawienia się opadów w czasie rozgrywania wyścigu nie przekraczają 10%. Jednocześnie deszcz padał w Toskanii przez większość tego tygodnia, mocno wiążąc szutrową nawierzchnię, co zapowiada ponadprzeciętnie szybką i pozbawioną charakterystycznych obłoków pyłu edycję wyścigu.

Warto też zwrócić uwagę na zachodni wiatr, którego prędkość wczesnym popołudniem zbliży się do 20 km/h. Oznacza to, że będzie on sprzyjał porwaniu peletonu już na pierwszych czterech sektorach szutrów, co może bardzo wcześnie otworzyć wyścig.

Strade Bianche 2024: Faworyci wyścigu mężczyzn

Wydłużenie trasy Strade Bianche może mieć wpływ na dynamikę jego rozgrywania i odrobinę przesunąć punkt ciężkości w kierunku górali, ale długofalowo – jeśli organizatorzy nie dopną swego w temacie oficjalnego awansu do grona monumentów – przełoży się to głównie na decyzje zapadające na etapie kształtowania się listy startowej. W wymiarze aż 215 kilometrów, Strade Bianche nie jest już małym, uroczym wyścigiem, który bez większych konsekwencji można zmieścić w wypełnionym ambitnymi celami kalendarzu.

W 18. edycji imprezy nie wystartują Mathieu van der Poel (Alpecin-Deceuninck) i Wout van Aert (Visma | Lease a Bike), ale nie oznacza to, że zabraknie w niej faworyta należącego do grona ścisłej elity. Występem na białych drogach swój sezon rozpocznie bowiem Tadej Pogačar (UAE Team Emirates) i nie ma wielu powodów by sądzić, że nie może otworzyć swojej listy zwycięstw na rok 2024 już w tę sobotę. Dwa ostatnie lata dowiodły, że 25-letni Słoweniec jest wybitnym specjalistą od wyścigów jednodniowych, a fakt, że w nadchodzących miesiącach koncentrować się będzie niemal wyłącznie na występie w Giro d’Italia i Tour de France, najprawdopodobniej tylko doda mu ognia na trasie wiodącej przez toskańskie wzgórza. Pogacar chce się ścigać każdego dnia, o najwyższą stawkę, a to właśnie dają mu klasyki. Zmiany w trasie Strade Bianche dodatkowo mu natomiast sprzyjają, bo choć rozpoczynanie sezonu od tak długiego wyścigu nazwać trzeba wysoko zawieszoną poprzeczką, w wariancie liczącym 215 kilometrów i blisko 3700 metrów przewyższenia jest to wyścig idealny dla wszechstronnie utalentowanego Słoweńca.

Tytułu sprzed roku bronić będzie Tom Pidcock (INEOS Grenadiers), otoczony bardzo mocnym składem z Michałem Kwiatkowskim, Magnusem Sheffieldem i Thymenem Arensmanem. W dwóch dotychczasowych występach Brytyjczyka w Strade Bianche, 5. miejsce jest tym gorszym osiągnięciem, i należy on do dość wąskiego grona kolarzy, którzy są w stanie walczyć o zwycięstwa na trasach zarówno północnych, jak i ardeńskich klasyków. Tym co w kontekście Pidcocka może budzić pewne zastrzeżenia, jest nowa długość trasy, ponieważ bez wątpienia lider Ineosu wolałby krótszy, ale intensywniejszy wyścig, oraz jego forma na podjazdach. Podczas niedawnego Omloop Het Nieuwsblad dostrzegalnie odstawał on w tym aspekcie od Wouta van Aerta, Christophe’a Laporte’a czy Tomsa Skujinša, a dziś będzie miał przeciwko sobie kilku bardziej kompetentnych wspinaczy.

Nigdy tego nie przyzna, ale sporo do udowodnienia na trasie 18. edycji Strade Bianche będzie miał Matej Mohorič (Bahrain Victorious), który ubiegłej jesieni wywalczył koszulkę mistrza świata w gravelu. Dzisiejszy wyścig nie należy oczywiście do gravelowego kalendarza, tak jak nie jest jeszcze monumentem, ale nieoficjalnie można przyczepić mu obie te łatki. 29-letni Słoweniec jest natomiast człowiekiem obowiązku i z pewnością będzie chciał potwierdzić swoje umiejętności na odcinkach białego szutru – tym bardziej, że weekend otwarcia na belgijskich szosach zupełnie nie ułożył się po jego myśli. Eksplozywna końcówka Strade Bianche co prawda nie daje mu szans na zwycięstwo, ale wydłużona do 215 kilometrów trasa oferuje znacznie więcej miejsca, by zaproponować coś nieszablonowego w międzyczasie. Ewentualnie cierpliwie czekać, aż kilometry upływające na mieleniu w szutrze same wydrążą dziury w morale rywali.

Minęło już 7 lat, odkąd Tim Wellens (UAE Team Emirates) stanął na najniższym stopniu podium Strade Bianche, ale na jego lutową formę trudno przestać się nabierać. W ciągu ostatnich kilku tygodni 32-letni Belg tradycyjnie prezentował się znakomicie, a cała jego kolarska charakterystyka teoretycznie powinna przełożyć się na świetny wynik w wydłużonej wersji włoskiego klasyku. W gronie wymienionych już zawodników nie ma złych techników, ale Wellens i Mohorič najprawdopodobniej życzyliby sobie warunków pogodowych nieco bliższych dolnej granicy tego, co uważa się za akceptowalne. Obu łatwiej jest pokonać, niż zniechęcić.

W tegorocznej edycji Strade Bianche, z wyjątkiem Christophe’a Laporte’a, drużyna Visma | Lease a Bike pozwala odpocząć swojemu składowi na klasyki. Francuz wyglądał rewelacyjnie podczas weekendu otwarcia, to nie podlega dyskusji, natomiast punkt odniesienia znajdować się będzie w zupełnie innym miejscu dla wyścigu, który jest tak silnie obsadzony przez górali. Trudno jest wyobrazić sobie scenariusz, w którym wygrywa on tegoroczną odsłonę włoskiego klasyku, ale dla Laporte’a będzie to debiut na białych drogach, a każdy ma prawo marzyć. Bardziej realistycznie, o podtrzymanie dominacji holenderskiej ekipy walczyć będzie Sepp Kuss, którego podstawowym zadaniem taktycznym powinno być podduszenie bardziej dynamicznych rywali wysokim tempem na podjazdach. Nie zapominam również o Attili Valterze, który w żółto-czarnych barwach dostaje niewiele indywidualnych szans, ale Strade Bianche w ciągu ostatnich dwóch lat był jednym z najjaśniejszych punktów jego sezonów.

Liderem Groupamy-FDJ na włoski klasyk będzie Valentin Madouas, kolarz idealnie sprawdzający się w pagórkowatym terenie, ale porównywalne szanse na wywalczenie imponującego rezultatu w Sienie mają ścigający się w tych samych barwach Lenny Martinez i Romain Gregoire. Pozostając jeszcze na moment we francuskich klimatach, wypada też wspomnieć o Kevinie Vauquelinie (Arkea-B&B Hotels), Bastienie Tronchonie (Decathlon AG2R La Mondiale) i Romainie Bardecie (dsm-firmenich PostNL), który w przeszłości miał ze Strade Bianche bardzo dobre relacje.

Cieszy, jak szybko i mądrze odbudowała swój skład drużyna Lotto Dstny, bo jeszcze przed kilkoma sezonami zupełnie nie przystawał on do realiów współczesnego kolarstwa szosowego. Dziś belgijska ekipa posiada aż dwóch kolarzy, którzy zdolni są walczyć o miejsce na podium Strade Bianche: Lennerta Van Eetvelta i Maxima Van Gilsa. Najnowsze wyniki każą wskazywać na pierwszego z wymienionych, ale ich wspólne występy w imprezach jednodniowych dotąd najczęściej kończyły się lepszym rezultatem starszego z Belgów.

Mocny skład z Benem Healym, Neilsonem Powlessem, Alberto Bettiolem i Richardem Carapazem ma na Strade Bianche EF Education-EasyPost, choć w swoich tegorocznych występach żaden z wymienionych kolarzy nie pokazał jeszcze formy pozwalającej myśleć o zwycięstwie w tym wyścigu.

W ekipie Lidl-Trek próbują udawać, że faworyzują na swoich Włochów, ale pierwsze skrzypce powinni grać świetnie dysponowany Toms Skujiņš i doskonale sprawdzający się w tego typu terenie Quinn Simmons.

W barwach UAE Team Emirates, obok wymienionych już Pogačara i Wellensa, zobaczymy mocnych od samego początku sezonu Marka Hirschiego i Isaaca del Toro, podczas gdy w Soudal-Quick Step konsekwentnie stawiają na Juliana Alaphilippe i Kaspera Asgreena.

Strade Bianche kobiet 2024

Rozgrywana pośród toskańskich wzgórz rywalizacja kobiet odbędzie się już po raz dziesiąty i tradycyjnie poprzedzi w sobotę wyścig elity mężczyzn (planowo panie mają wystartować o 9.30 CET). W przeciwieństwie do niego, dedykowana kobietom odsłona Strade Bianche nie rozrosła się w kontekście koniecznego do pokonania dystansu, ale liczba szutrowych sektorów na 137-kilometrowej trasie wzrosła do 12. Choć zabraknie wśród nich Monte Sante Marie, równie znane odcinki Colle Pinzuto i Le Tolfe wraz z finałem na Via Santa Caterina uczynią wyścig wystarczająco trudnym, a widowisko ekscytującym.

Siostrobójczy pojedynek Demi Vollering i Lotte Kopecky (SD Worx-Protime) w finale ubiegłorocznego Strade Bianche kobiet należał do najbardziej pamiętnych momentów całego sezonu Women’s World Touru. Obie zawodniczki staną na starcie w Sienie w tę sobotę, ale liczenie na to, że pogoń za indywidualnym sukcesem zaburzy ich współpracę w kluczowych momentach rozgrywania wyścigu, byłoby nadmiernym optymizmem.

Reszta stawki nie będzie bez szans, ale pokonanie zdecydowanie najsilniejszej z żeńskich drużyn na białych drogach wymagać będzie idealnego trafienia z formą dnia, bezbłędnych decyzji taktycznych i odrobiny szczęścia. Próbę zaburzenia aktualnej hierarchii z pewnością podejmą zawsze ofensywnie nastawione, a przy tym stworzone do rywalizowania w tego rodzaju terenie Katarzyna Niewiadoma (Canyon // SRAM Racing), Elisa Longo Borghini (Lidl-Trek), Ashleigh Moolman (AG Insurance-Soudal Team) i Silvia Persico (UAE Team ADQ), ale o podium wyścigu zawalczyć mogą również młode Puck Pieterse (Fenix-Deceuninck), Pfeiffer Georgi (dsm-firmenich PostNL) i Shirin van Anrooij (Lidl-Trek).

Obok Niewiadomej, w 10. edycji Strade Bianche kobiet udział wezmą jeszcze dwie Polki: Marta Jaskulska i Marta Lach (obie CERATIZIT-WNT Pro Cycling).

Strade Bianche 2024: Transmisja TV

Wyścig Strade Bianche 2024 rozegrany zostanie w sobotę, 2 marca.
Transmisja z wyścigu kobiet na kanale Eurosport 2 i w Playerze od godz. 12.00 do 14.00.
Transmisja z wyścigu mężczyzn na tych samych platformach od godz. 14.00 do 17.15.

Poprzedni artykułParyż-Nicea 2024: Organizatorzy ponownie zmieniają zasady drużynowej jazdy na czas
Następny artykułŁukasz Wiśniowski oficjalnie kolarzem Bahrain – Victorious
Z wykształcenia geograf i klimatolog. Przed dołączeniem do zespołu naszosie.pl związana była z CyclingQuotes, gdzie nabawiła się duńskiego akcentu. Kocha Pink Floydów, szare skandynawskie poranki i swoje boksery. Na Twitterze jest znacznie zabawniejsza. Ulubione wyścigi: Ronde van Vlaanderen i Giro d’Italia.
Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
reko
reko

Dla mnie już monument, czekam na niego bardziej niż na Flandrię…Strade, Piekło-kwintesencja kolarskiej klasycznej wiosny.

Salazar
Salazar

Pani Aleksandro,
Czytałem niedawno artykuł o rozkwicie prasy w okresie międzywojennym, był to okres wielkiego boom-u dziennikarstwa. Okazuje się, że aby przyciągnąć czytelników redakcje gazet zatrudniały znanych zawodowych literatów, poetów (np. Kornela Makuszyńskiego). Wtedy ich artykuły niosły merytoryczną treść, ale też dodatkowo przyciągały, bo były jednocześnie przyjemnym artystycznym spektaklem.

Dokładnie identyczne odczucia mam po przeczytaniu Pani niniejszego opowiadania. Jest w nim merytoryczna fachowość, ale jest to też dobry poemat, sztuka literackie opowiadanie, które można czytać choćby tylko dla przyjemnych odczuć estetycznych. To taka dobra przekąska przed głównym daniem, która pozytywnie nastraja na resztę dnia. Gratulacje za piękny warsztat literacki.

Jacek
Jacek

@Salazar
Zgadzam się w całości z Pańskim zdaniem, pięknie i trafnie ujął Pan temat. Z wielką przyjemnością czytam teksty Pani Oli, czekając w zimie na pierwsze wyścigi, w których można liczyć na Jej smakowite zapowiedzi.
Pani Olu, ściskam Panią z wdzięczności (nie pierwszy raz z resztą) i tak trzymać!